Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

szczerbus9

Zamieszcza historie od: 23 maja 2018 - 20:00
Ostatnio: 5 marca 2024 - 19:09
  • Historii na głównej: 23 z 73
  • Punktów za historie: 2664
  • Komentarzy: 217
  • Punktów za komentarze: 735
 
zarchiwizowany

#88271

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Alkohol i praca nie współgrają ze sobą... Jednak czasem się zdarza. I wtedy dochodzi do mniej lub bardziej śmiesznych sytuacji. Tym razem usłyszałem raczej śmieszną historię. Zdenerwowała mnie bo znam całą trójkę...

Na pierwszej zmianie ktoś przyniósł wódkę i załoga sobie wypiła. Zmiana się kończy i trzeba wrócić do domu. Większość jeździ razem, czyli kierowca abstynent rozwiązuje problem. Problem zaczyna się gdy jeździsz sam i chce pić... Można oczywiście zabrać się z kimś kończącym pracę (nawet z innego działu) i jadącym w tym samym kierunku lub zadzwonić po znajomego. Tylko po co?
Dużo lepszą opcją jest poczekanie chwilę dłużej w pracy i proszenie kolegów z drugiej zmiany o pomoc... Jeden z nich miałby odwieźć pijanego, jego samochodem do domu. Drugi swoim samochodem miał pojechać za nimi i przywieźć kierowce z powrotem do firmy...

Plan nie wypalił, ale nie wiem jak to się dokładnie skończyło. Wszystkie opcje są możliwe. To klasyczny przykład człowieka, którego warto omijać. On coś chce, aniołek. Ty coś chcesz, szkoda podchodzić nawet z kijem...

Praca

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (20)
zarchiwizowany

#87578

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niema to jak mieć leniwego Majstra. Chociaż boleśniej o tym przekonał się Składacz.
Normalnie Majster spawa płomiennice (części), potem Składacz składa z tego środki (półprodukty), które potem spawacze jak ja spawamy (produkt, który trzeba pomalować i przykręcić parę rzeczy)... Tylko jest zima i przynajmniej teoretyczny zastój w interesie...

Właściwa historiajest zminionego tygodnia. Składacz chciał urlop na piątek, więc jak wypada poszedł o tym poinformować Majstra w poniedziałek. Dostał zgodę, pod warunkiem, że w czwartek złoży tyle by starczyło na piątek. Środaświęto, aw czwartek cisza. Majster nie wychodzi, płomiennic brak. Składacz siedzi cicho, w przerwę (o 11am) poszedł i twardo wypisuje wniosek. Przy okazji odszczeknął, że niby miał składać, ale nie ma z czego... Majster w końcu wyszedł, ale o 1pm,godzinę przed końcem zmiany, więc Składacz miał niemal darmowe nadgodziny (pisałem, że robimy w akordzie)...

Wspominałem o teoretycznym zastoju? Od października Majster szykuje tyle by każdy z spawaczy miał po jednym, niby uczciwie by równo każdy zarobił i cały czas robota była... Przy okazji zaczyna spawać po 9am, ale do ciebie ma pretensje jak nie masz co robić rano. Przy okazji spóźniają się duże zamówienia, więc dział sprzedaży nie narzuca się. Inna sprawa nie ma zamówień na stan własny i klienci czekają nawet miesiąc na zamówiony kocioł...
I tylko jedno mniezastanawia. Szef o tym nie wie, ajakby się dowiedział, to czy by zawału nie dostał...

Praca

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (21)
zarchiwizowany

#87538

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niecały tydzień temu w moim mieście doszło do tragedii. Wybuch gazu doszczętnie zniszczył dom jednorodzinny i uszkodził okoliczne, w tym jeden poważnie.
Nie będę rozpisywał się o skali tej tragedii. Wystarczy, że zmieniło podejście ludzi co już uważam za piekielne. A to 2 przykłady...

Po wybuchu po mieście zaczęli krążyć akwizytorzy. Sprzedawali czujniki gazu z mocno zawyżoną ceną i oczywiście nie działające...

Przy drugim przykładzie nie wiem kto tu jest bardziej piekielny.
Kolega zdobył starą butlę turystyczną (propan-butan) i chciał ją przerobić. Przez to potrzebował ją pociąć, co robił w zakładzie pracy. Zrobił jak należy. Płukał wodą, nawet do cięcia napełnił ile się dało. Przy okazji nasmrodził w całej okolicy, czym wystraszył prawie cały zakład. Poszedł na piłę i zaraz wrócił z łatką terrorysty zamachowca...
I kto teraz ma rację. My czyli kolega z butlą uważający jak się da, ja z doświadczeniem w spawaniu zbiorników paliw i drugi kolega z uprawnieniami gazownika. Dla nas jedyne wykroczenie to miejsce i czas pracy. Czy reszta, prorokująca wybuch. Niektórzy wyglądali jakby potrzebowali nowej bielizny...

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (37)
zarchiwizowany

#86457

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przyznaję, ta cała pandemia wychodzi mi bokiem. I to dosłownie. Mam dość aresztu domowego, fałszywych informacji i ogólnego zastraszenia.

To ostatnie śmiesznie wypada, bo dziś (nd 19.04) naliczyłem 10-u rowerzystów w niecałe pół godziny. Ładna pogoda to jechali całe popołudnie. Droga koło mnie jest też popularną trasą rowerową uczęszczaną przez ludzi z pobliskiego miasta, więc wynik może nie powala. Ale przecież mamy stan epidemiologiczny, a dopiero jutro wchodzi pierwszy etap nowej normalności...
Dobrze, że mieli maski... Szkoda, że większość miała je na brodach...

W tym samym czasie sąsiad wziął syna (3 latka) na przejażdżkę rowerem w foteliku... Na podwórku (ciasnym, ok 7x30m), bo nie wolno za bardzo na ulicę wychodzić...

Rowerzyści

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (22)
zarchiwizowany

#86419

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Teściowa mnie wk00rwiła... W sumie kilka osób mnie czymś wk00rwiło, ale Ona na prawdę przesadziła...

W nocy (ok. 00:40) obudził Nas telefon. Teściowa zadzwoniła z pretensjami, że wyrzuciłem kobietę z dzieckiem z domu. No wiecie, że serca nie mam itd...

Jak to w środku nocy niewiele mózg działa. Starczyło mi na coś w stylu "Daj mi spać" i rozłączenie się.

Na szczęście telefon mam na tyle głośno nastawiony, że Singri wszystko słyszała i rano mi o tym przypomniała. Zerknęła też na zegarek...

Jesteśmy nadal razem i nie zapowiada się na rozstanie, więc jak tak można... Inna sprawa, wiem z innych źródeł, że dzwoniła po ludziach pijana w ciągu poprzedniego dnia.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (23)
zarchiwizowany

#86272

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mamy kandydata do nagrody debila roku...

Sam raczej należę do "Januszy" mówiących, ze ta cała panika jest niepotrzebna, ale jeżeli Koronavirus jest taki zjadliwy w porównaniu z tym co obowiązuje jest się czego bać...

Zgodnie z zarządzeniem rządu jeden szpital w województwie musi być przekwalifikowany na "Jednoimienny szpital zakaźny", czyli ma się zajmować wyłącznie... Sami wiecie...

Wojewoda Lubelski wybrał do tego zadania szpital w Puławach. Argumentując to świetnym przygotowaniem, zgrana załogą i ambitnym dyrektorem. Poza tym dobrym dojazdem i bliskością 3 mniejszych szpitali...

Przeciw tej decyzji są mieszkańcy miasta, gminy i powiatu z prezydentem miasta na czele. W tym też Ja, a uważam to za głupie bo:

- Najbliższe znane mi przypadki są co najmniej 60km stąd, a miasto wydaje się "Czyste"

- Geograficznie to nie ma sensu. Puławy są niema w północno-zachodnim rogu województwa. Jeżeli mają nam zwozić przypadki z całego województwa to najdalsi potencjalni pacjenci będą mieli do pokonania około 200km (trasa Puławy-Tomaszów Lubelski to 182-211km wg google)

-Z.A. Puławy. Największy pracodawca Lubelszczyzny, pracujący w trybie ciągłym. Problem w tym, że nie może sobie tak stanąć, na zatrzymanie czy wznowienie pracy na każdej instalacji trzeba kilku dni, a niektóre instalacje nieumiejętnie zatrzymane nie będą już się nadawały do dalszego użytku! Jeżeli one padną z powodu braku pracowników, padnie też kilkanaście mniejszych firm wkoło nich...

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (22)
zarchiwizowany

#86217

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Singri niedawno opisywała jak to pod jednym z Puławskich Lidl-i postawili nam parkomat. Przypomnę, że skupiła się na niewygodzie i wspomniała o zbytecznym trudzie sklepu bo wkoło parkingi...

Ale po kilku tygodniach takiego rozwiązania wychodzi zaściankowość moich "sąsiadów". Parking opustoszał, ale za to ciężko przejechać bo mniej rozgarnięci kierowcy niemal blokują ulice korzystając z publicznego parkingu. Raz czy dwa nawet widziałem jak ktoś krążył po innych parkingach byle nie brać biletu.

A sam Lidl. Sklep jest spory i ma ogromny dział Non-food. Puki nie gruchnęła wiadomość o wypisywaniu karnych biletów było całkiem znośnie, zawsze coś z każdej kategorii, zazwyczaj więcej niż w gazetce, ale to chyba norma, bo dopiero co otwarty. A teraz z każdym tygodniem pojawia się coraz więcej pustych koszy. Obecnie to prawie połowa. Z dostawami też kiepsko, bo nie ma dużej części towarów z gazetki, nawet rano w dniu dostawy...

I teraz sam nie wiem, czy piekielni są okoliczni mieszkańcy nienawykli do zachodnich trendów, pokazując swoje zacofanie i zaściankowość, czy zarząd sklepu podążając za wytycznymi strzelili sobie w kolano...

lidl

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (21)
zarchiwizowany

#86023

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moi obecni koledzy w pracy mają denerwujący zwyczaj do egzekwowania przerw...

Na pierwszej zmianie co najmniej pół godziny rano siedzą i piją kawę, a przerwę przedłużają o kolejne co najmniej pół godziny. Druga zmiana zazwyczaj tylko przerwa, bo każdy jest po obiedzie... I zazdrośnie to egzekwują, bo stołówka to prowizorycznie wydzielony kawałek hali... co prawda nie dochodzi do rękoczynów, ale atmosfera robi się mniej miła jak im ktoś młotem zacznie machać lub szlifierkę uruchomi... Problem w tym, że pracujemy na akord, a przez te parę minut można coś podciągnąć.

Jednak ostatnio jeden z nich mnie dość wnerwił... Druga zmiana, na hali byliśmy we trzech i zeszliśmy na przerwę. Zjadłem i siedzę. Temat nie specjalnie mnie ciekawił, rozgrzany na stanowisku, to tam się chłodno wydawało, ale siedzę... W końcu zeszło na coś co mi nie pasowało, a że było już za dwadzieścia, to wstałem i w sumie bez słowa na stanowisko...

Zaraz za mną krzyk, żebym się nie wygłupiał, ale zaraz przerwany... Wiadomo, za wcześnie... Za parę minut wyjrzałem, zostaliśmy we dwóch...

Tak, tak... Najpierw się chciał wykłócać o ciszę, potem do domu poszedł...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (25)
zarchiwizowany

#85653

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio sporo jeździłem do Lublina, oczywiście trasa s12 i s17, bo nawet w samym lublinie łatwo mi było dojechać do celu... No i się poskarżę trochę na lubelskich kierowców i jedno zachowanie, może nie piekielne, ale na pewno podejrzane...

Pierwsze narzekanie na kierowców. Chodzi oczywiście o pasy ruchu... To, że wszyscy chcą jechać lewym i że czasem władują się pod koła pomijam... Chodzi mi wyłącznie o sam manewr zmiany pasa... Spotkałem się z wieloma kierowcami, którzy po rzekomej zmianie pasa jechała "okrakiem"... I se weź wyprzedzaj... Na szczęście przyszły chłody i przestałem to widywać...

Druga sprawa, przez chwilę myślałem, że jedzie za mną nieoznakowany radiowóz i chłopaki mnie namierzają... Podobno bardzo często patrolują tą drogę i raz ich chyba nawet widziałem. Z tego miejsca bardzo gorąco pozdrawiam wszystkich Policjantów z Drogówki...

Wracając do trasy i kierowców, jeszcze na s12 dojechałem do kierowcy białego seata. Na oko jechał 140 (nie widać było, żeby wcześniej zwalniał, a tyle mi wyszło, gdy przede mną wyprzedzał ciężarówkę), do puki go nie wyprzedziłem...

Wtedy autentycznie siadł mi na ogonie. Nie więcej jak 100m za mną i ja na prawy, on na prawy i dojeżdża. Ja na lewy, on na lewy i dojeżdża... Prędkość też nie miała większego znaczenia... 180 na prostej, ten dojeżdża 140-160 jak był zakręt, ten dojeżdża... Już na s17 się wnerwiłem i zwolniłem do 120, a ten jak nigdy nic, na ogonie i dojeżdża. Ale tylko przez chwilę, bo zaraz pojechał swoim tempem... Dałem mu odejść, ale go później dogoniłem, przez co mam wrażenie, że wrócił do swoich 140km/h

No i pytanie, co kieruje takimi ludźmi? Zachowywał się jak wynikało by z opisu nie do końca uczciwych policjantów (namierzanie siedząc na ogonie, zbliżanie się by oszukać, by pokazało więcej)... Może to taka zawiść, bo on miał niemal nowe auto, a ja licho wyglądającego 18-latka, może nieznajomość trasy (zobaczył lokalne blachy), a może mu się nudziło i chciał się po ścigać?... Tylko czy to aby na pewno dobre? Jedno powiem, gość mnie wystraszył...

Droga

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (14)
zarchiwizowany

#85542

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejny powrót S7 i kolejna dziwna sytuacja... Może na granicy piekielności, ale zaskoczyło mnie to...

Ciemno już, trochę pada i znowu mam to głupie uczucie, że zaraz coś się stanie, więc nie gonię za szybko. Jest też dość luźno, czyli ciężarówki grupkami na prawym, a pojedyncze auta, jak Ja, wyprzedzają je z prędkościami zbliżonymi do przepisowej...

Niby do przodu nic, niby do tyłu też, ale przy jednej grupce ktoś mi podjeżdża do zderzaka (świateł już nie widać, czyli na ok 1m i mniej). Akurat na prawym zaraz trafiła się długa luka. Akurat taka, że jak zjadę, to nie będę musiał zwalniać, zanim ten da radę mnie wyprzedzić. Trochę się przeliczyłem? A może Go zaskoczyłem? Bo tak jakby zwolnił. No nic, nie chcesz to nie. Z powrotem lewy i jadę... I mu odjeżdżam...

Do następnej luki na prawym, tym razem dość krótkiej, nawet podpadającej jeszcze pod bezpieczny odstęp. Kiedy to coś mnie wyprzedza po prawej... Domyślacie się kto to? Oczywiście nie obyło się bez hamowania, za równo mojego, jak i Jego, bo dojechaliśmy do kolejnego użytkownika lewego pasa, który toczył się ciut wolniej niż My...

Kiedyś ciągnąłem za języki co to za samochody. To Passat... B5... Kombi...

s7 trasa

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (25)