Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zmora90

Zamieszcza historie od: 22 stycznia 2016 - 16:36
Ostatnio: 22 lipca 2023 - 17:44
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 77
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 21
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 lipca 2023 o 16:53

W moim rodzinnym mieście, w żadnej szkole do której chodziłam nie było ławeczek ani zamków w drzwiach toalet. Większość nauczycieli którzy chodzili po korytarzach w czasie przerwy ostro krytykowała osoby siedzące na podłodze bo "nasiedzimy się na lekcjach". W łazienkach w przebieralniach na wf nie było nawet drzwi do łazienki, nie wspominając o braku zasłon i słuchawek prysznicowych XD Energetyki w sklepiku można było znaleźć dopiero w szkołach ponadgimnazjalnych ale w takiej cenie, że mało kto decydował się to kupić

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
29 grudnia 2020 o 1:51

Pracowałam na "barze" w małym kinie. Pewnego dnia podeszła do mnie młoda dziewczyna i poprosiła o kawę. Poinformowała iż ma alergię na laktozę, więc chce latte z mlekiem bez laktozy. Niestety kino małe, kawa jest tylko produktem dodatkowym i mleka bez laktozy na stanie nie mieliśmy. Oczywiście poinformowałam ją o tym fakcie. Dziewczyna powiedziała, że rozumie i nic nie szkodzi. A skoro nie ma mleka bez laktozy to ona poprosi cappucino. Na informację, że do tego rodzaju kawy wciąż potrzebne jest mleko, a takiego bez laktozy nadal nie mamy na chwilę się zamyśliła. A potem poprosiła o czekoladę. Nosz nie... tak bardzo nie. Informuję ją iż czekolada jest przyrządzana na mleku i - a jakże! - mleka bez laktozy nie mamy. Jaka była jej odpowiedź? "Nie szkodzi. Poproszę dużą czekoladę i jak najwięcej bitej śmietany na wierzchu." A ja do tej pory zastanawiam się czy jej ta czekolada potem nie zaszkodziła. Dla mnie oczywistością było informować klientkę o obecności laktozy w każdym z wybieranych przez nią napojów, skoro o takowej alergii mnie poinformowała. Pomimo iż wykaz alergenów jest wywieszony tuż przy ladzie. Jak dla mnie to jest zwyczajnie normalne i zrozumiałe, że jeśli ktoś ma na coś alergię, a ja mam mu to sprzedać to z góry informuję o obecności tych alergenów w zamówieniu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
23 września 2020 o 18:49

@Lobo86: Co do ilości pracowników to tak, jest ich zdecydowanie więcej niż 50. Samych pracowników biurowych jest co najmniej 30, a do tego kasjerzy, pracownicy działów (każdy dział ma z osobna minimum jednego pracownika przypisanego tylko i wyłącznie do tego działu), pracownicy stricte magazynowi. Nie wiem czy pracownicy na umowę-zlecenie też się wliczają? Bo wtedy jest jeszcze z dziesięć osób przygotowujących zamówienia internetowe. A firmy zewnętrzne? Ekipa sprzątająca, ochrona, technicy. Pracownicy sklepów na galerii? Nie wiem po ile osób mają na zmianie ale jakieś dziesięć różnych punktów sprzedaży tam jest.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 lutego 2018 o 21:20

Mi raz się zdarzyło, że gdy jechałam autobusem to właśnie taki "aromatyczny" żulik siedział na miejscu dwuosobowym. Dosyć ciasno, miejsc siedzących - poza dosiądnięciem się do niego - brak. Miejsca stojące na wykończeniu. Do autobusu wsiada elegancka mocno starsza Pani opierając się na lasce. Wyjątkowo szybko jakaś dziewczyna wstała chcąc zwolnić dla niej miejsce siedzące ale Pani stanowczo odmówiła. Zamiast tego potuptała do pana aromatycznego i wtedy się zaczęło XD -Panie, suń pan doopę bo dwa miejsca zajmujesz! I czego pan tak capisz? Mydło dać? Prania robić nie umie? W takim stanie to się do ludzi nie wychodzi! I go laską po nodze XD Żulika przytkało. Przesunął się, a Starsza Pani zasiadła obok niego. Jej wywód trwał i trwał... On próbował ją przegadać ale był bez szans. Ja wysiadłam 15 minut później. Nie wiem jak długo oni podróżowali. Ale pierwszy raz słuchałam narzekań w autobusie z przyjemnością

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 maja 2016 o 11:52

@bloodcarver: Smutne, ale prawdziwe :(

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
6 kwietnia 2016 o 0:39

@mitzeh: Nie twierdzę, że niesłusznie :) Nie wiem jak to było słychać po "ichnej" stronie. Szkoda mi tylko było, że nie spróbowali najpierw dać mi znać, że przeszkadzam.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
5 kwietnia 2016 o 1:08

@Painkiler: Prawda, dostałam mandat za głośne słuchanie muzyki we własnym domu o godzinie 17.00 :/

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
6 marca 2016 o 2:04

Do mnie jak przyszedł ksiądz dwa lata temu - to akurat byłam w domu tylko ja i kuzyn, który przyjechał specjalnie cobym sama w domu nie siedziała. Ksiądz przez całą "wizytację" dopytywał się czy my aby na pewno nie "żyjemy" razem XD Miałam ochotę przyłożyć mu w łeb tą jego kropielnicą.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 marca 2016 o 2:00

Jeszcze do niedawna pracowałam w kancelarii komorniczej. Aby wszcząć postępowanie, wierzyciel (osoba wobec której powstał dług) musi dostarczyć tytuł wykonawczy podbity i wydany wyłącznie przez sąd. To w nim są zawarte dane wierzyciela i dłużnika. Automatycznie pierwszymi pismami wychodzącymi od komornika (przynajmniej u tego, u którego pracowałam) było powiadomienie dłużnika (na wskazany przez sąd lub wierzyciela adres), powiadomienie wierzyciela oraz zapytanie do urzędu miasta/gminy o wydanie komornikowi danych dłużnika (komornik podaje te dane, które otrzymał np. imię, nazwisko, pesel, a urząd w odpowiedzi przesyła informację czy mają taką osobę w systemie, podają jej adres - ostatni adres zameldowania). Komornik pracuje z tymi danymi, które otrzymał. Wbrew pozorom także komorników obowiązują zasady. Myślicie, że czemu było tak głośno o tym komorniku zajmującym ciągnik sąsiada? - bo właśnie ten konkretny komornik złamał zasady i (wbrew pozorom) na pewno po tyłku oberwał - za takie coś grozi oczywiste odebranie lub zawieszenie uprawnień oraz kara pieniężna - nie wiem jak duża, z całą pewnością oszacowana przez biegłych sądowych. Nie zrównujcie wszystkich do jednego poziomu - to, że wielu łamie zasady (i jest to rozdmuchiwane, więc i nie uchodzi im to na sucho) nie oznacza, że każdy komornik czyha tylko na możliwość wydarcia dłużnikowi każdej złotówki. W mojej byłej pracy spotkałam się kilka razy z sytuacjami gdzie dłużnik przybiegał z krzykiem bo mu wypłatę zajęli - komornik wysyła zajęcie wynagrodzenia, to konieczne by spłacić ten dług. Jednak jeśli dłużnik ma umowę o pracę to komornik może zabrać tylko tyle o ile wynagrodzenie przekracza najniższą krajową - nie przekracza-to komornik nie ma prawa nic zabrać. Jeśli jednak dłużnik pracuje np. na umowę o dzieło to już prawo (PRAWO - NIE KOMORNIK) nakazuje pobrać całość wynagrodzenia. Jeśli to jedyny dochód, z którego dłużnik się utrzymuje to wysokość pobieranej kwoty jest ustalana sądownie. To też nie jest widzimisię komornika. Jeśli komornik uchyla się od pobierania kasy od dłużnika - to komornik obrywa po tyłku od sądu. Każda złotówka musi być rozliczona. Są dokładnie wyliczone kwoty za wszystko - od każdej wysłanej koperty, po każdy przejechany kilometr pracownika terenowego.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
6 marca 2016 o 1:26

Ja mieszkam w domku typu "szeregowiec". Ostatnio dostałam mandat za słuchanie muzyki w środku tygodnia o 17.00. A nie słuchałam jej jakoś specjalnie głośno. Oczywiście sąsiedzi, którzy zgłosili "zakłócanie spokoju" na straż miejską nie byli na tyle pomysłowi, żeby po prostu podejść, zadzwonić do drzwi i zwyczajnie powiedzieć, że im muzyka przeszkadza :/ Z piekielnymi zawsze może być też w drugą stronę.

« poprzednia 1 następna »