Profil użytkownika
Kampo ♂
Zamieszcza historie od: | 9 października 2012 - 15:48 |
Ostatnio: | 16 marca 2016 - 11:28 |
O sobie: |
Nowy na piekielnych, jednak wsiąkłem już po uszy. Pewnie swego czasu dodam coś od siebie, bo każdego coś spotyka. |
- Historii na głównej: 16 z 16
- Punktów za historie: 8978
- Komentarzy: 72
- Punktów za komentarze: 381
Cóż, że tak się wyrażę, są różne szkoły, droga Nudna87. :) Ja się na swojej jak dotąd nie przejechałem. Poza tym, wolę na respekt sobie zasłużyć swoim zachowaniem i tym, jak działam. Oczywiście, to nie jest tak, że pierwszego dnia chodzę od pokoju do pokoju i każę im do siebie mówić po imieniu. ;) Ale jeżeli podopieczni okazują się ogarnięci, daję im pewien kredyt zaufania - co nie znaczy, że nie można ich potem przytemperować, jeśli go zmarnują. Dodatkowo, dotychczas miałem wrażenie, że jeżeli widzą, że się tak zachowuję, są dużo bardziej skłonni do posłuszeństwa. Na palcach nie zliczę sytuacji, kiedy to kierowniczka prosiła mnie o interwencję, bo jej nikt nie chce słuchać. Na razie działało. ;)
Ha, prawda, choć to najczęściej w młodszych grupach - ja zazwyczaj mam grupy prawie dorosłych. ;) Ale wtedy można ten punkt zamienić na dziewczynę, która poprzysiągła sobie, że poderwie opiekuna. :P
@frantique Chodzi właśnie o to, że dziewczyny tego typu uzgadniały tylko ze sobą, że są razem (wiedząc, że nie ma pokojów dwuosobowych), nie rozmawiając z nikim innym, więc dochodziło do sytuacji, gdzie zostały przykładowo dwa pokoje z jednym miejscem.
@bleeee Nie chodziło mi o to, by podopieczni zwracali się do mnie per "Pan" z racji szacunku, bo ten zdobywałem w inny sposób. Ja po prostu mam szczęście do upierdliwych, wręcz piekielnych kierowniczek, które zwracanie się po imieniu traktowały jako jedno z najgorszych przewinień. ;)
Tutaj chodzi o wszystko. Przyjaźń przyjaźnią, ale druga osoba powietrzem nie jest - a jeśli nie potrafiły się dogadać w kwestii pokojów, to dlaczego potem cała kadra i załoga hotelu muszą kombinować, jak ludzi pomieścić?
Cóż, widzę, że dużo dziewczyn się buntuje, więc pozwolę sobie wytłumaczyć: nie chodzi o sam fakt tego, że przyjechały razem i chcą być razem. Czasami po prostu jest tak, że np. na jakąś wycieczkę trzeba jechać na kilka "rat" (bo samochód tylko jeden) i takie jak nie pojadą razem (rozłąka na całe 30 minut) robią raban i płączą, jak na pożegnaniu z Big Brothera. Ja wszystko rozumiem, ale w ramach rozsądku. A tu mam na myśli te, które zdrowo przesadzają.
Typ 3 jedzie na takie wakacje, ponieważ w miarę tanio (i z kieszeni rodzica) jedzie w fajne, egzotyczne miejsca, a całe swoje pieniądze może przepić, nie martwiąc się o nic innego. ;) Jest to idiotyczne, ale to bardzo częste rozumowanie.
Myślisz, że to jest takie łatwe? :> Jeżeli oficjalnie pozwolisz, by podopieczni do ciebie zwracali się po imieniu, z większością kierowniczek (z którymi miałem do czynienia) masz jak w banku naganę w biurze podróży. Jeżeli z kolei będziesz trzymał się uparcie, aby mówiono do Ciebie per "pan" to z kolei pewne jest, że i tak ktoś będzie próbował przejść na "ty", a większość nie obdarzy Cię zaufaniem, bo jesteś taki wyniosły, a wręcz apodyktyczny. Ale ja nigdzie nie mówię o dziewczynach, które pojechały razem na obóz. Ja mówię o tych, które wpadają w histerię, kiedy ktoś je próbuje rozdzielić. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie to denerwujące trzy razy dziennie kombinować, by panny były razem. ;)
Ja rozumiem, zażyłość i przyjaźń, ale do pewnych granic. To naprawdę nie jest miła sytuacja, kiedy trzeba załatwiać zmianę pokojów, ponieważ dwie dziewczyny (choćby i siedemnastoletnie) nie są razem, a nikt zamienić się nie chce. Nie mówię, że to jest złe, ale potrafi być irytujące i utrudniać wyjazd.
Statystycznie rzecz biorąc, idąc z psem na spacer macie po trzy nogi. Poza tym, ile to jest to "tyle Ukrainek"?
Jeśli już generalizować, to o tym, że to Polki są najpiękniejszymi kobietami na świecie. :) Poza tym, też znam kilku ludzi pochodzących z Ukrainy i to naprawdę porządne osoby.
Z tego, co usłyszałem od innych obecnych tam wczasowiczów, na każdym kolejnym obozie znajdował sobie jakąś dziewczynę, do której robił podobne podchody. Ot, chłopak, który jest tak zdesperowany, że spróbuje nawet takich głupot.
Jeżeli jest wykupione ubezpieczenie (a nie wszystkie biura to robią), to faktycznie opiekun jest bezpieczny. Dodatkowo, można również osobiście wykupić na pewien okres ubezpieczenie, bodajże OC, które też przed tym ratuje - choć akurat tutaj pewności nie mam.
Cóż, troszczę się o te dzieci jak o własne. ;) A poza tym, nie lubię nachalnych i bezczelnych typów, najchętniej to bym dopuścił się wtedy rękoczynów, no ale cóż...
Ja miałem pokój piętro wyżej, choć w zasadzie większość nocy i tak spędzałem na korytarzu na piętrze dziewczyn. A zamiana pokoi nie była możliwa - hotel był w tamtym okresie (sam środek sezonu wakacyjnego) pełny.
Szczerze mówiąc, po tym czasie to już nie bardzo - ale było to coś w stylu "ale 'well' nie znaczy 'studnia', tylko 'cóż'!" albo "przecież Present Continuous to czas teraźniejszy, więc jak 'going to' ma się odnosić do przyszłości!".
MojaMalaAmi - I will animal to you, że mnie to cieszy. ;)
Jakoś nigdy do mnie nie dotarło, że faktycznie mogłem za coś tak absurdalnego dostać mandat. Choć jakby nie patrzeć, faktycznie, nie tylko 1,30zł, ale również i równowartość potencjalnego mandatu, masz rację. :)
Nie wiem, jak to formalnie działa, ale tę zasadę tłumaczyłem sobie w sposób następujący: Jeśli jedziesz przez 15 minut, mimo przejechania dopiero siedmiu przystanków - musisz skasować kolejny bilet. Jeżeli zaś jedziesz dopiero trzynaście minut, ale przystanków pokonałeś/aś już 10, musisz skasować kolejny bilet. I nie wydaje mi się, bym był jedyną osobą - łatwo takie zachowanie zauważyć, wsiadając na pętlach. :)
Wypada, nie wypada - to kwestie sporne. Kiedy się ogłaszałem za 30, nie miałem prawie wcale odzewu. Za 25 już jakiś był. I z tego, co słyszę od znajomych z uczelni, oni sytuację mają podobną. Po prostu narobiło się tych studentów, więc jest w czym przebierać. ;)
Chłopak zdecydowanie by skorzystał na takiej wymianie, tego jestem pewny! :) A co do błędów - może źle to ująłem, bo cholera, akurat z angielskiego jestem dobry. Ona po prostu, kiedy było wspomniane coś, czego nie rozumiała, traktowała to jako "źle!".
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 0:55
To taka mała rada na przyszłość - postaraj się być mądrzejszy tam, gdzie to ma sens. Więc Internet pomijaj. ;)
Paczka była sprawdzana przy kurierze. Ale wystaw to sobie, że mój ojciec nie miał przed oczami treści aukcji, a także nie uczył się jej na pamięć. Dlatego sprawdził to, co jest i podpisał. Później zerknął na stronę aukcji czy wszystko się zgadza i klops. Tak trudno to zrozumieć, czy po prostu lubisz na siłę być mądrzejszym i mieć ostatnie słowo?
Haha, ludzie tutaj są tacy zabawni. -.-
Pies ma na tyle rozsądku, że zaatakowany się broni. Dziwisz mu się? A gdybyś Ty się bał, bo ktoś w Ciebie rzuca kamieniami regularnie, nie wolałbyś się bronić, niż wiecznie uciekać?