Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

andrejewna

Zamieszcza historie od: 27 kwietnia 2011 - 16:47
Ostatnio: 21 listopada 2013 - 21:57
  • Historii na głównej: 9 z 25
  • Punktów za historie: 8850
  • Komentarzy: 195
  • Punktów za komentarze: 945
 
zarchiwizowany

#14976

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Apteka.

Młoda kobieta pyta farmaceutkę o różne specyfiki poprawiające nastrój.
[F] Może Euforian (jakoś tak to brzmiało), on dodaje energii jak się jest zmęczonym i śpiącym.
[K] Raczej nie o to chodzi...
[F] Mhmm. Jest taki lek Depresan (też podobna nazwa do oryginalnej), on jest z wyciągiem z dziurawca, więc nie wolno się podczas stosowania opalać.
[K] Ja się nie opalam, więc dobrze. Ile on kosztuje?
[F] 49 zł.
[K] A wie pani co? Ja się już zdecydowanie lepiej czuję!

I wyszła :-)

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (205)
zarchiwizowany

#14975

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia, w której moja koleżanka z pracy okazała się być piekielną... niechcący.

Dzień jak co dzień, jestem w pracy (w części biurowej) i koleżanka prosi mnie o chwilkę zastępstwa w rejestracji. Chociaż już jakiś czas temu zostałam przeniesiona "na zaplecze", to jednak wciąż mogę pomagać innym w ich obowiązkach, więc się zgodziłam. Siadam w pełni gotowości, a ona znika w moim kąciku schrupać śniadanko.
Mija jakiś czas, obsługuję klientów osobiście i przez telefon, cały czas przypominając sobie obsługę sprzętu na recepcji. Na poczekalni jakieś pięć osób.
Wchodzi młoda dziewuszka, na oko 18 lat, bardzo chudziutka i z wystraszonym wyrazem oczu. Widać jak nic, że problemy ma z odżywianiem i pewnie nie tylko. W pierwszej chwili myślę, że do dietetyka, ale dziewczyna mówi do mnie ściszonym lekko głosem:
[D] Chciałabym się dowiedzieć kiedy przyjmuje Doktor Iksiński.
[Ja] - odpowiadam równie cicho - Pan Doktor IksiCKI jest u nas we wtorki i piątki po południu.
[D] A tak, przepraszam, rzeczywiście Iksicki...
Gwoli wyjaśnienia - ów Pan Doktor jest psychiatrą. Wizyta miała być pierwszą.
[Ja] Na kiedy chciałaby się Pani umówić?

Kontynuujemy rozmowę celem ustalenia terminu. Wszystko odbywa w dalszym ciągu prawie szeptem, bo widać że dziewczę zmieszane całą sytuacją, a ludzie jak podsłyszą, to różne wnioski lubią wyciągać.
W tym momencie wraca koleżanka z drugiego śniadania i staje nade mną.
[K] Co tam szukasz w komputerze?
[Ja] Gdzie tu był program do rejestracji?
[K] A do kogo chcesz umówić?
[Ja] Do Doktora Iksickiego...
[K] - niestety pełnym głosem i na cały obiekt - Aaaa, ale doktor jest na urlopie! - zwracając się do dziewuszki - Do psychiatry to dopiero za dwa tygodnie można się dostać!

Jak się można domyślić, dziewczyna spiekła raka i podziękowawszy, zmyła się szybciutko.
Do dziś (Pan Doktor wrócił z urlopu prawie miesiąc temu) nie zauważyłam jej u nas. Mam tylko nadzieję, że znalazła pomoc.

Firma medyczna

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (228)
zarchiwizowany

#11505

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Noc wyprzedaży w naszej galerii to prawdziwy rarytas - 20% zniżki na wszystko. Niestety ludzi przychodzi sporo, więc i piekielni się zdarzają.

Stoję sobie w przebieralni przymierzając entą rzecz i do moich uszu dociera dialog:
(K)lientka: Macie tą koszulkę w rozmiarze XL?
(E)kspedientka: (wyraźnie przepraszającym tonem) Niestety. Wszystkie sztuki mamy na wieszakach, jeśli tam pani nie znalazła, to nie ma.
(K) W takim razie proszę mi zamówić z innego waszego sklepu.
(E) Bardzo mi przykro, ale nie da się w ten sposób tego zorganizować. Mamy dostawę bezpośrednią, nie...
(K) (przerywając dziewczynie) Ale jak to jest możliwe! Wszędzie tak robią!
(E) Naprawdę nic pani nie poradzę, nie mam możliwości złożenia zamówienia w innej placówce. Wogóle nie składamy zamówień, mamy to, co producent sam uzna za stosowne wysłać.
(K) To proszę sprawdzić na zapleczu!
(E) Już mówiłam, wszystko mamy wystawione na wieszakach.
(K) Ale jak to nie możecie zrobić tak, żeby wam z innego sklepu przysłali?
W tym momencie skończyłam swoistą ekwilibrystykę w kabinie i wychodzę, by część rzeczy odwiesić na wieszak.
(E) Proszę zrozumieć, nie mamy...
(K) (znów przerywając - bardzo oficjalnym tonem) Proszę pani! W innym sklepie ZAWSZE składają zamówienia na to, co chcę!
Nie wytrzymałam. Przechodząc koło klientki rzuciłam:
(Ja) To niech pani tam kupuje.

Myślę, że fakt przepłoszenia przeze mnie klientki nie był dla sklepu tragedią. Z resztą nie było jej rozmiaru, więc i tak nic by nie kupiła...

sieciówka na "C"

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (192)
zarchiwizowany

#9132

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako że dużo pojawiło się historii o Służbie Zdrowia, dodam i swoją, choć w tej roli "piekielnie" wypadł... pacjent.
Na wstępie zaznaczę, iż pracuję w prywatnej firmie medycznej i nie mamy podpisanej umowy z NFZ, więc klienci płacą każdorazowo za wizytę. W tym konkretnym przypadku pieniądze pobieram ja, jako asystentka w gabinecie stomatologicznym.
Miałyśmy z Panią Doktor ustalony grafik na cały dzień. Od rana do wieczora pacjenci, bez możliwości "wciśnięcia" kogokolwiek, oczywiście nie licząc nagłych wypadków i pacjentów z poważnym bólem zęba.
Godzina 13.30, sprawdzam, umówieni Państwo Xxxx, wychodzę na poczekalnię i proszę. Są, przyszli we dwoje, zgodnie z grafikiem umówieni na dwa kolejne terminy. Wchodzą do gabinetu, a że się już znamy to "dzień dobry - dzień dobry - u Pani dziś czwóreczkę, a Pan chwilę poczeka, potem bierzemy się za kanałowe". Zupełnie nie spostrzegłyśmy w pierwszej chwili, że za nimi wparował do gabinetu piekielny. I wtrąca:
[P] Ale ja chciałbym tylko o coś zapytać.
Państwo Xxxx zmieszani, Pani Doktor też, ale "przepraszam Państwa, jeśli można... - to my poczekamy chwilkę, nie ma sprawy".
Piekielny ładuje się na fotel bez pytania i mówi, że ząb boli, po czym otwiera usta i pokazuje który. Zatem przegląd. Pani Doktor wzięła się do pracy, przecież ból zęba jest priorytetowy. Ogląda, ostukuje zęba, zadaje pytania, "śturcha" zgłębnikiem* i mówi:
[Dr] Ten ząb jest niestety do usunięcia. Próchnica dalece posunięta. W zasadzie nic z tego zęba nie zostało, poza jedną ścianką, ale jest bardzo cienka i jestem pewna, że nie utrzyma plomby.
[P] Ale pani nie może mi wyrwać tego zęba!
[Dr] Dobrze, jeśli nie dziś, to w jutro, najpóźniej pojutrze, bo będzie coraz bardziej bolał. Jest cały zepsuty i jeśli zrobi pan zdjęcie, to na pewno wyjdzie na nim stan zapalny. Tego zęba TRZEBA usunąć.
[P] Na pewno da się jakoś wyleczyć. Ja nie dam sobie usunąć zęba!
[Dr] Proszę spróbować mnie zrozumieć. Jak ja go panu rozwiercę i wyczyszczę próchnicę, to niewiele z niego zostanie i NA PEWNO plomba panu wypadnie. NIE DA SIĘ wyleczyć tego zęba, trzeba go usunąć.
Rozmowa ciągnęła się, Pani Doktor na każdą argumentację piekielnego odpowiadała tak samo - czyli zgodnie z prawdą - że się nie da zęba uratować i konieczna jest ekstrakcja. Dodam, że Pani Doktor ma wieloletnie doświadczenie w swoim zawodzie i przez te kilka wspólnie przepracowanych lat nie spotkałam się, żeby ktokolwiek przyszedł z reklamacją. Wysłuchawszy enty raz porady od Pani Doktor, piekielny rzucił:
[P] A to ja w takim razie dziękuję!
Piekielny tak szybko wypruł z gabinetu, że nawet się nie zorientowałam (wypełniałam kartotekę), więc nie zapłacił za przegląd i konsultację. Ale Pani Doktor machnęła ręką i powiedziała, że "bierzemy" Państwa Xxxx, którzy na poczekalni spędzili już dłuższą chwilę...
Ale na tym nie koniec.
Piekielny wrócił po kilku godzinach (koło 18) i zrobił nam kolejną niechcianą przerwę w pracy. Wszedł podczas obecności innego pacjenta do gabinetu (dobrze, że nie wygonił go z fotela) i urządził nam awanturę. Totalnie zdębiałyśmy usłyszawszy, iż poszedł "na fundusz" i tam mu zęba wyleczyli i założyli plombę. Pokrzykiwał jakieś 20 minut w kółko to samo:
[P] Pani mi chciała zęba wyrwać!
Na nic się zdało tłumaczenie Pani Doktor, że nie chciała, ale najzwyczajniej w świecie informowała go, iż nie ma innego wyboru... Pacjent poszedł sobie, rzucając na końcu, że więcej do nas nie przyjdzie. Nie powiem, odetchnęłyśmy z ulgą.

* zgłębnik to ten "szpikulec", jak go nazywają pacjenci, którzy wybitnie nie lubią, gdy się nim "śturcha" ;)

Prywanta Przychodnia Lekarska

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 63 (143)
zarchiwizowany

#8898

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tytułem wstępu: pracuję jako asystentka stomatologa w niemałej przychodni lekarskiej. Nie mając kontraktu z NFZ przyjmujemy tylko klientów prywatnych i tych z komercyjnym ubezpieczeniem*.
Rzecz miała miejsce pewnego dnia, kiedy to Pani Doktor przyjmowała od rana i którąś godzinę z rzędu bez przerwy. Pacjentów miałyśmy tzw. "trudnych", gdyż był to czas przedświąteczny i bardzo dużo osób chciało mieć zrobione zęby, coby przy stole wigilijnym nie cierpieć z ich powodu. Trafiło się kilka bardziej męczących "borowań" i ekstrakcji. Wbrew pozorom praca stomatologa nie jest taka łatwa i lekka, a tego dnia i ja dostałam nieźle w kość, nie mogąc usiąść nawet na 5 minut.
Koło godziny 18.30 do gabinetu przyszła Marysia (imię zmienione) i przejęta poinformowała nas, że dziś jeszcze, oprócz pacjentów uprzednio zarejestrowanych, przyjąć musimy jednego pana, gdyż sprawa jest BARDZO pilna. Pani Doktor wyraziła zgodę, choć to oznaczało, że pacjent będzie przyjęty o godzinie 20.00, zatem wtedy, kiedy teoretycznie placówka powinna zostać zamknięta. Dla mnie to oznaczało, że w domu będę jeszcze później niż ona i Marysia, bo zawsze zostaję ok. 1,5 h po zamknięciu i robię porządki w gabinecie (eh, te sanepidowskie wymogi).
Po przyjęciu wszystkich pacjentów - czekamy na owego jegomościa, co strasznie pilnie do nas chciał się zgłosić. I przyszedł, spóźniony 5 minut, ale jeszcze w granicach przyzwoitości i od progu powiedział:
(Klient) Dobry wieczór, przepraszam, że tak późno, ale sprawa dość dla mnie ważna.
Pani Doktor zapewniła, że nic się nie stało (choć nam obu nogi do tyłka właziły) i poprosiła na fotel. Klient, zanim usiadł uznał za stosowne poinformować nas oficjalnym tonem, co następuje:
(Klient) Ja jestem D Y R E K T O R E M i mam Z Ł O T Ą kartę, więc nie będę płacił za usługi. Z resztą M O J A firma ubezpieczeniowa wysłała wam potwierdzenie i faks z dokumentacją medyczną.
Fakt, faks otrzymałyśmy pół godziny wcześniej, ale dostatecznie nieczytelny, żeby się coś na nim wyznać. Niemniej jednak Pani Doktor postanowiła "zaglądnąć" do pacjenta i zorientować się w czym problem.
Klient usiadł na fotelu, Pani Doktor dokonała przeglądu i mówi:
(PD) Ale ja tu nic złego nie widzę, wszystkie zęby ma Pan zdrowe, więc w czym problem? Czy któryś Pana boli?
(K) Nie, nie, nie. Ja tu przyszedłem kamień usunąć.
My - szok. To ma być ta pilna sprawa?!? Okazało się, że Jego Ekscelencja Pan Dyrektor chce sobie zęby wyczyścić, coby ładnie wyglądać w święta... Pani Doktor zęby wyczyściła i pozostawiła sprawę bez komentarza. Jedynie jej mina zdradzała wszystko.
A po świętach re-wizyta. Polakierować ząbki przyszedł, ale już na szczęście o sensownej porze.

* Ubezpieczenie komercyjne można wykupić indywidualnie, ale najczęściej duże firmy wykupują pakiety zdrowotne dla swoich pracowników, przez co składka jest znacznie mniejsza. Pakiet podstawowy stomatologiczny to przegląd raz w roku oraz właśnie czyszczenie kamienia :)

Prywanta Przychodnia Lekarska

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (168)