Profil użytkownika
Armageddonis ♂
Zamieszcza historie od: | 2 czerwca 2014 - 18:37 |
Ostatnio: | 26 kwietnia 2019 - 17:06 |
- Historii na głównej: 62 z 132
- Punktów za historie: 26810
- Komentarzy: 303
- Punktów za komentarze: 1374
Podobna sytuacja jak w http://piekielni.pl/60546 ma miejsce w Trójmieście. Często na peronie można spotkać młodego (na oko 25 lat) człowieka który prosi o dołożenie drobnych na bilet powrotny do domu. Nie było by w tym nic podejrzanego, gdyby nie to że:
- Facet nie wygląda na kogoś komu nagle zabrakło na bilet, skoro na wycieczkę do Sopotu mógł zabrać plecak marki Jack Wolfskin (za które cena 300 zł jest uważana za niski wydatek).
Pominę fakt, że wygląda jakby dopiero co wyszedł z salonu piękności (wyżelowane włoski, modne, czyste ciuchy, buty za 1/4 średniej krajowej. Generalnie nie wygląda jak ktoś kto przez całą noc spał na ławce).
- Facet (codziennie!!) opowiada historyjkę o skradzionym dzień wcześniej portfelu. Ktoś przyjezdny mógłby dać się nabrać, ale gość pyta mnie o to co najmniej 3 razy w tygodniu jak czekam na SKM do pracy.
- Facet nie wygląda na kogoś komu nagle zabrakło na bilet, skoro na wycieczkę do Sopotu mógł zabrać plecak marki Jack Wolfskin (za które cena 300 zł jest uważana za niski wydatek).
Pominę fakt, że wygląda jakby dopiero co wyszedł z salonu piękności (wyżelowane włoski, modne, czyste ciuchy, buty za 1/4 średniej krajowej. Generalnie nie wygląda jak ktoś kto przez całą noc spał na ławce).
- Facet (codziennie!!) opowiada historyjkę o skradzionym dzień wcześniej portfelu. Ktoś przyjezdny mógłby dać się nabrać, ale gość pyta mnie o to co najmniej 3 razy w tygodniu jak czekam na SKM do pracy.
komunikacja_miejska
Ocena:
275
(349)
Sytuacja z serii nachalni sąsiedzi.
Mieszkam wraz rodzinką w starym, postkomunistycznym bloku. I jak to jest, każdy każdego zna, wpada od czasu do czasu z wizytą na kawkę itp. Jedna z sąsiadek, dość sędziwa, najwyraźniej miała w nosie ceregiele, bo wizyty nie dość że były niezapowiedziane, to w dodatku o wizycie dowiadywałeś się gdy wpadała do salonu w trakcie obiadu (pukanie albo nie do usłyszenia, albo wcale go nie było). I tak od czasu do czasu się zdarzało.
Pewnego dnia, wróciwszy wcześniej ze szkoły, siadłem sobie na tron. Gdy ktoś w domu jest to drzwi od toalety blokuje, a że tego dnia byłem sam to nie widziałem potrzeby. Niestety, drzwi frontowych zamknąć na klucz zapomniałem. Siedzę więc na tronie, kontemplując swą egzystencję, gdy nagle słyszę jak się drzwi otwierają. Z gaciami u kostek zastygam i nasłuchuję. Nie ma odzewu więc pytam: "Kto tam"? I dowiaduję się po 2 sekundach gdy nachalna sąsiadka ukazuje się w otwartych drzwiach.
Pierwsza reakcja to zasłonięcie rodowych klejnotów, a następnie bojowy wręcz okrzyk: "Co do cholery?!". To najwyraźniej nauczyło starszą panią pukania, bo teraz przed każdą jej wizytą w drzwi wali taran. Cóż, z dwojga złego lepiej w tę stronę.
Mieszkam wraz rodzinką w starym, postkomunistycznym bloku. I jak to jest, każdy każdego zna, wpada od czasu do czasu z wizytą na kawkę itp. Jedna z sąsiadek, dość sędziwa, najwyraźniej miała w nosie ceregiele, bo wizyty nie dość że były niezapowiedziane, to w dodatku o wizycie dowiadywałeś się gdy wpadała do salonu w trakcie obiadu (pukanie albo nie do usłyszenia, albo wcale go nie było). I tak od czasu do czasu się zdarzało.
Pewnego dnia, wróciwszy wcześniej ze szkoły, siadłem sobie na tron. Gdy ktoś w domu jest to drzwi od toalety blokuje, a że tego dnia byłem sam to nie widziałem potrzeby. Niestety, drzwi frontowych zamknąć na klucz zapomniałem. Siedzę więc na tronie, kontemplując swą egzystencję, gdy nagle słyszę jak się drzwi otwierają. Z gaciami u kostek zastygam i nasłuchuję. Nie ma odzewu więc pytam: "Kto tam"? I dowiaduję się po 2 sekundach gdy nachalna sąsiadka ukazuje się w otwartych drzwiach.
Pierwsza reakcja to zasłonięcie rodowych klejnotów, a następnie bojowy wręcz okrzyk: "Co do cholery?!". To najwyraźniej nauczyło starszą panią pukania, bo teraz przed każdą jej wizytą w drzwi wali taran. Cóż, z dwojga złego lepiej w tę stronę.
dom
Ocena:
610
(714)