Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Armageddonis

Zamieszcza historie od: 2 czerwca 2014 - 18:37
Ostatnio: 26 kwietnia 2019 - 17:06
  • Historii na głównej: 62 z 132
  • Punktów za historie: 26810
  • Komentarzy: 303
  • Punktów za komentarze: 1374
 

#68650

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótko o elementarnych brakach w wykształceniu. Dostałem przed chwilą sms'a od klientki. Cytuję:

"Dziendobry panu mugł pan zadzwonic wsprawie kredytuna muj numer 123456789"

Witki mi opadły, oczy krwawią do tej pory.

klienci mądrzy inaczej

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 221 (295)

#68559

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio na National Geographic leci program pod wdzięcznym tytułem "Komornicy". Ze względu na branżę w której pracuję, oglądam z ciekawością, bo biuro firmowego windykatora mam pod drugiej stronie korytarza, a nadal niewiele wiem o tym, czym się właściwie zajmuje.

Są różne sytuacje, ja rozumiem utratę pracy, zdrowia, czy po prostu potknięcie życiowe i problemy finansowe. Wystarczyłoby wtedy zadzwonić, wyjaśnić jaka jest sytuacja, i gotowe. Jest możliwość, w takich przypadkach, odłożenie płatności rat nawet na 6 miesięcy.

Ale nie.
Lepiej jest nie odbierać telefonu, udawać że się nie istnieje a jak się już telefon łaskawie odbierze to krzyknąć: "JA WAM NIC NIE MUSZĘ, ZŁODZIEJE PŁACIĆ!" (autentyczny cytat). Oczywiście w pewnym momencie firma wysyła monity do klienta. Koszt każdego? 15 zł. OCZYWIŚCIE dodane do ogólnej kwoty pożyczki do spłacenia. Czasami, po otrzymaniu pierwszego monitu klient przypomina sobie że jakąś pożyczkę brał i wtedy dzwoni z krzykiem że "JAKIM PRAWEM MY MU WYSYŁAMY TO GÓ**O, ON PAMIĘTA!" (również autentyczny tekst klienta).

Po pewnym czasie, gdy wpłaty nadal niet, pora na odwiedziny u klienta. Więc jadę z nadzieją że zastanę K w domu. Czasami zdarzy się spotkać rodzinkę, która nagle dowiaduje się że syn/mąż/żona/córka ma do zapłaty 400zł, i jak nie zapłaci do końca tygodnia to zaczną się odwiedziny komornika w asyście policji, a nie gościa w gajerku. Z reguły pomaga, rodzinka wbija klientowi do głowy oczywistą oczywistość, że jak się zobowiązało do czegoś to się należy wywiązywać. Pięknie.
Są jednak przypadki że wydzwania do mnie rodzinka w Sobotę tuż przed północą, i ku**ami i ch**ami grozi abym anulował ratę bo jak nie, to... Właściwie to się jeszcze nie dowiedziałem co.

Są też klienci którzy myślą że są sprytni. Dzwonię do jednego, mówi że już opłacił, on mi wyśle dowód przelewu. Po trzech dniach nic, dzwonię raz jeszcze. To samo, już wysyła dowód. I tak w kółko. W końcu przestał odbierać telefon. Pora odwiedzić. Osiedle zamknięte, punkt dla niego.

Dzwonię więc do zakładu pracy. Facet oddzwania po godzince, okazuje się że "telefon zgubił" i zapomniał opłacić (Tak, dwa monity które przyszły pod adres zamieszkania to pewnie do zaginionego brata bliźniaka). No dobra, załóżmy że wierzę. Facet się zreflektował, opłacił, słodko.

I tak co miesiąc. Ile to się historii nasłuchałem o sobie i firmie to moje.
Tekst "Ja nic nie muszę" - na porządku dziennym.
A jak przyjdzie co do czego i komornik siądzie na ruchomościach lub wypłacie, to leci Janusz do TV bo "złodzieje mnie naciągnęli bo ja czytać umowy nie musiałem" (również cytat klienta, z poprzedniej roboty).

A ja głupi zawsze myślałem, że jak się do czegoś zobowiązuje podpisem, to wypada się z tego wywiązać.

klienci zobowiązania

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 246 (332)

#68427

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o tym jak to odpowiednie hobby może uratować portfel, zdrowie, a być może i życie.

Na początek słów kilka o moim hobby. Jest nim kolekcjonowanie broni białej. Wszystko, od scyzoryków przez małe noże, aż do maczet i toporów jest w zasięgu mego zainteresowania. Z racji mej pracy, w której często muszę przenosić ważne dokumenty należące do klienta, jeden egzemplarz z kolekcji zawsze mam w torbie. Dodaje pewności i działa jako straszak, tak jak w przypadku który opiszę.

A teraz wracamy do historii. Miała ona miejsce wczoraj, około godziny 21, w tunelu pod SKM Politechnika. Wracam akurat z pracy, z torbą na ramieniu. Wchodząc do tunelu widzę na jego drugim końcu typowego Sebę: 170cm wzrostu, na oko 70kg wagi, łysy aż się glaca błyszczy. Pręży swoje nieistniejące muskuły przed wyimaginowaną Elwirą, będąc najwyraźniej pod wpływem jakichś środków odurzających.

Gdy przechodzę obok, Seba najwyraźniej zauważa me istnienie, bo obracając się w moją stronę sięga do kieszeni i mówi:
- Dawaj, ku**a, portfel.

W międzyczasie z kieszeni wyciąga "motylka" i kieruje go w moją stronę. Cóż, do szpitala trafić nie zamierzam, myślę sobie, więc, korzystając z tego że Seba był mistrzem pomyślunku i stał jakieś 4-5 metrów ode mnie, wyciągam z torby "Maleństwo".
Śpieszę z tłumaczeniem cóż to takiego.

"Maleństwo" to nóż, a właściwie kawał stali ważący 0,5kg, o ostrzu długim na 25cm. Seba, widząc narzędzie w moich dłoniach uruchomił w końcu trybiki uśpione pod czaszką, po czym zwiał z prędkością pozwalającą bez trudu wyprzedzić Usaina Bolta u szczytu jego kariery.

Dalsza droga powrotna przebiegła bez przeszkód.

Zanim pojawią się pytania które już słyszałem milion razy, tłumaczę:

I. Często ludzie pytają mnie "po co to zbieram". Cóż, chociażby właśnie przez takie sytuacje jak opisana wyżej. Poza tym, ciekawe są miny ludzi gdy dowiadują się o moim hobby.

II. Co do "legalności" takiego hobby, bo zapewne wielu z was ma wątpliwości co do tego aspektu kolekcjonowania noży - gdyby było to nielegalne, nie sprzedawaliby tego w internecie czy na bazarze. W razie dalszych wątpliwości, odsyłam do Ustawy o Broni i Amunicji.

Seba napad hobby noże

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 221 (333)

#68120

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś rano znowu się przejechałem przez pół miasta na darmo. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Kilka dni temu pisałem o klientce, która wysłanie sms'a z informacją o tym iż nie przyjdzie na spotkanie uważa chyba za rzecz niewykonalną.
Przezornie zadzwoniłem wtedy wcześniej i umówiłem się z nią na dzień dzisiejszy, na 9 rano. Cóż mi pozostaje, klient nasz pan, zwlekam się więc znowu specjalnie dla niej o 6:30 z łóżka, robię co trzeba i jadę. Na godzinę przed spotkaniem wysłałem sms'a z przypomnieniem, że jesteśmy umówieni. Zero odzewu.
O 8:45, już z biura, dzwonię. Bez odbioru. O godzinie 9:15 dzwonię raz jeszcze. Nie odbiera. Więc wkurzony jak cholera bo czas tylko zmarnowałem, idę na tramwaj. W tramwaju dzwoni do mnie klientka.
[J]- Ja [K]- Klientka

[J]- Słucham?
[K]- Dzień dobry, Iksińska z tej strony, ja bym chciała poinformować pana tylko, że jednak rezygnuję.
[J]- Pani sobie w kulki leci w tej chwili.
[K]- Słucham?!
[J]- Dzwonię do pani i ślę sms'y na godzinę przed spotkaniem, aby upewnić się, że pani przyjedzie. Nie odbiera pani, a teraz, gdy już z biura wracam, zmarnowawszy cały poranek, mówi pani że rezygnuje?
[K]- Ale o co panu chodzi?
[J]- O to że miło by było, gdyby o rezygnacji informowała mnie pani pół godziny przed spotkaniem, nie pół godziny po planowanym spotkaniu, gdy siedzę jak debil w biurze czekając na panią.
[K]- Ale ja zapomniałam w ogóle o spotkaniu, więc w czym problem(?!).
[J]- W takim razie proszę zainwestować w kalendarz i żeń-szeń, może to poprawi pani pamięć.

Rozłączyłem się. Wiem, że piekielny byłem głównie ja, ale nienawidzę gdy ktoś marnuje mój czas.

klienci

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 444 (544)

#68078

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O ludzkiej przyzwoitości słów kilka.

Jak pewnie niektórzy wiedzą, pracuję od jakiegoś czasu jako doradca kredytowy. "Ten od żydowskich kredytów" jak to ludzie mówią. W biurze cały czas nie siedzę, przyjeżdżam tylko na spotkanie z klientem, z którym rzecz jasna umawiam się na konkretną godzinę.

Ale do rzeczy. Z tą przyzwoitością to jest różnie. Osobiście uważam, że gdy wiem że gdzieś nie będę mógł się pojawić, to należałoby o tym poinformować drugą stronę, chyba normalne prawda? Choćby głupim sms'em. Niektórzy ludzie jednak, najwyraźniej mają to gdzieś. Przykład z dnia dzisiejszego. Jestem umówiony z 3 klientami, jeden na 13, kolejny na 13:20 i następny na 15.

Wybija godzina 13, zabawę czas zacząć. Czekam cierpliwie do godziny 13:15, dzwonię do klienta. Głuchy telefon. Godzina 13:30, analogiczna sytuacja odnośnie drugiej osoby w kolejce.

Cóż mi pozostaje, skoro i tak godzinę zmarnowałem, to poczekam do 15. Ale coś mnie tknęło. Dzwonię do klientki, odbiera o dziwo natychmiast, pytam więc czy nie mogłaby przyjść wcześniej, jeśli ma taką możliwość. Okazało się że dziś w ogóle nie przyjdzie, spotkanie przełożyła. Po raz trzeci. Gdybym nie zadzwonił sam, to pewnie siedziałbym jak głupi do tej pory w biurze. Tu więc ponawiam zadane wcześniej pytanie:

Tak trudno wysłać jednego sms'a? Oszczędziłoby to człowiekowi i nerwów, i przejazdu przez pół miasta. No, chyba że to ja jestem na tyle stuknięty aby kogoś poinformować, że nie będę mógł się pojawić na spotkaniu. Ale co ja tam wiem.

klienci

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 238 (346)

#68039

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu musiałem zarejestrować się do dentysty. Wściekłem się przy tym nielekko i muszę przyznać że piekielności sporo było po mojej stronie. Dlaczego?

Wchodzę z samego rana na stronę swojej przychodni, wybieram numer i dzwonię do rejestracji. Godziny rejestracji, co wyraźnie zaznaczone, to 7-14. Wykonuję połączenia co 10-15 minut, zero odzewu. No cóż, trzeba się więc wybrać osobiście.
Przybywam punkt 12 do przychodni. Ludzi zero. Panie za ladą popijają kawkę śmiejąc się w najlepsze. No nic, podejmę ostatnią próbę, może telefon im padł. Biorę telefon w dłoń, wybieram numer i dzwonię. Urządzenie za ladą odzywa się natychmiast, reakcja pań zerowa. Czyli pora wkroczyć do akcji.
Podchodzę do lady, z telefonem przy uchu, aparat za ladą nadal wyje jak opętany.
[J]- Ja [PR]- Pani z Rejestracji.

[J]- Proszę odebrać telefon.
[PR]- (patrzy na mnie ze szczerym zdumieniem) CO PROSZĘ?
[J]- Nie, to ja proszę. O podniesienie słuchawki.
Pani niechętnie podnosi słuchawkę i przykłada ją do ucha.
[J]- A teraz mnie pani bardzo wyraźnie posłucha. W czasie gdy panie się opier***ały za ladą, ja dzwoniłem jak poje***y aby się zarejestrować do dentysty. Przez pań lenistwo, musiałem tłuc się przez pół miasta aby zrobić to, co powinienem móc zrobić siedząc w domu i robiąc to, co panie robią teraz, czyli opie**alając się w najlepsze. Powinienem w tej chwili udać się do dyrekcji tego przybytku i zapytać co się tu do cholery dzieje. Ale to za chwilę. Teraz zrobimy tak: Proszę mi znaleźć termin do dentysty.
[PR]- Na kiedy?
[J]- Na wczoraj.
[PR]- (cała spocona, sapiąc jak parowóz szpera w systemie) Za tydzień najbliższy termin.
[J]- To ja poproszę na jutro.
[PR]- Ale najbliższy termin...
[J]- Powiem wprost. W nosie to mam, tak jak pani, przez pół dnia miała w nosie mnie. Proszę mnie zarejestrować na jutro do dentysty.
Chwilę szpera w systemie, alleluja! Nagle znalazł się termin, dzień następny, 9 rano. Pani zbiera dane, wrzuca do systemu i po robocie.
[J]- Widzi pani? Trudno było? I pomyśleć że byłoby o wiele szybciej i przyjemniej gdyby tylko podniosła pani tę cholerną słuchawkę. To wcale nie jest takie trudne. Do widzenia.
[PR]- Do widzenia.

Wiem że ujawniłem sporą dawkę wrodzonej piekielności, ale od czego one do cholery są za tą ladą?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 846 (934)

#67687

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnie kilka dni, pełne doniesień o społecznej znieczulicy w stosunku do osób, wobec których stosuje się przemoc, przypomniało mi o historii sprzed jakichś dwóch miesięcy.

Historia ma miejsce na Targu Drzewnym w Gdańsku (wysepka z pomnikiem Jana III Sobieskiego). Idę w kierunku Bramy Wyżynnej, gdy widzę taką oto sytuację:
[K]obieta przechodzi przez jezdnię po pasach, gdy w końcu któryś kierowca się zatrzymał. Od strony pomnika zbliża się facet, nazwijmy go [P]ieniaczem. Podchodzi do [K]obiety i zaczyna nią szarpać:

[P]- Co ty sobie ku*wo wyobrażasz! Popi****liło Cię do reszty?! Dzi**o, zginąć mogłaś!

Widząc że facet zaczyna potrząsać kobietą coraz brutalniej, a ta woła o pomoc, podchodzę bliżej:
[J]- Ja [K]- Kobieta [P]- Pieniacz.

[J]- Co tu się dzieje?
[P]- Nie twoja sprawa gnoju, wypie****aj!
[K]- To jakiś psychol, przeszłam przez ulicę, a ten się na mnie rzucił! Popi***ony jakiś!
[P]- Ja?! Popi***ony? Ja Ci ku**a pokażę!
[J]- Spokojnie, spokojnie. Skończyłeś już?
[P]- (lekko osłupiały) Tak... CO?!
[J]- Pytam czy już skończyłeś.
[P]- ...
[J]- No to wypi****laj.

Pieniacz poszedł w swoją stronę więc pytam kobietę czy wszystko w porządku. Stwierdziła że tak, podziękowała i odeszła.

Gwoli wyjaśnienia: Na w/w przejściu dla pieszych, z racji dużego natężenia ruchu, bardzo trudno jest przejść, chyba że znajdzie się jakiś kierowca który zatrzyma się na pasach. [K]obieta, widząc że najbliższy samochód ma jeszcze kilkanaście metrów do pasów, przeszła przez nie szybkim krokiem. Widocznie pan [P]ieniacz wziął sobie za punkt honoru dać jej nauczkę.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlatego, iż bardziej od reakcji faceta (który mógł cierpieć na chorobę psychiczną i zapomnieć o lekach, cholera go wie), zaskoczył mnie brak reakcji osób postronnych. Wokół stało ze 20 osób, w tym grupka Rycerzy Ortalionu którzy mogliby [P]ieniacza roznieść na strzępy. Ale nie. Zero jakiejkolwiek reakcji.

PS: [P]ieniacz dogonił mnie minutę później z tekstem: "A ty się lepiej naucz jak się zwracać do starszych. Szacunku trochę miej!"
I tyle go widzieli.

znieczulica

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 272 (344)

#67432

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Serdeczne pozdrowienia dla panów ze Straży Miejskiej w Gdańsku, wypisujących mandaty za złe parkowanie na OZNACZONYM parkingu, podczas gdy 20 metrów dalej, na przystanku, tłukło się w najlepsze dwóch żulów.

Widać są rzeczy ważne i ważniejsze.

policja

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 264 (364)

#66340

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku dni, infolinia fioletowej:

Dzwoni pani w sprawie płatności. Kilka dni temu opłaciła zaległą fakturę za kwiecień, mimo to zablokowaliśmy jej numer. Cóż, sprawdzamy. Wchodzę na konto, zakładka płatności i jest - dzień wcześniej zaksięgowała się płatność pokrywająca się z kwotą za fakturę kwietniową, ale w tytule płatności, determinującym to, jaka faktura zostaje danym przelewem opłacona, jak byk stoi numer faktury Majowej. Cóż, no to zaczynamy:

[J]-Ja [K]-Klientka

[J]- Tak, widzę, płatność wpłynęła do nas wczoraj, jednakże zaksięgowała się na fakturę majową.
[K]- Co?! Jakim prawem?
[J]- Takim, że w tytule płatności wpisała pani numer faktury majowej. W takiej sytuacji kwota księguje się na poczet faktury, której numer był wpisany w tytule, czyli w tym przypadku, faktury za Maj.
[K]- To niemożliwe! To jest złodziejstwo, ja mam numer przez was zablokowany! Pan wie co to znaczy?! On jest mi do pracy potrzebny, ja przez was dziś pięć tysięcy złotych straciłam!
[J]- Rozumiem proszę pani, ale jak mówiłem, w tytule płatności jest numer faktury majowej, więc ta właśnie faktura została opłacona. Pozostałą kwotę należy nadal uregulować.
[K]- Ch*j, a nie płacić! Ja wiem co wpisałam, kwietniową fakturę opłacałam! Ma mi pan to natychmiast odblokować!
[J]- Z tego co widzę korzystała pani już z tej opcji tydzień temu. Można to zrobić raz na trzydzieści dni, co oznacza że numer będzie zablokowany, dopóki nie wpłynie przelew za fakturę kwietniową.
[K]- No patrz, no ku*wa ch*j je**ny nie rozumie, niewiarygodne... ODBLOKUJ MI TEN NUMER KU*WA!
[J]- Jeśli raz jeszcze mnie pani obrazi to będę zmuszony się rozłączyć. To po pierwsze. Po drugie, nie mam możliwości odblokowania numeru, ponieważ robiła to pani już tydzień temu. Jeżeli nie ma innej sprawy w której mógłbym pomóc, to obawiam się że nie miał możliwości kontynuowania tej rozmowy.
[K]- TY CH*JU JE**NY, ODBLOKUJ MI KU*WA TEN...
[J]- ...Do widzenia.

call_center

Skomentuj (77) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 314 (482)

#66216

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak zostać Bucem w kilku prostych krokach:

I. Podpisz umowę na najdroższy z możliwych abonamentów.
II. Przerażony wysokością rachunków nie zapłać żadnej faktury, z nadzieją że sieć nie zwróci uwagi.
III. Po zablokowaniu numeru ze względu na brak opłat, dzwoń na infolinię z wrzaskiem w stylu "jak wy miecie swemu najlepszemu klientowi numer odłączać?!"
IV. Warunkowo odblokuj numer na 7 dni. Oczywiście nieopłacone faktury uregulują się w tym czasie samodzielnie.
V. Po upływie kolejnego tygodnia i ponownym zablokowaniu numeru przez sieć, dzwoń z tekstem z punktu III.
VI. Po upływie 4 miesięcy od terminu spłaty pierwszej faktury, odłączeniu numeru i wystawieniu kary za niewywiązanie się z warunków umowy, potulnie spytaj czy da się te 3,5 tysiąca rozłożyć na raty. Oczywiście pluj jadem, gdy okaże się to niemożliwe.

call_center

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 324 (412)