Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Lolla

Zamieszcza historie od: 16 lutego 2012 - 12:04
Ostatnio: 28 października 2012 - 19:28
  • Historii na głównej: 5 z 18
  • Punktów za historie: 5304
  • Komentarzy: 67
  • Punktów za komentarze: 252
 
[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
24 października 2012 o 18:06

A co z mojej agresji przyjdzie małej? Na uwadze miałam tylko to, żeby nie zdenerwować dziecka. Gdybym zaczęła być agresywna tylko dodatkowo bym ją sprowokowała.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 października 2012 o 14:44

ewuska, wyluzuj. To żartobliwie było na zasadzie "misja: dostarczyć paczkę" :) Młoda nawet tak powiedziała, po prostu użyłam jej sformułowania.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
24 października 2012 o 14:42

Dziecko miało potrzebę dojechać, bo jechałyśmy na spotkanie z jej mamą. Miałam dostarczyć dziecko i przy okazji załatwić kilka swoich spraw. Co do plecaków to wielokrotnie miałam już siniaki, bo i tak zarzuca uczniami, a nie czują jak w coś uderzą plecakiem i nawet nie przeproszą. Nie uważają kompletnie na to, co się dzieje dookoła. Wielokrotnie widziałam, jak siedzący dostawali po głowie, bo młodzież z plecakami stawała w większej grupie i nie uważała na osoby siedzące. Tak - plecak należy zdjąć z ramion!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 października 2012 o 14:39

Jestem ciocią małej. I żeby nie było, zareagowałam, bo kobietę złapałam za rękę :) Jak inaczej miałam zareagować? Zwyzywać? Uderzyć? Tylko dodatkowo bym ją sprowokowała. A że zachowałam spokój to mała nawet teraz nie pamięta przygody w autobusie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 lipca 2012 o 2:57

Ale to działa w dwie strony. Kiedy szukałam mieszkania standardowym tekstem było "odezwiemy się wieczorem, bo za godzinę przychodzi jeszcze jedna osoba", a jak próbowałam zadzwonić to odrzucano połączenia... Więc to akurat jest rzeczą powszechną.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
30 czerwca 2012 o 14:10

Wiem jak to działa, bo reaguję tak na większość leków na migreny - kołatania serca, dużo większe mdłości, spada mi ciśnienie, więc jest mi słabo i zazwyczaj mdleję. Wybieram się niedługo do mojej pani doktor to może mi coś nowego wymyśli :) Z domowych sposobów niewiele działa przy silniejszych migrenach. Choruję od ponad 15 lat, więc większość już wypróbowana, tym bardziej, że choroba została odziedziczona po mamie :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2012 o 14:15

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 19) | raportuj
30 czerwca 2012 o 13:40

Bronzar nawet regularna nauka nie gwarantuje, że będzie się wszystko pamiętało przy iluś tam zaliczeniach (ja akurat miałam 16 w tym semestrze i 10 dni roboczych na zaliczenie). Powtórki są konieczne :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
30 czerwca 2012 o 13:37

Na stałe Pramolan, a przy atakach Summamigren przegryzany Ketonalem. Niestety nie znalazłam jeszcze skutecznego leku dla siebie, który pomógłby przy silniejszym ataku :( Jak mam migreny to generalnie jestem wredna, ale jak jest mi wyjątkowo słabo to chodzi mi tylko o to, żeby dotrwać do momentu, kiedy się położę na łóżku :)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
20 czerwca 2012 o 18:26

Maryna, krzyki nic nie dawały, było tylko gorzej. Za nazwanie go "kretynem" była kara - np. jak wiedział, że mam na rano na zajęcia to potrafił o 3 w nocy bębnić mi do drzwi, nie pozwalając spać. Wbrew pozorom interwencja u koleżanki miała najwięcej sensu, bo to była jego dziewczyna, więc jakiś wpływ na jego zachowanie miała jej reakcja, czasami go hamowała. Gdybym mu oddała uderzenie (ja 1,60 on 1,90... tak, miałam nawet szansę w takim starciu) to byłoby tylko gorzej, bo jak już wspomniałam - mój opór go dodatkowo rozwścieczał, bo powinnam być uległa, bez szemrania sprzątać, bo pan komendant sobie życzy.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
20 czerwca 2012 o 16:14

Dziękuję :) Faktycznie mogłam opisać każdy aspekt i swoją reakcję. Nie zauważyłam, że zrobiłam z siebie ofiarę losu, chciałam pokazać, że MOŻNA stać się ofiarą agresji :) Koleżanka nadal z nim jest z tego co wiem, na moje wszelkie argumenty była głucha. Tym bardziej, że ona słyszała jak A. wyraźnie powiedział do mnie, że moja przyjaciółka jest taka sama jak ja i on się boi kradzieży. I go broniła! A jak z miesiąc wcześniej nam pokazał rzeczy, które ukradł poprzedniej współlokatorce to go pochwaliła nawet, stwierdzając że się dziewczynie należało. To jest całkowite uzależnienie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2012 o 16:15

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 czerwca 2012 o 16:07

Shadow85, wg Twojej wersji: weszli do mieszkania, na które każde z nas miało podpisaną umowę i pobili gnojka. Wtargnięcie z pobiciem. Potem brat powiedział, że nigdy nie powtórzy takiej akcji, bo sąd przyznałby gnojkowi rację - przekroczenie koniecznej samoobrony.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2012 o 16:17

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
20 czerwca 2012 o 11:52

Shadow85, mój brat ma własne życie, rodzinę, dzieci. Wtedy czułam, że nie mogę go zarzucać swoimi problemami, tym bardziej że mama mnie namawiała, żebym jednak próbowała mieszkać tam dalej. Potem jakoś tak się złożyło, że mój brat się o zapytał o A. (nie polubił go, bo się poznali przy przenoszeniu moich rzeczy) i tama pękła. Brat kazał dzwonić, jeśli facet wytnie jeszcze raz jakiś numer. I zainterweniował. A A. nie sikał ze strachu jak pojawili się brat i tata w mieszkaniu. Był bardzo agresywny, a dodatkowo poszczuł ich swoją dziewczyną. Potem w samochodzie się z tego śmiali, bo wyglądało to komicznie, ale sytuacja w mieszkaniu była nieciekawa.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2012 o 11:53

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
20 czerwca 2012 o 11:48

Maryna, wbrew pozorom nie chodziło o wyżalenie się :) Nie mam z nimi kontaktu od dłuższego czasu - ze dwa lata się już uzbiera :) Poza tym, może tego nie widać w historii, ale na początku były tylko bluzgi. Potem zaczęło się szarpanie, a uderzył mnie tylko raz i wtedy postanowiłam uciekać. A gdybym go uderzyła to bym dostała mocniej, nie uważasz? Nie da się wszystkiego załatwić przemocą. Próbowałam się bronić, ale bunt był "tłamszony" zwiększeniem agresji z jego strony. Można być mądrym czytając to - mieszkając z nim... już nie jest tak łatwo. Pozostałe dziewczyny dawały się kontrolować łatwo, ja nie. I tym go prowokowałam najbardziej. Potem się uwziął na współlokatorkę, która wcześniej dawała się kontrolować. Facet jest psychiczny i tyle.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2012 o 11:49

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
20 czerwca 2012 o 11:43

Carolline, po uderzeniu postanowiłam się wyprowadzić. Tak jak wspomniałam w którymś z wcześniejszych moich komentarzy - zostałam tam też dla koleżanki, miałam nadzieję, że się wyprowadzimy razem jak zobaczy jaki on jest naprawdę. I byłam na policji, bezskutecznie, bo nie miałam dowodów. Właścicielka nie uwierzyła z tego co wiem. A. był przecież takim sympatycznym wazeliniarzem. Jak go nie kochać?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2012 o 11:44

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
20 czerwca 2012 o 10:42

Jest jedna rzecz, którą chciałam pokazać tą historią. Zawsze uważałam się za silny charakter, nie dawałam sobie w kaszę napluć. Słysząc historie, gdzie dziewczyna zostawała z chłopakiem, który ją uderzył oburzałam się tak jak Wy tutaj, bo jak dziewczyna może być tak głupia?! Ale ta historia mi pokazała, jak łatwo jest stać się ofiarą, niezależnie od własnej woli. Czasami łatwiej jest zwyczajnie ustąpić, a potem człowiek się w sumie do wielu rzeczy przyzwyczaja. Ja zauważyłam, że dużo rzeczy było nie tak dopiero jak się stamtąd wyprowadziłam, mieszkając tam uważałam je za normalne, dla pozostałych dziewczyn również było to oczywiste. Najważniejsze, że zostałam tam tylko 3 miesiące, a nie do końca roku, ale potrzebne było ogromne wsparcie ze strony mojej rodziny, żebym się odważyła. Była to dla mnie ogromna lekcja życia tak naprawdę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
20 czerwca 2012 o 10:36

Nigdzie nie napisałam, że wszystko przyjmowałam ze spuszczoną głową. To jest zlepek różnych wydarzeń, które miały miejsce na przestrzeni 3 miesięcy, a ostatni miesiąc był najgorszy. Wbrew pozorom ja się kłóciłam (chociażby dlatego zostałam przyduszona do wanny i wyciągnięta siłą z pokoju, kiedy odmówiłam posprzątania). Cały czas informowałam koleżankę o poczynaniach jej chłopaka, a także w ostatnim miesiącu udałam się na policję. Ale tak jak napisałam - to były 3 osoby przeciwko 1. Kiedy zrobiło się naprawdę źle, a musiałam tam przemieszkać jeszcze miesiąc (nie każdego stać na utrzymanie dwóch mieszkań, bo nie dotrzymał warunków umowy) walczyłam właściwie z każdym przejawem agresji w moim kierunku. Tylko na początku było bez sensu reagować na każdą awanturę, bo słyszałam, że to moja wina, bo nie umiem się dostosować. A na sam koniec zostałam oskarżona o prowokowanie konfliktów, bo to przecież moja wina, że on się tak denerwuje.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
20 czerwca 2012 o 10:13

Mitzeh, ja potem się odcięłam od nich odcięłam całkiem, bo nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego nigdy więcej. A mimo to, jak mnie spotkał na korytarzu to potrafił za mną łazić przez pół godziny i mnie wyzywać. Nie dotknął mnie, bo byliby świadkowie. On nie był głupi.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
20 czerwca 2012 o 9:12

Próbowałam to zgłosić na policję. Wtedy jeszcze nie miałam tych sms-ów, siniaków na ciele nie było i było to moje słowo przeciwko trzem, bo on doskonale potrafił zmanipulować koleżanką i drugą współlokatorką. Swoją drogą po mojej wyprowadzce uwziął się na tą, która "mieszkała najdłużej". Niedawno ją spotkałam, powiedziała, że żałuje że wtedy mu uwierzyła, również szybko od niego uciekała potem. Z tym, że ja mieszkałam z nimi 3 miesiące, a ona w sumie rok.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
20 czerwca 2012 o 9:04

I tu jest historia, której nie opisałam. Właścicielka uwielbiała A. Z mieszkania uciekła przed nim inna dziewczyna, oskarżając A. o znęcanie psychiczne i kradzież kilku rzeczy. Nawet ja uwierzyłam A., że jest ofiarą, jak o tym opowiadał. Potem zaczął się przyznawać, jak "dokuczał" tej dziewczynie, a w którymś momencie pochwalił się łupami. Rozmawiając z właścicielką wszystko jej opowiedziałam.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 9) | raportuj
16 czerwca 2012 o 12:38

Lepiej się nie wychylać, jeśli te studia jeszcze potrwają. Słyszałam o sprawie, gdzie dwóch pierwszoroczniaków złożyło skargę na profesora i sprawę wygrało. Studiów nie skończyli, bo pracownicy się solidaryzowali z profesorem (mimo, że nikt go nie lubił) i oczekiwali kłopotów ze strony tych studentów, skoro raz im się udało. Zacisnąć zęby i jechać we wrześniu - oto moja rada.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 22) | raportuj
16 czerwca 2012 o 7:50

mrmemento właśnie przez podobieństwo do innych zaburzeń jest bardzo ciężko zdiagnozować autyzm. Autorka tutaj trochę uprościła, bo generalnie takie ruchy u osób autystycznych nazywa się stereotypiami :) Agaaga, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i terapia mimo wszystko nie poszła na marne. W takich przypadkach jestem za karą śmierci za głupotę, bo przy tym poziomie wiedzy w społeczeństwie raczej ogólnie wiadomą rzeczą jest to, że dzieci z autyzmem nie lubią dotyku. Poza tym choćby nie wiem jak zdrowe i nieznośne było obce dziecko nie rzuca się na nie z łapami!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 czerwca 2012 o 19:23

Ale ja chodziłam do gimnazjum, jestem jednym z pierwszych roczników :) I można wyrosnąć na porządnego człowieka. Tyle tylko, że potrzeba do tego współdziałania rodziców też, a nie bezstresowe wychowanie :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 czerwca 2012 o 19:20

AceLevy jestem po mat-fizie i chociaż dawno to było to jednak coś tam pamiętam. Ale widzę, że Tobie matura z polskiego słabo poszła, a i matematyka kiepsiutko :) Napisałam, że "może i ważyła" - nie wiem czemu nie kazałam jej się zważyć, żeby sprawdzić, ciężko mi też uwierzyć, że waży tyle co przeciętne ośmiomiesięczne dziecko, czyli w granicach 8-11 kg. Siedem razy większa, bo liczę że urosła nie tylko na wzrost, ale też wszerz (nie chodzi też tutaj tylko o wagę, bo mogła ważyć około 40 kg) :) Logika zachowana, prawda? Naprawdę trzeba pisać łopatologicznie? Wystarczy odrobina twórczego myślenia i nie czepianie się każdego słówka, a zobaczenie sensu wypowiedzi. Z drugiej strony można się czepiać dla samego czepiania, bo się człowiekowi nudzi. Widzę, że znaczna część czytelników nie miała problemów ze zrozumieniem tekstu :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
12 czerwca 2012 o 8:37

Czasami łatwiej się jest dostać do chirurga. Ja ze stłuczoną kostką poszłam i wszystko było ok. Ejcia i tak miałaś dużo szczęścia tak naprawdę. Niemal dekadę temu któregoś dnia zaczęło mnie boleć kolano. Raz bardziej raz mniej, a wf pogarszał sprawę. W końcu mama uwierzyła, że faktycznie mnie boli i poszłyśmy do lekarza. Dwa tygodnie czekałyśmy do ortopedy. Werdykt: zerwana łękotka. I półtora miesiąca czekałyśmy na przyjęcie do szpitala (po znajomości!). Na szczęście na stole okazało się, że to "tylko" zerwane więzadło, które się paskudnie zrosło.

« poprzednia 1 2 3 następna »