Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Armageddonis

Zamieszcza historie od: 2 czerwca 2014 - 18:37
Ostatnio: 26 kwietnia 2019 - 17:06
  • Historii na głównej: 62 z 132
  • Punktów za historie: 26810
  • Komentarzy: 303
  • Punktów za komentarze: 1374
 

#64629

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak pewnie większość z was wie, pracuję jako konsultant Sieci Play. Dzisiejszy dzień był jednym z najciekawszych odkąd pracuję na słuchawce. Oto TOP 3 z dnia dzisiejszego:

[J]-Ja [K]-Klient

I.
[J]-Witam w Play, w czym mogę pomóc?
[K]-No o fakturę mi chodzi ostatnią.
[J]-Na jakim numerze?
[K]-123456789
[J]-123456789, tak? (upewniam się)
[K]-Tak.
[J]-Jest pan pewien że jest to numer w sieci Play?
[K]-No tak, na waszej stronie jestem zalogowany, więc raczej tak.
[J]-Czyli jeszcze raz potwierdzę, chodzi o numer 123456789?
[K]-No.
[J]-Takiego numeru nie ma w naszej bazie. Jest pan całkowicie pewien iż jest to numer w sieci Play?
[K]-No tak, idiotą nie jestem chyba!
[J]-(zaczynam przeczuwać o co biega)-Czyli jest pan na stronie internetowej Play, tak?
[K]-Tak, ile razy mam panu mówić?
[J]-Proszę spojrzeć w lewy górny róg ekranu i powiedzieć mi co tam jest napisane?
[K]-Plus...
[J]-No właśnie. A dzwoni pan do Play.
[K]-Eeee... BIP BIP BIP.

II.
[J]-Witam, w czym mogę pomóc?
[K]-Może mi pan powiedzieć ile mi jeszcze doładowań zostało na numerze 987654321?
[J]-Oczywiście, poproszę o imię i nazwisko właściciela.
[K]-Janusz Kowalski.
[J]-Niestety, dane się nie zgadzają (nazwisko to samo, ale imię ewidentnie kobiece).
[K]-Jak to się nie zgadzają, no JANUSZ KOWALSKI!
[J]-Niestety, numer jest zarejestrowany na inną osobę.
[K]-To niemożliwe, podpisywałem przecież na niego umowę!
[J]-Niestety, Dane się nie zgadzają, jest pan pewien że numer nie należy do innej osoby (domyśliłem się że numer na żonę brany)?
[K]-No, a nie może pan powiedzieć na kogo?
[J]-Niestety, ze względu na Ustawę o Ochronie Danych Osobowych nie mam takiej możliwości.
[K]-ALE TO JA PODPISYWAŁEM UMOWĘ, JANUSZ KOWALSKI!!!
[J]-Niestety, imię właściciela jest inne.
[K]-To się jeszcze zobaczy, ja poszukam na umowie i się policzymy!

Czekam na skargę.

III.
[J]-W czym mogę pomóc?
[K]-Witam, chciałem sprawdzić czy moje zgłoszenie zostało już rozwiązane.
[J]-Poproszę numer zgłoszenia.
[K]-12345.
[J]-Wie pan może kiedy było robione zgłoszenie?
[K]-No dzisiaj, ze 20 minut temu.
[J]-Dokładnie, a to oznacza że zgłoszenie nie dotarło jeszcze nawet do działu technicznego.
[K]-Ale jak to, to ja zgłaszam a wy sobie co, kawkę pijecie?! Ja tu muszę telefon ubezpieczyć!
[J]-Proszę pana, czas na rozpatrzenie zgłoszenia to 14 dni. Musimy wniosek o ubezpieczenie telefonu wysłać do firmy ubezpieczeniowej, która świadczy nam tego typu usługi, i dopiero po odpowiedzi z ich strony zgłoszenie zostaje zamknięte. Zaś to zgłoszenie nie dotarło jeszcze nawet do odpowiedniego działu.
[K]-Ku**a, darmozjady jedne.... BIP BIP BIP.

call_center

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 311 (433)

#64472

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Połączenie z dnia dzisiejszego. Historia niezbyt piekielna, ale dość... dziwna.

[J] - Ja [K] - Klientka

[J]-Witam, w czym mogę pomóc?
[K]-Chciałabym 2GB internetu włączyć.
[J]-Na tym numerze z którego pani dzwoni?
[K]-Nie.
[J]-Poproszę więc o numer o który chodzi.
[K]-(podaje numer z którego dzwoni)
[J]-Dooobrze... Imię i nazwisko właściciela?
[K]-Tak.
[J]-Hmmm... IMIĘ I NAZWISKO WŁAŚCICIELA.
[K]-(podaje pesel)
[J]-Proszę pani... Imię. I. Nazwisko. Właściciela.
[K]-Wie pan Co? Z panem to się strasznie trudno dogadać! TRZASK!

Nie mam więcej pytań.

call_center

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 406 (470)

#63978

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piszę, nawiązując do historii http://piekielni.pl/63942.

Mieszkam razem z dziewczyną w Trójmieście. Ostatnio się przeprowadziliśmy, a oto dwa z wielu powodów:

Poprzedni pokój wynajmowaliśmy w bloku. W pokoju obok mieszkała, od kilku zresztą lat, inna para. Na początku wydawali się mili, uprzejmi, zabawni, same plusy. Do czasu:

I. Pierwszy większy zgrzyt nastąpił gdy współlokator rozbił szklane drzwiczki piekarnika. Stało się to gdy próbował dokręcić luźną rączkę do otwierania drzwiczek. Powiecie zdarza się, co w tym piekielnego.
Otóż to, że o swój błąd oskarżył nas. Jako iż wiedziałem że manewrowanie śrubokrętem przy hartowanym szkle nie jest dobrym pomysłem, postanowiłem przykleić rączkę. Jak postanowiłem, tak zrobiłem, szczególnie że śrubka gdzieś się zapodziała.

Po kilku dniach lokator puka do mych drzwi z pretensjami dlaczego to przykleiłem zamiast przykręcić. W odpowiedzi pokazałem mu rozbitą, po jego nieudolnej próbie, na tysiąc kawałeczków szybę i wytłumaczyłem że to się właśnie dzieje gdy się przy hartowanym szkle manewruje śrubokrętem.

No nic, trzeba wymienić, telefon do właścicielki, po jakimś MIESIĄCU ściągnęła specjalistę, koszta wzięła na siebie (bardzo w porządku z jej strony). Cóż, specjalista zamontował drzwiczki, ale z jakiegoś powodu stwierdził że wróci za kilka dni aby przykręcić rączkę.
Nie wrócił, albowiem nasz wielce "cierpliwy" współlokator postanowił, PONOWNIE, sam przykręcić rączkę. Zastanie go na klęczkach w kuchni, zbierającego szczątki szyby rozrzucone po podłodze było, paradoksalnie, bezcennym widokiem.

II. Tu właśnie będzie nawiązanie do historii przedstawionej przez KoparkęApokalipsy. Jeszcze przed wyłączeniem piekarnika z użytku przez naszego współlokatora zauważyliśmy coś bardzo irytującego. Wizyty w łazience mianowicie. Wizyty które trwały 1,5 godziny minimum. Schematycznie, wyglądało to mniej więcej tak: Wybija godzina, powiedzmy, 23. Współlokatorka wchodzi do łazienki. I nie wychodzi przez rzeczone 1,5 godziny. Ok, rozumiem, czasami potrzeba przeprowadzić zabieg typu farbowanie włosów, depilacja, prostowanie. Ok, spoko.

Ale tak było codziennie. Dzień w dzień, wieczorami, łazienka stawała się strefą okupowaną. Jak w historii Koparki, toaleta była połączona z łazienką, a więc po jakichś 40 minutach z reguły powstawał dylemat. Lać do butelki czy czatować przy drzwiach pokoju na dźwięk otwieranej łazienki. I tu pojawia się kolejny problem. A mianowicie taki, że z reguły tuż po wyjściu dziewczyny, do łazienki pędził jej chłopak. I nie bez powodu napisałem pędził, bo od chwili otwarcia drzwi łazienki i ich pokoju, do ponownego zamknięcia drzwi łazienki mijało nie więcej niż 10 sekund. Trzeba było więc mieć niezły refleks.

Jak się domyślacie rachunki nie należały do niskich.
Na całe szczęście, jakieś dwa miesiące temu przegięli pałę więc stwierdziliśmy że się wyprowadzamy. I z tym również mieli problem. Według nich "chamskie" z naszej strony było to, że na poszukanie kolejnego współlokatora daliśmy im "tylko" miesiąc.

współlokatorzy trójmiasto

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 384 (442)

#63421

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przedstawię teraz dwie historie pokazujące jak bardzo naiwni potrafią być ludzie.

I.Dzwoni dziś klientka w sprawie faktur. Na koncie 3 numery telefonów, chodzi jej konkretnie o jeden. Mówię jak wygląda sytuacja i na odchodne pani pyta jak wyglądałaby kara za zerwanie umów na 2 kolejnych numerach. No więc wchodzimy na konto, sprawdzamy, umowy z najnowszymi wynalazkami wprost od firmy Apple, abonament na obu 90zł + 90zł rata za urządzenie na każdym z numerów. Sprawdzamy kwotę kary i tu - ZONK - 3,5 tysiąca za zerwanie na obu numerach - razem 7 tysięcy bez mała. Umowy podpisywane były gdzieś koło Września na 3 lata, więc nic dziwnego w sumie. I tu pani zaczyna opowieść o tym jak doszło do tego iż chce umowy rozwiązać. Otóż klientka po podpisaniu umowy i odebraniu telefonów postanowiła sprezentować je... byłemu mężowi i swej teściowej. Tak. Nie macie zwidów. BYŁEMU mężowi. Jak się pewnie domyślacie EX i jego mamusia nie mają zamiaru płacić.

II. Poprzednia historia przypomniała mi zaś perypetie pewnego pana, który dzwonił gdzieś na początku października. Klient ten na swym koncie miał sporo, bo 11 numerów. Powiecie: "Musi mu się świetnie powodzić!". Otóż nie. Numery były odłączone. Dlaczego? Otóż dlatego, że nasz dobroduszny, a raczej do granic naiwny klient postanowił wyjechać do Anglii. Zanim jednak to zrobił, stwierdził że dobrze by było pożegnać kolegów jak należy i wziął na swe nazwisko... 11 numerów z najlepszymi możliwymi telefonami. Jak łatwo się domyśleć, abonament na każdym z numerów wynosił GRUBO ponad 150zł. I tu oto historia tego pana mogłaby się zakończyć. Problem polega na tym, iż klient nie pomyślał że skoro faktury przychodzą na jego adres, to koledzy ich zwyczajnie... nie otrzymują. A skoro nie otrzymują, to nie płacą. Bo i po co.

Po jakimś roku, jak wynikało z opowieści naszego klienta, wrócił do Polski a w skrzynce zastał noty obciążeniowe na łączną kwotę... 35 tysięcy złotych.
Z jednej strony - trudno mu nie współczuć. Wpędzony w długi przez przyjaciół, dla których chciał jak najlepiej. Zaś z drugiej strony - nie wiem czego się spodziewał.

call_center

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 311 (403)

#63257

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielny byłem może i ja, ale zaraz się okaże dlaczego. Dzwoni klient w sprawie skargi. A konkretnie dwóch:

[J] - Ja [K] - Klient

[J]: W czym mogę pomóc?
[K]: Skargę chciałem złożyć.
[J]: W jakiej sprawie?
[K]: Dzwonił od was dziś konsultant i o pesel mnie prosił. Nie ma prawa o to prosić.
[J]: Czy podał pan hasło abonenckie?
[K]: No panie, nie bądź pan śmieszny, kto to pamięta?
[J]: Jeżeli nie podał pan hasła, to konsultant musiał zweryfikować pana właśnie poprzez zapytanie o PESEL czy rozmawia z właścicielem.
[K]: To co on, dzwoni i nie wie do kogo?!
[J]: Proszę pana, taka procedura istnieje po to, aby zapobiegać przypadkom, w których klientowi, powiedzmy, skradziono telefon. Bez tego typu weryfikacji potencjalny złodziej mógłby przedłużyć umowę na abonament na 200zł. a rachunki przychodziły by na pana nazwisko i adres.
[K]: No dobrze (zacząłem się łudzić że coś do niego dotarło), więc chciałbym złożyć kolejną skargę.
[J]: W jakiej sprawie?
[K]: W takiej, że zadzwonił do mnie, a umowy ze mną nie przedłużył.
[J]: Eeee... nie mógł tego zrobić ponieważ nie zweryfikował pana poprawnie.
[K]: Ta, jasne, pewnie jakiś złodziej dzwonił i naciągnąć mnie chciał, jak mu nie podałem PESELU to się spłoszył!
[J]: A na wyświetlaczu przy połączeniu co się pokazało?
[K]: No Fioletowa Sieć!
[J]: Więc proszę mi wytłumaczyć, jak pan doszedł do wniosku, że rozmawiał pan ze "złodziejem"? Zna pan może "złodzieja", który przedstawia się z imienia i nazwiska oraz dzwoni ze służbowego telefonu Fioletowej Sieci dobę po tym, jak zamówił pan kontakt w sprawie przedłużenia umowy? Poza tym, skoro uważa pan, iż osoba która do pana dzwoniła nie była pracownikiem Fioletowej Sieci, to skąd pomysł by składać skargę na naszej infolinii?
BIP BIP BIP.

call_center

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 504 (586)

#62246

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat, trwa zabezpieczanie zwisających z dachu kawałów lodu.

Ja, 13-letni wtedy szczyl, wychodzę sobie jak co dzień na dwór, celem nacieszenia się leżącym wszędzie śniegiem. Przez całe to odśnieżanie niemal nie zginąłem. Spytacie dlaczego?
Otóż, panowie którzy zajmowali się odladzaniem dachu, nie zrobili absolutnie nic aby zabezpieczyć miejsce, w którym miały spadać 30 kg kawały lodu. Żadnych znaków ostrzegawczych, taśm z napisem "uwaga", nawet regulaminowych, pomarańczowych kamizelek brak. Cóż, wychodząc z klatki zdążyłem tylko zauważyć jak jeden z pracowników patrzy na coś w górze. Po spojrzeniu w tym samym kierunku zdążyłem, na szczęście, uskoczyć do tyłu, pod dach klatki, inaczej zginąłbym na miejscu.

Nie wiem z jakim niedo*****iem mózgowym trzeba się w życiu mierzyć aby nie zabezpieczyć porządnie miejsca pracy, w którym postronnym osobom grozi śmierć.

odśnieżanie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 529 (647)

#62228

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna, a jakże, historia z infolinii.

Dzwoni klient w sprawie przeprowadzanej cesji. Numer z firmy przenosił na siebie, osobę indywidualną. Jako iż na koncie firmowym pozostała spora nadpłata, zrobił zgłoszenie o jej zwrot na swoje konto bankowe. Gdy spojrzałem na zgłoszenie, wiedziałem że będzie ciekawie. Treść zgłoszenia: "PROSZĘ O PRZEKSIĘGOWANIE PIENIĘDZY NA KONTO: XXX...." Zero numeru klienta, peselu, danych, czyli informacji niezbędnych do rozpatrzenia takiego zgłoszenia pozytywnie.
Cóż, co w tym piekielnego zapytacie? Otóż to że dział finansowy nie zajmuje się domysłami na temat tego, z jakiego konta przelać pieniądze. Mówię więc klientowi że należy na odpowiedni adres mailowy dosłać odpowiednie dane, i zgłoszenie będzie rozwiązane do 2 tygodni. I tu zaczyna się taka oto rozmowa:

[K]: To ja poproszę z pana kierownikiem.
[J]: A to niby dlaczego?
[K]: Bo to co pan mówi to skandal.
[J]: Proszę pana, jeżeli nie poda pan danych potrzebnych do weryfikacji konta, dział finansowy nie będzie w stanie rozwiązać zgłoszenia.
[K]: Tak? A co to oni nie wiedzą kim ja jestem?
[J]: Nie zajmują się domysłami a poprawnymi zgłoszeniami.
[K]: No to zaraz zobaczymy jak mnie pan do kierownika przełączy.
[J]: Niestety nie mam takiej możliwości.
[K]: Pan kłamie, ja wiem że pan ma!
[J]: Niestety nie mam takiej możliwości. A nawet gdybym miał, usłyszałby pan to samo co panu przed chwilą powiedziałem, należy uzupełnić dane.
[K]: Jest pan kłamcą, 3 tygodnie temu mnie przełączono!
[J]: W tej chwili to pan kłamie, myślę że wiem lepiej jakie są moje kompetencje.
[K]: Gówno pan wie, imię i nazwisko pana!
[J]: (podaję dane)
[K]: Składam na pana skargę za chwilę, zobaczymy czy dalej tak będzie pan traktował klienta!
[J]: Proszę bardzo, dowie się pan tego samego co ja panu powiedziałem w tej chwili.
BIP..BIP..BIP

Ciekaw jestem nie samej skargi a odpowiedzi.

call_center klienci cebulactwo

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (339)

#62206

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z infolinii.

Dzwoni klient z pytaniem o fakturę, miły, rzeczowy, wszystko pięknie. Do czasu gdy informuję go o kwocie za jego plan taryfowy - 35.98.
[J] - ja [K] - Klient

[K]: Ale jak to, miałem przecież 29.99 płacić.
[J]: Tak, ale ostatnia faktura była opłacona po terminie, przez co stracił pan rabat w kwocie 5.99...
[K]: Ale jak, to, zaraz zaraz, jakie stracił, miałem 29.99 płacić i ani grosza więcej!
[J]: Tak proszę, pana, ale jak mówiłem, taka kwota jest naliczana w przypadku, gdy faktury są opłacane w terminie. Ostatnią fakturę opłacił pan 6 dni po terminie, więc rabat pan stracił, ale, jeżeli tę fakturę opłaci pan w terminie, odzyska pan zniżkę.
[K]: Ale ja nie na to się umawiałem, tego w umowie nie było!
[J]: I tu się pan myli, na umowie ma pan wymienioną kwotę abonamentu 35.98, i dopisek, że kwota ta nie uwzględnia rabatu za terminowe opłacanie należności, który to rabat jest w kwocie 5.99. (odpowiedź klienta zwaliła mnie z krzesła)
[K]: Ale panie pan, co pan myśli, że ja to gó*no wasze czytałem? A idź pan, nie od tego jestem żeby jakieś umowy czytać...

I tu pytanie do was, drodzy czytelnicy, bo po takich klientach odnoszę wrażenie że cały nasz naród przy urodzeniu dostał klapsa nie tam gdzie trzeba. Czy wyobrażacie sobie sytuację w której (pal licho abonament za 3 dychy) bierzecie kredyt mieszkaniowy i podpisujecie 5-stronnicową umowę nie czytając jej?

call_center

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 364 (460)

#61989

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Infolinia fioletowej sieci. Rozmowa sprzed godziny:
[J] - Ja [K] - klient

Pod koniec zmiany dzwoni wielce zbulwersowany klient, który przedstawił się jako Prezes Wielkiej Korporacji.

[J] - W czym mogę pomóc?
[K] - Ano w tym żeby mi umowę rozwiązać, boście mnie oszukali.
[J] - W jakim sensie oszukali, mógłby pan sprecyzować?
[K] - Ano w takim, że podpisałem u was umowę 5 dni temu i chciałem nowy numer przenieść, i nie mogę bo jakieś 3 miesiące mam czekać, co to ma być?!
(dla nieogarniających tematu: z reguły umowa na kilka numerów wygląda tak, że od daty aktywacji ostatniego numeru, klient może aktywować kolejny po upłynięciu 105 dni. Takie zabezpieczenie na wypadek gdyby nie płacił abonamentu.)
Po minutce znalazłem odpowiedni punkt regulaminu i czytam go klientowi.
[K] - Ale tak nie może być! Wie pan kim ja jestem? Jestem Prezesem Wielkiej Korporacji! I to JA mam czekać 3 miechy na to żebyście mi je***y numer włączyli?!
[J] - Proszę pana, takie są procedury, nic z tym zrobić nie można, ewentualnie, w salonie za kaucją można uruchomić numer natychmiast.
[K] - Ile tej kaucji?!
[J] - 750zł.
[K] - ILE KU**A?!
[J] - 750zł.
[K] - To jest zwykłe złodziejstwo, żądam kontaktu z prezesem.
[J] - Nie mam takiej możliwości.
[K] - Jak to pan nie ma?! Ja wiem że macie!!
[J] - Niestety nie.
[K] - Przełącz mnie do kierownika!! (puściłem przejście na Ty mimo uszu]
[J] - (już nieźle wkurzony na cepa) Proszę pana, czy Pan, doświadczony Prezes Wielkiej Korporacji, naprawdę myśli że Ja, zarabiający minimalną krajową konsultant infolinii, mam numer do Prezesa Fioletowej Sieci?

Po kilku sekundach ciszy rozłączył się.

call_center

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 385 (513)

#61448

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia moja będzie dodatkiem do wielu już innych epopei z supermarketów.

Otóż pewnego popołudnia, jak zwykle, udaliśmy się z dziewczyną na zakupy do Reala. Cóż, taki mamy zwyczaj, że coś na wieczór bierzemy i od razu na następny poranek i obiad, aby z samego rana nie musieć latać. Chwyciliśmy więc jakąś pizzę, napój i bułki, i idziemy do kasy. Stajemy w kasie, przed nami raptem dwie osoby, miejsca na to co mamy starczy, więc wykładamy. Piekielność zaczyna się w momencie gdy za nami stają dwie starsze panie. Oto kilka smaczków:

I: Pełen wózek zakupów a pierwsze słowa jakie słyszymy to: "Tacy młodzi to poczekać by mogli, nie przepuściliby starszej pani?" (Wypowiedziane grzecznie aczkolwiek ociekało złośliwością). Stwierdziłem że mamy 3 rzeczy więc pół minuty i będzie po sprawie, na co staruszka niemalże larum podniosła na to, jakiż to ja nieuprzejmy byłem.

II: Po mojej uprzejmej odmowie pani zmieniła strategię. Widząc że miejsca na taśmie nie ma, tak czy siak zaczęła wykładać swoje rzeczy, oczywiście moje spychając na zakupy osoby przede mną.

III: Gdy nie zareagowałem na warknięcie: "przesuń się pan bo wykładam" w moje plecy wbił się łokieć kobiety. Jakoś to zdzierżyłem, bo już wychodziłem, ale nawet kasjerka spojrzała na babsko vel. "Starszą Panią" z niesmakiem.

Rozumiem, gdyby miała mleko i jajka, nie robiłbym problemów. Ale nie wiem jak bezczelnym trzeba być aby podejść do kasy mając zakupów tyle że się z wózka wysypują, i jeszcze niezbyt uprzejmie prosić aby ją przepuszczono. Z racji czego? Z racji wieku? Gdyby był to autobus to bym miejsca starszej osobie ustąpił bez pytania, bo tak mnie wychowano. Ale skoro ma siłę na wbijanie ludziom łokci w plecy, to myślę że potrafi wytrzymać 30 sekund więcej w kolejce.

sklepy starsze_panie

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 626 (688)