Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

aspirancik

Zamieszcza historie od: 11 lutego 2011 - 13:30
Ostatnio: 16 stycznia 2024 - 8:00
  • Historii na głównej: 19 z 26
  • Punktów za historie: 3541
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 5
 

#85618

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historię #85592 Astora, przypomniała się historia mojej żony.

Żona ma koleżankę, na potrzeby historii niech będzie (F).
Notoryczne spóźnianie się o godzinę, półtora na spotkania organizowane przez paczkę znajomych żony to norma. Tłumaczenia były zawsze:
- młody zachorował,
- szef kazał dłużej zostać, itp.
Ale ostatnio (F) przeszła samą siebie. Organizowała swoje urodziny, nieważne które. Zamówiła stolik w luksusowej knajpce, zaproszone były 4 koleżanki, w tym moja żona.
I zgadnijcie co. Nie, nie spóźniła się...

W ogóle nie przyszła...

P.S. Tłumaczenie jak zawsze idiotyczne - zapomniała, mimo że dzień wcześniej wszystko potwierdzała.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (130)

#74432

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali historii o kurierach.

Mogę zrozumieć, że kurier może być zmęczony, że ciepło, itp.
Ale powiedzcie mi jedno... jakim leniem i tępym idiotą trzeba być, żeby awizo przykleić do kubła na śmieci, który stoi na placu obok domu. I tak ten człowiek musiał wejść na posesję, mając do drzwi dosłownie metr. W domu na paczkę czekały 4 osoby... Chwilę później żona otrzymała sms-a z informacją, że paczka została zaawizowana, gdyż kurier nie zastał nikogo w domu.

A myślałem, że takie rzeczy będę znał tylko z opowieści z Piekielnych...

kurier pocztex

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 205 (221)

#67076

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzył się w mojej miejscowości duży pożar. Na miejscu dziesięć jednostek straży pożarnej. Wszyscy uwijają się, akcja trudna, bo dach blachą pokryty, budynek grozi zawaleniem, akcja prowadzona więc tylko z zewnątrz. Hydranty zardzewiałe, trudne do znalezienia, ale w końcu udaje się zasilić samochody, zamiast ciągle jeździć gdzieś po wodę. Dzięki sprawnemu prowadzeniu działań, woda cały czas była podawana na pożar - nie było ani chwili, żeby brakowało. W końcu po około 7 godzinach udało się pożar całkowicie ugasić.

Co w tym piekielnego? Stan hydrantów? Nie.
Narzekania ludzi, którzy pożar widzieli tylko na zdjęciach, albo przyglądających się z boku, że akcja źle prowadzona, że tylu strażaków i nie umieli sobie poradzić z takim małym pożarem, że stoją bezczynnie i w ogóle wszystko na nie. Zapytani dlaczego w takim razie nie poczują się trochę odpowiedzialni i nie wstąpią do straży, odpowiadają: "Nie to nie dla mnie... Ja tam wolę tylko obserwować".

Tak drodzy hejterzy. Jeśli wolicie tylko patrzeć i narzekać, to proszę, zostawcie strażaków, którzy poświęcają wszystko, żeby czasem ratować też wasze tyłki.

straż pożarna internet

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 421 (495)

#53325

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłem niedawno świadkiem takiej sytuacji.
Jadąc samochodem postanowiłem przepuścić na przejściu dziecko z psem na smyczy. Ładnie się zatrzymałem. Dziewczynka weszła na jezdnię. Gdy była w połowie pasów, zza zakrętu z naprzeciwka wyskoczył samochód z dużą prędkością. Minął dziewczynkę i psa dosłownie o centymetry. Za kierownicą starszy dziadek z twarzą prawie przy samej szybie i w okularach jak denka od słoików. Nawet nie zwolnił, tylko najechał na pobocze i odjechał w siną dal. Dziecku na szczęście nic się nie stało.

Co jest piekielne? To, że facet z wadą wzroku nadal ma prawko i do tego jeździ jak wariat? A no i może policja, która stała za mną i nawet nie zareagowała?

Przejście dla pieszych

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 640 (708)

#43577

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka historii o reklamacji butów było... to i ja coś dorzucę.
Jak już wcześniej wspomniałem, pracuję w markecie budowlanym. Jest i tak, że oprócz materiałów i sprzętu trza człeka zaopatrzyć w odzież ochronną. No i mamy takie sobie buty robocze, drogawe toto, ale ochrona być musi.

No i zdarzyło się, że po trzech dniach klient przychodzi z reklamacją - podeszwa się odkleja. OK - decyzja - wysyłamy. Niedługo później znowu reklamacja - szwy puściły i but zaczyna się rozlatywać. Znowu wysyłka do producenta. Kilka innych sytuacji z tymi butami było.

Gdzie tu piekielność? Otóż wszystkie reklamacje zostały przez producenta odrzucone. Powód - buty były używane, więc wina leży po stronie użytkownika.

I powiedzcie mi: buty mają być do chodzenia i ochrony stopy, czy leżenia na półce?

market budowlany

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 468 (516)

#10031

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z TP w roli głównej.
W poprzedniej historii mówiłem o znajomym, któremu w mieszkaniu wszystko wypaliło.
Poszedł do salonu TP zgłosić, że telefon po burzy został uszkodzony.
(K)onsultantka: W czym mogę pomóc?
(Z)najomy: Wypaliło mi po burzy linię i nie działa. Proszę przysłać kogoś w celu naprawy.
(K): Proszę zadzwonić na Błękitną Linię.
(Z): Nie mogę, telefon mi nie działa.
(K): To z komórki.
(Z): Gdy dzwonię z komórki to słyszę komunikat, że numeru, z którego dzwonię nie w bazie abonentów i mnie rozłącza. Więc przyszedłem zgłosić to do was.
(K): Ale musi pan zgłosić poprzez Błękitną Linię, inaczej się nie da.
(Z): Ale jak mam zgłosić jak mi telefon nie działa?
(K): Nie wiem musi pan zadzwonić...
Znajomemu ręce opadły. Zebrał się i wyszedł.

Pytanie nie da się, czy się nie chce pomóc klientowi?

Salon TP

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 438 (504)

#10030

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po niedawnej piątkowej burzy jeden z piorunów uderzył w kamienicę, w której mieszka znajomy i wypaliło mu wszystko w domu. Gwoli wyjaśnienia. Mieszka sam, w starej kamienicy. Kiedy wychodził z domu nic nie wskazywało na to żeby jakaś burza miała przyjść. W mediach też takiej informacji nie było. Po powrocie do domu poczuł smród topionego plastiku itp. Nic nie działało, wszystko wypalone. Poszedł do spółdzielni zgłosić sprawę. Okazało się, iż stara nie remontowana kamienica nie miała instalacji odgromowej. Okazało się, że u wszystkich w mieszkaniach coś się powypalało. Pani w spółdzielni oczywiście obiecała, że pokryją koszta zniszczonego sprzętu. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedno ale.

Żeby móc wypłacić odszkodowanie, należało dostarczyć dowody zakupu uszkodzonych rzeczy, co raczej jest awykonalne w przypadku sprzętów, które mają po kilka lat, lub były już zamontowane przed wynajmem mieszkania. Na nic nie zdały się prośby nie tylko znajomego, ale i pozostałych mieszkańców o rzeczoznawcę. Na odchodne usłyszeli od pani tylko, że pewnie chcą naciągnąć i tak już biedną spółdzielnię na dodatkowe koszta.

Jak sprawa się zakończy dowiemy się w najbliższym czasie, bo sprawa już zgłoszona do rzecznika praw konsumenta.

spółdzielnia mieszkaniowa

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 329 (423)

#8561

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez znajomą pracującą w aptece.
Kilka słów wprowadzenia. Apteka na oknach ma naklejoną reklamę, a drzwi wejściowe od zewnętrznej strony są lustrzane, tzn. z zewnątrz lustro, z wewnątrz normalnie.
Pewnego dnia podchodzi do drzwi starsza kobieta, staje i zaczyna grzebać w torebce. Wyciąga grzebień i zaczyna przeczesywać i układać włosy, trwało to może z 5 minut. W tym czasie do apteki próbował wejść facet tak na oko z 45 lat. Kobieta jednak nie dała mu wejść ciągle poprawiając włosy. Facet postanowił poczekać, w końcu ile można poprawiać włosy. Nie był to jednak koniec. Kobieta wyciągnęła szminkę i zaczyna się malować, strojąc dziwne miny do drzwi. Facet nie wytrzymał i podjął kolejną próbę wejścia do apteki. A kobieta w tym momencie na całe gardło: - Gdzie pan leziesz! Do takiej instytucji trzeba z kulturą i wyglądać jak człowiek, a nie jak obdartus!
Facet wyglądał niczego sobie, ale zrezygnowany odszedł.

Apteka

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 438 (566)

#8463

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w markecie budowlanym.
Pewnego dnia przychodzi babcia i prosi o tapetę, najlepiej taką, którą dało by się myć, bo do kuchni. Tapeta wybrana, pozostał dobór kleju. Więc podaję klej do tej tapety. Niestety droższy od kleju do papierowych tapet o jakieś 25 zł na butelce. Babcia oburzona, że taki drogi klej jej wciskam. Tłumaczę jej, że musi być taki klej. A ona na to: - Niech pan mówi głośniej, bo ja nie słyszę. (wcześniej nie było takiego problemu).
To ja trochę głośniej, a ona żeby jeszcze głośniej bo dalej nie słyszy, co mówię. Ja już lekko zdenerwowany jeszcze trochę podnoszę głos. Akurat przechodził kierownik i pyta się o co chodzi.
A babcia:
- Ten pan nie chce mnie należycie obsłużyć i krzyczy na mnie!
Ja szok, kierownik dobiera jej klej ten sam, który wcześniej proponowałem. Babcia się uśmiecha, dziękuje i się oddala.
Kierownik bierze mnie na dywanik. Ochrzan na całego. Nie chce mi wierzyć. Nic tylko pogratulować.

P.S. Dwa dni później babcia przyszła z reklamacją, że jej klej tapety nie trzyma na ścianie. Okazało się, że tego samego dnia wróciła i wzięła najtańszy klej. A jak nie chciano jej uwzględnić reklamacji, to poleciała na skargę do dyrektora i wtedy kierownik wylądował na dywaniku :)

Market budowlany

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 793 (887)