Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Xintlaer

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2012 - 12:56
Ostatnio: 27 grudnia 2023 - 22:18
O sobie:

http://www.piekielni.pun.pl/forums.php

  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 759
  • Komentarzy: 47
  • Punktów za komentarze: 378
 
[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
7 grudnia 2013 o 20:41

A na przyszłość szybka lekcja jak załatwić sprawę: przedmioty potrzebne: wiertareczka z długim wiertłem fi 6 mm do drewna, strzykawka 10 ml pojemności i czysty herbicyd szerokozakresowy - na przykład Roundup, ważne by ruszał rośliny jednoliścienne. Krok pierwszy: wiercimy na wysokości około 50 cm od ziemi kilka pochylonych w dół otworów w pniu, tak na 1/3 grubości pnia. Krok drugi: otwór wypełniamy nierozcieńczonym Roundupem Krok trzeci: powtarzamy co 2 tygodnie, wiercąc otwory na nowo w tym samym miejscu, bo z czasem zasklepi je żywica. Krok czwarty: obserwujemy usychające drzewo. "Widzi Pani, tu mam zdjęcia, te drzewa są suche i martwe - muszę je wyciąć bo mi dom zniszczą jak się złamią"

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
7 grudnia 2013 o 20:35

Zaraz zaraz, ale skoro tak - to decyzja odmowna też jest decyzją. Zniszczenie wiaty przez drzewo na wycinkę którego nie zezwolono jest skutkiem negatywnym. To czy przypadkiem w oparciu o decyzję zabraniającą wycinki nie dałoby rady wyciągnąć odszkodowania od instytucji ją wydającej?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
7 grudnia 2013 o 20:30

Tu raczej chodzi o inną kwestię. Koszt reklamówki w hurcie to około 8-10 groszy, koszt za wprowadzenie odpadu do środowiska - drugie tyle, co daje w sumie 20 groszy,, czyli sklep ma na niej od 150 do 500% marży. 90% klientów reklamówkę weźmie, szczególnie, że są to z reguły klienci kupujący drobnice - kable, przejściówki, drobna elektronikę. Jak ktoś przyjeżdża po produkt za tysiąc-dwa, to reklamówki z reguły nie bierze. I pomyślmy sobie tak - niech będzie dziennie setka klientów, która kupi reklamówkę... Na każdej zarabiamy średnio około 50 groszy - to daje nam miesięcznie 1500 zł, czyli jedną wypłatę. Czysty zysk dla sklepu, przy niewielkich kosztach. Przy sklepie z elektroniką to jest to jednak spory zysk. Sklep spożywczy, który obroty ma wyższe i ciągły przepływ klientów, zysk na reklamówce staje się nieistotny. Ot i cała magia.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
7 grudnia 2013 o 20:19

Ha, znam to samo z autopsji - też uczę, akurat co prawda zajęcia laboratoryjne, ale kolokwia są, w sumie w ilości 5. Na pierwszych zajęciach studenci poznają pełna listę zagadnień, które muszą znać na komplet kolokwiów, plus omawiane są te, które będą na pierwszym - wejściowym. Mailem tego samego dnia dostają przykładowe zestawy, które różnią się niewiele miedzy sobą. Ja komplet pytań z zestawów biorę i mieszam, układając nowe zestawy, po czym na kolokwium pytania rozdaję, i - uwaga, uwaga - informuję, że przez pół godziny najbliższe mnie nie ma. I wychodzę z sali. Macie 5 pytań na które trzeba odpowiedzieć. Odpowiedź średnio to 3 zdania. Poziom trudności pytań - gimnazjum/liceum, ewentualnie początek studió, ale taki absolutnie początkowy początek. Wszystkie pytania znaliście tydzień wcześniej. Pytanie - jaka jest zdawalność w pierwszym podejściu? Nie przekracza 50% grupy, z reguły koło 30%... Jak - nie wiem, ale tak jakoś wychodzi. A potem się zaczyna "Bo pan musi mi to zaliczyć, bo to takie trudne, bo ja nie wiedziałem, nie dostałem pytań, nie miałem czasu, i ostatnio hit wszechczasów - "to moje podatki utrzymują tą uczelnię". Szkoda, że studentka na pytanie o to, gdzie ostatnio pracowała odpowiedziała - "jeszcze nigdzie, dopiero studiuję". I bądź tu spokojnym prowadzącym i nie wywalaj ludzi z zajęć...

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
31 października 2013 o 21:57

Zaraz zaraz, a czy przypadkiem ustawy i rozporządzenia nie narzuciły, że jak nie masz stypendium doktoranckiego to max 15 godzin dydaktyki robisz? A poza tym - profesorowie po 80 nie idą na emeryture nie dlatego, że nie moga, tylko dlatego, ze nie chcą, bo emerytury dostana 1200 zł, a za sam tytuł na uczelni - około 3000. Uczelnia by chętnie zatrudniła młodych naukowców, tylko dziadka z tytułem profesora im nie wolno zwolnić na emeryture - prawo zakazuje. Więc siedzą sobie, i uczą nas metod sprzed króla Ćwieczka...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
18 września 2013 o 17:24

Slikon da radę usunąć, pod warunkem, że kabina jest szklana a nie plastik. Chloroformem, chlorkiem metylenu lub octanem etylu. Tylko ostrozne, by nie zachlapać brodzika, bo emalia zejdzie. A na przyszłość lekcja - zanim ktoś się do roboty weźmie to umowa, przy jakiejkolwiek dodatkowej pracy aneks do umowy. Jeśli to nie była firma (a wątpię, bo PFRON wymaga faktury za pracę) to indywidualna umowa z każdym pracującym, plus pisemny zakaz sprowadzania osób postronnych do pracy.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 27) | raportuj
26 lipca 2013 o 22:03

Tak mi się przypomniało... -Dwie kawy i dwie wuzetki... I co jeszcze?! -Dlaczego „dwie kawy i dwie wuzetki”? -Kawa i wuzetka są obowiązkowe dla każdego! Bijemy się o „Złotą patelnię”! -Dobrze! Pani pozwoli – dwa razy zestaw obowiązkowy. -Szatnia też jest u nas obowiązkowa!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
14 czerwca 2013 o 23:25

Chłopie, zjedz Snickersa...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 grudnia 2012 o 8:06

Zaaaaraz, tą samą dokładnie historię słyszałem na Wigilii... Też opowiadaną w pierwszej osobie...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
4 listopada 2012 o 14:08

Miałem taką firmę, handlowaliśmy pościelą wełnianą (certyfikat producenta i australijskiej centrali Woolmarku na surowiec i wykonanie, plus nasze własne zlecone badanie) oraz właśnie lampami do naświetlań. Nigdy ale to nigdy klienci nie usłyszeli od nas, że produkty zastąpią leki czy obecną terapię, jedynie że mogą stanowić jej wspomaganie. I się i tak sprzedawało. Dlaczego? Bo mimo 80-100% narzutu na produktach i tak zakup u nas kosztował circa o połowę mniej niż u konkurencji. Prawda jest taka, że największe firmy handlujące takimi towarami mają 200-300% narzuty na towarach i muszą sadzić taki kit by w ogóle cokolwiek sprzedać. A poza tym prawda jest taka, że w Polsce były dwie firmy zajmujące się sprzedażą bezpośrednią z prawdziwego zdarzenia i mające w ofercie wyjątkowe produkty. Garnki Zeptera które moi znajomi kupili 20 lat temu służą do dziś i faktycznie pozwalają na gotowanie beztłuszczowe. Z kolei Amway miał w ofercie chemię domową o wysokiej wydajności - na przykład ich proszku do prania można było sypać autentycznie łyżkę na pięć kilo prania i działał cudnie. Ich produkty w przeliczeniu były naprawdę tańsze niż powszechnie stosowane - tylko społeczeństwo nie rozumiało i nadal nie rozumie konceptu wydajności i trwałości produktu. Jeśli na miesiąc zużywam kilogram proszku robiąc w sumie pięć prań, to odpowiedniego proszku Amway użyję około 100 gram czyli jest dziesięć razy wydajniejszy. A że przy okazji ten kilogram kosztuje osiem razy więcj niż kilogram zwykłego środka - to jesteśmy do przodu. Niestety, społeczeństwo tego nie chce zrozumieć, i woli kupić produkt za 100 złotych, który za pół roku wywali do śmieci, niż zapłacić 1000 złotych i kupić coś co ma gwarancję na 15 lat. A hipermarkety zarabiają jak głupie...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 września 2012 o 22:00

Te początki konwentów fantasy i mangi coś mi nie pasują, bo z tego co pamiętam pierwsze konwentu fantasy to lata 80 XX wieku, zaś mangowe to lata 90... Sam byłem w zespole organizującym Kapitularz w Łodzi w czerwcu 1999... Więc przed wprowadzeniem gimnazjum, a był to kapitularz numer 3, a grubo wcześniej był już chociażby Polcon

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 22:01

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
3 sierpnia 2012 o 11:10

Och, skąd ja znam te akcje... Moja była puściła się z moim byłym najlepszym przyjacielem właśnie na pielgrzymce... Panowie z ambulansu musieli się napić to wychlali wszystko co było w apteczce i zawierało etanol... a potem płukanie żołądka... Pół młodej pielgrzymki struło się alkoholem z mety w jakiejś wsi... wszyscy potem napruci łazili bo trzeba było odtrutkę na metanol podać... Swoją drogą - największy odsetek narodzin nowych wiernych w młodzieżowych kołach modlitewnych, przynajmniej w Łodzi przypada na maj... No i oczywiście rekordem było ochrzczenie przez jedną z młodych grup stodoły łaskawie użyczonej przez gospodarza do spania jako "chatka-kopulatka"

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
21 lipca 2012 o 18:34

Biorąc pod uwagę, że córka miłościwie nam panującego premiera też ostatnio o gotowaniu pisze, to opcja 2 już jest... No i jeszcze Grycanki... Tylko te kuchenne rewolucje nijak nie pasują...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
21 lipca 2012 o 18:26

Chyba ci wykasowali... Szybcy są...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
21 lipca 2012 o 18:15

Albo inwestuje się w kostiumy w których jest solidne zapiecie maskowane tylko kokardą czy czymś

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
21 lipca 2012 o 7:07

Ewentualnie mogła być to firma typu "będzie pani zaabiać 5000 zł ale musi pani zapłacić 1000 za wstępne szkolenie" a po szkoleniu "Niestety, nie przeszła pani, dziękujemy"

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 lipca 2012 o 21:43

Zwykłe listy nie mają mocy prawnej, równie dobrze moze je wysyłać Kowalski z Pcimia. Tylko korespondencja za potwierdzeniem odbioru.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
10 lipca 2012 o 21:48

Tak samo ganiałem się z kilkakrotnie sprzedawanym moim "długiem" za jazdę bez biletu, który spłaciłem dzień po dostaniu mandatu. Co ciekawe, listy z firm windykacyjnych przychodziły nawet jak firma która mi wystawiła mandat upadła... Chwała, ze dowód wpłaty przechowywałem

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
4 lipca 2012 o 22:44

Lepsze niż smoła i pierze...

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
4 lipca 2012 o 22:33

Ach, u kumpla poradzili sobie panowie sprawnie. Facet postawił garaż, na drugi dzien mial już zasprayowaną bramę. Pomalował, czysta wytrzymała dobę. Pomalował po raz drugi, sytuacja jak wyżej. Pomalował znowu i stwierdził, że pora na bardziej bezpośrednie działanie i ze swoim synem (198 cm wzrostu, 110 kilo mięśni) zaczaili się w nocy. Jak "artysta" się pojawił to go capnęli, przytrzymali, spodnie w dół ściągneli, i jego własnym sprayem wymalowali go dookoła od kolan po piersi. Tak, na gołe ciało... I nastał spokój, na osiedlu to była jedyna chata, której nikt więcej nie próbował ozdabiać sprayem. Błogosławię komuś tak potraktowanemu zmywać sobie rozpuszczalnikiem farbę z "orzeszków"

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2012 o 22:50

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
3 lipca 2012 o 6:32

Jaki styl... Wypala mi mózg. Boskie.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
29 czerwca 2012 o 21:45

PooH77 - dla mnie to było bardziej jak dżdżownica...

« poprzednia 1 2 następna »