Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

tova123

Zamieszcza historie od: 22 kwietnia 2017 - 11:00
Ostatnio: 15 lutego 2018 - 18:42
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 565
  • Komentarzy: 127
  • Punktów za komentarze: 316
 
[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 27) | raportuj
15 lutego 2018 o 18:42

Matka mojej znajomej użyła tego samego argumentu, gdy ją poproszono, żeby przyjechała zająć się wnuczką. Nie przyjedzie, bo pieski same zostaną (mieszka z synem, dorosłym). A przez telefon płacze, że wnuczki dawno nie widziała. Na wieść, że znalezli żłobek, zaczęła przewidywać wszelkie możliwe katastrofy. Gdy zięć stwierdził, że dadzą sobie jakoś radę, obraziła się, bo jak on mógł jej tak powiedzieć (a po prostu stwierdził fakt) i że ona swoją dumę ma.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 października 2017 o 16:10

@SzatanWeMnieMocny: Odniosłam podobne wrażenie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 października 2017 o 15:40

@Balbina: Z moim pierwszym dzieckiem było podobnie. Drugą córkę urodziłam kilka dni temu (a termin był na dziś :) ) w Holandii. Co prawda trochę czasu od pierwszego porodu upłynęło, ale różnica kolosalna. W obu przypadkach nie dostałam znieczulenia, ale o ile w pierwszym przypadku leżałam sama całą noc (raptem co godzinę ktoś zajrzał), to w drugim były przy mnie non stop dwie położne (jedna moja, przyjechała do domu i potem zawiozła do szpitala). Bardzo miło wspominam obie panie. To dzięki nim urodziłam szybko (2,5 h po przyjeździe do szpitala). Bardzo mi pomogły. A po kolejnych 2,5 h byliśmy w domu (to standard w Holandii).

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
26 października 2017 o 15:29

@kometax: Mój sąsiad stwierdził, że nie mógł jeść przez trzy dni, bo pępowinę zobaczył. Ba! Kazali mu ją przeciąć! :D

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
18 września 2017 o 9:11

No cóż... większość promocji w naszym kraju tak wygląda ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 września 2017 o 8:58

@mabmalkin: Miło wiedzieć, że z czasem zrozumiała. Podeślij jej kilka linków do podobnych akcji (nie tylko starszych panów na wózku, ale matek z "horom curkom", czy innych). Pewnie będzie już ostrożniejsza, ale niektórzy oszuści są naprawdę sprytni. Może uczul ją, że pomaganie ok, ale może każdą sprawę skonsultuje z Tobą?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 września 2017 o 22:49

@Komarzyca: W Holandii jest tak samo. W mojej najbliższej okolicy mam przynajmniej dwa sklepy, w których kręcą ile się da. Jeden "polski", gdzie ceny na półkach z reguły odbiegają od tych na kasie. Drugi turecki market, gdzie kasjerka zawsze liczy wg wyższej ceny (np gdy różne gatunki jabłek są w różnych cenach) i ma problemy z wydawaniem reszty. Nie krępuje się wcale, gdy zwracam jej uwagę, nawet nie przeprosi. Z reguły staram się je omijać, ale bywa, że potrzebuję jakiejś rzeczy i nie chce mi się nadkładać drogi do innego po jakąś drobnostkę.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 września 2017 o 19:44

No cóż... mogę publicznie wyrazić zachwyt cudzym zwierzakiem, mogę się do niego uśmiechnąć i stwierdzić, że jest piękny/słodki itp. Natomiast NIGDY nie pcham się z łapami do żadnego z tych uroczych stworzeń, własnie dlatego,że ich nie znam i mogę nie wiedzieć, że jest agresywny czy chory. Jeżeli już bardzo chcę pogłaskać, to zawsze pytam właściciela o zgodę. Po prostu mam wyobraźnię i jestem w stanie przewidzieć skutki "niechcianego" kontaktu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 września 2017 o 11:02

@paganscum: W Holandii standardowo końcówki się zaokrągla. W górę i w dół. W każdym sklepie. Masz do zapłaty 3,53E- mówią 3,50; masz 3,57E mówią 3,60. To była pierwsza rzecz, o której poinformował mnie mój facet, gdy tu przyjechałam. Oczywiście, przy płatności kartą pobiera kwotę rzeczywistą. Z tym, że tutaj kartą zapłaci się praktycznie wszędzie (może z wyjątkiem ulicznych stoisk, a i tam czasem można). Zdarzyło mi się płacić kartą 0,25 euro.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 września 2017 o 10:39

@raj: Ulotkarz przynajmniej stara się uczciwie zapracować. Ja właśnie wolę wziąć ulotkę, przeczytać i wyrzucić do kosza niż dać żebrakowi. Być może to marnotrawstwo (nawet na pewno), ale to już nie wina roznoszącego. Gdy pracowałam w sklepie, notorycznie przychodził facet (zdrowy, w sile wieku) i słyszałam standardowy tekst:"kierowniczko, dorzuci pani złotóweczkę? do bułki", albo "szef powiedział, że ma pani mi zrobić kanapkę/dać kiełbasy" (w co szczerze wątpię, bo pewnie sam by mi o tym powiedział). A potem widziałam, że gościu idzie do kasy z czteropakiem. Mam alergię na pijaków i nierobów. Nie pójdzie taki do pracy, bo lepiej siedzieć na ławeczce popijając piwko. Tylko dlaczego ja mam mu to piwko sponsorować ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy? Skoro ja- będąc w szóstym miesiącu ciąży- mogę pracować, to dlaczego zdrowy mężczyzna w sile wieku nie?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 września 2017 o 22:05

@bazienka: Czasem kilka lat...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 września 2017 o 21:03

@monikamaria: Jest jednak różnica między osobą bezdzietną, pracującą całe życie i płacącą składki i podatki a taką, która całe życie nigdzie nie pracowała i tylko żerowała ze swoimi dziećmi na społeczeństwie (sorry, ale taka prawda). Pierwsza, w normalnym państwie miałaby zapewnioną godną starość, bo sobie ją wypracowała. Druga.. no cóż... prawdę mówiąc nie mam pojęcia.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
8 września 2017 o 15:43

Bratowa opowiadała mi podobną sytuację, która miała miejsce u jej rodziców. W jedynym sklepie w całej wsi pani nagminnie była "winna grosika", nigdy nie miała wydać. Kiedyś miała pecha natknąć się na mojego brata. Kupował jakąś drobną rzecz i usłyszał standardowy tekst. Brat zabrał z pieniędzy, które wcześniej położył na ladzie 50 gr z słowami:" a może ja będę winny 50 gr. W końcu przez te wszystkie lata jest już mi pani więcej winna". Sprzedawczyni ( i właścicielka jednocześnie) wyciągnęła z szuflady 1 gr i rzuciła go bratu z wielkim fochem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
8 września 2017 o 14:25

@Ferian: Bardzo dobrze. Może nacisk odgórny plus motywacja (pewnie biorą 500+) zmieni ich sposób myślenia. Lub przynajmniej sposób żywienia dzieci, bo zapewne będą uważali, że to oni maja rację a inni "wydziwiają".

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
8 września 2017 o 14:08

@Meliana: Być może. Pamiętam historię z mojego dzieciństwa. Wracałam z mamą i młodszym bratem z festynu w sąsiedniej wsi. Młody cały czas ryczał, bo mama kupiła mu mniejszy pistolet niż chciał. W połowie drogi znowu mu się przypomniało (miał wtedy pewnie też ok 4-5 lat), że dawno nie protestował, więc niewiele myśląc położył się na asfalcie i ryczał, kopiąc butami. Mama spojrzała na niego, rozejrzała się (droga pusta, wśród pól, widoczność z każdej strony na conajmniej kilkaset metrów, a i w tamtych czasach - dwadzieścia kilka lat temu- niewiele było aut w naszych okolicach) i bez słowa poszła dalej, a ja za nią. Po chwili Młody zorientował się, że jego fochy nie odnoszą skutku, zobaczył nas ze 100 m dalej i biegiem nas dogonił. Bez słowa dał mamie rękę i do końca drogi nie uronił ani łezki. Nie było wtedy nikogo obcego w pobliżu, zresztą ludzie na wsi wtedy (i dziś również) mieli inne podejście do dzieci. Podejrzewam, że gdyby ta historia wydarzyła się obecnie, to zapewne moja mama zostałaby wyzwana od wyrodnych matek. A zapewniam, że brak pobłażania z jej strony w takich sytuacjach wyszedł tylko nam na dobre, mnie i moim braciom. Również nie pochwalam zostawiania dziecka samego na ruchliwej ulicy. Być może sytuacja była bardziej skomplikowana. Jednakże ruchliwa ulica nie jest miejscem do uczenia dziecka czegokolwiek oprócz przepisów drogowych.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
8 września 2017 o 13:46

@Iceman1973: Odbierze, bo jak nie to jej zabiorą 500+ :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
8 września 2017 o 12:35

@Halasuwa: Nie sądzę, żeby Autorka chciała "wpieprzać się w jej życie". Przecież napisała na końcu, że nie zamierza niczego Joli tłumaczyć. Dziwi się jedynie, że będąc świadkiem tego, co spotkało wcześniej Agnieszkę, sama pakuje się w identyczną sytuację. Jola sama wybrała, ale Agnieszce na pewno wcześniej udzielała rad, do których obecnie się nie stosuje. I to wg mnie jest piekielne. Bo łatwiej doradzać innym. Mam tylko nadzieję, że przejrzy na oczy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 września 2017 o 12:07

@bazienka: Jeśli mówisz o Funduszu Alimentacyjnym, to nie. Chyba, że się coś zmieniło, bo rok temu miałam 500zł (tyle było zasądzone przez sąd). Rok temu 500 zł to była maksymalna kwota, którą można było dostać z funduszu, przy dochodach max 800 zł na osobę w rodzinie. Ja brałam na jedno dziecko, więc nie wiem, czy ta kwota dotyczy jednego czy więcej dzieci. Zarabiając najniższą krajową i dzieląc to na dwie osoby w rodzinie (ja i córka) ledwo mieściłam się w granicy. Jeżeli chodzi o Alinkę... przyzwyczaiła się i nie myśli perspektywicznie. Rodzice nie będą jej wiecznie pomagać, a później nawet za sprzątaczkę nikt jej nie weźmie. A potem płacz, bo na życie nie ma. Ale ile takich Alinek w naszym kraju...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
8 września 2017 o 11:40

@mijanou: Naprawdę nikt babie nie wytłumaczył, że się pogrąża? 4500 miesięcznie na dzieci? Co ona kupuje im co miesiąc nowe ubrania? Pewnie lepiej kupić nowe, skoro nie dostała pieniędzy na środki czystości. Boże, co za ludzie... i do telewizji z tym poszła... WTF...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
8 września 2017 o 9:22

Jak dla mnie zareagowałaś w porę. Fakt, że babcia jednak sporo gotówki straciła, może pozwoli jej uświadomić sobie to, co próbujesz jej przekazać od początku. Tylko, broń Boże, nie wspominaj, że miałaś z całą sytuacją coś wspólnego, bo wtedy Ty będziesz winna. Niech to babci wytłumaczy policja, ewentualnie wujek.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 września 2017 o 14:28

Pierwszą córkę urodziłam w Polsce. Nie miałam aż tak złych doświadczeń jak autorka, ale różowo też nie było. Drugi poród mam nadzieję przeżyć w Holandii. Standardy są tu zupełnie inne. Nie miałam okazji przekonać się o tym osobiście (już niedługo :) ), ale czytałam i słyszałam opowieści kobiet, które tu rodziły. Nie przypominam sobie ani jednej złej opinii. I dziwię się za każdym razem, gdy czytam (zapisałam się do forum matek w Holandii), że któraś wraca rodzić do Polski. Przecież to loteria. Nawet fakt, że wybiera się renomowany szpital nie gwarantuje dobrego traktowania (czytałam artykuł o blogerce, która rodziła w renomowanym szpitalu w stolicy. Polecam wszystkim zainteresowanym. Artykuł, nie szpital: http://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/7,79309,22060399,blogerka-opisala-swoje-doswiadczenia-z-porodu-w-polskim-szpitalu.html

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 września 2017 o 13:55

@kubeck30: Pewnie masz rację (nie znam się, ale jestem w stanie zrozumieć). Uczę swoje dziecko, że bez zgody właściciela nie może nawet zdjęcia zwierzęciu zrobić (nie ważne jakiemu) a co dopiero głaskać czy karmić. Wychowałam się na wsi, rodzice mieli konia w gospodarstwie i wierz mi, że nigdy nie przyszło mi do głowy żadne głupie zachowanie. To zwierzę przed którym czuje się respekt. Niestety byłam też bojaźliwym dzieckiem i nie miałam ochoty na przejażdżki czego do dziś żałuję. Zapewne zwierzę gospodarskie nie nadawało się do takich rzeczy, ale jak znam ojca to pewnie robił nam krótkie kursy po podwórku. Szkoda, że nie mieliśmy aparatu, żeby to uwiecznić. Mam tylko jedno zdjęcie na koniu dziadka, miałam może z 5 lat.... Nie miałam na myśli dokarmiania bez nadzoru. Właściciele sami karmią swoje zwierzęta, bo najlepiej je znają. Czasem może wystarczyć informacja, że karmią konie o tej i o tej godzinie i można POPATRZEĆ. Chociaż pewnie wtedy też znajdą się tacy, co będą głośno komentować czy płoszyć... Ehhh... najlepiej jednak kamerka i ostrzeżenie o odpowiedzialności finansowej. Chyba najmniej problemowe rozwiązanie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
31 sierpnia 2017 o 14:09

Pracowałam krótki okres czasu na stoisku mięsnym w sklepie. Kroiłam wędliny, mięso, ser. Nigdy nie zdarzyło mi kroić wędlin czy sera tym samym nożem co mięso. Zawsze też pilnowałam, żeby mieć świeży(czysty) papier na wadze (kroiłam wędliny/ser na maszynie i kładłam bezpośrednio na wagę). Nóż upadł na podłogę? Od razu myłam. Papier upadł? do kosza. Folia się rozerwała? Wymiana i przetarcie wagi CZYSTĄ ściereczką i ręcznikiem papierowym do sucha. Oczywiście wszystko w rękawiczkach jednorazowych, które wymieniałam, gdy dotykałam mięsa. Dodatkowo mięso od razu pakowałam w woreczki foliowe i dopiero wtedy kładłam na wadze. Zawsze miałam dwa osobne noże przeznaczone tylko do mięsa i osobną tackę. Jeżeli zdarzyło się, że ktoś mi je zabrał (czasem pożyczali z innych działów do pokrojenia np. arbuzów), zawsze myłam ten który został. Mówiłam wtedy do klienta:"Pan/pani pozwoli, że umyję nóż" i nie zdarzyło się, że ktoś miał coś przeciwko lub mówił, że się spieszy :) Wychodziłam z założenia, że robię tak, jak sama bym chciała dostać. Dodatkowo w wolnej chwili zawsze przecierałam do czysta wszystkie blaty, maszyny i szyby. I zamiatałam/myłam podłogę. Chociaż byłam chyba jedyną na zmianie, która to robiła. Innym wystarczało sprzątnie na koniec zmiany. Ja uważałam, że lepiej pracować w czystym otoczeniu, a i klientów bardziej to zachęcało do zakupu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
29 sierpnia 2017 o 15:46

Ustaw sobie wieelką tablicę na wjeździe, z napisem, że bezpłatne jest zajęcie tylko jednego miejsca. Jeżeli ktoś zajmie jednym autem więcej niż jedno miejsce musi zapłacić (tu wstaw konkretną cenę z 1 miejsce). Od opornych spróbuj egzekwować. Gwarantuję, że szybko przeparkują. P.S. Szefostwu wytłumacz, że to tylko sposób na "Mistrzów Parkowania" i nie dorabiasz na boku ;)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
29 sierpnia 2017 o 15:27

Mój facet kupił sobie kiedyś buty. Po tygodniu coś się z nimi stało (nie pamiętam dokładnie, chyba się rozkleiły), poszedł je więc wymienić. Okazało się, że w międzyczasie owe buty staniały o powiedzmy 30%. Co zrobiła sprzedawczyni? Oczywiście wymieniła mu je na nowe bez problemu, dodatkowo dała kilka rodzajów wkładek do butów, sznurowadeł oraz jakieś chusteczki do czyszczenia tylko dlatego, żeby wyrównać różnicę w cenie. Ale to było w Holandii...

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »