Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

JerseyMac

Zamieszcza historie od: 20 kwietnia 2012 - 22:30
Ostatnio: 5 października 2019 - 18:41
  • Historii na głównej: 8 z 15
  • Punktów za historie: 7932
  • Komentarzy: 37
  • Punktów za komentarze: 120
 

#85396

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Polska, Podlaska rzeczywistość.

Białystok, osiedle Pieczurki, wychodzę z psem na spacer, dochodzę do lasu, ale nie mogę wejść - na ścieżce stoi 10 lokalnych pijaków, którzy głośno i wulgarnie piją. Wielokrotnie byli i są zgłaszani na policję, czasami spisywani ale bez zmian - terroryzują osiedle.

Wracam w stronę domu, na ulicy sąsiad ma suczkę z cieczką - pod bramą krąży 5 agresywnych psów - walczą ze sobą i też próbują atakować mojego psa, ale uciekamy.

Dwa domy dalej z komina wali taki czarny, straszny dym, że aż dech zapiera i łzawią oczy, ale pod domem stoi Toyota Prius, a na dachu panele słoneczne.

No k***wa...

Białystok

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (199)

#59231

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z piątku - Mama pojechała z Babcią do diabetologa. Babcia ma 91 lat, cukrzyce, chorobą wiencową, demencje i kilka innych schorzeń...
Siedzą w poczekalni przed gabinetem, przysiada się facet około 50 lat.
Z gabinetu wychodzi pielęgniarka - pyta "Pani XXX" Mama potwierdza, "Pan "XXX"? on potwierdza.
Pielegniarka mówi - "to musi byc pomyłka recepcji - państwo mają wizyte na ten sam czas"
Facet sie zrywa - "to ja pierwszy"
I idzie do gabinetu....
Ten facet to ksiądz białostockiej Fary.....

księża

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 469 (769)

#52430

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czy można winić kogoś za pogodę? U mnie w pracy można.

Kolega odpowiedzialny za plac magazynowy miał do czwartku zaaranżować przewóz materiału z pola (prawdziwego, szczerego pola, które przylega do zakładu) na plac magazynowy. Niestety cały weekend padało i to mocno. My używamy lokalnych kierowców ze swoimi ciężarówkami do tego typu prac.
W poniedziałek przyjechali, popatrzyli i stwierdzili, że nie ma szansy na wjechanie w podmokłe, grząskie pole. We wtorek to samo. W środę jeden spróbował - zakopał się w błocie - był wyciągany bardzo dużą ładowarką...

W czwartek na zebraniu produkcyjnym kolega dostał naganę z wpisaniem do akt, za nie wykonanie założonego zadania. Próby tłumaczenia kierownik nie przyjął.

praca

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 638 (678)

#46577

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Postanowiłem dzisiaj pojechać w odwiedziny do rodzinnego miasta - wizyta i obiad u mamy, a potem spotkanie z kolegami (połączone ze spożywaniem alkoholu), więc w podróż wybrałem się PKSem. Odjazd był o 10:15, do dworca mam 5 min. piechotą, więc o 10:00 wychodzę.

Zbliżam się i z daleka widzę autobus, który właśnie wjeżdża na dworzec - PKS jedzie z innego miasta, zatrzymując się na tym dworcu i jedzie dalej do mojego rodzinnego miasta - myślę - fajne że już jest!
Ale....

Autobus zatrzymuje się na 5 sekund i odjeżdża! Ja jestem jeszcze jakieś 50 metrów od dworca, zaczynam biec ale za późno.
Patrzę na zegarek 10:04, patrzę na komórkę 10:04 - co jest grane? Może to jakiś inny autobus?
Nie - to był TEN autobus.
Podchodzę do budynku dworca, z którego właśnie wychodzi około 10 osób, które tam czekały - wszyscy w szoku, patrzą po sobie - co do cholery się stało!
Następny autobus ma być za 40 minut, więc postanowiłem że ten czas wykorzystam - dzwoniąc na numer umieszczony na rozkładzie jazdy, żeby firma przewozowa wiedziała co się stało.

Odbiera pani, ja wyjaśniam co się stało, że kierowca odjechał 11 minut przed czasem, ze dużo ludzi czekało na ten autobus, pani mówi żebym poczekał, słyszę w tle jakieś rozmowy i pani mówi, że właśnie rozmawiała z kierowcą, i on przyjechał, i odjechał na czas.
Ja mówię że jest 10:09, odjazd ma być o 10:15, a autobus już pojechał.
Pani mówi żebym poczekał i po kilku chwilach mówi, że tak właściwie to kierowca jest na tym dworcu i odjedzie o czasie.

Ręce i szczęka mi opadły, mimo że było -15C w głowie mi się zagotowało ale aby się upewnić rozejrzałem się i stwierdziłem że nie, nie ma nigdzie autobusu...
Powiedziałem to pani, a ona na to, że ja sobie mogę mówić ale jej kierowca powiedział że tam jest, więc on tam jest.
Rozłączyłem się żeby nie wypowiedzieć gróźb karalnych...

PKS

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 776 (810)

#45315

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sylwester. W pracy - kończy się zmiana, sobie rozmawiamy. Ja opowiadam jak to co roku na sylwestra kupuję od weterynarza "głupiego jasia" dla mojego psa, bo mimo że to ogromny pies to panicznie boi się fajerwerków i to jedyny sposób aby on ten wieczór wytrzymał. Kolega zaczyna coś opowiadać ale przerywa, patrzy na mnie i mówi że ja chyba nie chcę tego usłyszeć. Ja mówię żeby opowiedział, więc on mówi:
Sąsiad zakupił dużą ilość fajerwerków i petard na sylwestra i wczoraj postanowił kilka wypróbować. Zebrali się sąsiedzi, był alkohol, fajna impreza. Jedna z petard źle wystrzeliła - poleciała i upadła na drogę, tam podbiegł lokalny, bezdomny pies i złapał ją w pysk... wtedy eksplodowała. Impreza się skończyła, wszyscy momentalnie zniknęli, kolega próbował coś robić, ale pies nie miał dolnej szczęki i w kilka sekund się wykrwawił. Happy New Year...

wieś

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 812 (920)

#34535

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Co się może wydarzyć w podróży? Otóż to - odwiedzam znajomych w małej miejscowości - prosty dojazd używając PKP - do Warszawy, tam przesiadka, cała podróż około 5 godzin za około 70 zł. Przed powrotem pobawiłem się internetem i znalazłem inną możliwość - PKS, potem bus, potem pociąg i przesiadka na inny pociąg (obydwa pociągi Przewozy Regionalne) omijając Warszawę - 3.5 godziny za około 30zł. Zaryzykowałem.

PKS - na czas.
Busik - na czas!
Pierwszy pociąg - na czas!!
Zostaje ostatni etap - mam 15 min na przesiadkę. Mała miejscowość - duży budynek - z jednej strony dworzec PKP, z drugiej PKS. Jedna kasa obsługująca to i to. Podchodzę do kasy. Siedzi pani, a za nią trzy panie - koleżanki, na stole herbata/kawa i ciasteczka, ale co tam.

- Poproszę bilet normalny do XXX na pociąg na 15:30.
- Nie ma takiego pociągu.
- Ale jak to nie ma? Odwołany?
- Nie ma takiego na rozkładzie.

No to pięknie myślę sobie, internet mnie okłamał....

- A kiedy jest PKS do XXX?
- Tam jest rozkład. - Pokazuje.

Podchodzę, sprawdzam, jest PKS za godzinę, nie jest źle! I tak będę szybciej niż gdybym jechał przez Warszawę. Kątem oka patrzę na rozkład PKP obok i... krew mnie zalała...
Musiałem wyjść na zewnątrz zapalić aby ochłonąć...
Wracam do poczekalni, podchodzę do okienka.
- Poproszę bilet normalny do XXX na pociąg na 15:36.
- Proszę bardzo.

W tym miasteczku są 3 (dosłownie trzy) przyjazdy i 3 odjazdy PKP na dzień, ale jeśli ktoś się pyta o bilet na 15:30 kiedy pociąg jest o 15:36 widocznie jest to zbyt dużym problemem aby pasażera poinformować o tym.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 831 (877)

#33139

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dobre uczynki? Lepiej uważać, bo robienie dobrych uczynków może się źle skończyć...
Historia sprzed wielu lat, zagranica (USA).

Wracam z pracy, a tu na chodniku leży koperta bankowa i wygląda że jest pełna. Podnoszę, zaglądam - pieniądze i odcinek czeku - z nazwiskiem i adresem, kilka ulic dalej. Idę zadowolony odnieść, dobry uczynek zrobię. :)
Wchodzę na piętro, dzwonię, otwiera kobieta, pytam czy pani X, ona mówi że tak, więc podaje jej kopertę z pieniędzmi i mówię, że znalazłem niedaleko na ulicy...

- Złodziej! Pieniądze mi ukradł!!!
- Proszę pani, znalazłem je...
- Złodziej!
Z mieszkania wychodzi dwóch dużych facetów.
- Złodziej!!!!
Jeden z nich staje tak, że blokuje schody, drugi przyciska mnie do ściany, jestem w takim szoku, że nie mogę zareagować...
Wychodzi za nimi starsza kobieta.
- Co się dzieje?
- Złodziej!!! Ukradł mi pieniądze!!!
- Jak ukradł, jak masz je w ręku?
- Matka cicho!!! To złodziej!!!
- Przelicz ile ukradł.
Zaczyna liczyć.
- Mam $241.
- Ile powinnaś mieć?
- $238.... nie... to coś nie tak...

Zaczyna liczyć jeszcze raz, dwaj osiłkowie podchodzą do niej i pomagają, starsza kobieta patrzy na mnie, mruga okiem i kiwa głową w stronę schodów...
Zaczynam powoli schodzić ale z każdym krokiem przyśpieszam, na dole pędzę po trzy stopnie, wypadam na ulicę i szybkim krokiem odchodzę.
Słyszę otwierane okno za mną...
- Złooodzieeeej!!!!!!!!

Mimo że minęło wiele lat od tego zdarzenia trudno mi napisać puentę do tej historii - mam nadzieję drodzy czytelnicy "Piekielnych" że wy to zrobicie, bo mi nadal brak słów.

A jeśli kiedyś jeszcze znajdę pieniądze na ulicy, to schowam je do kieszeni.... będę piekielny, a co?

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1008 (1056)

#32909

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja sprzed godziny - wracam z miasta autobusem.
W autobusie ja, starsza pani, kobieta i chłopak (14-15) lat. Autobus już jest przy przystanku, wstaje i nagle widzę jak przed maskę autobusu wjeżdża rowerzysta! Kierowca chyba stanął na hamulcu i bardzo gwałtownie się zatrzymał - rowerzysta pojechał sobie dalej...

Poleciałem do przodu, ledwo utrzymałem równowagę, ale starsza pani, która też wstała, niestety upadła - upadła na rękę, uderzyła się głową o podłogę, rozsypała się jej zawartość torebki. Ja i kobieta zaczęliśmy jej pomagać wstać, pozbierać jej rzeczy, kierowca też wyszedł z kabiny, przepraszał, mówił że nie mógł się inaczej zachować przez tego rowerzystę, pytał czy wezwać ambulans. Starsza pani powiedziała że nie, że jest poobijana i roztrzęsiona ale nic złego jej chyba się nie stało.
Ja i kobieta pomagaliśmy jej wysiąść z autobusu, kiedy usłyszałem chłopaka, który z nami jechał. On nie pomagał, nawet się nie ruszył z siedzenia - rozmawiał przez komórkę i się śmiał:

-no, ku*wa ale jaja
-stara baba się wypi*rdoliła w autobusie
-no, ku*wa jakaś stara, gruba baba
-ku*wa, mówię jak się ku*wa wyj*bała to ku*wa mać
-no, ku*wa jak piz*eła to głowa mała
-no, ku*wa zrobiłem zdjęcia
-zaraz ku*wa je wysyłam tobie, ku*wa, ale jaja

Drzwi autobusu się zamknęły i niestety nie mogłem na to zareagować....
Powiedziałem starszej pani, że ją odprowadzę pod dom, ona że bardzo dziękuje, mieszka niedaleko i będzie bardzo wdzięczna i nagle zaczęła płakać... Pytam co się stało? Czy coś zaczęło boleć? Ona że nie, płacze, bo ona też słyszała co mówił ten gówniarz i tak strasznie ją to zabolało - jak ludzie mogą być tak bezduszni, tak pozbawieni człowieczeństwa...

komunikacja_miejska

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1033 (1121)

1