Profil użytkownika
HardCandy ♀
Zamieszcza historie od: | 30 czerwca 2012 - 22:27 |
Ostatnio: | 25 lipca 2016 - 12:26 |
O sobie: |
Miłośniczka kawy, anime i czystego stołu w kuchni. |
- Historii na głównej: 27 z 34
- Punktów za historie: 27058
- Komentarzy: 141
- Punktów za komentarze: 1830
Tak jak już pisałam w komentarzach wcześniej- sprostowanie zaistniałej sytuacji, która zadziałała na niekorzyść redakcji została wyjaśniona w kolejnym numerze. Sama, własnoręcznie napisałam krótki artykuł o tym jak Pani chciała zrobić "interes życia". Myślałam, że przybiegnie się awanturować, że oczerniamy ją i robimy zły PR. Ale nie, chyba jednak zdała sobie sprawę, że mam dowód w postaci umowy z jej własnoręcznym podpisem. Więcej jej na oczy nie widziałam, a swój sklep zamknęła jeszcze przed zimą.
Mamy, oczywiście. Tylko mało kto zwraca uwagę na takie napisy gdzieś na stopce.
Gazety wielkiego formatu (ogólnokrajowe) korzystają z usług agencji reklamowych. Lokalnej gazecie w jakiej pracuję (tylko 5 tysięcy egzemplarzy) to się raczej nie opłaca. Dobry grafik wystarczy. Zdarza się, że klient przychodzi z własną, gotową już reklamą. Wtedy my tylko dopasowujemy ją do naszych standardów (moduły).
Ok, powiem inaczej- na umowie zawartej z tą kobietą był zapis, który uniemożliwiał publikację. Po tej sprawie redakcja zmieniła wzór umowy w razie kolejnych nieciekawych sytuacji.
Bez zgody osoby, która podpisała ze mną umowę nie mogę jej opublikować, ponieważ pani może sobie nie życzyć ujawniania jej danych osobowych, danych firmy etc. Sprostowanie zaistniałej sytuacji ukazało się w następnym numerze.
Macie rację- czarna farba to za mało. Wzbogaciłam ją czterema litrami octu i litrem oleju. Wiadro pełne specyfiku stoi na balkonie a śmierdzi tak, że dowcipniś przez tydzień nie zmyje z siebie tego odoru. A jeśli go złapię (o ile go w ogóle złapię) to jeszcze zapłaci mi za zniszczone wiadro o wartości 12 PLN.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2012 o 22:59
Wiecie co... Nie spodziewałam się, że to będzie taki ciemnogród. Miasteczko 30 km od Warszawy. Moje osiedle to nie jakieś wielkie blokowisko pełne panów z łysą glacą i menelików. Przeciętne osiedle domków jednorodzinnych, sąsiedzi to głównie małżeństwa koło czterdziestki z dzieciakami, na palcach jednej ręki mogę policzyć starsze osoby, którym by sposób prowadzenia się mojej familii mógł się kłócić z wiarą. A jednak... Słów brakuje, witki opadają. Ale jak delikwenta złapię to nogi powyrywam z dupska i powieszę na najbliższym drzewie.
Co kto lubi. Jeden jest malarzem, drugi naturystą.
bzowababa ma rację. Koszty wymiany są i to wcale nie takie małe. Niedawno dowód wymieniała moja bratowa z powodu zmiany stanu cywilnego a co za tym idzie nazwiska i adresu. Zdjęcia- ok 40zł (cena w małym miasteczku za 4 zdjęcia do dokumentów) + wyrobienie w urzędzie nowego dowodu 60zł.