Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

MlodyGniewny

Zamieszcza historie od: 9 kwietnia 2012 - 20:38
Ostatnio: 18 kwietnia 2020 - 14:18
O sobie:

The best rocznik 96 ;)

  • Historii na głównej: 20 z 28
  • Punktów za historie: 9903
  • Komentarzy: 70
  • Punktów za komentarze: 315
 

#30300

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat. Mieszkam na małym osiedlu. Niby małe ale kilkanaście bloków i trochę domków jednorodzinnych jest. Największy problem jest z numeracją bloków. Obok bloku 8 jest blok 6, obok 6 jest 12 a przed nimi 28 i 14, itp. Ogólnie straszny chaos. Do tamtej pory jedynym oznakowaniem były napisane małymi literami farbą numery bloków na ścianie. Niestety farba wysychała, odpadała i niewiele można było z tego odczytać. Mieszkańcy osiedla przyzwyczajeni ale przyjezdni często mieli problemy. Większość znam z opowiadania mamy, bo wtedy mały byłem i niewiele pamiętam.

W bloku numer 14 mieszkał starszy pan z żoną. Pewnej nocy około 1 dostał najprawdopodobniej zawału. Żona od razu zadzwoniła na pogotowie. Szpital jest około 5min drogi od osiedla. Karetka wysłana, teraz trzeba czekać. Minęło 10 minut i żona zaczęła się niecierpliwić, z mężem coraz gorzej. Kolejne 5min i drugi telefon na pogotowie. Informacja: karetka wysłana 10 minut temu, proszę cierpliwie czekać. Przez telefon podano także instrukcje co należy zrobić żeby pomóc mężowi. Żona czeka. Pół osiedla się obudziło, bo karetka włączyła sygnał. Kilku mieszkańców zeszło żeby się spytać o co chodzi. Błądzą już kilka minut po uliczkach osiedla. Szukają numeru 14, byli w 12, bo widoczny numer był ale obok jest 26, więc gdzie jest 14? Sąsiedzi szybko zaprowadzili karetkę do odpowiedniego bloku ale niestety było za późno. Mężczyzna zmarł w karetce.

Tutaj sprawdzi się przysłowie: Polak mądry po szkodzie. Tydzień po tym wydarzeniu na każdym bloku z każdej strony powieszono wielkie tablice z numerami bloków aby można było z daleka zobaczyć.
Po raz kolejny musiała stać się tragedia aby zrobić rzecz oczywistą...

Małe osiedle...

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 699 (737)

#30173

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w bardzo małym mieście, na malutkim osiedlu. Wszyscy wszystkich znają, czasami to dobrze czasami źle... Rzecz miała miejsce około 2 lata temu.

Mam sąsiadkę, która pracuje w sklepie. Sklep spożywczy jedyny na osiedlu. Sąsiadka jest straszną plotkarą. Co nie usłyszy już dalej mówi, a często słyszy tylko niewielka część.
Sąsiadka ma syna, który jechał na wycieczkę szkolną do kina do Wrocławia. Odkąd pamiętam na wszystkie wycieczki w podstawówce zawoził dzieciaki mój sąsiad. Ma on firmę przewozową jeśli można to tak nazwać (3 autobusy najczęściej wozi nimi dzieci na wycieczki i dorosłych na bliskie kursy). Zawsze jeździł sam, nikogo nie zatrudniał.

W dzień wycieczki syna sąsiadki poszedł do sklepu na piwo. Może dwa. Ewentualnie kilka. Następnego dnia awantura na całe osiedle. Do szkoły przylatuje sąsiadka i chyba całe województwo ją słyszało. Jak to pijany kierowca wiózł dzieci na wycieczkę?! On u niej piwa kupował! Widziała jak wsiadał i jechał potem! Już na policję dzwoni! Do kuratorium! Szkołę pozwie!
Dyrekcja już sytuację zaczyna badać. Okazało się, że sąsiadka nie wiedziała, iż kierowca zatrudnił kolegę i to on odwoził dzieci na wycieczkę. Kierowca dał kluczyki koledze a sam poszedł się napić.

Co na to sąsiadka? Ona swoje widziała, a on się tylko wykręca, że kolega prowadził. Już dziecka na wycieczkę szkolną z nim nie puści!
Domagała się zwrotu kosztów wycieczki w zamian za zagrożenie życia dziecka...

Osiedle ;)

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 731 (807)
zarchiwizowany

#31007

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Głupota ludzka czasami dobija...
Stoję w kolejce do kasy w jednym z dużym sklepów w moim mieście. Przede mną stoi dość młody chłopak i chce kupić 2 czteropaki piwa. Sprzedawczyni prosi o dowód. Chłopak podaje i zadowolony ale kasjerka się przyczepiła (C- Chłopak, S- sprzedawczyni)
S: Nie mogę Ci(tak, od razu na Ty) sprzedać piwa. Nie masz ukończonych 18 lat.
C: Mam ukończone 18 lat.
S: Tutaj pisze, że urodziłeś się w 1994 roku czyli 18 lat masz tylko rocznikowo więc nie mogę Ci sprzedać alkoholu.
C: Tak, urodziłem się w 1994, ale urodziny miałem w środku stycznia i 18 lat mam już skończone !
S: Nie obchodzi mnie kiedy miałeś urodziny. Skończysz 18 lat z datą 1 styczeń 2013! i wtedy będziesz mógł kupić alkohol.
C: 18 lat ma się skończone w swoje 18 urodziny !
S: Nie wciskaj mi tu kitu chłopcze... Ja wiem, że gadasz tak tylko żeby piwo kupić !
C: Niech pani zawoła kierowniczkę...
S: A po co kierowniczka ? Powie to samo co ja . Ale chwila.
BAŚKAAAA !! (Woła jakąś koleżanke ze sklepu)
B: (Podchodzi)hmm ?
S: Ten dzieciak mówi, że jak miał urodziny i urodził sie w 1994 roku to już może alkohol kupić
B: HAha przecież i tak ma dopiero rocznikowo 18 lat. (Zwraca się do kolesia)Nie chłopcze, tu naiwne kobiety nie pracują nie wkręcisz nas !
Kolejka coraz dłuższa, chłopak próbuje przekonać sprzedawczynie, że to jednak on ma rację, kolejka coraz dłuższa. Zauważyła to [K]ierowniczka i pyta o co chodzi.
K: O co chodzi ?
C: Ta pani nie chce sprzedać mi alkoholu.
S: Ten pan ma dopiero rocznikowo 18 lat !
K: Jeżeli masz tylko rocznikowo to nie możesz kupić alkoholu.
C: Ale urodziny miałem w styczniu !
K: No to przecież ma pan skończone 18 lat. (Zwraca się do kasjerki)Czemu nie chcesz mu sprzedać alkoholi ?
S: Ale on ma tylko rocznikowo skoro urodził się w 1994!
K: Jak miał urodziny to może kupić alkohol bo jest pełnoletni.
B: No Aśka ! Od początku Ci mówiłam, a Ty się kłócisz !
K: Basia, skasuj chłopaka i resztę, ja muszę porozmawiać z Joanną w moim gabinecie.
Kolejka ucieszona, że w końcu się ruszy, a Aśka ze smętną miną poszła za kierowniczką...

Sklep

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 274 (298)
zarchiwizowany

#30748

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja dosłownie sprzed chwili opowiedziana mi przez mamę.
Mama była w sklepie dość dużym. W sklepie oprócz dużego samoobsługowego są 3 stoiska: z mięsem, z gazetami i pieczywem. Mam już po zakupach wychodzi ze sklepu i zaczepia ją kobieta, która wyglądała na menelkę.
-Poratuje pani dwoma złotymi na chleb ?
- No wie pani, 2 złote na chleb to nie starczą. Ale jak pani chce to mogę pani kupić ten chleb.
- Hmm no dobrze.
Mama wtedy poszła do stoiska z pieczywem i prosi jeszcze o chleb( przed chwilą kupowała bułki) bo tam jakaś biedna kobieta prosi o bochenek. Wtedy sprzedawczyni opisuje wygląd i pyta czy to ta. Mama zdziwiona potwierdza, a sprzedawczyni mówi: To niech pani nie kupuje tego chleba. Ona tu już trzeci dzień stoi i prosi o pieniądze na chleb. Większość ignoruje, ale niektórzy jak pani kupują jej ten chleb. Jak sprawdzamy koło 19 kosze przed sklepem to od 3 dni są pełne świeżego zapakowanego chleba.
Mama nie kupiła chleba, postanowiła sprawdzić czy menelka dalej czeka. Nie było już jej. Zajrzała jeszcze do kosza i znalazła tam kilka zapakowanych chlebów...
Najwyraźniej menelka wyznawała prostą zasadę: Raz przyjmie chleb, to drugi raz ktoś uwierzy, że to na chleb, a nie wino i da kasę od razu...

Sklep

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (200)
zarchiwizowany

#30746

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka dni temu chciałem odwiedzić kolegę, który mieszka kilka wsi od mojego miasteczka. Rodzicie nie mieli czasu mnie podwieźć więc wybrałem się autobusem.
Wsiadam tylnym wyjściem i widzę, że autobus jest z tyłu cały pełny. Po chwili zorientowałem się, że większość miejsc zajmuje miejscowy chór kobiet w wieku 65+. Oprócz nich w autobusie był jakiś pan z nogą w gipsie, a obok niego wolne miejsce. Usiadłem koło niego. Na następnym przystanku wsiadła kobieta w widocznej ciąży tak na oko może 6,7 miesiąc. Rozejrzała się za pustymi miejscami to od razu wstałem i ustąpiłem miejsca. Odmówiła, ale w końcu uśmiechnęła się, podziękowała i usiadła. Za kilka minut autobus zatrzymał się w kolejnej wsi na przystanku i wsiadła kobieta na oko 70 lat. Zauważyła, że wolnych miejsc brak więc stanęła obok mnie i myślałem, że zacznie kaszleć czy sapać, żeby pani w ciąży ustąpiła jej miejsca ale stała spokojnie i patrzyła za okno. Po chwili czuję jak ktoś łapie mnie za ramię. Obracam się, a ta babcia schyliła się lekko, mocno trzyma mnie za ramię i szepcze: "Boże jak mi słabo". Ja przestraszony bo dzień gorący, a babcia mogła mieć jakieś problemy zdrowotne. Kobieta w ciąży od razu wstaje z miejsca, babcia siada zaczyna się śmiać i tekst: " Haha to zawsze się udaje". Już chciałem jej coś powiedzieć, ale pani mówiła, że i tak wysiada na następnym przystanku.
Wystarczyłoby żeby poprosiła, a pani w ciąży na pewno ustąpiłaby miejsca...

Autobus

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (235)

#29324

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja sprzed roku ale nadal ją dobrze pamiętam.

Szedłem z kolegą do dużego sklepu, kawałek za naszym małym miastem. Drogą jechał samochód, około 110km/h przy ograniczeniu do 50... Około 150m przed nami ten właśnie samochód uderzył w rowerzystę. Trafił w przednie koło roweru, ale faceta wyrzuciło. Kierowca auta uciekł.

Biegniemy żeby zobaczyć czy coś poważnego się nie stało i w miarę możliwości pomóc. Ja wtedy 15 lat, to za dużo pewnie bym nie pomógł, ale kolega 21 lat, był harcerzem, zaliczył jakieś dodatkowe kursy pierwszej pomocy, to na coś się przyda. Przy rannym już kółeczko oglądających. Próbujemy się przepchać. Na przedzie stoi babcia, która za nic nie chce nas przepuścić:([J]- ja , [K]- kolega, [B]- babcia):

[B]: Gdzie się pchacie? Wyżsi jesteście, lepiej z daleka widzicie!
[K]: Proszę nas przepuścić, chcemy pomóc temu człowiekowi!
[B]: Wy gówniarze! Wy mu kręgosłup złamiecie! Wy go zabijecie!

Wtedy grzecznie przepchaliśmy babcie i podeszliśmy do rowerzysty. Leżał nieprzytomny. Kolega coś tam poprawił, ustawił w dobrej pozycji i sprawdził czy oddycha. Nie oddychał więc rozpoczął resuscytację. Wszystko co robił głośno komentowała babcia, że "kręgosłup mu złamie", "zabije go", "hiva mu wstrzyknie". Na szczęście kolega jej nie słuchał, a ja zadzwoniłem na pogotowie. Powiedziałem jak się nazywam, gdzie się to stało, że ranny nie oddycha i nagle mnie zatkało. Dostałem silnie torebką w głowę. Drugi cios i już nieźle zamroczony byłem. Wtedy babcia wyrwała mi telefon i ze złośliwym uśmieszkiem powiedziała:

- Twój kolega taki mądry, to niech go bez pogotowia uratuje.

Myślałem, że będę musiał siłą odzyskać telefon, ale usłyszałem karetkę (szpital był około kilometr od miejsca zdarzenia) i poszedłem coś pomóc koledze. Ranny na szczęście zaczął oddychać, karetka przyjechała i zabrali rowerzystę. Po chwili przyjechała policja. Babcia rzuciła telefon i poszła... Policja spisała zeznania moje i kolegi, bo całe kółeczko się rozeszło w bardzo szybkim tempie.
Z tego co wiem rowerzysta przeżył i nic wielkiego mu się nie stało.

Rozumiem, że niektórzy boją się udzielać pierwszej pomocy, inni nie potrafią. Ale jakim trzeba być człowiekiem, żeby utrudniać to komuś kto to potrafi?

Wypadek

Skomentuj (62) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 841 (887)

#29141

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Postanowiłem dziś opisać sytuację, która zdarzyła mi się kilka tygodniu temu.

Byłem z kolegami we Wrocławiu. Wracaliśmy tyle ile się dało pociągiem, reszta autobusem. Koledzy poszli po coś do jedzenia, a ja kupić bilety do kasy. Kolejka dość długa, a przede mną stał Afroamerykanin. Zauważyłem, że w kasie siedziała kobieta w wieku około 50-60 lat pomyślałem, że może być ciekawie. Nie myliłem się.

Pan [A]froamerykanin podszedł do kasy i zaczął
rozmowę z [K]obietą:
[A]: Good morning.
[K]: Bry.
[A]: I would like to buy ticket to Warsaw at 5 pm.
[K]: Hęęę?
W tym momencie pomyślałem, że może coś uda mi się pomóc. W końcu 6 lat nauki angielskiego coś pomoż.e ;)
[J] Może pomóc? Już trochę uczę się angielskiego.
[K] IDŹ STĄD GÓWNIARZU! JA ZNAM ANGIELSKI! JA SAMA SIĘ DOGADAM! JA NA ERŁO (tak, to nie literówka) BĘDĘ OBSŁUGIWAĆ!
[A] I would like to buy ticket for Warsaw at 5 pm. Please, faster I am late!
[K] Wolniej gadaj!
[A]: (do mnie) HELP!
[J]: Pan chciałby kupić bilet do Warszawy, który odjeżdża o 17...
[K]: PRZECIEŻ WIEM! GŁUPIA NIE JESTEM! Yyyy... To będzie 60 złoty.
[A]: ?
[K](Szybko wstukała coś na klawiaturze): Sześćdziesiąt gold, please.

Wtedy już nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Powiedziałem panu ile musi zapłacić, kupił ten nieszczęsny bilet, podziękował i poszedł.
Jak kupowałem swój bilet, kobieta strasznie na mnie warczała. Mam nadzieję, że na ERŁO będzie milsza dla klientów. ;)

PKP

Skomentuj (106) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1078 (1156)

#29059

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Naprzeciwko mojej szkoły jest kościół. Zdarzenie miało miejsce tuż przed świętami.

Chodzę do 3 klasy gimnazjum i w tym roku mam bierzmowanie. Muszę mieć podpisy w indeksie z mszy, świąt, spowiedzi itp. W środę, ostatni dzień przed świętami była spowiedź. Całodniowa. Miałem 7 lekcji czyli kończyłem o 14:30. Od 14:30 do 16:30 była przerwa w spowiedzi, więc jak większość klasy do spowiedzi wybrałem się na długiej przerwie.

Stoimy z kolegą w kolejce, 1 osoba przed nami + osoba, która już się spowiada. Wyspowiadała się, kolejna podchodzi i ja jestem następny w kolejce.
Nagle podchodzi do nas kobieta na oko z 70 lat i wpycha się przede mnie w kolejkę. Mówię jej, że ja tu stoję, a kolejka kończy się za kolegą. No i zaczęła się ciekawa rozmowa, oczywiście szeptem (do czasu...)

[J] - ja
[B] - babcia

[J]: Do spowiedzi jest kolejka.
[B]: Ja tu od rana stoję!! Ja schorowana jestem! Mi się należy! Ja się spieszę!
[J]: Ale kolejka tu jest. A my na przerwie jesteśmy i też nam się spieszy. A pani od rana nie może tu stać, bo kolejki są po kilka osób i na pewno wyspowiadałaby się pani...
[B]: (już zaczęła dość głośno mówić) Ja tu gówniarzu od rana stoję i stara jestem! A ty to młody szatan jesteś! Tylko po podpis idziesz!
Wtedy osoba spowiadająca się skończyła i ja jak gdyby nigdy nic podszedłem, przyklęknąłem i zacząłem spowiedź. Wtedy babcia próbowała mnie wyciągnąć siłą z konfesjonału! Ksiądz wyszedł i próbował ją jakoś uspokoić. Wtedy babcia się wkurzyła i powiedziała:
[B]: Ja się u księdza, który szatanów spowiada sama spowiadać nie będę!
I poszła...

Najlepszy był jednak komentarz księdza:
- Szkoda, że poszła. Taką pokutę bym jej dał, że do końca roku by z kościoła nie wyszła.

Kościół

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 865 (961)