Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TheWho96

Zamieszcza historie od: 4 października 2023 - 23:21
Ostatnio: 12 marca 2024 - 10:21
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 179
  • Komentarzy: 28
  • Punktów za komentarze: 125
 
[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
12 marca 2024 o 10:21

Poziom chamstwa tych komentarzy jest tak wysoki, że chyba nie wahałabym się na Twoim miejscu odpowiadać na nie równie chamsko. Koleżanki się decydują na ciążę, bo chcą mieć dzieci czy z jakiegos chorego powodu za wszelką cenę chcą przejść przez poród? Robią z siebie męczennice czy po prostu seks już nie wywołuje w nich żadnych wrażeń i dopiero coś tak dużego jak główka dziecka są w stanie poczuć? Ale poważnie to przykre, że jak już istnieje metoda, która pomaga, to i tak ktoś musi krytykować osoby, które z niej korzystają, nawet jeśli jest to konieczność. Przecież mogłabyś się nawet zdecydować na cesarkę tylko dlatego, że nie chcesz rodzic naturalnie i jedyną reakcją koleżanek powinna być radość z tego, że nie musisz tego robić.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
4 marca 2024 o 9:22

@AdaToNieWypada to nie jest niczyje miejsce parkingowe, zresztą taka informacja tez znalazła się na kartce za szybą. I nie, nie może mojego samochodu odholować. W szczególnych przypadkach mogłaby to zrobić policja (ale to nie jest ten przypadek), natomiast ja mówię o odholowaniu swoją własna laweta w ramach samowolki i tak, to jest kradzież. Nie możesz sobie po prostu podjechać do czyjegoś auta, zapakować go na swoja lawetę i przestawić choćby o metr

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
4 marca 2024 o 9:20

@kKKKK napisałam, że jest radcą żeby usprawiedliwić dlaczego bardziej wierzę jemu niż randomowemu sąsiadowi, nie wywyższam się z tego powodu, bo i nie widzę do tego powodów. Poniżej napisałeś, że sam jesteś prawnikiem, to powinieneś znać realia i wiedzieć, że to nie jest jakiś szczególny wygryw życia być prawnikiem

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
4 marca 2024 o 9:17

@kKKKK to jest parking pod blokiem, nie jest w żaden sposób oznaczony jako teren prywatny, przy wyjeździe z niego jest tylko znak „ustąp pierwszeństwa”. Co do myślenia o kimś innym - no po prostu nie wyobrażam sobie sytuacji, w ktorej komuś to auto mogłoby przeszkadzać, zwłaszcza ze tuż obok jest bliźniacze miejsce już bez żadnych oznaczeń. A to miejsce z „kopertą” i tak jest zawsze przez kogoś zajęte, jeśli nie przeze mnie, to przez kogoś innego

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
3 marca 2024 o 18:34

@szafa to nie jest luka prawna, to jest po prostu nigdy nieużywana koperta, przeznaczona dla nikogo. Ale pewnie, można sobie urządzić hobby ze ścigania ludzi za łamanie (lub nie, jak w tym przypadku) czegoś, co nikomu nie służy ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 marca 2024 o 8:20

@gawronek to tak jak Wy bardzo się skupiacie na szukaniu zastosowania niewłaściwie oznaczonej koperty ;) założyłam, że to oczywiste, że skoro da się samochodem, to da się tez wózkiem. Wejście do klatki jest od boku, to miejsce na parkingu jest rownolegle przy ścianie, wchodząc do klatki w ogóle się do niego nie podchodzi, ani z jednej, ani z drugiej strony (z jednej strony są schody, z drugiej podjazd)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
2 marca 2024 o 19:42

@justangela nie jestem pewna czy nie dodaje drugi raz tej samej odpowiedzi, bo mam jakiś problem z obsługa tej strony. Wcześniej to mieszkanie przez lata było zamieszkałe przez dziadków partnera i ponoć koperta funkcjonowała jako miejsce zwyczajowo zostawiane dla karetki, gdyby przyjechała. Nie ma natomiast żadnych oznaczeń dla kogo miałoby być miejsce. Nie ma tez nic obok, żadnych wjazdów, zsypów, transformatorów, po prostu mur schodów prowadzących do klatki, a z drugiej strony parking pozwalający na swobodny przejazd. Wrzuciłaby Wam zdjęcie, ale nie mam pomysłu jak. Przed „kopertą” jest drugie takie wolne miejsce, już nieoznaczone, tam tez wszyscy normalnie parkują

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
2 marca 2024 o 17:46

@justangela partner (którego dziadków było to mieszkanie) wspominał, że ponoc miało to być miejsce tak zwyczajowo zostawiane dla karetki, jak przyjeżdżała pod blok. Ale, tak jak mówię, nie ma żadnego oznaczenia kogo koperta miałaby dotyczyć i znajduje się w wolnym miejscu parkingu bezpośrednio przed klatka schodowa prowadzącą do drzwi klatki bloku. Tuż obok jest drugie takie puste miejsce, już bez koperty, na którym tez wszyscy stają. Nie ma żadnego trafu, zsypu, wejścia przy niej, absolutnie nic, można swobodnie przejechać obok zaparkowanego na niej auta

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
2 marca 2024 o 11:06

@JohnDoe nie, koperta jest narysowana rownolegle do chodnika w miejscu, w którym nie da się nikogo zablokować, jest swobodny przejazd obok samochodu parkujacego tam

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
2 marca 2024 o 6:51

@TheWho96 z racji bycia w terenie nie mam Ci jak odpisać bezpośrednio (na wersji mobilnej nie widzę Twojego komentarza, a na pełnej wersji nie mogę się zalogować, nie wiem czemu). Tak jak piszesz, może nie być znaku pionowego, jeśli w środku koperty jest napisane kogo dotyczy. Ale, jak napisałam, nie jest nigdzie napisane kogo dotyczy. Tak jak mówię, mój partner już raz odrzucił taki mandat i wygrał. Tak samo jest pewny, że nie mogą mi auta odholować, a on jest akurat radcą prawnym. Nie mam jak sprawdzić teraz Twojego cytatu z przepisu prawnego, brzmi jak wyrwany z kontekstu i niekoniecznie mający tu zastosowanie, ale tak jak mówię, nie bardzo mam warunki do sprawdzenia tego, wiec nie będę się wypowiadać

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
2 marca 2024 o 1:48

@78FS mi się ostatnio wyświetlała rolka, na której dziewczyna komentuje wypowiedzi chyba z 4 osób promujących ruch body positive, mówiąc przy każdej, że ta osoba zmarła i podpinając artykuł o śmierci tej osoby. Tyle w temacie body positive :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 10) | raportuj
2 marca 2024 o 1:45

Czego nie dodałam, a może dla niektórych będzie istotne - nie jestem jedyną osobą, która tam parkuje. Po prostu ostatnio mój samochód stał tam dłużej, bo go nie używałam.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
28 lutego 2024 o 14:19

Nie wiadomo kiedy wejdzie ktoś spoza kolejki i dlatego cała kolejka musi siedzieć w poczekalni grubo przed czasem? Nie łapie, gdzie tu sens, gdzie logika.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 15) | raportuj
26 lutego 2024 o 16:41

@Habiel autorka miała neutralne podejście w stylu „każdemu co mu pasuje”, dopóki koleżanka nie zaczęła jej wciskać na sile swoich poglądów. Stąd satysfakcja, jak już życie zweryfikowało koleżankę. W sumie naturalne, jak Ci ktoś coś wciska na siłę, twierdzi, że wszystko niezgodne z jego poglądami jest głupie, a potem sie na tych poglądach przejedzie, naturalnie wywołuje to pewne odczucie satysfakcji.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
26 lutego 2024 o 16:28

Mam to samo, chcemy z partnerem kupić mieszkanie blisko centrum większego miasta (on pracuje w centrum, ja głównie zdalnie) i słucham tego od wszystkich. Od mojego brata, który nigdy nie był tak nieszczęśliwy jak na studiach w Krakowie, a na wsi mieszka mu się fantastycznie. Tylko lokalne przedszkole traumatyzuje mu dziecko i drugiego to już na pewno tam nie puści, no ale musiałby młodego wozić kilkanaście kilometrów do innego przedszkola, wiec tyle to już musi wytrzymać. Dzisiaj rozmawiałam z tata przez telefon i mówię, ze ceny poszły znowu w gore i chyba musimy ogarnąć to mieszkanie w tym roku, a on na to, ze po co od razu takie duże, kupmy jakieś mniejsze przejściowe (chcemy duże, żeby corka partnera miała u nas swoj pokój, bo jeśli będziemy mieć dzieci, to szybciej niż później, bo ja chce doga niemieckiego) i najlepiej nie w centrum, tylko gdzieś na obrzeżach miasta, po co się pchać do centrum. Rozumiem podejście, żeby kupić przejściowe mieszkanie, jak się wynajmuje, ale my mieszkamy w mieszkaniu należącym do mamy partnera, nie płacimy za najem, powierzchnia jest większa niż byłaby w takim przejściowym mieszkaniu, a skoro rok dłużej będziemy zbierac na kredyt na mieszkanie 100+ metrów, to nie widzę sensu w przejściowych rozwiazaniach. Z kolei z okolic podmiejskich mój partner się nastoi w korkach do pracy, ale za to do potencjalnych szkół/żłobków będzie dalej. W pracy kolega tez ostatnio opowiadał, ze on jak musi dziecko zawozić wszędzie na zajęcia, to przynajmniej widzi z kim się syn zadaje i ma większa kontrole, a w bloku pewnie prędzej czy później z lenistwa puściłby go na podwórko i nie wiadomo w jakie towarzystwo by wpadł. Chodziłam do podstawówki i gimnazjum w małej miejscowosci, potem liceum i studia w większym mieście i zgadnijcie gdzie było więcej szeroko pojętej patologii i złego towarzystwa. Mam poczucie, ze z podstawówki i gimnazjum wyniosłam głównie blizny na psychice. Żeby nie było, widzę tez liczne zalety mieszkania na wsi, ale z małymi dziecmi jednak celowalabym w miasto

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
15 lutego 2024 o 12:15

@Ohboy nie napisał, że taka była sytuacja, bo nie miało to większego znaczenia w kontekście historii. Możesz mniej lub bardziej sympatyzować z autorem i postrzegać go np. jako roszczeniowego, bo brakuje w tekście tej informacji, ale w historii chodzi o piekielnosc urzędu, a tutaj właściwie powody eksmisji nie maja żadnego znaczenia

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
1 stycznia 2024 o 13:21

Ludzi chcących naprawiać komunikację miejską i pozamiejską było już wielu i, jak widać, nadal są problemy. Funkcjonuję sobie na pół gwizdka w Krakowie, do niedawna jeszcze na pełny etat, czyli mieście mającym jedną z najlepszych komunikacji w Polsce (statystycznie zanim znajda się narzekający) i muszę przyznać, ze przez większość mojego funkcjonowania w Krakowie byłam z niej zadowolona. Ale na pewnym etapie, po podwyżce cen zaczęłam liczyć i wyszło mi, że na trasie, która pokonuje raz w tygodniu, a która autobusem zajmuje jakieś 25-30 minut, tak ze już nie łapie sie na bilet 20-minutowy i muszę kupować godzinny, bardziej opłacało mi sie wsiąść w samochód. Bardziej opłaca mi sie pojechac samej samochodem, niz autobusem na bilecie studenckim. Jednocześnie MPK nie zarabia na siebie nawet w połowie, „większą polowe” finansuje miasto. W centrum komunikacja ma więcej sensu przy strefach parkingowych, niewielkiej liczbie miejsc do parkowania i tramwajach co 5 minut, a i tak do niedawna taniej można było dojechać boltem do centrum (przy trasie 15 minut autobusem, wiec nie z obrzeży miasta). Skoro opłacalna komunikacja miejska w takim mieście jak Kraków jest mrzonką, wyobraź sobie czym jest w mniejszych miejscowościach. Problem jest już na poziomie organizacyjnym: czasem mała gminna miejsko-wiejska albo wiejska ma najbliższe większe miasto za granicą województwa i kto ten transport ma organizować? Najczęściej robią to prywatni przewoźnicy, gdzie bus jest w najlepszym wypadku co pół godziny, bo nikomu sie nie opłaca jeździć na pusto, a zeby zapełnić częstszy grafik musieliby wozić cała wieś w te i z powrotem. PKP ma za sobą zbyt wiele lat zaniedbań, zeby to szybko naprawić, poza tym jako spółka państwowa (a w zasadzie kilka spółek panstwowych) ma jeszcze utrudniona sytuacje, bo prezesi są polityczni, a stacje buduje sie nie tam gdzie są potrzebne, tylko tam, skąd pochodzą politycy. Co do samych elektryków problem polega na tym, ze wcale ekologiczne nie są. Abstrahując od kwestii dotyczących krótkiej żywotności akumulatorów czy problemu z ich utylizacją, prąd na którym jeżdżą nadal pochodzi w dużej mierze z paliw kopalnych, przynajmniej w Polsce. Mówiąc krótko: auto spalinowe spala benzyne. Elektrownia spala węgiel, który podgrzewa wodę,która idzie na turbinę, która rozkręca generator, który przesyła prąd w liniach wysokiego napięcia do gniazdka, z którego prąd jest konwertowany przez ładowarkę na prąd stały i przesyłany do silnika. Każda konwersja to straty. Auto spalinowe z odpowiednio dobranym, stosunkowo nowym silnikiem będzie w całym łańcuchu życia emitować mniej, nawet diesel. W elektrykach nie chodzi o ekologię, chodzi o czyjś interes, jak zwykle.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
19 grudnia 2023 o 14:24

@78FS z tego, co słyszałam, to ponoć toksyczne związki są w jakiś sposób uzależniające

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
4 grudnia 2023 o 12:11

Odnośnie drogowców, brat mi ostatnio uświadamiał (pracuje blisko tej branży powiedzmy). Cytuję: „Ale też ludzie wymarzyli sobie niewiadomo jakie standardy w tej kwestii - że każda najmniejsza uliczka ma być czarna i sucha o każdej porze dnia i nocy. Stąd ceny utrzymania zimowego wyszybowały w kosmos, a po zmianach pt. polski ład - żaden mniejszy zarządca dróg nie ma pieniędzy dopóki nie dostanie ich z centrali. I dochodzimy do pytania, czy utrzymywanie wszystkiego w takim 100% standardzie jest w ogóle konieczne... A gdzie obowiązek "dostosowania prędkości do warunków jazdy"? Przestał istnieć?” I tak ze swojej perspektywy w sumie bym się zgodziła, ze ludzie za dużo chcą. Jeżdżę sobie na oponach wielosezonowych, a wiec teoretycznie powinnam się bardziej ślizgać niż kierowcy na zimowkach i nie widzę za bardzo problemu w białej drodze. Jeżdżę z normalną prędkością na większości tras, zmniejszam ją tam, gdzie potrzebuję więcej przestrzeni na ewentualne hamowanie, np. na dojeździe do skrzyżowania z górki. Wolniej wjeżdżam i zjeżdżam z ronda (czasem się zapomnę i wyjdę delikatnie bokiem i tez nic sie nie dzieje, ale to przeważnie raz czy dwa razy jak sie zapomnę na pierwszych śniegach). Przede wszystkim utrzymuje większe odstępy od innych kierowców. To tak tylko odnośnie hasła, ze zima zaskakuje drogowców. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
2 grudnia 2023 o 20:39

@Armagedon zgodzę się, ze na bliskość tu przestrzeni nie ma i ponoć takie spanie osobno jest jednym z sygnałów rozpadu małżeństwa. Może im się nawet wydawać, że wsyzstko jest Ok, ale nie jest. Ale może tez nam się wydawać, że nie jest Ok, a dla nich jest. Za mało tu informacji żeby to oceniać. Ale jeśli chodzi o Twoja argumentacje, ze to trolling, to tu absolutnie każdy argument po kolei mogę zbić przykładami z własnego życia. „Babskie grono” - nie wiem na jakiej podstawie wnioskujesz, że nie koleżanki z pracy, bo mogłyby być. Ale nawet jeśli nie, niektóre kobiety maja przyjaciółki, z ktorymi kontakt podtrzymuja również po urodzeniu dzieci, czasem przechodzą przez to w tym samym momencie i się wspierają nawzajem. To trochę jakbyś jej odmawiał prawa do posiadania jakichś znajomych. 3-latka kładąca się o ósmej to nic nadzwyczajnego, mam w rodzinie młodsze dzieci, które się kładą po dziewiątej. Nie oceniam, nie mam dziecka sama, ale na zmęczone ani jakieś torturowane nie wyglądają, wybudzają się naturalnie rano przed rodzicami. Moja praca tez pozwala zalegać w lozku do 9, bo mam elastyczny czas pracy, praca biurowa, zdalna, wiec jak zaczynam o 9, to wstaje o 9. W poprzedniej pracy mogłam zaczynać nawet o 10, gdyby mi się tak chciało, oczywiście praca zajmuje wtedy cały dzień, No ale życie jest sztuką wyboru. Co ona robi od czwartej/ piątej? A co przeważnie ludzie robią o tych godzinach, wracając z pracy? Wyglada na to, ze bardzo chcesz się doczepić. Jak dla mnie historia jest jak najbardziej prawdopodobna, sama nie jestem w stanie uwierzyć tylko w to, ze nic się między nimi nie zmienia, bo żyją obok siebie, jak współlokatorzy. Ale to, tak jak Mówię, nie mi oceniać, bo autorka napisała, ze im bliskości nie brakuje, wiec może jakieś swoje sposoby maja, może zawsze mieli niskie potrzeby bliskości. Z drugiej strony to, że im bliskości nie brakuje, nie znaczy, ze ona jest

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
10 listopada 2023 o 14:09

@Michail myślę, że autor chciał zobrazować mniej więcej swój tryb życia, że dużo się poświęca pracy, ale ma też jakieś hobby. Bo kolega trochę do niego podszedł jakby jego tryb życia był zły i w jakiś sposób niepełny, bo nie idzie standardowym schematem - żona, dzieci, itd.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
10 listopada 2023 o 10:22

Z mojej perspektywy najbardziej piekielna na SORze była zawsze pani rejestrująca. Generalnie jak mogę to unikam SORu, bo to żadna przyjemność, praktycznie każda moja wizyta (oprócz złamanej reki po rowerze, bo wtedy faktycznie przyszłam sama, choć tez z dużymi oporami, ale gdzie indziej mi RTG od reki nie zrobią) była na zasadzie, że lekarz mi kazał. I, żeby było zabawnie, lekarze na SORze przeważnie wyglądali na zmartwionych. Tylko pani w rejestracji rzucała kpiące komentarze, ze „No, jak sobie pani lubi siedzieć na korytarzu kilka godzin, to pewnie, można sobie przyjeżdżać na SOR”. Przyjechałam z objawami udarowymi dwa dni po szczepionce na covid, jak już wyszłam poza cerbera w rejestracji, to od razu neurolog, tomografia, skierowanie na MRI, itd. Koniec końców okazało się, ze to aura migrenowa, ale ze był to pierwszy raz, to standardowo trzeba było sprawdzić. Rozumiem znieczulenie i wieczne zirytowanie bo pacjenci przyjeżdzają z czymkolwiek i początkowo podeszłam do tego wyrozumiale, ale w pewnym momencie do mnie dotarło, że to nie mój problem i nie jest to powód do traktowania spokojnych, uprzejmych pacjentów jak psa.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
7 listopada 2023 o 14:29

@metaxa zdolność czytania dłuższych tekstów zawierających zdania złożone wymaga od czytelnika pewnej inteligencji i obeznania. Nie wiem czy jest się czym chwalić w Twoim przypadku. Nie mówię, że historia jest jakaś wybitnie napisana, ale czytało się dobrze.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
7 listopada 2023 o 14:21

Czyli masz koleżankę, która robi z siebie bohaterkę publicznie, jednocześnie nie mając skrupułów żeby bawić się ludźmi (sytuacja z byłym). Myślę, że ja tez bym jej nie polubiła. Ale nawet abstrahujac od oceny moralnej jej zachowań, bo w sumie nie zachowała się nie w porządku wobec Ciebie (chociaż patrząc po tym jak traktuje innych, nie miałabym wątpliwości ze nie zrobiłaby dla Ciebie wyjątku), masz prawo ją nie lubić tak po prostu. Mój były mial taką koleżankę na pierwszym roku studiow, której nie lubiłam (nie była to zazdrość, ani ona nie byla atrakcyjna, ani ja nigdy nie byłam zazdrosna o bylego, której nie mogłam znieść na dłuższą metę. Robiła jakieś dziwne akrobacje żeby oszczędzać na wszystkim, ale dochodziło to do granicy absurdu czasami. Miała pule ulubionych tematów, wśród których królowały opowieści o różnych sytuacjach, w których byla podrywana (potrafiła o zupełnie niewinnej sytuacji z prowadzącym na studiach, przy której byłam, opowiadać jak o Potencjalnej próbie gwałtu. W ogóle wydawało jej się, że wszyscy ją molestują wzrokiem gdzie nie pójdzie). Poza tym historie klubowych podbojów, tinderowych podbojów (wyśmiała kiedyś chłopaka, z którym się spotykała bo się przy niej rozpłakał. Poprzedni był agresywny i ją bił, ale to już nie był powód do krytyki;) ), plotek z wydziału i patologii wioskowych ze swojej rodzinnej miejscowosci. Raz opowiadała historie o tym jak jej piesek połknął skarpetkę i ta opowieść trwała bitą godzinę, choć można by ją streścić w dwie minuty. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że mimo że nic mi nie zrobiła, to jej po prostu nie lubię i TO JEST OK. I myślę, że to właśnie musisz sobie uświadomić w tej sytuacji - nie masz obowiązku lubić wszystkich, nawet jeśli są lubiani przez innych. Jeśli rzeczywiście tak trudno jest Ci się z tym pogodzić, to idz na terapie. Ale problem nie jest w tym, że jej nie lubisz, tylko w tym, że tego nie akceptujesz

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
10 października 2023 o 23:18

Z doświadczenia mogę powiedzieć, że odbiór terapeuty jest kwestią mocno indywidualną. Z zasady są raczej neutralni, nie oceniają i część ludzi odbiera to albo jako głaskanie po główce albo ganienie za wszystko, zależy jaki masz stosunek do siebie i na co się nastawiasz. To jedna kwestia. A druga jest taka, że być może (tylko być może), terapeutka ma rację i próbuje Ci uświadomić, że te „pozytywy”, które widzisz są próbą usprawiedliwiania mamy i szukania na siłę swojej winy, próbą racjonalizacji. Być może tak jest i potrzebujesz to zrozumieć, żeby dojść do tego gdzie leży problem, co nie znaczy, że musisz zrywać z mamą kontakt. A być może po prostu terapeutka Ci nie siadła - to niestety bardzo indywidualna kwestia i trzeba szukać do skutku.

« poprzednia 1 2 następna »