Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

aneczka89

Zamieszcza historie od: 18 października 2011 - 19:09
Ostatnio: 7 lipca 2013 - 12:05
  • Historii na głównej: 11 z 15
  • Punktów za historie: 14098
  • Komentarzy: 102
  • Punktów za komentarze: 891
 
zarchiwizowany

#51096

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Serdecznie dziękuję inteligentnej inaczej mamie, która wysłała swoje najmłodsze dziecko na imprezę urodzinową do klubiku, w którym pracuję. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że piejąc od progu z radości oznajmiła nam, że całe szczęście, że (tu cytuję): "Kubusiunio nie zachorował na ospę, taka jak jego starsze rodzeństwo, bo musiałby zostać w domu i byłby taki biedniusiuni".

Efekt: ja i szefowa chorujemy na półpasiec, koleżanka na ospę... Klubik zamknięty aż do wyzdrowienia ekipy pracującej. Brawa i ukłony.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 434 (518)
zarchiwizowany

#44785

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiaj historia z innej beczki.

Kilka dni temu dostajemy z mężem (a właściwie to on dostał, list zaadresowany do niego) wezwanie do zapłaty z banku w naszej miejscowości. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że nie spłacamy w tej chwili żadnego kredytu/karty. Ostatnią ratę za pralkę wpłaciliśmy w maju (jeszcze przed ślubem). I od tamtej pory nie mieliśmy żadnych zobowiązań. A tu nagle do zapłacenia 200 złotych...

Łapię za telefon (ślubny był w tym czasie u Wujka w Niemczech - tego z historii o Mariolce, ponieważ jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył) i dzwonię do banku.
A - Aneczka
P - Piekielna Pani Basia (znajoma rodziny męża, a przez to i nasza)

(A): Dzień dobry, Aneczka89 z tej strony. Dostaliśmy z mężem wezwanie do zapłaty.
/weryfikacja danych osobowych/
(P):Mąż dostał.
(A): Dokładnie, mąż dostał. Chciałabym się dowiedzieć o co chodzi, bo mu nie mamy żadnych zobowiązań wobec banku.
(P): Rzeczywiście, państwo nie mają. Mąż ma.
(A): ???!!!

Zaraz mnie coś trafi.

(A): Dobrze, skoro pani tak twierdzi... Proszę powiedzieć mi, jakie są to zobowiązania
(P): Z mężem rozmawiać będę.
(A): Ale mąż jest w Niemczech, wróci dopiero na święta.
(P): Ale ja z panią rozmawiać nie będę. Nie wiem kto dzwoni.
(A): Pani Basiu, Aneczka89. Żona "swojego męża". Wpisana we wszystkich bankowych dokumentach.
(P): Pani jest niekompetentna! (wtf?!) Jakby pani była kompetentna, to by pani wiedziała o co chodzi!
(A): Mąż też nie wie.
(P): A może mąż się nie pochwalił? (głośny rechot) Wie pani, może ma jakąś tajemnicę. Może mu pani nie wystarcza. (jeszcze głośniejszy rechot).

Hamując wybuch złości:
(A): Dziękuję pani Basiu za informację. Zapomniałam tylko powiedzieć, że nasza rozmowa jest nagrywana. Wesołych Świąt!!! (nauczona doświadczeniem Piekielnych nagrałam całą wymianę zdań :))
(P): Ale..
I w tym momencie odłożyłam słuchawkę. Para idzie mi już uszami, mam chęć i potrzebę dokonania w banku mordu. Zaczynam się już ubierać, by sie tam przespacerować i zrobić jej z tyłka "jesień średniowiecza" (dość nerwowa ostatnio jestem).

Telefon...

(P): Piekielna Basia z tej strony. Pani Aniu, chodzi o to, że ostatnia majowa rata wpłynęła tydzień po terminie i zostały naliczone odsetki karne i opłata za nadanie wezwania. Wesołych Świąt.
Wszystko wyrzucone w tempie ekspresowym.
Nawet nie zdążyłam się odezwać.
Skarga pójdzie do dyrektora po Świętach.

Wesołych pani Basiu, wesołych!!!

bank przez małe "b"

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 225 (283)
zarchiwizowany

#43751

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Edit do mojej ostatniej historii (http://piekielni.pl/43145)

Taka jak w komentarzu pisałam, przespacerowałam się do mojej pani doktor. Moją ciążą była równie zdziwiona jak ja, a może nawet bardziej. Pokazuje jej badanie usg ze szpitala, do którego przywieźli mnie po omdleniu. Przygląda się minutę, dwie. Minę miała bardzo poważną. Trochę zaczęłam się niepokoić, że może coś z Maleństwem... Poprosiła mnie żebym zaczekała na korytarzu, bo musi pilnie zadzwonić. Krótko mówiąc przeraziłam się. Nie zdążyłam dobrze zamknąć za sobą drzwi jak usłyszałam, co mówi mój ginekolog do swojego kolegi, który wykonywał badanie usg:
- Jestem w stanie zrozumieć wiele, ale to, że pomyliłeś ciążę z mięśniakiem to już szczyt głupoty!!!!
-(......)
- Baran jesteś i tyle!!! I Ty ludzi leczysz ciołku jeden. Może powinieneś na studia wrócić?! Jeszcze jeden taki numer, a zrobię wszystko byś stracił prawo wykonywania zawodu.

W gabinecie zapadła cisza, po chwili pani doktor zaprosiła mnie do środka. Byłam w taki szoku, po tym co usłyszałam, że nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa.

Przeprosiła mnie za swojego niedouczonego kolegę i powiedziała, że bardzo jej przykro, ale nie jestem w ciąży. A to co widzimy na zdjęciu z usg to nic innego jak mięśniak, nowy mięśniak.

Kurtyna.

P.S. Nawet nie wiem jak mam to skomentować. Dobrze, że nikomu nie powiedzieliśmy o ciąży. Mąż ma ochotę porozmawiać z tym lekarzem... Ręcznie.

służba_zdrowia

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 368 (410)
zarchiwizowany

#43145

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno mnie tutaj nie było. Kilka dni temu wyszłam ze szpitala. Nadal jestem w szoku po tym co się wydarzyło.

Wracałam z zajęć na uczelni. Cały dzień byłam jakaś niespokojna i "niewyraźna". Kiepsko się czułam. Z tego popołudnia pamiętam tylko tyle, że czekałam na autobus z 16:10.

Film mi się urwał. Zemdlałam. Ocknęłam się około 16:35. Leżałam tak ponad 30 minut i nikt nie zareagował. Nikt nie udzielił mi pomocy. Dworzec pełen ludzi. Gdy dochodziłam do siebie usłyszałam tylko: Nie ruszaj jej, to pewnie jakaś ćpunka. Jeszcze się czymś zarazisz.

Sama zadzwoniłam po pogotowie i policję (zostałam okradziona, zniknęła torebka z całą zawartością, portfelem i dokumentami, a dworzec nie ma monitoringu) z budki telefonicznej (!!!!!), bo nikt nie chciał mi telefonu użyczyć. Trafiłam do szpitala, gdzie spędziłam 4 dni. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że jestem w 7 tygodniu ciąży.

A jak pomyślę, że naszemu Maleństwu mogło coś się stać... Ludzka znieczulica jest niepojęta.

"ludzie"

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 323 (415)

1