Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

neith

Zamieszcza historie od: 13 czerwca 2011 - 22:12
Ostatnio: 7 listopada 2017 - 12:46
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 805
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 66
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
25 stycznia 2017 o 12:14

@Tajemnica_17: Uprawiasz seks z przypadkowymi ludźmi w muzeach?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 września 2016 o 11:30

@diamenciak: Oczekiwałam dokładnie tego, co się stało - wysłania nowej paczki jeszcze tego samego dnia.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
12 września 2016 o 19:03

@KrowaNiebianska: Dziękuję za informację. Właśnie nie byłam pewna jak to wygląda, więc się nie chciałam o to z nią kłócić, ale tak myślałam, że to nie powinien być problem.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
12 września 2016 o 13:29

@LenaMalena: Nie twierdzę, że nie. Wychodzę jednak z założenia, że jeśli ja popełniłam błąd to ja na rzęsach stanę, żeby go naprawić.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 sierpnia 2016 o 15:19

@Habiel: Miałam taką sytuację jakiś miesiąc temu. Ale zamiast pisać skargi od razu zadzwoniłam do firmy kurierskiej. Coś tam próbowali niby tłumaczyć, że dzwonek może zepsuty, że coś tam, ale w ciągu pól godziny pan kurier był z paczką i o dziwo dzwonek działał :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
19 lipca 2016 o 14:47

Byłam kiedyś tą dziewczyną po drugiej stronie barykady. Mój narzeczony miał przyjaciółkę. Niby nic wielkiego, nie? Na początku chciałam ją poznać, ale jakoś nigdy nie było okazji, co już mnie lekko zaniepokoiło. Kiedy w końcu do spotkania doszło "siostra" mojego mężczyzny (tak się uparcie nazywała) wyznała, że sypia aktualnie z zajętym facetem, ale przecież to nie jej problem. Po tym spotkaniu nie miałam ochoty jej więcej oglądać. Narzeczony też uznał, że trochę za bardzo się zmieniła. Temat teoretycznie miał się zamknąć sam. Przyjaciółka miała jednak nieco inny plan. Zaczęły się telefony w środku nocy z awanturami, że on już nie ma dla niej czasu. Wykrzesałam wtedy nawet z siebie resztki dobrej woli i starałam się załagodzić sytuację. Najpierw nie chciała ze mną rozmawiać a później przeszła do opowiadania o tym jak to kiedyś cudownie spędzali ze sobą czas, jak sobie o wszystkim opowiadali i w ogóle było bajecznie a teraz on zły i podły czasu dla niej nie ma. Łapki mi opadły. Porzuciłam sprawę i zajęłam się ważniejszymi sprawami. Po raz kolejny myślałam, że sprawa zakończona. W międzyczasie ona przeszła jednak do bardziej bezpośrednich zagrywek. Któregoś dnia wybraliśmy się z narzeczonym i naszym wspólnym kolegą na piwo. Pech chciał, że siedziała w tym samym lokalu. Podeszła do nas i kolejną awanturę zorganizowała na oczach moich i chłopaka, którego nigdy wcześniej nie widziała. Szczerze mówiąc nie wiedziałam wtedy czy mam się śmiać czy płakać. Odczepiła się dopiero, gdy i to nie pomogło. A napisałam tę litanię nie bez powodu. Gdy to były jeszcze tylko niewinne zaproszenia na kawę (oczywiście jego zapraszała, o mnie nie było mowy) nasłuchałam się i od niego i od własnej matki, że się czepiam, żeby więcej luzu mu dać i przestać na nim wisieć, bo on przecież niewinny. Otarliśmy się już o rozstanie, kiedy stojąc pod ścianą nie widziałam innego wyjścia i wykrzyczałam to słynne "ona albo ja". Dopiero po wszystkim oboje przyznali mi rację.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 czerwca 2016 o 12:45

To ja też ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
22 czerwca 2016 o 0:18

"Ale skoro tak jej do życia potrzebny, to dostała." - po tym zdaniu odnoszę wrażenie, że wszystko tam w obie strony działa. Klient z pogardą podchodzi do obsługi, obsługa z taką samą pogardą do klienta.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
29 maja 2016 o 18:53

A dla mnie piekielne i smutne jest to, że banda buców gapiła się i komentowała "dzieciarnię" tylko ze względu na ubiór. Swoją drogą, chciałabym mieć takie problemy ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
29 maja 2016 o 18:36

"Zresztą historia moich kontuzji i wypadków (w tym jeden na kręgosłup) byłyby w sumie wystarczającym powodem." - może ona też miała wystarczający powód?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 maja 2016 o 11:28

@misiafaraona: Mi kiedyś do sklepu wpadł facet prosząc, żebym mu rozmieniła pieniądze. Coś o żonie i szpitalu krzyczał, nie pamiętam dokładnie, ale wprowadził strasznie nerwową atmosferę. Niestety nie miałam doświadczenia (zaczynałam wtedy pracę za kasą) i mi się żadna lampka nie włączyła. Tak mnie zakręcił, że ostatecznie w kasie brakowało mi 100zł. Najciekawsze, że w tym czasie stała obok mnie koleżanka i jak się wydawało nam obu - pilnowała tego, co się dzieje. Dopiero po obejrzeniu nagrań z monitoringu zrozumiałyśmy co się właściwie stało.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 maja 2016 o 11:18

@n0rek: Najgłośniej krzyczą ci, co dzieci nie mają. Fakt. Wiesz czemu? Bo ostatnio się okazało, że muszą pracować na utrzymanie cudzych. Ja prowadzę małą firmę, mój facet pracuje na etacie. Płacimy podatki. Dzieci nie mamy i długo mieć nie będziemy, bo uważam, że nas na to nie stać. Za to codziennie musimy patrzeć na sąsiadów zacierających swoje, nieskalane pracą, łapska na już nie setki nawet, ale tysiące z budżetu.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 maja 2016 o 15:01

@digi51: O tym samym pomyślałam. Nic dziewczyny nie usprawiedliwia, ale nie wyobrażam sobie, żeby moja rodzina miała pisać do moich byłych i rzucać wyzwiskami.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 maja 2016 o 17:57

Myślę, że nie masz się co dręczyć brakiem zgłoszenia tego faktu. Kiedyś wracałam wieczorem (ok 18 chyba) z zajęć. Gdy weszłam między bloki jakiś facet zaczął się do mnie dobierać. Rozmawiałam akurat z chłopakiem przez telefon i od razu zaczęłam mu głośno relacjonować co się dzieje (tak, wiem, że ludzie zajęci komórkami są częściej wybierani przez napastników). Facet się chyba spłoszył, bo od razu zniknął a ja po wejściu do domu wezwałam policję. Panowie przyjechali, wysłuchali mojego szlochania i stwierdzili, że ok, patrol się w okolicy pokręci, mogę to oficjalnie zgłosić, ale nie ma się co oszukiwać, że go znajdą.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
23 marca 2016 o 19:00

@maat_: Liczyłam, że te zniżki pomogą mi się rozkręcić. Wiadomo - początki trudne, a poczta pantoflowa może być niezłą reklamą. Ale zdążyłam już zauważyć, że to nie był najmądrzejszy pomysł ;)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
23 marca 2016 o 17:46

@Meliana: Oj, to tak pół żartem, pół serio ;p Może powinnam z siebie caritas zrobić i zła jestem, że nie chcę? ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 lutego 2016 o 15:26

Żeby się dostać na moją uczelnię właściwie wystarczyło maturę zdać, nie ważne z czego (kierunek artystyczny, przy rozmowie kwalifikacyjnej najważniejsze było portfolio - kogo trzeba wykosili na pierwszym roku ;)). No, ale pomyślałam, że historia sztuki (Czy wiedza o kulturze? Nie pamiętam jak to się nazywało) będzie dobrze wyglądać i trochę się przygotuję przed pierwszym rokiem, żeby było mi łatwiej. W deklaracji wpisałam więc historię sztuki jako dodatkowy przedmiot i zaczęłam się uczyć. Aż do dnia, kiedy pani dyrektor wezwała mnie "na dywanik". Wysłuchałam tyrady, że nie zdam, że nikt nigdy nie zdał i w ogóle nie ma takiej możliwości. Pewnością siebie wtedy nie grzeszyłam, więc odpuściłam. Historia sztuki skreślona, zamiast niej wos. Dopiero później dowiedziałam się, że byłam jedyną osobą chętną zdawać ten przedmiot i zwyczajnie nie opłacało się dla mnie organizować egzaminu...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 lutego 2016 o 15:25

@greenlady: Ja :) Tabletki odstawiłam stopniowo, sama. Któregoś dnia doszłam po prostu do wniosku, że poradzę sobie już sama. Tak, teraz wiem, że to głupie i dość ryzykowne było i w żadnym wypadku nikomu takiego postępowania nie polecam, ale na moje szczęście skończyło się dobrze.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 sierpnia 2012 o 13:37

Dziwna sprawa, że nie możecie go wymeldować. Jakiś czas temu mój ojciec został wymeldowany z naszego mieszkania bez żadnego problemu. Sprawę załatwiała moja mama. Wiem też, że jedna sąsiadka zeznawała. Wszystko załatwione stosunkowo sprawnie, ja nawet zeznawać nie musiałam. No i nie bawiłabym się w proszenie go o jakieś papierki tylko od razu złożyła pozew o alimenty. Dużo siły życzę.

« poprzednia 1 następna »