Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

tatapsychopata

Zamieszcza historie od: 27 marca 2011 - 12:56
Ostatnio: 19 kwietnia 2024 - 12:29
O sobie:

Dla wszystkich bezmózgich pedalarzy, żeby nie musieli szukać daleko:

Art. 33. Obowiązki i zakazy dotyczące kierującego rowerem lub motorowerem:

3. Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się:

1) jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu, z zastrzeżeniem ust. 3a;

2) jazdy bez trzymania co najmniej jednej ręki na kierownicy oraz nóg na pedałach lub podnóżkach;

3) czepiania się pojazdów.

3a. Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.

  • Historii na głównej: 18 z 48
  • Punktów za historie: 9070
  • Komentarzy: 1790
  • Punktów za komentarze: 16094
 

#66940

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Operatorzy telefoniczni to jednak są upośledzeni.
Przedłużenie domeny w Orange.

Nie pierwszy raz, więc księgowa ma dane wszelkie do przelewu, ja ściągam tylko proformę z kwotą, przelew jazda, dwa tygodnie do wygaśnięcia więc spokojni, że będzie OK.
Nie, nie będzie.

Orange w międzyczasie zmieniło sobie sposób opłacania za domeny, zmieniło sobie numer konta, nikogo o tym nie informując. Na dokładkę wygrzebali skądś nasze przedpotopowe dane, stary adres itp.
I kompletnie nie poczuwają się do winy. Na proformie numeru konta nie ma, tylko adres, poza tym o czymś takim jak zmiana konta się informuje. Jakkolwiek.
I nieważne że prześlesz im potwierdzenie z banku, nieważne że jest na nim jak byk, że do nich pieniądze poszły tyle że na inne konto, nieważne że jest jak byk za co jest ta opłata.
Musisz zapłacić jeszcze raz, tak jak oni chcą, a tamtą wpłatę załatwiaj sobie przez reklamację.
I zdziwienie że mi coś nie pasuje.

No nie pasuje, jak znajdę innego dostawcę to adieu.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 246 (290)

#65972

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z racji wieku i schorzeń zmuszony jestem korzystać ze służby zdrowia dość intensywnie. A jako że jestem tejże służby zdrowia pracownikiem od lat, mam obraz z obu stron barykady.

Strona pierwsza: kolejki.
Widzę co się dzieje u mnie w przychodni. Widzę ludzi przychodzących przynajmniej raz w tygodniu do lekarza. Wiem z dyskretnego wywiadu, że w 99% są to ludzie, którym się nudzi. Paniusie, którym pryszczyk wyskoczył. Nie w rzeczy samej, tuż obok. I nie wpuści kogoś wyglądającego na naprawdę chorego. I kłóci się, awanturuje z byle powodu.

Strona druga: kolejki, ale...
Dostałem kategoryczny nakaz od mojej lekarki udania się do kardiologa. OK, doktór każe, pacjent robi. Dzwonię do przychodni specjalistycznej, termin taki, szału nie ma, trzy tygodnie czekania to rewelacja. Mam wizytę na 12:30. Jestem pod gabinetem 12:10. przyjechałem szybciej niż myślałem, tak wyszło. W gabinecie znudzony lekarz nawet się ucieszył, że ktoś przyszedł, bo tego co na 12:00 nie było. Tego co na 12:15 też. Wchodzę, załatwiam co trzeba, 12:40 wychodzę, korytarz pusty. W rejestracji umawiam zlecone echo serca, szukanie terminu, gadka szmatka, 12:50 dalej nikogo nie ma. Pacjenci są pozapisywani co 15 minut. Na czterech przyszedłem tylko ja.

U laryngologa to samo, z tą różnicą, że pacjent zapisany po mnie jednak przyszedł.
Mam zlecone badanie słuchu. 11:30. tradycyjnie przychodzę nieco wcześniej, 11:15 wchodzi pacjentka. Potem okazało się, że była zapisana na 11:00, opóźnienie, trudno, zdarza się. Czekam. Mija 12:00 czekam. Mija 12:15 dalej nic. Wchodzę zapytać co się dzieje, bo nie bardzo mogę tak długo czekać. Okazuje się że paniusia wybiera kolor aparatu słuchowego, a paniusia obsługująca nie jest w stanie przyspieszyć wyboru i tak sobie siedzą i paplają. Opier****am obie jak bure suki, może ktoś ma cały dzień na przesiadywanie w przychodni, ja nie mam. Znaczy mam, ale ja w przychodni pracuję... ;-D

Narzekamy na kolejki, NFZ każe robić sprawozdania co tydzień z ilości pacjentów oczekujących. I po co? Do kardiologa przychodzi jeden na czterech, na co innego ktoś robi sztuczną kolejkę, bo nie może się zdecydować na kolor.
I nie poradzi nic. Nic, żadna reforma niczego nie zmieni. Punkty są bogiem.

Ja po 15 latach pracy w tym cyrku widzę tylko jedno rozwiązanie, całkowita i bezwzględna prywatyzacja. Likwidacja NFZ, ministerstwa zdrowia, ZUS-u też. Niech sobie każdy wykupi ubezpieczenie w prywatnej firmie. Wiem, na przykład takich dializ prywatnie się nie zrobi, przeszczepu serca też. Ale takie „przyjemności” powinny zabezpieczać placówki naukowe lub budżet państwa. W końcu na paszportach mamy orzełka... a państwo powinno dbać o swoich.
Narzekaniem nic nie zmienimy.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 430 (514)

#56896

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielni kierowcy. Tak dla równowagi, żeby nie było że tylko o pedalarzach piszę.

Kierowcy z plakietkami, w sensie niepełnosprawni, niby mają większe przywileje, niby więcej im wolno. I dobrze, nikt im wózka nie zazdrości. Ale czy oni mogą być piekielni? O tak!

Parking pod przychodnią to miejsce idealne do obserwacji takich niepełnopiekielników. Pod samymi drzwiami do przychodni jest pięknie wymalowana koperta dla niepełnosprawnych i karetek. Żeby nie trzeba było daleko chodzić. Żeby było wygodnie. No to jest. Podjeżdża jeden, staje, wysiada i idzie do lekarza. W kolejce stoi (siedzi), u lekarza też mu zejdzie. W tym czasie drugi niepełnosprawny, ani karetka, pod drzwi nie podjadą. Bo tamten stoi. A parking mały nie jest, w dodatku kostką wyłożony, podjazd i drzwi automagiczne, można zaparkować gdziekolwiek, ale nie, JA parkuję, a inni niech czekają.
Są też wydzielone cztery miejsca dla karetek, często puste bo karetki jeżdżą. Są te miejsca wymalowane i oznaczone znakami że ślepy by zauważył. Co robią niektórzy niepełnosprawni? Tak, parkują właśnie tam. I foch potem jak karetka takiego zastawi, a zastawiają zawsze.

No ale zdarzają się tacy co parkują na miejscach normalnych. Za to tak, że zamiast jednego miejsca zajmują dwa, a w porywach i trzy. Czasem jak kierowca karetki takiego zauważy to zwraca mu uwagę, że może jednak z mniejszym szaleństwem by to auto postawić. Jakie wtedy awantury się dzieją... ON jest niepełnosprawny! No chyba umysłowo...

Ja wam niepełnosprawnym kierowcom nie zazdroszczę tych karteczek uprawniających do parkowania w najlepszych miejscach, nie chcę tego przywileju, nie chcę też wózka. Ale naprawdę nie jesteście świętymi krowami. Ile słyszy się głosów oburzenia że ktoś tam zaparkował pod marketem na miejscu z wózkiem, setki zdjęć, a to policja, a to straszaki miejskie. Zgoda, oni nie powinni, ale wy też powinniście szanować innych podobnych sobie i nas sprawnych. Wasza niepełnosprawność nie jest powodem do okazywania chamstwa i buractwa przy próbie zwrócenia uwagi że mimo posiadanych przywilejów parkujecie nieprawidłowo. Wam też nie wszystko wolno.

kierowcy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 390 (506)

#49479

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Służba zdrowia z nieco innej strony.

Jest lek na astmę, nazywa się Seretide. Kosztuje na receptę 32,06. Od niedawna jest też zamiennik, Asaris jednego producenta i Salmex innego. Kosztują na receptę 3,20.
Jak myślicie, który lek można dostać w każdej aptece? Ten tańszy czy ten droższy?

TAK! Ten droższy.
Bo żadna hurtownia leków nie ma interesu w sprowadzaniu zamiennika, nie opłaca się, nie bo nie.
Takie odpowiedzi słyszałem dziś we wszystkich aptekach w Grójcu i wczoraj w Piasecznie. Mam dość, ledwo żyję, nogi mi w dupę wlazły od łażenia.
Szlag....

służba zdrowia

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 669 (753)

#49191

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przewozicie psy w samochodach? Na pewno tak, kto ma psa musi czasem zapakować pupila do samochodu w celach weterynaryjnych. Towarzysko też rozumiem, pies też człowiek, czasem do znajomych z pieskiem się chodzi. I jak psa wieziecie? Duże bydlaki w bagażniku kombiaka na przykład, mniejsze z tyłu, itd.

Ja wczoraj widziałem sposób mistrzowski. Dogoniłem zielone Tico z rejestracją WSC.... Tico jechało jakoś tak powoli, a teren nie zabudowany.
Wyprzedzam.
Rzut oka na wyprzedzany bolid... szczurołap typu kokardka między uszami ułożony na lewej ręce kierowniczki, przy samej szybie, obserwujący dokładnie otoczenie. Nawet chyba szczeknął na mnie.

Z każdym takim wydarzeniem mówię że widziałem chyba już wszystko i za każdym razem się mylę...

drogi....

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 453 (571)

#47643

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dawno nie było o rozumnych inaczej sprzedawcach na Allegro to może coś dołożę.

Żona zażyczyła sobie mopa parowego. Co robić, trzeba kupić. Wybraliśmy model z bogatym wyposażeniem, jakieś końcówki, typowy czeski mikser co to strzyże, goli, pie***li, krawaty wiąże i usuwa ciąże...

Kupno w sobotę, w poniedziałek piszę maila z prośbą o namiary na kuriera, bo jak wiadomo kurier na pewno przyjedzie jak nikogo w domu nie będzie. Odpowiedzi brak, we wtorek dalej cisza, środa rano też nic. No dobra, może wysyłkę zbierają czy co tam, jak zbiorą to poinformują. Tak? Nie... parę minut po 12 telefon: kurier stoi pod furtką... Noż w mordę kopany... Na szczęście sąsiadka jest, odebrała.

Wieczorem idę po paczkę, przy okazji dokładnie oglądam, czy jakiś uszkodzeń nie ma, nic nie widać. W domu rozpakowujemy i co? Połamane zaczepy takie plastikowe. A całość zapakowana w styropianowe kształtki (czy jak to się nazywa) tak że nic uszkodzić się nie da, chyba że przejedzie się samochodem po paczce. Niby nic takiego bo mop bez tych plasticzków działa normalnie, tylko nie można doczepić do niego takiego przybornika z tymi licznymi dodatkowymi cyngwajsami. Poszukiwania połamanych części w paczce nie dały wiele, ułamków nie ma. Czyli połamali przed pakowaniem.

No to piszemy i reklamujemy. Pierwsze co pytają to o protokół spisany przy kurierze. Nie ma. No bo jak ma być jak paczka cała i nienaruszona w najdrobniejszym stopniu?
Tu mógłbym dać cytat, albo nawet całość korespondencji z tymi debilami, wykręcali się na wszystkie strony, zarzucali mi chęć wyłudzenia pieniędzy, koklusz i gradobicie, ale swojej winy nie dostrzegali. Zaproponowali mi dosłanie części, które są połamane w celu ich zamiany. Tyle że te uchwyty są częścią obudowy. Znaczy musiałbym rozmontować całość, przełożyć wnętrze do nowej obudowy i niczego nie zepsuć po drodze. A gwarancja? Bez odbioru. Spór na Allegro nierozstrzygnięty. Czekam co dalej, bo teraz to już nie honor odpuścić. A chciałem po dobroci, spytałem czy w takiej sytuacji nie obniżą ceny.

I teraz nie wiem czy mam każdego kuriera trzymać aż rozpakuję cokolwiek? Bo na to wychodzi. Zawsze może tak być, że w paczce coś będzie nie tak mimo braku zewnętrznych uszkodzeń.

Nazwa tych inteligentnych inaczej sprzedawczyków zaczyna się na A, dalej jest P, a trzy ostatnie literki to skrót od telefonu. Specjalnie podaję, bo to nie pierwszy ich taki numer jak doczytałem się w komentarzach.

All... i AP....

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 473 (573)

#15442

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z serwisem RTV przypomniała mi zdarzenie sprzed wielu lat, podobne z racji kraju pochodzenia serwisowanego sprzętu.

Rodzice mojego kolegi z podstawówki wyjechali na placówkę do Japonii. Byli tam kilka lat, pod koniec 7 klasy wrócili, więc całą 8 klasę mogliśmy podziwiać różne cudeńka elektroniczne i nie tylko. Przywieźli oni sobie między innymi sprzęt audio i video, klasy nieosiągalnej u nas pod koniec lat 70-tych. Był tam też telewizor. Ogromny. Taki nam się wydawał wtedy. Był przynajmniej dwa razy większy od wszelkich znanych nam telewizorów. I ten cud się popsuł... No tragedia... Polska myśl techniczna w postaci serwisanta potrafiła tylko zlokalizować usterkę, pan stwierdził: o ta płytka się upaliła. Fakt, widać było upalenie. Jednak naprawy nie chciał się podjąć nikt. Ojciec kumpla pomyślał i wymyślił. Wziął tę upaloną płytkę, opisał całą sprawę ładnie po angielsku i poszedł do japońskiej ambasady. Tam go ładnie przyjęli, wyrazili żal z zaistniałej sytuacji, zabrali płytkę i list i kazali czekać. Po jakimś miesiącu przyszła z Japonii przesyłka z nową płytką i listem z przeprosinami. List był po polsku... Z Japonii... Z dokładną instrukcją co i gdzie zamontować. Telewizor działał potem wiele lat bez szwanku, do czasów rozpowszechnienia się kablówek. Nie uwierzyłbym gdybym tego listu nie widział, ale widziałem i czytałem.

Konkluzja? Za komuny było lepiej... ;-D Bo wyobraźcie sobie teraz taką sytuację...

Akai

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 585 (669)

#9880

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zamawiam dość dużo różnych rzeczy na Allegro, więc firmy kurierskie mam prawie na co dzień. Jest jak jest, przeważnie da się dogadać. Ale i mnie trafił się przysłowiowy kamień.
Paczka z drugiego końca Polski, przesyłka kurierem D**. Tak żeby nie reklamować. Na stronie trackingu widzę, że przesyłka w dostarczeniu, więc telefon do centrali. Tam mówią:
- Dzień dobry, przesyłka nr 119...7? Tak, będzie dziś.
- No to może by kurier się ze mną skontaktował? – Nieśmiało proponuję.
- To niemożliwe, kurierzy nie mają służbowych telefonów.
- Eeee... co?
- To!
- No to dziękuję.
Oczywiście ok. 13 telefon.
- Tu kurier, proszę otworzyć furtkę.
- Ale ja jestem w pracy, zapraszam po 18.
- Po 18 to ja nie pracuję.
I się rozłączył.

No i tu strzelił mnie przysłowiowy ... ten wiecie co. Za telefon, do centrali i co się okazuje? Jedna z największych firm kurierskich teren zamieszkały wyłącznie przez zwykłych ludzi (nie ma żadnych firm, instytucji itp.) obsługuje w godzinach 13–14. I na tym terenie nie ma opcji dostarczania po 18! Płatnej opcji 23 zł! Nie i już. I nie dostarczą paczki. No to zmieniamy adres dostawy, niech przywiozą do pracy. Ok. ale to musi zrobić NADAWCA! A skąd nadawca ma wiedzieć, a w ogóle czemu ma się tym zajmować? Odpowiedź? BO TAK! Na szczęście nadawca na poziomie, zmienił adres, dopłacił (a jakże!!) i usłyszał że przesyłka będzie następnego dnia. Oczywiście następnego dnia przesyłki nie ma, będzie dzień później, bo musi przewędrować ileś sortowni. Dziś czekam na kuriera, mam ochotę zaopatrzyć się w coś ciężkiego.

firma kurierska na D, trzy litery... taka żółta.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 491 (559)