Profil użytkownika
Sihaja
Zamieszcza historie od: | 12 marca 2011 - 18:56 |
Ostatnio: | 21 czerwca 2014 - 15:09 |
- Historii na głównej: 40 z 80
- Punktów za historie: 29715
- Komentarzy: 332
- Punktów za komentarze: 1528
zarchiwizowany
Skomentuj
(14)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kiedy pracowałam w kawiarni sieciowej w jednej z galerii handlowych, pewnego dnia podszedł do kasy [P]an (drugi został przy stoliku). [K]olega ze zmiany stał na kasie, [J]a robiłam kawy.
[P]: poproszę 2 kawy.
[K]: jakie?
[P]: rozglądając się po kawiarni - Nie wiem, takie zwykłe, parzone.
[K]: Proszę pana u nas niestety nie ma takiej kawy, ale taka najbardziej zbliżona do kawy parzonej jest Americana. Tu na tablicy (wskazał wielką tablicę z opisem i cenami kaw zawieszoną za nim) jest druga od góry. A wielkości filiżanek pokaże koleżanka. - tu Ja wskazałam małą, średnią i dużą filiżankę, a kolega informował ile kosztuje każda z wielkości.
Pan zamówił 2 średnie kawy polecone przez kolegę, ja je zaczęłam robić. Kolega powiedział, że do zapłaty jest 16 zł.
Pan powiedział, że idzie po portfel, w tym czasie druga filiżanka z parującą zawartością stanęła na tacy.
[P] Panie, ja rezygnuję! To za drogo jest!
[K] Proszę pana, ale zamówienie pan złożył, kawę koleżanka już zrobiła, ceny były wskazane na tablicy, którą pokazałem, podałem je też, gdy pokazywane były filiżanki.
[P] Ale to złodziejstwo! Tyle pieniędzy za dwie kawy!
[K] W ramach promocji możemy Panom te dwie kawy sprzedać w cenie małej, czyli 14 zł będzie w sumie.
[P] Nic nie zapłacę, nie chcę, mam prawo do zwrotu towaru! Ja już idę!
I spiesznie oddalił się z kolegą.
[P]: poproszę 2 kawy.
[K]: jakie?
[P]: rozglądając się po kawiarni - Nie wiem, takie zwykłe, parzone.
[K]: Proszę pana u nas niestety nie ma takiej kawy, ale taka najbardziej zbliżona do kawy parzonej jest Americana. Tu na tablicy (wskazał wielką tablicę z opisem i cenami kaw zawieszoną za nim) jest druga od góry. A wielkości filiżanek pokaże koleżanka. - tu Ja wskazałam małą, średnią i dużą filiżankę, a kolega informował ile kosztuje każda z wielkości.
Pan zamówił 2 średnie kawy polecone przez kolegę, ja je zaczęłam robić. Kolega powiedział, że do zapłaty jest 16 zł.
Pan powiedział, że idzie po portfel, w tym czasie druga filiżanka z parującą zawartością stanęła na tacy.
[P] Panie, ja rezygnuję! To za drogo jest!
[K] Proszę pana, ale zamówienie pan złożył, kawę koleżanka już zrobiła, ceny były wskazane na tablicy, którą pokazałem, podałem je też, gdy pokazywane były filiżanki.
[P] Ale to złodziejstwo! Tyle pieniędzy za dwie kawy!
[K] W ramach promocji możemy Panom te dwie kawy sprzedać w cenie małej, czyli 14 zł będzie w sumie.
[P] Nic nie zapłacę, nie chcę, mam prawo do zwrotu towaru! Ja już idę!
I spiesznie oddalił się z kolegą.
Kawiarnia C.C. w galerii handlowej
Ocena:
98
(232)
zarchiwizowany
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Godzina 22, siedzę w pracy i czekam na zbawienną 23, kiedy konczę zmianę.
-Dobry wieczór, biuro obsługi klienta, w czym mogę pomóc?
-Do której pani pracuje?
-(w lekkim szoku) Do 23 proszę pana, a o co chodzi?
-Proszę do mnie zadzwonić o 3 i mnie obudzić.
-Proszę Pana, nie świadczymy takich usług, poza tym, tak jak powiedziałam, pracuję do 23, więc o 3 nie zadzwonię do pana. Mogę znaleźć Panu numer do zegarynki.
-Proszę pani, pani mnie obsługuje, ja jestem klientem i to jest pani zasrany obowiązek obsłużyć mnie tak, żebym był zadowolony. Jutro rano lecę samolotem, na bardzo ważne spotkanie biznesowe, bo jestem państwa klientem biznesowym, więc jestem biznesmenem i musze wstać o 3, ma pani do mnie zadzwonić! - ponieważ zaczął podnosić głos, stwierdziłam:
- Tak jak powiedziałam Panu wcześniej, nie będąc w pracy, nie mogę pana obsłużyć. Po drugie, to o co Pan prosi, nie lezy w moich kompetencjach ani obowiązkach, więc z żalem musze odmówić. Proponowałam podanie telefonu do odpowiedniego biura, ale skoro pan odmawia, życzę spokojnego wieczoru, udanej podróży i do usłyszenia.
Rozmowę zakończyłam, czy facet zadzwonił jeszcze - nie wiem. Kocham klientów pod wezwaniem: należy mi się - nieważne czego bym chciał.
-Dobry wieczór, biuro obsługi klienta, w czym mogę pomóc?
-Do której pani pracuje?
-(w lekkim szoku) Do 23 proszę pana, a o co chodzi?
-Proszę do mnie zadzwonić o 3 i mnie obudzić.
-Proszę Pana, nie świadczymy takich usług, poza tym, tak jak powiedziałam, pracuję do 23, więc o 3 nie zadzwonię do pana. Mogę znaleźć Panu numer do zegarynki.
-Proszę pani, pani mnie obsługuje, ja jestem klientem i to jest pani zasrany obowiązek obsłużyć mnie tak, żebym był zadowolony. Jutro rano lecę samolotem, na bardzo ważne spotkanie biznesowe, bo jestem państwa klientem biznesowym, więc jestem biznesmenem i musze wstać o 3, ma pani do mnie zadzwonić! - ponieważ zaczął podnosić głos, stwierdziłam:
- Tak jak powiedziałam Panu wcześniej, nie będąc w pracy, nie mogę pana obsłużyć. Po drugie, to o co Pan prosi, nie lezy w moich kompetencjach ani obowiązkach, więc z żalem musze odmówić. Proponowałam podanie telefonu do odpowiedniego biura, ale skoro pan odmawia, życzę spokojnego wieczoru, udanej podróży i do usłyszenia.
Rozmowę zakończyłam, czy facet zadzwonił jeszcze - nie wiem. Kocham klientów pod wezwaniem: należy mi się - nieważne czego bym chciał.
BOK ORANGE BIZNES
Ocena:
219
(269)
zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Czasem nie zdążę nic zrobić do jedzenia, kiedy wychodzę do pracy, a że dziś zmiana 15-23, stwierdziłam, że wstąpię do reala, kupię coś na obiado-kolację i podgrzeję w mikrofali. Nie robię tego często, ale podeszłam do garmażerki. Spojrzałam, zobaczyłam przyjemnie wyglądające kotlety, prawdopodobnie drobiowe. Kiedyś mieli takie fajne, z serem w srodku. Podeszła do mnie [P]ani, obsługująca stoisko:
[P]: Co podać?
[J]: Dzień dobry, proszę pani, co to za kotlety, te pośrodku?
[P]: nie wiem, zaraz. - odwróciła się do [S]przedawcy-Pana - Ty, co to za kotlety są?
[S]: a kto to wie? Mielone chyba.
[J]: Chyba nie wyglądają na mielone...
[S]: (wzruszenie ramionami, odejście od stoiska)
[P]: zje pani, to sie pani przekona. (rechot, bo to nie był smiech)
[J]: chyba podziękuję, skoro nie mogą państwo dojść do porozumienia w sprawie pochodzenia tej potrawy.
W szoku jestem, że można tak o sobie lekceważyć klienta i mając do obsługi stanowisko, gdzie jesst kilkanascie rzeczy, nie ogarniac tego. :/
[P]: Co podać?
[J]: Dzień dobry, proszę pani, co to za kotlety, te pośrodku?
[P]: nie wiem, zaraz. - odwróciła się do [S]przedawcy-Pana - Ty, co to za kotlety są?
[S]: a kto to wie? Mielone chyba.
[J]: Chyba nie wyglądają na mielone...
[S]: (wzruszenie ramionami, odejście od stoiska)
[P]: zje pani, to sie pani przekona. (rechot, bo to nie był smiech)
[J]: chyba podziękuję, skoro nie mogą państwo dojść do porozumienia w sprawie pochodzenia tej potrawy.
W szoku jestem, że można tak o sobie lekceważyć klienta i mając do obsługi stanowisko, gdzie jesst kilkanascie rzeczy, nie ogarniac tego. :/
REAL
Ocena:
123
(217)
zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
-Dzień dobry, ja mam numer biznesowy i włączyłem sobie taką usługę i teraz mi przyszedł SMS, że muszę ją potwierdzić. To mam wysłać SMS na numer dla numeró biznesowych, czy indywidualnych?
-....
-....
BOKB Orange
Ocena:
1
(57)
zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
-Dzień dobry, ja dzwonię w sprawie innego telefonu niż ten z którego dzwonię.
-Rozumiem, poproszę w takim razie o numer.
-Czego?
-...
W takiej chwili, za kazdym razem (wbrew pozorom jest to bardzo częsta reakcja) mam ochotę powiedzieć: numer seryjny pralki pana sąsiada z 3 piętra spod numeru nieparzystego. A o jaki numer może chodzić na infolinii operatora komórkowego?
edyt: wstrętny błąd ortograficzny :(
-Rozumiem, poproszę w takim razie o numer.
-Czego?
-...
W takiej chwili, za kazdym razem (wbrew pozorom jest to bardzo częsta reakcja) mam ochotę powiedzieć: numer seryjny pralki pana sąsiada z 3 piętra spod numeru nieparzystego. A o jaki numer może chodzić na infolinii operatora komórkowego?
edyt: wstrętny błąd ortograficzny :(
BOK ORANGE
Ocena:
1
(63)
zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Rozmowa sprzed chwili. Dzwoni pan, od razu informując mnie, że dzwoni z Włoch i że on dużo za to płaci. Na to ja: w takim razie postaram się pomóc jak najszybciej, w czym mogę pomóc? Pan stwierdził, że przed chwilą rozłączyła się z nim pani i on chce jej nazwiko, zeby złożyć skargę. Sprawdzam, a w tym czasie poleciały takie bluzgi, że aż się zdziwiłam. patrzę, a tam notatka, że klient bardzo wulgarny i że po upomnieniu koleżanka zakończyła rozmowę. Pominęłam milczeniem wyzwiska, po kilkudziesięciu kolejnych sekundach "ku*ew" powiedziałam, że skoro pan płaci drogo za to połączenie, może przejdziemy do meritum i że ja również się rozłączę, jeśli tak będzie rozmawiał. Poleciały kolejne K***wy, okazało się, że pan chciał tylko właczyć rozaming na numerze internetowym, co zrobiłam. Po czym znów poleciały Ku**y na mnie i koleżankę. Powiedziałam panu, że jest klientem biznesowym i do tego rozmawia z kobietą, więc mógłby dobierac inne słowa (chcąc rozładować trochę atmosferę), ale pan nawet nie zareagował, tylko znó użył ulubionego słowa. Podziękowałam za rozmowę i również ją zakończyłam. Najlepsze było to, że pan był z 89 roku, kilka lat ode mnie młodszy, ale jak widac odebrał solidne wykształcenie. Szkoda, że nie ma takiego przedmiotu w szkole jak Savoir vivre... niektórym by się przydał
BOKB Orange
Ocena:
192
(252)
zarchiwizowany
Skomentuj
(14)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wyjątek z pisma klienta, który prosił o anulowanie mu części faktury (SMSy specjalne na specjalnym czacie :D):
"... taki impotent finansowy jak Państwa frma chyba może sobie pozwolic na taki gest w stosunku do swojego stałego klienta..."
Dawno tak nie rozweseliło nas żadne pismo :)
"... taki impotent finansowy jak Państwa frma chyba może sobie pozwolic na taki gest w stosunku do swojego stałego klienta..."
Dawno tak nie rozweseliło nas żadne pismo :)
BOK Orange
Ocena:
184
(250)
zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dzwoni pani, mająca telefon na abonament:
-Dzień dobry, chciałąbym przejść na TIK TAKA
Nie dała sobie wytłumaczyć, że prawdopodobnie chodziło jej o TAK TAKa, ofertę innej sieci i że u nas to może być POP, stwierdziła, że jestem niekompetentna i rzuciła słuchawką.
-Dzień dobry, chciałąbym przejść na TIK TAKA
Nie dała sobie wytłumaczyć, że prawdopodobnie chodziło jej o TAK TAKa, ofertę innej sieci i że u nas to może być POP, stwierdziła, że jestem niekompetentna i rzuciła słuchawką.
BOK ORANGE
Ocena:
72
(194)
zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dyżur telefoniczny. Dzwoni [K]lientka. Odbieram [J]a.
[K]: proszę pani, bo te netbooki co je zamówiłam, to są ciemnogranatowe, a miały być czarne. Jakie one są?
[J] (szukam w systemie) Wie pani co, ja mam tylko dane, co one mają w środku, ale nie widzę informacji o obudowach...
[K]: no właśnie! Bo one w środku to w ogóle jakieś są srebrne!
[J]; Mówiąc o środku miałam na myśli bardziej procesor, dysk, modem... a nie kolor
[K]: prosze mnie w takim razie przełączyć do techników, bo dla mnie to teraz kłopot z odsyłaniem , zamawianiem...
[J]: W celu upewnienia się: mam panią przełączyć do specjalisty z działu technicznego, gdyż nie podoba się pani kolor obudowy netbooka?
[K]: tak.
[J]: poproszę o chwilkę. (dzwonię do techników, zgłasza się jeden z nich [T])
[T]: no czesc, co tam?
[J]: dzwonię do Ciebie w bardzo nietypowej sprawie... (opisuję)
[T]: no ale co ja jej poradzę, przecież nie mam kodu na zmianę koloru...
Z tego co wiem, klientka narobiła awantury, a netbook jest czarny, tylko w świetle w jakim była (jakimś dziwnym) kolor wydawał się ciemnogranatowy...
[K]: proszę pani, bo te netbooki co je zamówiłam, to są ciemnogranatowe, a miały być czarne. Jakie one są?
[J] (szukam w systemie) Wie pani co, ja mam tylko dane, co one mają w środku, ale nie widzę informacji o obudowach...
[K]: no właśnie! Bo one w środku to w ogóle jakieś są srebrne!
[J]; Mówiąc o środku miałam na myśli bardziej procesor, dysk, modem... a nie kolor
[K]: prosze mnie w takim razie przełączyć do techników, bo dla mnie to teraz kłopot z odsyłaniem , zamawianiem...
[J]: W celu upewnienia się: mam panią przełączyć do specjalisty z działu technicznego, gdyż nie podoba się pani kolor obudowy netbooka?
[K]: tak.
[J]: poproszę o chwilkę. (dzwonię do techników, zgłasza się jeden z nich [T])
[T]: no czesc, co tam?
[J]: dzwonię do Ciebie w bardzo nietypowej sprawie... (opisuję)
[T]: no ale co ja jej poradzę, przecież nie mam kodu na zmianę koloru...
Z tego co wiem, klientka narobiła awantury, a netbook jest czarny, tylko w świetle w jakim była (jakimś dziwnym) kolor wydawał się ciemnogranatowy...
BOK Orange
Ocena:
114
(168)
zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Tym razem to ja byłam piekielna, ale dla innych klientów, a nie obsługującego. Sama pracuję w obsłudze klienta, więc tym bardziej staram się być miła i uprzejma dla obsługujących mnie, bo wiem, jak to być po tamtej stronie. Po pracy robiłam zakupy w hiperku, wiadomo jak jest, jak się po 8 h wraca głodnym i zmęczonym, a w hiperku jest dział z garmażerką i pachnie kurczakiem z rożna. Postanowiłam, ze kupię takiego, oszczędzę sobie pracy z obiadem. Podchodzę, widzę, że leżą dwa, już zimne, reszta się piecze. Pytam [S]przedawcy:
[J]a: Dzień dobry, tylko te dwa zostały?
[S]: na razie tak, ale jak pani przyjdzie za 10 minut, to będą dopiero co zdjęte z rożna.
[J]: O, to pewnie, dziękuję. Wrócę za kilka minut.
Robię dalsze zakupy. Ten sam Pan podał mi wędlinę, wzięłam jeszcze trochę rzeczy do koszyka i wracam po kurczaka. Pachnie tak, że mnie skręca. A tu już kolejka, ze dwanaście osób. No nic, stanęłam. Kurczaki pakowała Pani, a Pan wyjmował je z gorącego pieca. Jedna osoba, druga, ludzie brali po dwa, trzy... Myślę sobie: kurczę, nic nie zostanie. Zostało jeszcze z 8 osób, Pan zauważył mnie, podszedł, pyta:
[S]: Dla Pani ile miało być? - pokazałam palcami, ze dwa. Ludzie zaczęli się obracać do tyłu, patrząc, co to za brak poszanowania kolejki. Pan tymczasem spakował mi dwa kurczaki, zapytał jeszcze czy włożyć w siateczkę, pokiwałam głową, nie chcąc się odzywać, bo ludzie już burczeli.
[S]: proszę bardzo, smacznego (mrugnął okiem)
[J]: dziękuję, miłego dnia. - i umknęłam do kasy.
Za chwilę staje za mną ktoś i słyszę: patrz to ta gówniara, co bez kolejki kurczaki dostała!
A Sprzedawca po prostu mnie kojarzy, bo często w tym hiperku po pracy robię zakupy i chyba zapamiętał, że ode mnie usłyszy zawsze: dzień dobry, dziękuję, miłego dnia.
[J]a: Dzień dobry, tylko te dwa zostały?
[S]: na razie tak, ale jak pani przyjdzie za 10 minut, to będą dopiero co zdjęte z rożna.
[J]: O, to pewnie, dziękuję. Wrócę za kilka minut.
Robię dalsze zakupy. Ten sam Pan podał mi wędlinę, wzięłam jeszcze trochę rzeczy do koszyka i wracam po kurczaka. Pachnie tak, że mnie skręca. A tu już kolejka, ze dwanaście osób. No nic, stanęłam. Kurczaki pakowała Pani, a Pan wyjmował je z gorącego pieca. Jedna osoba, druga, ludzie brali po dwa, trzy... Myślę sobie: kurczę, nic nie zostanie. Zostało jeszcze z 8 osób, Pan zauważył mnie, podszedł, pyta:
[S]: Dla Pani ile miało być? - pokazałam palcami, ze dwa. Ludzie zaczęli się obracać do tyłu, patrząc, co to za brak poszanowania kolejki. Pan tymczasem spakował mi dwa kurczaki, zapytał jeszcze czy włożyć w siateczkę, pokiwałam głową, nie chcąc się odzywać, bo ludzie już burczeli.
[S]: proszę bardzo, smacznego (mrugnął okiem)
[J]: dziękuję, miłego dnia. - i umknęłam do kasy.
Za chwilę staje za mną ktoś i słyszę: patrz to ta gówniara, co bez kolejki kurczaki dostała!
A Sprzedawca po prostu mnie kojarzy, bo często w tym hiperku po pracy robię zakupy i chyba zapamiętał, że ode mnie usłyszy zawsze: dzień dobry, dziękuję, miłego dnia.
Hiperek w Lublinie
Ocena:
175
(295)
‹ pierwsza < 1 2 3 4
« poprzednia 1 2 3 4 następna »