Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kozdanda

Zamieszcza historie od: 5 czerwca 2015 - 20:57
Ostatnio: 11 listopada 2017 - 3:39
  • Historii na głównej: 5 z 16
  • Punktów za historie: 1690
  • Komentarzy: 18
  • Punktów za komentarze: 96
 
zarchiwizowany

#78038

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dalej pracuje w tej samej restauracji w UK. Historii wiele, sporo skarg, raz z naszej winy, raz z czystej upierdliwością klientów. Zdążą się każdemu w gastronomii, jednak Pani która była u nas ostatnio definitywnie przesadziła, w sumie nie wiem co chciała ugrać bo zapłacili pełny rachunek i nawet nie prosili o jakiś upust- chyba chciała nas po prostu zdenerwować.
1. Zamówienie drinków - nie chcą dużo wydać, panowie po pół piwa, panie po soczki.
2.Startery - jakoś przeszło.
3. Główne - akurat w naszym hotelu w ramach pakietu maja jakaś kwotę do wydania,np. 50zl na osobę, co powyżej musza dopłacić(napoje nie są wliczone) wiec zamawiają jakieś tam najtańsze Dania z karty - nie mnie osadzac, może lubią. 4 dania zamówione, 4 wydane w tym samym czasie iiiiii zaczynamy.. jednym z nich był burger, którego zwykle podajemy na desce:
- mogę prosić tego burgera na talerzu? Tak oczywiście, bez problemu.
- ta bułka jest zimna, Burger zimny w środku i spalony na zewnątrz ( używamy prawdziwego grilla, nie był spalony)
Ok, przyjmuje zwrot, idę na kuchnie, tłumacze, ile czasu na nowe danie - 7 min. Podchodzę do stolika i mówię ze nowe będzie za 7 minut i czy jest w porządku. A No nie jest bo reszta je a o na nie wiec ona chce chociaż frytki. Ok, lecę na kuchnie, dostaje frytki i je. Dostaje burgera, pytam czy zadowolona i tak, jest zadowolona. Super. Talerze posprzątane, zamówienie deserów. Poszło. Nie mija 3 minuty jak mnie wola bo coś jest na stoliku o żebym to wytarła bo się klei - No problem Seniorita ale... gdzie??? Przyjęłam pozycje 90• i dalej nic, ale pokazała, dwie kropki wielkości główki od szpilki które jej bardzo przeszkadzają ale chociaż przyznała ze to jej coś Skapnęło.
4. Desery - prawie cała 4 zadowolona... noooo ale, na koniec - podajemy coś na zasadzie plastra miodu, słodkie jak cholera, klejące ale Anglicy to lubią chociaż jak się okazuje nie wszyscy- deser był super ale ona tego plastra miodu nie zjadła bo jest bardzo gumowate i nie chce isc do dentysty.
Puenta? Ja nie jestem z tych, które naplują do dania, czy coś tam innego wykombinują żeby się odegrać za upierdliwość ale są i tacy, którzy to zrobią i naprawdę nie chcecie wiedzieć co w takim przypadku będziecie jeść.

gastronomia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (23)
zarchiwizowany

#75713

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kojarzycie te historie o polakach przebywających za granicą, którzy zapominają języka Polskiego? Nooo to dzisiaj będę ja. Nadal pracuję w UK w restauracji, czasem bywają tam polacy to i troszkę się pogawędzi. Dzisiesza sytuacja była podobna ale piekielna okazałam się ja, prowadzę polską grupę do stolika, zaczynam tłumaczyć jak to działa i nagle się zacięłam, nie potrafiłam wydusić słowa po polsku, kontynuowałam więc po angielsku. Spaliłam buraka więcej do stolika nie podeszłam.
Zawsze 'śmiałam' się z takich osób ,a tu proszę.. i mnie to spotkało. Czuję się z tym okropnie.

Kozdanda

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (59)
zarchiwizowany

#73972

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Angilia, temperatura 16 stopni Celsjusza, centrum miasta.
Sąsiadka zamiata chodnik przed domem, obok niej lata w gumiakach, całkowicie naga 4 latka.
Dziękuje, to wszystko.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (29)
zarchiwizowany

#72963

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak już wiecie pracuje w UK, zmieniłam pracę z magazynu na pracę w Housekeeping'u w Hotelu, jest tego jeden plus- zaczęłam rozmawiać po angielsku bo w magazynie sami Polacy byli no ale nie o tym, też nie będzie o tym jaką pracę wykonuje, czego należy unikać w hotelach (4 gwiazdki), jakie triki się stosuje itd.

Historia będzie o piekielnym zachowaniu mojej supervisorki, wiadomo że jej pracą jest zwracanie mi uwagi jeśli coś zrobię źle jednak przez ostatnie kilka dni było to wręcz upierdliwe, nagminne zwracanie mi uwagi za każdą pierdołę do tego stopnia, że się popłakałam z nerwów i niemocy. Zwróciłam się z tym do mojej menago jednak po krótkiej rozmowie z nią okazało się, że to wszystko jest moja wina. Po jej słowach wszystkie emocje ze mnie zeszły, zrozumiałam, że nic nie wskóram, a że akurat przenoszę się na inny dział olałam tą sprawę i starałam się tym nie przejmować.

Na następny dzień na koniec pracy poszłam do biura oddać klucz, wypisać się, sięgam do kieszeni, a tam co? Aaaaa... gumy SHOCK.
Poczęstowałam szanowną supervisorke i inne osoby siedzące w biurze, grając głupia i nie mówiąc co to jest, zachęcając tylko spróbuj spróbuj, niespodzianka.

Jej mina była bezcenna, wykrzywiona na każdą stronę, przeżywała to okropnie - ot taka moja mała zemsta :)

zagranica

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (21)
zarchiwizowany

#72064

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak niektórzy wiedzą mieszkam w UK, a że nadszedł czas upragnionego świątecznego urlopu akcja dzieje się na lotnisku w Manchesterze.

Sama odprawa przebiegła w miarę sprawnie, chwila oczekiwania na terminalu i nagle wyświetlają numer wyjścia na tablicy (piekielność nr1 podając nr bramki minutę przed jej otwarciem no ale..)

Stoimy wszyscy do wejścia do samolotu, wchodzimy i zaczynają się standardowe procedury - pasy, maski tlenowe itd,

Zostaliśmy wycofani ze stanowiska przez specjalny pojazd na bliższe okolice pasu startowego, nagle panowie z owego pojazdu zasygnalizowali pilotowi, że coś wycieka z lewego silnika.
Jako tako znam się na temacie to ani nie panikowałam, ani specjalnie się nie przejęłam - ot, opóźnienie, zdarza się.

Po kilku minutach przyjechał do nas Pan z obsługi lotniska, za nim przedstawiciel linii lotniczych, policja, 2x straż pożarna, jakiś mechanik (siedziałam akurat przy oknie na skrzydle więc wszystko dokładnie widziałam).

I w tym momencie chciałabym serdecznie pozdrowić jakiegoś debila siedzącego za mną, który na cały samolot relacjonował co się dzieję siejąc panikę pomiędzy innymi pasażerami głupimi tekstami:

- ooo jeszcze tylko komandosów brakuję;
- na pewno silnik jest rozwalony i nie polecimy;
- a jak nas wypuszczą to rozwalimy się w powietrzu;
- wysiadam, ratujcie się!!!

Uspokoiła go obsługa i chyba ja zabójczym spojrzeniem.

Opóźnienie trwało 1,5h. Cała "akcja naprawcza" może 10 minut, reszta to standardowe procedury.

Debil, no debil.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 45 (131)
zarchiwizowany

#70964

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Temat rzeka powraca, nawiązując do demotywora pt "Nie róbcie zakupów w weekendy, sprzedawcy też chcą mieć wolne" czy jakoś tak oraz wrednych klientów.

Bardzo żałuje, że nie możesz drogi/a ekspediencie/tko że nie możesz wyjść w sobotę ze znajomymi nachlać się w 4 dupy* bo na drugi dzień musisz pójść do pracy. Przykro mi również z tego powodu, że wszyscy Twoi znajomi mają wolne weekendy a Ty NIE! Naprawdę ubolewam z tego powodu. Cierpię na myśl tego, że w miejscu pracy (za którą otrzymujesz pieniądze) musisz poskładać po mnie bluzkę/sukienkę bo ja wredna baba jej nie poskładałam! Tylko walnęłam gdzieś na wieszak, a jeszcze lepiej na specjalny wieszak w przebieralni o zgrozooo...! Wyobrażam sobie jak krwawi Twoje serce, gdy proszę Cię o przyniesienie innego rozmiaru lub koloru. Twoje problemy przy moich to psikus!

I tak całkiem serio, nie wyobrażam sobie zamkniętych centrów handlowych w weekendy, bo tylko wtedy mogę coś załatwić, tylko w takich miejscach na weekendach jest otwarta np. poczta czy bank, tylko wtedy mogę pójść do sklepu i przymierzyć 5 różnych ubrań i za nie ZAPŁACIĆ czyli dać Ci zarobić.
Jak Ci taka praca nie pasuje to ją zmień, ja zmieniłam.

Już nie wspominam o pracy mundurowych, lekarzy itd. ONI NAWET W ŚWIĘTA PRACUJĄ! masakra normalnie.
* Tak, nachlać się w 4 dupy bo nie można wyjść kulturalnie na 2-3 drinki i wrócić do domu?


A teraz wszyscy pracujący w centrach handlowych łączcie się i MINUSUJCIE!!!



(aktualnie znowu pracuje na weekendach :) )

Skomentuj (95) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 85 (273)
zarchiwizowany

#67494

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w dużej, międzynarodowej korporacji, której jeden odział mieści się w moim mieście X. Moimi obowiązkami są... a mało ważne jednakże mam stały kontakt bezpośredni z każdym kontrahentem oraz osobami które udają się na m.in rozmowy kwalifikacyjne.
Moje miejsce pracy dzielę z Ochroną, która bezpośrednio wydaje przepustki na czas przebywania na terenie firmy.
Pewnego dnia, gdy był spory młyn, był też dzień rozmów kwalifikacyjnych, procedura jest prosta - dowód osobisty, prawo jazdy, jakikolwiek dokument potwierdzający tożsamość.
I teraz historia właściwa:

Zajęta swoimi sprawami, między czasie przychodzi facet, ok 30 lat, że na rozmowę
- Facet(F)- Dzień dobry, ja na rozmowę kwalifikacyjną
- Ja - dowód poproszę
- F - nie mam
- Ja - no to prawo jazdy
- F - nie mam
- Ja - Proszę rozmawiać z ochroną

Udał się do ochroniarza, ale że ta sama śpiewka co u mnie ochrona nie wpuściła go na teren firmy... a tu nagle przemiły Pan wyskakuje do ochroniarza:
- CO k****, Ty cieciu Je***, z X(miejscowość) jesteś??? Jeszcze zobaczysz!!!!!!

I oddala się, po czym wraca zrobić zdjęcie Ochroniarzowi i rozmawiając przez telefon komuś podaje jego rysopis...

Mam nadzieję, że więcej nie wróci...Bezrobocie?? Bezrobocie to fikcja.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (37)
zarchiwizowany

#67252

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zanim przystąpię do sedna historii kilka słów wstępu o mnie:
Mam 23 lata, mam ok 4-5kg nadwagi(według wskaźników BMI), jestem raczej zadbana, ubieram się "na czasie". Z rodzinnego 80tys. miasta wyprowadziłam się 5 lat temu do małej 10 tys. miejscowości, między czasie 3 lata spędziłam w mieście wojewódzkim.
A teraz historia właściwa:
W związku z terminem oddania pracy licencjackiej udałam się w moim rodzinnym mieście na dzielnicę "lekarsko-szpitalno-aptekowo-przychowniową"
Udało mi się załatwić swoje sprawy w jednej z aptek więc dziarskim krokiem idę w stronę pobliskiej przychodni, z naprzeciwka idzie kobieta, cóż urodą nie grzeszy, top modelką też nie jest (obstawiam rozmiar ok 44-46), ubrana raczej przeciętnie, po prostu przeciętna polska niezadbana kobieta, ale że trochę w różnych miejscach pobyłam staram się nie oceniać ludzi po wyglądzie, po prostu idę przed siebie, aż tu nagle mijając się ramie w ramię słyszę:
- Ale Pi*do jesteś gruba!
Cholera nigdy mnie tak nie wryło, zazwyczaj jestem wygadana, a tu mi zabrakło języka w gębie!
Pierwsze myśli - a odpowiem jej " że co, k***?? , kolejno pomyślałam, że jeszcze się wróci i zaczniemy się bić, więc przemilczałam.
Wytłumaczyłam sobie sytuacje tym, że w okolicy jest sporo gabinetów psychiatrycznych, więc pewnie wyszła dopiero stamtąd i już. Jak już doszłam do siebie zaczęłam przez resztę drogi się śmiać, sama do siebie... weszłam do tej przychodni, pokręciłam się, śmiejąc się do siebie i wyszłam.

Nic oczywiście nie załatwiłam w przychodni, obawiam się jednak, że mogli mnie wziąć za jedną z korzystających z tego typu usług psychiatrycznych.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -18 (24)
zarchiwizowany

#67103

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przestrzegam przed jakimikolwiek zamówieniami, zwłaszcza teraz, gdy są promocję z portalu e-obuwie.
Lecą sobie w kulki jak nikt, na stronie mają napisane, że towar wysyłają w przeciągu 1-2 dni roboczych. Po kilku telefonach, dziś mija 6 dzień roboczy (normalnie 8dni z weekendem) i butów nadal nie mam...
A bardzo miłe panie z infolinii hmm... no cóż ja mogę zrobić, jedynie Panią przeprosić, tak tak ja rozumiem, ale to awaria techniczna, PIERWSZY RAZ nam się zdarza.. no na pewno.
Jak nie chcecie sobie truć krwi to od razu szukajcie innej strony.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (29)
zarchiwizowany

#66920

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po przeczytaniu jednej z historii o współpracownicy syfiarze i ja coś opowiem...

MAM CHYBA TOTALNEGO PECHA DO PUBLICZNYCH TOALET! A może to jakiś urok ktoś na mnie rzucił..
Niemal zawsze, 9/10 moich wizyt w publicznych toaletach (uczelnia, centrum handlowe, szpitale, przychodnie itd.) kończy się obrzydzeniem.
Kibel jak nie zasikany od góry do dołu to jeszcze obsrany tak, że mnie rzygać się chcę!
APELUJE!
W każdej toalecie jest szczotka do czyszczenia toalet, fekalii, ONA NIE GRYZIE! już o zapachach nie wspomnę ale to nigdy fiołkami nie pachnie więc na to mogę przymrużyć oko...
Czy w domu też zostawiacie obsrany kibel?? Miło wam się wchodzi do takiej toalety???
OPAMIĘTAJCIE SIĘ LUDZIE!

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (30)