Profil użytkownika
Issander
Zamieszcza historie od: | 13 kwietnia 2011 - 19:13 |
Ostatnio: | 6 stycznia 2020 - 14:50 |
- Historii na głównej: 12 z 20
- Punktów za historie: 4282
- Komentarzy: 504
- Punktów za komentarze: 5258
Zamieszcza historie od: | 13 kwietnia 2011 - 19:13 |
Ostatnio: | 6 stycznia 2020 - 14:50 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Prędzej czy później pojawi się tu ktoś z "daj drugą szansę" oraz "to przecież rodzina". Pewnie doskonale o tym wiesz, ale nie słuchaj. Dałaś już milion szans, a "przecież rodzina" nie powinna się tak zachowywać. Na reddicie jest grupa wsparcia dla osób w podobnej sytuacji, r/raisedbynarcissists - pewnie się odnajdziesz.
@trolik1: Spoko, czyli jak przyprowadzisz dziecko z zaburzeniami do szkoły (szkoły, którą poinformowano, że dziecko ma zaburzenia, i która wiedząc to zgodziła się owo dziecko przyjąć), to nauczyciel ma je traktować jak każde inne dziecko, bo to nie jest terapia?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2019 o 19:34
@Meliana: "Opowiedziała mi, że syn jest lękowy, nie najłatwiejszy," Czym są według ciebie stany lękowe, jeśli nie zaburzeniem psychicznym? Oczywiście, matka też jest piekielna, że nie wyjaśniła sytuacji w stu procentach na starcie i zgodzę się, że przydałoby się więcej informacji, ale autorka wiedziała, że chłopak ma JAKIEŚ zaburzenia - co najwyżej nie wiedziała jakie oraz w jakim stopniu nasilone - i wykazała się totalnym brakiem empatii i profesjonalizmu reagując tak, jak zareagowała.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2019 o 17:34
Tak jak przedstawiłaś historię, to najbardziej piekielna byłaś ty. Są ludzie, którzy mają różne problemy. Powiesz komuś coś zgoła normalnego, a ta osoba pójdzie się ciąć, bo źle to odbierze. Bywa. To jest problem tych osób i ich opiekunów. Nie można wymagać od każdego przechodnia na ulicy, żeby, wchodząc z kimś w interakcję, brał pod uwagę wszystkie możliwe problemy, przez które odbiorca może źle zareagować. Od tego są normy, żeby ułatwiać komunikację. Problem w tym, że ty w tej historii nie byłaś randomowym przechodniem. Świadomie zgodziłaś się pracować z człowiekiem z zaburzeniami i następnie zaśmiałaś mu się w twarz (no, w słuchawkę), kiedy te zaburzenia dały o sobie znać, i jeszcze nawrzucałaś, że jego zaburzenia to nie twoja sprawa. Taka twoja reakcja byłaby uzasadniona, gdybyś rozmawiała z przypadkowo napotkaną osobą.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2019 o 17:14
@Balbina: Jeśli jakiś rowerzysta faktycznie zjeżdża na środek pasa bez sygnalizacji, to chyba brakuje mu instynktu samozachowawczego. Natomiast odpowiem ci taką sytuacją: dwa skrzyżowania zaraz po sobie. Na pierwszym jadę prosto, na drugim skręcam w lewo i muszę zmienić pas. Tak więc przykładnie po przejechaniu pierwszego łapka w lewo, oglądam się kilka razy, żeby upewnić się, że jestem widoczny... I co? Nie raz i nie dwa kierowca samochodu za mną jedzie dalej prosto. Mam wrażenie, że niektórzy jadący na tym samympasie traktują zmianę pasa rowerzysty w lewo, jakby rowerzysta zmieniał dwa pasy, bo początkowo jedzie po prawej. Czyli tak, jakby to kierowca, a nie rowerzysta miał pierwszeństwo. Jest to cholernie wkurzające, bo utrudnia i tak już ogromnie niebezpieczne dla rowerzystów manewry skrętu w lewo i zmiany pasa w lewo. I wiesz co? W mniemaniu tych kierowców też pewnie to ja im "wjeżdżam przed maskę" bo zmieniam pas i mam pierwszeństwo*. *Uprzedzając ludzi niepotrafiących czytać, pierwszeństwo przed kierowcami, którzy jadą za mną na tym samym pasie. Nie twierdzę, że mam pierwszeństwo przed kierowcami na pasie, na który zamierzam wjechać.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2018 o 22:38
@Balbina: Jazda środkiem pasa to zabezpieczenie przed kierowcami, którzy wyprzedzają na trzeciego. Nie popieram tego, ale momentami rozumiem, czemu niektórzy tak robią. Pozwól, że wytłumaczę, czemu. Rzecz jest bardzo prosta: jeśli rowerzysta jedzie środkiem pasa i nie możesz go wyprzedzić, to niemal na pewno również nie mogłabyś go wyprzedzić zachowując bezpieczny odstęp. Niestety, ale w Polsce kultura jazdy jest znikoma po obu stronach. Wyobraź sobie następującą sytuację: prosta droga, jeden pas w każdą stroną o minimalnej szerokości, ciasno jak cholera. Jeśli masz pas do wyprzedzania wolny, to czy rowerzysta jedzie środkiem, czy po prawej stronie nic ci nie zmienia - i tak możesz go wyprzedzić bez problemu. Jeśli z przeciwnej strony jedzie samochód, a ty chcesz wyprzedzać w tym samym czasie, to owszem - rowerzysta jadący środkiem pasa ci to uniemożliwi. Rzecz w tym, że gdyby jechał po prawej, a ty byś ten manewr wykonała, to po pierwsze złamałabyś przepisy, bo na zachowanie odstępów nijak nie byłoby miejsca, a po drugie, naraziłabyś życie i zdrowie rowerzysty. Ja akurat tak nie robię, ale są takie drogi, na których zaczynam rozumieć tych, którzy tak robią, gdy co drugi wyprzedzający kierowca nie raczy poczekać aż zrobi się miejsce do wyprzedzania, tylko pcha się na trzeciego, praktycznie "głaskając" mnie lusterkami. Ba! Zdarzało mi się, i to nierzadko, że byłem wyprzedzany na pojedynczym pasie z barierkami. Czyli fizycznie wyprzedzający nie miał możliwości wykroczyć ani trochę poza pas. Podsumowując, przyczyną, dla której rowerzyści jeżdżą środkiem, jest bezmyślne i niebezpieczne zachowanie kierowców. A tym kierowcom, którzy wyprzedzają z głową i zgodnie z przepisami, w niczym to nie przeszkadza. Już nie mówiąc o tym, że jazda środkiem pasa przed skrętem w lewo* jest zgodna z przepisami i zalecana, o czym z własnego doświadczenia wiem, że kierowcy albo nie mają pojęcia, albo próbują ignorować. *Dokładne przepisy są nieco bardziej skomplikowane, można jechać środkiem pasa przed skrzyżowaniem, gdy można z niego jechać w kilka kierunków i rowerzysta jedzie w inny, niż ten najbardziej prawy.
Dostaniesz mnóstwo minusów, ale masz rację. Jak ktoś potrzebuje usiąść, to korona mu z głowy nie spadnie, jak poprosi lub zwróci na siebie uwagę w jakiś kulturalny sposób, a nie poprzez szturchanie. Niektórzy ludzie są tak zadufani w sobie, że wydaje im się, że są pępkiem świata i jak tylko wchodzą do autobusu/tramwaju, to wszyscy inni pasażerowie automatycznie stają się świadomi ich obecności oraz wieku/niedołężności/problemów.
"A to wszystko za całe 250 zł podwyżki brutto." No to przynajmniej wiesz, czemu nie dało się znaleźć kierownika spoza firmy.
@Eander: To jest żadna nauka ponoszenia odpowiedzialności. Rodzice nie interesują się życiem dzieci, nie tłumaczą, co w internecie można, a czego nie powinno sie robić... A potem jak pozbawione wzorców postępowania dziecko robi ni mniej, ni więcej to, co jego rówieśnicy, to mu się obrywa. To jest odpowiednik tego, jakbyś pierwszy raz w życiu poszedł do japońskiej czy innej egzotycznej restauracji nie wiedząc, co i jak, i zostałbyś wyśmiany, bo nie potrafisz się odpowiednio zachować. Nauczyłbyś się coś z tego? Nie jest istotne, co według mnie powinni zrobić rodzice w tej sytuacji, bo powinni zawczasu zadbać o wychowanie dziecka w kontekście nowoczesnych technologii i wtedy nigdy by do tej sytuacji nie doszło.
No tak, jak zwykle łatwiej zakazać niż nauczyć i wychować.
Nie da, pańcia jest pewnie do teraz przekonana, że to ty byłaś piekielna.
@All4You: No jak to? Przecież od paru klapsów nic jej się nie stanie. Oni dostawali w tyłek i wyrośli na porządnych ludzi, więc InessieMaximowej też nie zaszkodzi. Gdyby nie nabroiła, to by nie dostała. Dla ludzi mających problem z wychwytywaniem sakrazmu: to był sarkazm.
@ZaglobaOnufry: Czy ty naprawdę przeczytałeś to samo, co ja napisałem? To sklep ma obowiązek sprawdzić, czy waga jest wytarowana. Pracownik natomiast ma tylko takie obowiązki, które są zapisane w umowie. Jeśli pracownik ma to w wykazie obowiązków i tego nie robi, to rzeczywiście jego wina... Natomiast w większości przypadków tak nie jest, bo nie ma to sensu, a nawet gdyby ktoś się uparł, to przecież kasjer nie ma możliwości co chwila latać na dział z owocami, by sprawdzić, czy przypadkiem waga nie szwankuje.
Ja cię rozumiem, ale argumentowanie, że nie można tak robić, bo stracją kasjerzy, jest co najmniej słabe... Po pierwsze, świadome wykorzystywanie czyjegoś błędu jest tak samo niemoralne niezależnie od tego, kto na tym straci. Po drugie, pracownik odpowiada za SWOJE błędy. Nie może odpowiadać za nieswoje błędy. Myślę, że żaden kasjer nie programuje wag ani nie ma w obowiązkach sprawdzania, czy waga jest dobrze wytarowana. Zatem jeśli w takim wypadku sklep próbuje wyciągać odpowiedzialność względem pracownika, to sklep go oszukuje i nie ma co zrzucać odpowiedzialności za to na klienta. Bowiem klient oczywiście zachował się nie w porządku, ale strata kasjera nie jest efektem jego działań, tylko oszustwa ze strony sklepu.
W ogóle prezenty dla nauczycieli to jakieś nieporozumienie. Tak jak napiwki, powinni je dawać ci, co chcą, bo są szczególnie zadowoleni z usługi. Tymczasem w Polsce to praktycznie wymóg. Najwięcej oczywiście dostaje wychowawca, nieważne jak beznadziejny by nie był. A niby czemu? Przecież już dostaje dodatkowe pieniądze z racji tego, że jest wychowawcą. W liceum też miałem podobnie, klasa chciała się składać jakieś 20 czy 30 zł na złotą biżuterię :) dla kobiety, która dla części klasy okazała się być wyjątkowo nieprzyjemna i uciążliwa. I też od kilku osób usłyszałem, że nieważne, co bym o niej sądził, powinienem dać, bo tak się robi...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 października 2017 o 20:50
Za mało informacji... Co masz w umowie? Jeśli zgodziłaś się na pracę w soboty, to pracodawcy nie musi obchodzić, że się uczysz.
@E4y: Gratulacje. Ale mu pokazałeś. Na pewno wiele wyciągnie z tej lekcji.
@fenek: W relacji rodzic-dziecko ciężko mówić o tym, żeby dziecko było w takiej sytuacji jak opisana dobrowolnie, podczas gdy rodzic miał znaczny wpływ na kształtowanie jego osobowości...
A niby jak się interes ma kręcić. 99% nowych katolików to potomkowie obecnych. W tej sytuacji od systematycznej indoktrynacji i wmuszania religii zależy być lub nie być Watykanu. Kościół zawsze kładł szczególny nacisk na indoktrynację dzieci, zawsze tak było i będzie, bo bez tego nie przetrwa. Oczywiście dotyczy to również każdej innej mainstreamowej religii.
Zatrzymajcie tę karuzelę śmiechu
@luczynka: Nie do końca masz rację. Rośliny się uprawia w celu zebrania plonu, a zwierzęta chowa na mięso, mleko i jaja. Natomiast hodowla dotyczy zarówno zwierząt, jak i roślin, jej celem zaś jest generowanie nowych odmian i ras o bardziej pożądanych cechach, czyli mówiąc krótko, hodowle zajmują się ewolucją gatunków hodowlanych za pomocą sztucznego doboru.
1) Ale co to ma do rzeczy? Wyraźnie napisałem, że tam gdzie jest taka możliwość, ludzie przechodzą na czerwonym, co powoduje zmniejszenie bezpieczeństwa (przechodzenie przez ulicę, gdy samochody stoją nie może wszak doprowadzić do większej ilości wypadków, niż gdy jadą, prawda?), a tam gdzie nie ma takiej możliwości, przebiegają, co również powoduje spadek bezpieczeństwa, bo przebiegając nie widzisz tak dobrze, co się dzieje na drodze. Samochody co prawda stoją, bo masz zielone, ale ktoś może na przykład skręcać w twoją ulicę. Mówisz, że te przejścia mają taki sens, że powodują, że ludzie zwolnią i przejdą spokojniej, ale później sama piszesz, że mogą przejść tuż obok, na czerwonym, w ogóle nie zwalniając! Czyli nie mają sensu. Człowiek mając do wyboru zwolnić albo przyspieszyć, niemal zawsze przyspieszy, czyli takie przejścia są tylko bezsensownym utrudnieniem, co wyjaśniłem w swojej historii. A co do 2) to nie wierzę w twoją arogancję. Rozumiem, że lepiej niż ja wiesz, jak wygląda przejście, przez które przechodzę dwa razy dziennie? Że łatwiej ci jest przyjąć, że nie zauważyłem czegoś oczywistego, niż że mam rację? Masz, spróbuj sama znaleźć "ekraniki z guziczkami": https://www.google.co.uk/maps/@51.5296143,-0.2684924,3a,75y,69.41h,79.64t/data=!3m6!1e1!3m4!1sYbQOYi8Ax9TjEH9iemaWEQ!2e0!7i13312!8i6656 Nie jest to żaden wjazd do jakiegoś sklepu, tylko duże skrzyżowanie dwóch przejazdowych ulic. Dochodząc do któregoś z tych przejść od przodu nie ma szans zauważyć, jakie światła mają samochody.
Jest, jest - umysłowym.
@hanka_bez_pudla: twoi rodzice też się nie popisali, nie wiem za co miałabyś im być wdzięczna. Nie można przesadzać w żadną stronę, dziecko powinno przede wszystkim dbać o siebie, swoje rzeczy i pokój (odkąd potrafi), oraz wykonywać równą część wspólnych obowiązków (które już potrafi). Jeśli robiłaś więcej, niż to, to byłaś wykorzystywana. Dziecko, które wykonuje więcej obowiązków, niż dorosły współlokator w wynajmowanym mieszkaniu, to nie jest normalna rzecz (a wykonywałaś więcej niż swoje, bo jeszcze przynajmniej część za brata).
Tym kobietom to pasuje - z jednej strony nie muszą za nic brać faktycznej odpowiedzialności, z drugiej mogą czuć się niesamowicie ważne, bo ich dziecko bez nich sobie w niczym nie poradzi. Tylko tych dzieci szkoda.