Profil użytkownika
nataleg
Zamieszcza historie od: | 28 marca 2011 - 0:17 |
Ostatnio: | 15 kwietnia 2018 - 23:21 |
- Historii na głównej: 3 z 18
- Punktów za historie: 764
- Komentarzy: 382
- Punktów za komentarze: 1951
Zamieszcza historie od: | 28 marca 2011 - 0:17 |
Ostatnio: | 15 kwietnia 2018 - 23:21 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
No niby ma obowiązek zatrzymać się, ale różnie to bywa, kiedyś na trasie, którą zdarzało mi się jeździć dołożyli jeden przystanek, akurat jak wysiadam na tym przystanku to mam bliżej do domu, ale niektórzy kierowcy też się na początku zatrzymywać nie chcieli, "przejeżdżali" ten przystanek, tak jakby znaku nie widzieli, a jeden kierowca to wręcz ze mną dyskutował, że ten znak jest tam nielegalnie i że przystanku tam nie ma. Ale oczywiście był i teraz kierowcy się przyzwyczaili do niego ;)
Żal im dupę ściska, że facet zarabiał więcej niż one? To mogły się postarać o lepszą pracę niż w markecie na kasie...
tak, mojego chłopaka identycznie cyganka okradła z tym banknotem 200zł, u mnie w sklepie też próbowała, ale jak wzięła kilka drobnych rzeczy na kwotę kilku złotych i wręczyła banknot 200zł to z marszu wyparowałam, że proszę o drobne, nawet nie otworzyłam kasy, no to oddała mi przedmioty i wyszła, sprawdzałam tylko czy nie zwinęła mi niczego po drodze, ale chyba nie...
"kołoczek" - tez bym nie wiedziała co to jest, za to wiem co to kołacz - ciasto, placek często pieczony na wesela
Ja kiedyś rozmawiałam z kolegą ze Śląska (ja jestem z Małopolski) na gadu-gadu, a że dosyć długo nie odpowiadał, zapytałam dlaczego. Odparł, że maluje gelender, wcięło mnie, więc pytam co to jest. Zdziwiony był, że nie wiem, nie umiał sobie przypomnieć polskiego słowa, u mnie w domu nikt nie wiedział co to znaczy. W końcu kolega przypomniał sobie i wyjaśnił mi, że gelender to...balustrada ;)
ja może bym nie przy...w mordę baranowi ale na pewno skomentowałabym, kto takim baranem był ;) pozdrawiam
Oj...salon Welli...też miałam przygodę w takim salonie...byłam tak niezadowolona z obsługi, ze więcej tam nie poszłam. Mieli wtedy duży ruch, ale jak wreszcie się jakiś fryzjer mną zajął, to mówię co chcę mieć zrobione, ze grzywkę tak i tak ściętą, że tu i tu skrócić...już nawet nie pamiętam co chciałam wtedy mieć na głowie...w każdym bądź razie fryzjer grzecznie wysłuchał, po czym poprosił innego fryzjera, któremu po raz kolejny tłumaczyłam że chcę mieć grzywkę, tak i tak ścięte i wyszłam stamtąd...bez grzywki, z włosami inaczej obciętymi niż chciałam i tak niemiłosiernie wyprostowanymi i przylizanymi, ze wyglądałam jakbym dwa tygodnie głowy nie myła...więcej tego salonu nie odwiedziłam...