Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PaniFilifionka

Zamieszcza historie od: 17 lutego 2016 - 19:40
Ostatnio: 16 kwietnia 2024 - 17:23
  • Historii na głównej: 12 z 12
  • Punktów za historie: 3637
  • Komentarzy: 132
  • Punktów za komentarze: 925
 
[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
15 kwietnia 2016 o 14:42

@EdinaMonsoon: Ależ oczywiście! Kiedy ja karmiłam piersią (przestałam tuż po 1 urodzinach Młodego), zawsze leciałam do specjalnych pokoi dla matek z dziećmi, szukałam ustronnego kąta, kiedy ich nie było, zakrywałam się jak mogłam. Moja bratowa za to karmiła w kolejce w supermarkecie. W centrum handlowym. Pokój do karmienia - 25 metrów dalej. Aaa, dwulatka karmiła. Jej zdaniem ja się chowałam po kątach i nie rozumiem, jak piękne jest karmienie dziecka, a wszyscy, którym to przeszkadza - są chorzy. Moim zdaniem - to moje cycki, moje mleko i moje dziecko. Jeśli nie miałabym innej opcji - nakarmiłabym publicznie, ale po co mam to robić, jeśli mam alternatywy? Przyjaciółka natomiast siedziała w bocznej nawie, sama, zakrywała się, a nie miała gdzie z tym iść, bo plebania osobno, a Młode chciało już, teraz, NATYCHMIAST> Żeby ją wypatrzeć z tym karmieniem - trzeba było się serio postarać.

[historia]
Ocena: 38 (Głosów: 48) | raportuj
15 kwietnia 2016 o 0:00

Cóż. Kiedy syn mojej przyjaciółki miał 3 miesiące - też karmiła go w kościele. Ksiądz na oburzenie starych bab zareagował tekstem " a obraz matki boskiej karmiącej widziały?". Ale tu to śmierdzi. Dziecko, jeśli się wyrywa - nie chce jeść. Nie m9wiąc już o tym, że dzieciak około 15 msc, nawet jeśli nie mówi, potrafi zasygnalizować swoje potrzeby. Czyli baba robiła to specjalnie.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
14 kwietnia 2016 o 23:42

@OlwiaJ: Dzięki. To strasznie frustrujące, że piszesz o jednym, ale znajdzie się zawsze ktoś, kto doczepi się do czegoś średnio związanego meritum, a połowa komentujących poleci na tej fali, bo znalazła się okazja, żeby sobie hejtnąć. Racjonalne argumenty nie trafiają, próby zmiany na clou nic nie dają, ale to ja się rzucam, wg nich. Super. Internet wyzwala w ludziach coś bardzo dziwnego. Bo w prosto w twarz ciężko tak się poczepiać.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2016 o 23:44

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 7) | raportuj
14 kwietnia 2016 o 23:37

@Iceman1973: Jeżu, i Ty dalej z tą elitarnością? Ten tekst nie składa się z niczego innego?

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 11) | raportuj
13 kwietnia 2016 o 11:43

@Iceman1973: Przepraszam - JA się uczepiłam??? Pojawiły się 2 (słownie DWA) komentarze tyczące się czegoś innego, niż słowa "elitarny". I to JA się uczepiłam??? Ty też właśnie tłumaczysz mi, że mój mąż wcale nie należy do elity. Nie odnosisz się do niczego innego z historii. Więc zdejmij klapki z oczu i zrozum, że uczepiło się tego 90 procent komentujących. Włącznie z Tobą.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 11) | raportuj
13 kwietnia 2016 o 1:47

@JaNina: Tak, są. Bo robią coś, co jest pożyteczne i rzadkie. Więcej nie trzeba.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 16) | raportuj
13 kwietnia 2016 o 0:45

No nie można być dumną z męża....Wyjaśnienie - nie chciałam Wam przedstawić się jako żona Kapitana Ameryki, Batmana i Tony'ego Starka razem wziętych. Chciałam nakreślić Wam, że mąż ma uprawnienia, które nie czynią go pracownikiem wysokościowym, a alpinistą pełną gębą. W sznurkach wisi od dawna. A piekielne jest dla mnie to, że ludzie nie szanują siebie, swoich rodzin, swoich praw pracowniczych. Nie szanują nawet własnych żon, które widzą ich raz na miesiąc. Nie szanują własnych dzieci i prawa do spędzania z nimi czasu. NIE SZANUJĄ SIEBIE. I innych też. Bo jak można szanować kogokolwiek, nie szanując siebie samego? I tym brakiem szacunku wymuszają na innych przystanie na ich warunki lub ucieczkę gdzieś, gdzie szacunek jest naturalny. Amen.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 17) | raportuj
13 kwietnia 2016 o 0:36

@Igielka: Wiesz, mój mąż też nie. Jeśli już - to ja. Aczkolwiek mam wrażenie, że jedna osoba złapała określenie, a reszta poleciała, jak stado za nim. Określenia "elitarny" użyłam w tekście RAZ. I zapytaj, proszę, kupla, ile osób w Polsce ma to uprawnienie, jakich umiejętności wymaga i co daje. A samo to, że wiesz o tym oznacza, że pochwalił się tym, prawda? Bo jest się czym chwalić. Pogratuluj mu, proszę od PaniFilifionki :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
13 kwietnia 2016 o 0:22

@Bestatter: Mylisz iratę z uprawnieniami alpinistycznymi. To, że 40 lat temu jeździło się na sznurku do snopowiązałki, to nie znaczy, że wciąż tak jest. Ławka bosmańska pochodzi z czasów, zanim wymyśliło się szelki i wpadło na pomysł, żeby w nie wsiąść. Myślisz, że ci, którzy myją burji khalifa nie mają iraty? Rozumiem, że kiedyś siė uczyłeś tego, ale kiedy zajmowałeś się balsamowaniem zwłok - weszła irata. Pierwsza gwiazdka kosztuje 3500, nie 1200. Wymaga umiejętności hakówki, wiedzy o szoku wiszenia i podejmowania nieprzytomego z lin tak, żeby krzywdy mu nie zrobić. Wymaga wiązania bałwanka, zboczonego bałwanka i śłuchów królika. Wymaga standardów bhp, o których wielu się nie śniło. I wiele osób to oblewa. Ale nie,sznurek konopny rulez.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 12) | raportuj
13 kwietnia 2016 o 0:04

@Bestatter: powinienneś. Jest Was niewielu. Bądź dumny, to Twoja praca i jest ona elitarna. Jest zapotrzebowanie, robisz to.... jesteś elitą. To, że nie masz doktoratu nie znaczy, że elitarny nie jesteś.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
12 kwietnia 2016 o 21:30

@Massai: Irata jest elitą. Wśród alpinistów :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 24) | raportuj
12 kwietnia 2016 o 19:25

@Bestatter: Co nie zmienia faktu, że iratę, czyli uprawnienia międzynarodowe, ma mniej niż 100000 osób na świecie. A to już czyni z nich elitę, sorry.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 17) | raportuj
12 kwietnia 2016 o 17:34

@bloodcarver: Żal tego, że to jest mój kraj. Kocham Polskę. Kocham mój język, który jest pełen metafor i synonimów. Kocham zapach pola w sierpniu.... Tak, tego mi żal. Za granicą znajdę pewnie inne rzeczy do kochania, ale..wiesz, jak to jest. Teraz kocham właśnie te.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 marca 2016 o 1:06

@Sadystka: A ja preferuję amalgamat. Na 6tkach miałam zakładane plomby w wieku lat 8miu przy użyciu tego środka i trzymają się już 21 lat. Białe zakładano mi na 4ce i 5ce, kiedy miałam 18 i 24 lata. Wypadły po roku. Co rok chodzę na wstawienie nowej do 4ki, bo na 5ce zażyczyłam sobie amalgamat przy powtórce. I wciąż tam jest.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 marca 2016 o 1:02

@Mahmurluk: Wredny ćwok! ;) Ale douczony...Biologia, medycyna, pasja, czy inteligencja skojarzona z wujkiem google? Pytam z ciekawości :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 marca 2016 o 0:50

@123tomek: Wiesz co...To jest problem z facetami, którzy komentują historie położnicze. Ja łaziłam ze skurczami cały dzień i było spoko. A potem przyszły te poważne skurcze. Rzygałam, pociłam się, rzygałam, usiłowałam kucać, mdlałam, rzygałam, usiłowałam wstawać, mdlałam, a kolejny skurcz i tak mnie cucił. Błagałam mojego męża, żeby mnie dobił. A potem rzygałam. Nie miałam siły już nawet ruszyć nogą, jak po 42 godzinach takiej imprezy, rodził się mój syn. Aaa, wspominałam już, że rzygałam? Próbowałeś kiedyś przeć i wymiotować z bólu jednocześnie? Kackupa się nie liczy. Nawet po ostrym kebsie. Nie? Nie miałeś takiej przyjemności? To może nie oceniaj @monikama, że jej się nie chciało biegać po sądach. Widzimy nasze zdrowe dziecko, po czymś, czego nie da się opisać. Odpalają hormony i nie liczy się już nic, tylko ta mała istota, tak nieporadna, tak zależna od nas, tak...jedyna. I chociaż na oddziale jest 50 takich samych, to jednak wiemy, która jest nasza i kiedy płacze. Bo nasza jest jedyna i liczy się TYLKO ona. Tak działa natura. Polecam "samolubny gen" Dawkinsa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 marca 2016 o 0:37

@qulqa: Kurde, ale nie do końca o to chodzi. Mnie, przed podaniem koktajlu dopośladkowo - nikt nie badał. Badanie miałam jedno - 8 godzin wcześniej, a zastrzyk dowalili mi o 21. To co mam o tym myśleć?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
18 marca 2016 o 22:32

@Zlociutki: Staramy się. Teraz próbuje jeszcze mój mąż. No i mój syn robi do niej takie słodkie oczy.... Ale to jeszcze potrwa. No i myślę, że babcia też się boi. Tam, pomimo piekielnej synowej, ma sąsiadów, których zna. Co roku mama, albo ja zabieramy ją na kilka tygodni do siebie, ale ona zawsze chce wracać.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
18 marca 2016 o 22:28

@arabika1234: Wystarczyłoby, że nie przeprowadziliby się ten jeden raz. Mogli zapisać gospodarstwo synowi, a sami wciąż tam siedzieć i hodować stado kur i jedną krowę. Na ich potrzeby by wystarczyło, a sił babcia ma wciąż tyle, że dałaby radę. No i, nie ukrywam, że sądzę, że gdyby nie wprowadzili się do syna, to dziadek wciąż by żył. Ta ziemia była dla niego wszystkim. Wychodził wieczorem, po dniu pracy na pole i...patrzył. Stał, patrzył i podziwiał. Czasem siadał na starym, drewnianym wozie, który stał za płotem "gospodarstwa", a ja, jeśli akurat byłam (a wakacje spędzałam tam co rok), przychodziłam do niego z ziemniakami kradzionymi babci z parownika (takie urządzenie do gotowania na parze, babcia robiła w nim ziemniaki dla kaczek). Dziadek stwierdzał tylko "znów ukradłaś babci ziemniaki? A sól chociaż masz?" Siedzieliśmy razem, wcinaliśmy gotowane w mundurkach ziemniaki, które smakowały mi wtedy lepiej, niż najlepsza szynka i patrzyliśmy razem. Potrafiliśmy tak się gapić, aż słońce zaszło. A później? Duszny pokój w willi we Włocławku. Przepraszam...Rozkleiłam się.....

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
18 marca 2016 o 20:42

@arabika1234: Ależ ja nie mam w planach porzucenia prób przekonania babci. Będę robić to dalej. Jak za każdym razem, kiedy u niej jestem. Co nie zmienia faktu, że czarno to widzę.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
18 marca 2016 o 20:03

@Niamh: Próbowałam już chyba wszystkiego. Od kiedy mam dziecko, argumentem było "bo Młody się męczy...albo cały dzień w drodze, albo cały dzień bez mamy". Odpowiedzią babci było "to nie przyjeżdżaj, co będziesz dzieciaka męczyć". A ja nie umiem nie jechać, jeśli wiem, że jest taka potrzeba. I, powiem Ci, cholernie zazdroszczę wujkowi, że potrafi mieć tak wywalone. Ja bym sobie w oczy nie umiała spojrzeć.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
18 marca 2016 o 19:00

@arabika1234: Babcia nie chce. Uważa to za swoją "pokutę". Siłą nie będziemy jej zabierać.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
18 marca 2016 o 16:08

A mi ta historia śmierdzi "fejkiem" znacznie mniej, niż chociażby ta http://piekielni.pl/71917. Mówienie "to coś" na płód nie jest dla mnie dziwne. Mi samej instynkt odpalił dopiero po kilku dniach od urodzenia syna. Nie zmienia to faktu, że z każdym dniem kocham go coraz mocniej. Głupia i zakochana? I co? Ona pierwsza i ostatnia? Nie takie rzeczy świat widział, jak babie klapki na oczy wskoczyły. Ważne, że zeszły. Powodzenia, dziewczyny!

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »