Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Niania_Frania

Zamieszcza historie od: 23 lipca 2020 - 12:00
Ostatnio: 30 kwietnia 2024 - 16:40
  • Historii na głównej: 30 z 30
  • Punktów za historie: 3281
  • Komentarzy: 30
  • Punktów za komentarze: 148
 

#87426

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim rejonie o pracę dosyć trudno. Zwłaszcza teraz. Udało mi się dostać umowę na okres próbny w sklepie przy niewielkiej cukierni.

Brzmi fajnie, co?

Niestety kończy się ona ostatniego listopada. Szefowa zapewniała mnie, że zostanie ona przedłużona.
Dzisiaj wezwała mnie do siebie. Dlaczego? Otóż klientka wysłała jej zdjęcie ciastka z naszego sklepu w którym był włos.
Choruję na łysienie plackowate więc pewnie to mój! Nawet pokazała mi tą nieszczęsną fotografię na swoim ajfonie.
Z racji niedopełnienia obowiązków i "ściągnięcia" sanepidu umowa nie zostanie mi przedłużona.

Po pierwsze: Włos wpadł zapewne w trakcie wykonywania ciasteczek, bo znajdował się w środku masy. Przypomnę, że ja wypiekami się nie zajmowałam. Sprzedawałam je tylko.

Po drugie: Włos był jasny i kręcony. Ja kłaki mam proste i ciemne.

Po trzecie : Włosy w pracy mam zawsze upięte w kok, pospinane wsuwkami i popsikane lakierem.

Fajnie że szefowa zamiast po ludzku powiedzieć, że nasza współpraca nie będzie kontynuowana to robi takie cyrki.

Cukiernia

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (152)

#87259

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój luby kilka lat temu był właścicielem Fiata 125p, którego dostał od ojca. Postanowił spieniężyć samochód bo stał praktycznie od kilku lat tylko w garażu. Nie miał jakoś czasu ani chęci by się nim zajmować a hajs zawsze się przyda.
Na OLX zamieścił ogłoszenie wraz ze zdjęciami i odpowiednią kwotą. Nie była ona jakoś bardzo wygórowana, bo chciał się szybko auta pozbyć.

Już po paru dniach napatoczył się pierwszy kupiec. Po wymianie kilku wiadomości stwierdził że on Fiata kupił pod warunkiem,że Luby zejdzie z ceny o prawie połowę i dowiezie na swój koszt do miasta oddalonego o prawie trzysta kilometrów. Mojemu facetowi się to niebyt podobało, więc zrezygnował ze współpracy.

Wtedy Piekielny zaczął do niego wypisywać kilkanaście wiadomości dziennie w których twierdził, że lepszego klienta od niego nie znajdzie i że bardzo mu na samochodzie zależy. Na szczęście po jakiś dwóch tygodniach mu się znudziło.

A Fiata kupił pan z sąsiedniego miasta za kwotę podaną w ogłoszeniu :)

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 86 (94)

#87335

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam duże starsze kuzynostwo. Starsze o tyle, że mają już dzieci mniej więcej w moim wieku ( tata był najmłodszy, a do tego późno wzięli się z mamą za powiększanie rodziny). Większość kuzynek próbuje mi matkować.
Jedna się wyróżnia.
Bizneswoman po czterdziestce. Gdyby nie pieniądze byłego męża to nie otworzyłaby swojego sklepu. Ma się za najważniejszą w rodzinie. Każdym próbuje rządzić.
W moje życie wpycha się najbardziej. Krytykuje wszystko jak leci. Szkoła nie taka, praca nie taka, auto za brzydkie i za tanie, facet nie taki... Długo by wymieniać. Mam z nią na pieńku, bo wymyśla o mnie plotki nie pokrywające się z prawdą.
Choruje na łysienie plackowate. Przywykłam już do tego, że moja fryzura w jednej trzeciej składa się z łysych plam. Na poczatku było mi ciężko, próbowałam je jakoś zakrywać ale z czasem oswoiłam się z moim demonem.
Piekielna kuzynka jak mnie zobaczyła kiedyś z niezasłoniętą łysinką wpadła w złość.
Na drugi dzień wydzwaniała do mojej matki ze stwierdzeniem że:" to na pewno przez tabletki antykoncepcyjne, bo młodzież teraz się ku**i" Próbowała mojej mamie wmówić że na pewno muszę coś ćpać. Dlatego włosy mi wypadły.W kolejnych dniach otrzymała kilka adresów do znachorów z okolicy. Na nic tłumaczenia że jestem pod opieką dermatologa i trychologa. Ona mi załatwi wizytę u znajomej znachorki koniec i kropka. Zakończyło się to wielką awanturą.
Od ponad pół roku z nią nie rozmawiam. Moi rodzice również. Ponoć bardzo przeżywa mój brak włosów i odrzucenie pomocy.
A włosy zaczynają mi rosnąć bez jej pomocy :)

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (131)

#87206

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem ateistą.

Nie tym wojującym, który każdemu próbuje na siłę udowodnić swoje racje. Wierzysz? fajnie. Nie wierzysz? Też fajnie.
Do kościoła nie chodzę. Bywam w tym przybytku tylko podczas pogrzebów i ślubów.

Ostatnio była msza za babcię. Postanowiłam iść, bo bunia za życia była mi bardzo bliska.

Przycupłam w ostatniej ławce. Do ceremonii zostało jeszcze kilka minut. Znudzona zaczęłam się rozglądać.

Moją uwagę przykuła ławka przede mną. A raczej napisy wyryte na niej. "Seba kocha Dżesikę", " Y***ać Policję" itp. itd.

Mnie osobiście zamurowało. Do religii mam stosunek jaki mam, ale nigdy nie przyszłoby mi na myśl by zrobić coś takiego. Zwłaszcza że kościół zabytkowy i swoje lata już ma.

Efekt nudnych rekolekcji czy bezstresowego wychowania?
Chyba raczej to drugie...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (136)

#87157

przez (PW) ·
| Do ulubionych
OLX. Temat rzeka...
Od czasu do czasu zdarza mi się coś wystawić. Tym razem padło na dosyć sporego pluszaka, który mi zbywał.
Ogłoszenie napisane. Zabawka obfocona. Cena niezbyt wygórowana, bo tylko 10 złotych. Nic tylko czekać na odzew.
Po kilku dniach trafił się kupiec. Zapłacił za pluszaka i za wysyłkę. Spakowałam go i zaniosłam na pocztę.
Po kilku dniach piekielny pisze, że on otrzymał paczkę i zabawka nie spełnia oczekiwań. Chce abym mu zwróciła pieniądze. Ja na to, że okej. Ale wysyła na swój koszt. Pan wielce oburzony, bo jak to tak? Mam mu oddać dychę za pluszaka i dwa razy za wysyłkę. Inaczej mu się nie będzie opylać.
Czyli w skrócie mam gościowi dopłacić za to, że mi zwróci pluszaka wartego dychę. Logika...

Olx

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (151)

#87079

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jadę sobie swoim Czinkłeczento w kolorze blue.
Zbliżam się do skrzyżowania z drogą z pierwszeństwem. Powoli zwalniam i włączam lewy kierunkowskaz. Ustawiam się po lewej stronie SWOJEGO pasa. Zbliżam się do znaku stop a tu ...

Rozpędzona Bejca skręca w moją drogę, ścinając kompletnie zakręt. Mija mnie na milimetry, utrącając przy okazji lusterko w Czinkusiu. Gdybym dojechała do linii to pewnie nie miałabym połowy auta.
Kierowca zatrzymuje się. Wychyla głowę i woła:
"Jak jedziesz kuro yebana!"
Po czym odjeżdża z piskiem opon.

Zamiast na zakupy do centrum handlowego musiałam jechać na szrot po nowe lusterko.

W duchu przeklinałam się, że nie zapamiętałam numerów rejestracyjnych tego debila...

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 169 (185)

#87047

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z szukania pracy.
Mając zaledwie dwadzieścia kilka lat stałam się bezrobotna. Zakład upadł. Musiałam poszukać sobie czegoś nowego. Po rozesłaniu kilkudziesięciu CV w końcu zostałam zaproszona na rozmowę.
Podczas przeprowadzania wywiadu padł taki tekst.
"Ma pani wystarczające kwalifikacje na to stanowisko, ale zatrudnimy panią dopiero wtedy jak załatwi sobie pani grupę inwalidzką"
Kopara mi opadła do samej ziemi. Dosłownie.
Próbowałam to jakoś wyjaśnić. Młoda jestem. Nie choruję na nic. Po co mi orzeczenie o niepełnosprawności?
Osoba z którą rozmawiałam była wielce zdziwiona moim sprzeciwem. Przecież mogę zapłacić lekarzowi za odpowiednie papiery! Bo każdy na coś choruje! Po za tym pracodawcy chętniej przyjmą osobę która jest niepełnosprawna tylko na papierze niż taką, która naprawdę ma problemy zdrowotne. Ta pierwsza będzie bardziej wydajna.

Cóż... W łapę lekarzowi nie dałam. Nie podjęłam się pracy w tej "cudownej" firmie.
Z tego co pamiętam, to ogłoszenie wisiało jeszcze kilka miesięcy, po czym zniknęło. Albo zrozumieli, że wymaganie orzeczenia o niepełnosprawności od zdrowych ludzi nie ma sensu, albo znaleźli kogoś na tyle głupiego.
Znając życie, to raczej to drugie ...

praca

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 159 (171)

#87021

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja kuzynka mimo młodego wieku ma dosyć spore problemy z kręgosłupem.
Poszła kiedyś do lekarza po skierowanie na rehabilitację. Zamiast jej lekarza był ktoś inny, na zastępstwo. Kuzynka grzecznie się wita, mówi w czym rzecz. Facet zmierzył ją wzrokiem po czym wypalił:

[L]: Pani ma krzywy kręgosłup przez staniki! Dawniej kobiety ich nie nosiły i nie miały tylu problemów! A teraz co druga małolata lata na rehabilitację, bo plecki bolą!

Łaskawie dał jej skierowanie. Kuzynka już nigdy więcej do niego nie poszła.

Druga sytuacja miała miejsce na Komisji Lekarskiej bo starała się o uzyskanie stopnia niepełnosprawności.
Kuzynka wchodzi do gabinetu z teczka pod pachą i małą torebką na ramieniu.
Lekarka z komisji stwierdziła że chorobie kręgosłupa jest winna... torebka!

Kurtyna.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 92 (98)

#86939

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Końcem grudnia zeszłego roku popełniłam zbrodnię, a mianowicie kupiłam lampę w sklepie na literę O, rymującym się z jednym z bohaterów Star Wars.
Lampa wytrzymała do maja. Plastikowe elementy przy kloszach pękły pod wpływem temperatury. Nie pozwoliłam by klosze niebezpiecznie dyndały tylko i wyłącznie na kablach.O nie!

Na drugi dzień wraz z lubym odkręciliśmy nieszczęsną lampę i radośnie potuptałam do sklepu.
Na miejscu podeszłam do odpowiedniego stanowiska. Wyjaśniłam w czym rzecz. Że pękł plastik, że niebezpieczne itp, itd. Babka oglądnęła dokładnie paragon po czym stwierdziła, że ona nie wie jak ma to wpisać! Woła koleżankę. Ta twierdzi, że produkt nie podlega reklamacji. Bo tak. Co z tego że miałam pudełko, lampę i paragon.

Po bezsensownej wymianie zdań proszę, by zawołały kierownika. Ten przychodzi z wielkim fochem i od razu marudzi, że jest zajęty, że mu cztery litery zawracamy. Łaskawie wklepuje w komputer, zabiera moje świecidło z komentarzem: "Zobaczymy czy to na pewno z winy producenta he he".

W sklepie spędziłam grubo ponad godzinę. Na rozpatrzenie czekałam miesiąc. Dostałam telefon, że reklamacja uznana i lampa idzie do naprawy. A to całe rozpatrywanie miało to trwać tylko dwa tygodnie. Machnęłam ręką, bo myślałam, że już z górki. Kolejny miesiąc naprawiali moją nieszczęsną lampę.

Wczoraj wróciła do mnie poklejona na szybko i byle jak. Strach w takim stanie wywiesić ją na sufit.
Nie zostawię tego tak...

Obi w choya was zrobi

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (185)

#86895

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moi rodzice mieszkają w domu jednorodzinnym, na przedmieściach niewielkiego miasta. Przed bramą wjazdową od ponad dziesięciu lat znajduje się dosyć spory głaz z nazwą ulicy i numerem domu. Ot, taka fanaberia mamuśki.

Któregoś razu ojciec wychodzi z domu do pracy, ale coś mu nie gra.
Tak... Brakuje kamienia.
Ktoś zadał sobie tyle trudu, by ukraść blisko 200-kilogramowy kamień sprzed bramy.
Świadków oczywiście brak. Jedynie niesmak pozostał.

Kradzież

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (142)