Profil użytkownika
Mon ♀
Zamieszcza historie od: | 28 lutego 2011 - 19:07 |
Ostatnio: | 13 stycznia 2019 - 13:52 |
- Historii na głównej: 10 z 18
- Punktów za historie: 3207
- Komentarzy: 62
- Punktów za komentarze: 423
« poprzednia 1 2 3 następna »
Kici polecam poszukać w schronisku, a odnosząc się do zarzutu, odsyłam do historii, w której zaznaczam, że znam język biegle, na co mam "certyfikaty cztery"...
Oprócz tego, że nagminnie połykasz ogonki ("pracujĘ, pilnujĘ") to uwielbiam Twoje historie i dzięki nim zupełnie inaczeh patrzę na panów w czarnych uniformach. Zdarza mi się nawet do jakiegoś uśmiechnąć, żeby nie myśleli, że wszyscy są piekielni i traktują ich jak słupy :)
Genialne i aż sama poczułam tę ulgę, kiedy znajoma zagląda do torebki :) I to "fuuuuuu" na twarzy włamywaczy :D
I bardzo pięknie! Sprzedawcy powinni wiedzieć, że nie są po to, by "w czymś pomóc" czy w czymś "doradzić", ale po to by sprzedać.
Świetna historia i świetny numer koleżanki wywinęły panu :)
SSoldier, pewnie nie odpowiesz, ale metafora nt. Odry nasunęła mi pytanie - skąd jesteś? ;)
Nie Toruń, książki tego profesora można dostać w całej Polsce :]
Czahor, w moim poprzednim komentarzu jest dość obszerna historia moich doświadczeń z Citroenami :) Do wszystkich komentatorów - super, że nawet "męscy kierowcy" potrafią przyznać się do chwilowej nieporadności za kółkiem, od razu mi lepiej ;)
Dzięki za wyrozumiałość :) Mogę się też przyznać, że wajcha w C4 to jeszcze nic, prawdziwe jaja były jak szukałam akumulatora w Picasso... Nie znalazłam. Albo jak musiałam wymienić koło w ZX i rozwaliłam całe poszycie bagażnika, zanim zorientowałam się, że zapasowe jest przymocowane pod nadwoziem :] Citroeny jak widać, nie są zaprojektowane dla mnie ;) Teraz jeżdżę Xsarą i właśnie dzisiaj wymieniali przednią szybę... nie pytajcie dlaczego...
U nas na północy normą jest, że zespół, kamerzysta i fotograf mają osobny stolik. Ja na swoim weselu płaciłam połowę ceny za wyżywienie "obsługi" i panowie dostali trzy ciepłe posiłki, trochę przekąsek i napoje. Nie przesadzajmy, to, że są w pracy, nie znaczy, że mają o suchym pysku 12 godzin robić, tym bardziej, że takie całonocne granie to nielekka praca. A jak zaproponowaliśmy im kieliszeczek wódki na trawienie, to się prawie obrazili - oto profesjonalizm. Ad historia: uważam, że żałować 100zł za dobrze wykonaną robotę to trochę chamstwo.
Samochód, podobnie jak prawko, mam już z dziesięć lat, ale ten nieszczęsny Citek należy do męża. A poza tym na codzień jestem dość pojętna i kumata, to było chwilowe zaćmienie spowodowane mrozem i brudnymi szybami w aucie ;)
Ekstra historia, byłabym zachwycona, gdyby nie to, że słyszałam ją jakieś kilkanaście lat temu od sąsiadki koleżanki mojej babci :] To się nazywa legenda miejska, a tu jest dowód: http://atrapa.net/legendy/pomylonekoperty.htm