Profil użytkownika
taka_owaka ♀
Zamieszcza historie od: | 24 lutego 2015 - 12:39 |
Ostatnio: | 31 grudnia 2016 - 11:00 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 518
- Komentarzy: 30
- Punktów za komentarze: 157
« poprzednia 1 2 następna »
Nie rozumiem. Sama mam 65H i biust wcale nie jest wielki. Fakt - stanika nie kupię w sieciówce, bo tam rozmiary A,B,C,D i zależność, że im większa miska, tym większy obwód, ale w moim niedużym mieście są 3 braffiterki i gorseciarka. I nie, nie płacę 300zł za stanik, tylko ok. 100zł. Czyli w zasadzie tyle, ile kosztuje zwykła masówka w H&M. A strój kąpielowy jednoczęściowy mam za 40zł no name i jest ok. Już większym problemem jest dla mnie kupienie koszuli, która nie rozjeżdżałaby się na biuście i jednocześnie była dobra w talii...
Znam to niestety, też mam w sobie magnes na takie elementy. Znajomi się śmieją, ale mnie to naprawdę irytuje i jak tylko widzę na ulicy/w pubie/w sklepie podejrzany egzemplarz, to od razu próbuję się wtopić w tło i niepostrzeżenie zniknąć (za rogiem, w toalecie - zależnie od okoliczności), bo wiem, że jak tylko mnie taki zobaczy, to na 100% będzie ode mnie coś chciał (u mnie to działa na skalę szeroką - od klasycznego 'kierowniczko, pisiąt groszy na kieliszek chleba" po wyznania miłosne). I ok, może z tłumu się wyrózniam wzrostem, ale podchodzą do mnie ZAWSZE - niezależnie czy stoję, czy siedzę.
@Fomalhaut: Jak pisali wcześniej - to regionalizm. W niektórych częściach Polski się tak mówi. Ciężko tylko dokładnie określić w których częściach - słyszałam wersję o Podlasiu lub Mazurach, ale są pewne rozbieżności, np. mój mąż nie pochodzący absolutnie z żadnych wymienionych regionów też używa tej formy (np. 'zrobić zdjęcie dla psa', zamiast 'zrobić zdjęcie psu' albo 'powiedzieć dla Taty' zamiast 'powiedzieć Tacie"). Co najlepsze mąż pochodzi z miejscowości oddalonej o mojej o niecałe 100km, u nich to normalne, że tak się mówi, ja taką formę usłyszałam pierwszy raz w życiu od niego :)
Chłopak codziennie stołuje się u ciebie (co ma dowodzić, że nie rusza jej łyżek i oskarżenia są bezpodstawne) ale jednak tę jedną łyżkę miał. W 100% rozumiem Panią 'Piekielną'. Gdyby lokator mi się zarzekał, że nie ruszał moich zaginionych rzeczy, a wchodząc do jego pokoju znalazłabym jedną z nich, to raczej też nie uwierzyłabym, że pozostałe wyparowały. I nieważne, czy to jakaś byle jaka łyżka, czy garnek złota. Przywłaszczenie czyjejś własności bez zgody właściciela (a takowej nie było sądząc po opisie) to kradzież, niezależnie od wartości skradzionej rzeczy.
@Litterka: Dokładnie to samo pomyślałam. W obecnych czasach olewactwa ze strony kurierów/firm kurierskich jest to naprawdę godne pochwały, że mimo utrudnień starali się zrobić wszystko, żeby klienci mogli odebrać paczki jak najszybciej.
@Igielka: Pewnie podświadomie wakacje już się marzą :)
Ja o takim typie ludzi mówię, że są nieszczęśliwi, bo mają pracę i -dzięki niej- co do garnka włożyć. Nie podoba się, to się zwolnij, bo niemało ludzi z chęcią cię zastąpi, a jeśli nie, to pracuj i się ciesz, że robota jest i za nią płacą. Tyle w temacie.
@Mecianka: Tak, jest lepiej. Teraz przynajmniej wiadomo, że historia jest o zwierzętach na woodzie. I jest piekielna. fenyloetyloamina ma ma 100% racji, więc nie będę powtarzać. Co do bydła na woodzie - wszędzie są osobniki, które nie potrafią się dostosować do reguł, a wiadomo: więcej ludzi=więcej patusów, choć sądzę, że procentowo wypadłoby to porównywalnie na woodzie i w spokojnym mieście.
@Mecianka: Poza tym owszem - narzekasz. Cały pierwszy akapit jest o tym.
@Mecianka: Ostatni naprawdę ciepły dzień był jeden. Niedziela. Oficjalnie Woodstock (a z tym zdecydowana większość ludzi i cała muzyka '16/24' jak piszesz) zakończył się w sobotę.
@Zmora: pomijając fakt, że nie wiadomo dokładnie na jakim Woodstocku autorka była, ale chyba nie na tym w Kostrzynie, bo ja chodziłam w dwóch bluzach, a nie w bikini. Dopiero w niedzielę (czyli nota bene po Woodstocku, kiedy żadna muzyka już nie gra) się ociepliło :)
Jedź na festiwal muzyczny - narzekaj, że jest za głośno, gra muzyka, a ludzie się bawią. <brawa>
Ja również nie widzę, w którym momencie dziadek wykazał się piekielnością. Wnuczka - owszem, rodzice rozpuszczający małą - także. Dziadek jako jedyny wykazał się zdrowym rozsądkiem.
Kolejna historia, w której pracownicy pozwalają traktować się jak śmieci i... mają pretensje, że są tak traktowani.
@zmywarkaBosch: Skąd wiesz, może BILONY się rozmienia na papierki:)
@mietekforce: Nie zrozumiałeś. Historia jest właśnie o tym, że nigdzie nie ma instytucji 'pluszowego misia', do którego możnaby zadzwonić w takiej sytuacji (a nawet jeśli teoretycznie jest, to w praktyce nie działa). I gdybyś miał wątpliwości, nie chodzi tu o sytuacje, że gimnazjalistkę rzucił chłopak i ona teraz płacze w poduszkę i grozi, że sobie coś zrobi. Niestety ludzi dopadają też o wiele poważniejsze dolegliwości psychiczne. Masz szczęście, że nie miałeś okazji przekonać się o tym.
@Bryanka: Dokładnie takie przesunięcie miała zrobione przyjaciółka. Aparat nosiła 2 lata, zdjęła go jakieś 10lat temu, od tamtej pory ma spokój, a żadnych komplikacji nie było. A wyrwać trzeba było, bo mleczak był o wiele mniejszy niż reszta zębów i (oprócz względów estetycznych) źle wpływało to na zgryz koleżanki.
@Bryanka: Wybrykiem natury to nie, po prostu jesteś orYginalna! :) Moja przyjaciółka też do tej pory nie ma jedynki z tego samego powodu co ty - nie miała zalążka, w związku z czym mleczaka miała do czasu jego usunięcia przez dentystę, a ząb stały nie wyrośnie nigdy, bo nie ma z czego. Ale umówmy się, że są to sytuacje nadzwyczajne i zdarzają się raczej rzadko :)
@Rehen: W gimnazjum (13-16lat)wypadały ci mleczaki? Może się nie znam, ale mi trójki wypadły jakoś w 7-8r.ż.
@AimeeSi: nie ogarniasz czego? Tego, że jak nie wiem , to próbuję się dowiedzieć?
@kala289: Tak, wiem o tym, że mogłam po prostu wykupić godziny jazdy i podejść do egzaminu, ale uznałam, że w przeliczeniu na liczbę godzin praktycznych, które musiałabym dokupić, żeby się na nowo nauczyć jeździć, taniej wyjdzie zrobić drugi kurs.
@sweetsecrets: Sytuacja miała miejsce jakiś miesiąc temu. Właśnie ze względu na formę egzaminu napisałam, że nie liczy się do niczego. Powinna być 'oficjalna' baza pytań, gdzie przed rozpoczęciem egzaminu wpisuje się swój pesel a po zakończeniu drukuje świstek z danymi osoby zdającej i wynikiem egzaminu.
@pawel78: Mądry Polak po szkodzie. Za pierwszym razem wybrałam dużą szkołę jazdy, z ogromnym 'przerobem' kursantów, i mnóstwem reklam. Skończyło się tak, że musiałam się douczać na własną rękę, bo każde zajęcia odbywały się z innym instruktorem na zasadzie 'który akurat jest wolny', a żaden z nich nie wiedział czego mnie nauczył (bądż nie nauczył) poprzednik. W związku z tym kończąc kurs np. plac i parkowanie równoległe miałam opanowane do prefekcji, a nie miałam pojęcia co jest podmaską. Za drugim razem wybrałam więc małą szkołę jazdy, gdzie od początku do końca jest jest jeden instruktor i ma dobre opinie... i też źle.
@ewlinea: Nie, okolice Szczecina :)
@PooH77: mam 183 wrostu, nie potrzebuję :)