Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

aspirancik

Zamieszcza historie od: 11 lutego 2011 - 13:30
Ostatnio: 16 stycznia 2024 - 8:00
  • Historii na głównej: 19 z 26
  • Punktów za historie: 3537
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 5
 

#85618

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historię #85592 Astora, przypomniała się historia mojej żony.

Żona ma koleżankę, na potrzeby historii niech będzie (F).
Notoryczne spóźnianie się o godzinę, półtora na spotkania organizowane przez paczkę znajomych żony to norma. Tłumaczenia były zawsze:
- młody zachorował,
- szef kazał dłużej zostać, itp.
Ale ostatnio (F) przeszła samą siebie. Organizowała swoje urodziny, nieważne które. Zamówiła stolik w luksusowej knajpce, zaproszone były 4 koleżanki, w tym moja żona.
I zgadnijcie co. Nie, nie spóźniła się...

W ogóle nie przyszła...

P.S. Tłumaczenie jak zawsze idiotyczne - zapomniała, mimo że dzień wcześniej wszystko potwierdzała.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (130)
zarchiwizowany

#82454

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałem ci ja dziś wyjazd służbowy na szkolenie. Z mojej mieściny do miasta docelowego kursują małe busiki, albo pociąg. Z racji remontu trakcji została wprowadzona komunikacja autobusowa. Niestety podróż autobusem trwa jakieś 2,5 godziny, wybór padł na tego małego busa. O ile na szkolenie podróż przebiegła sprawnie i bez żadnych przygód, o tyle droga powrotna to już inna bajka.
Wsiadam do busa, ludzi sporo. I wsiada ona - PANI. Pierwszy problem - o jejku jaki tłok. Drugi problem - ciasno. Trzeci problem - nie da się wytrzymać, bo duszno. Kierowca tylko wzruszył ramionami i wyruszył w drogę. Narzekanie PANI towarzyszyło pasażerom przez całą drogę, musiała obdzwonić chyba wszystkie koleżanki i bardzo głośno do telefonu narzekać jak to w tym busie źle.
Tak, siedziałem przed nią, dostałem chyba ze sto razy z kopa w plecy. Żadne prośby, groźby nie pomagały...

komunikacja międzymiastowa

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (33)

#74432

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali historii o kurierach.

Mogę zrozumieć, że kurier może być zmęczony, że ciepło, itp.
Ale powiedzcie mi jedno... jakim leniem i tępym idiotą trzeba być, żeby awizo przykleić do kubła na śmieci, który stoi na placu obok domu. I tak ten człowiek musiał wejść na posesję, mając do drzwi dosłownie metr. W domu na paczkę czekały 4 osoby... Chwilę później żona otrzymała sms-a z informacją, że paczka została zaawizowana, gdyż kurier nie zastał nikogo w domu.

A myślałem, że takie rzeczy będę znał tylko z opowieści z Piekielnych...

kurier pocztex

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 204 (220)

#67076

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzył się w mojej miejscowości duży pożar. Na miejscu dziesięć jednostek straży pożarnej. Wszyscy uwijają się, akcja trudna, bo dach blachą pokryty, budynek grozi zawaleniem, akcja prowadzona więc tylko z zewnątrz. Hydranty zardzewiałe, trudne do znalezienia, ale w końcu udaje się zasilić samochody, zamiast ciągle jeździć gdzieś po wodę. Dzięki sprawnemu prowadzeniu działań, woda cały czas była podawana na pożar - nie było ani chwili, żeby brakowało. W końcu po około 7 godzinach udało się pożar całkowicie ugasić.

Co w tym piekielnego? Stan hydrantów? Nie.
Narzekania ludzi, którzy pożar widzieli tylko na zdjęciach, albo przyglądających się z boku, że akcja źle prowadzona, że tylu strażaków i nie umieli sobie poradzić z takim małym pożarem, że stoją bezczynnie i w ogóle wszystko na nie. Zapytani dlaczego w takim razie nie poczują się trochę odpowiedzialni i nie wstąpią do straży, odpowiadają: "Nie to nie dla mnie... Ja tam wolę tylko obserwować".

Tak drodzy hejterzy. Jeśli wolicie tylko patrzeć i narzekać, to proszę, zostawcie strażaków, którzy poświęcają wszystko, żeby czasem ratować też wasze tyłki.

straż pożarna internet

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 421 (495)
zarchiwizowany

#67075

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia świeża, bo z wczorajszego dnia.
Tak się zdarzyło, że atakują czasem migreny. Ci, co migreny stanowią ich integralny element życia wiedzą, że ból czasem jest nie do zniesienia. Od lekarza dostałem polecenie - jak tylko czuję, że głowa zaczyna boleć, to od razu 2 tabletki Ibuprofenu + lek na migreny. Co do Ibuprofenu to polecił kupować taki, co jest 60 tabletek (na jednorazowy zakup potrzebna jest recepta refundowana jakieś +/-30%).
Akurat skończyło się opakowanie to idę do lekarza. Niestety mojego nie było, zapisany na wizytę do drugiej doktorki. Wchodzę do gabinetu, wyłuszczam sprawę, i słyszę, że przesadzam z tymi bólami, a przecież na Ibuprofen nie potrzebna jest recepta. To mówię, że mam od lekarza polecenie, że taki a taki ma być w opakowaniu takim, i że na taką ilość muszę mieć receptę. Po dłuższej wymianie argumentów w końcu jest! Mam receptę i lecę do apteki. A w aptece co słyszę? Że recepta jest na 100 procent. Niby tylko 2,50 zł różnicy, ale potem się nie dziwię, że w naszym kraju lekarze uznawani są na naciągaczy.

przychodnia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (28)

#53325

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłem niedawno świadkiem takiej sytuacji.
Jadąc samochodem postanowiłem przepuścić na przejściu dziecko z psem na smyczy. Ładnie się zatrzymałem. Dziewczynka weszła na jezdnię. Gdy była w połowie pasów, zza zakrętu z naprzeciwka wyskoczył samochód z dużą prędkością. Minął dziewczynkę i psa dosłownie o centymetry. Za kierownicą starszy dziadek z twarzą prawie przy samej szybie i w okularach jak denka od słoików. Nawet nie zwolnił, tylko najechał na pobocze i odjechał w siną dal. Dziecku na szczęście nic się nie stało.

Co jest piekielne? To, że facet z wadą wzroku nadal ma prawko i do tego jeździ jak wariat? A no i może policja, która stała za mną i nawet nie zareagowała?

Przejście dla pieszych

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 640 (708)

#43577

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka historii o reklamacji butów było... to i ja coś dorzucę.
Jak już wcześniej wspomniałem, pracuję w markecie budowlanym. Jest i tak, że oprócz materiałów i sprzętu trza człeka zaopatrzyć w odzież ochronną. No i mamy takie sobie buty robocze, drogawe toto, ale ochrona być musi.

No i zdarzyło się, że po trzech dniach klient przychodzi z reklamacją - podeszwa się odkleja. OK - decyzja - wysyłamy. Niedługo później znowu reklamacja - szwy puściły i but zaczyna się rozlatywać. Znowu wysyłka do producenta. Kilka innych sytuacji z tymi butami było.

Gdzie tu piekielność? Otóż wszystkie reklamacje zostały przez producenta odrzucone. Powód - buty były używane, więc wina leży po stronie użytkownika.

I powiedzcie mi: buty mają być do chodzenia i ochrony stopy, czy leżenia na półce?

market budowlany

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 468 (516)
zarchiwizowany

#41582

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o moim hobby.
Jak mówi nick, jestem związany z jedną z OSP. Konkretnie jestem naczelnikiem w tejże jednostce.
W jednym z zakładów pracy pracy miały się odbyć ćwiczenia dla pracowników. Wiadomo, na takie ćwiczenia ma obowiązek przyjechać zastęp PSP. To więc chodzę, załatwiam coby moją jednostkę też zaalarmowano, bo trzeba się wprawiać. Odpowiedź na komendzie jaką usłyszałem: To już kolejne ćwiczenia na tym obiekcie, więc nie będziemy posyłać żadnego samochodu, no może jeden, a tym bardziej OSP.
Myślę sobie no ok.

Gdzie tu piekielność?
Otóż właśnie przed chwilą śmignęły mi 3 wozy PSP i dwa z innej OSP udając się nie gdzie indziej, a właśnie do tego zakładu na ćwiczenia.

hasici

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (31)
zarchiwizowany

#40227

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ręce opadają...

Znajomy był po przejściach ze swoją dziewczyną. Nie ułożyło im się. Po rozstaniu długo dochodził do siebie. W końcu udało mu się poukładać życie, spotkał koleżankę z dawnych lat i tak razem zamieszkali.
Miał też brata, który bardzo przyjaźnił się z kolegi byłą. Kiedy nastąpiło rozstanie, on dalej przyjaźnił się z eks brata. I to w taki sposób, że ona powoli, acz coraz mocniej nastawiała go przeciwko bratu. W końcu kontakt między braćmi prawie się zerwał, nawet matka tak jakoś przestała się odzywać.
Do czasu...
Kilka dni temu wpadł razem z matką do niego na wizytę. Niby wszystko ładnie pięknie, ale coś nie grało. i w końcu jest...
Pada pytanie z ust matki:
-Sebuś, a czy ty nie mógłbyś swojego brata utrzymywać? bo on taki biedny, pracy nie ma, a na studia nie chce iść...

Tak zgadliście, chłopak ma prawie 20 lat...

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 9 (45)

#10031

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z TP w roli głównej.
W poprzedniej historii mówiłem o znajomym, któremu w mieszkaniu wszystko wypaliło.
Poszedł do salonu TP zgłosić, że telefon po burzy został uszkodzony.
(K)onsultantka: W czym mogę pomóc?
(Z)najomy: Wypaliło mi po burzy linię i nie działa. Proszę przysłać kogoś w celu naprawy.
(K): Proszę zadzwonić na Błękitną Linię.
(Z): Nie mogę, telefon mi nie działa.
(K): To z komórki.
(Z): Gdy dzwonię z komórki to słyszę komunikat, że numeru, z którego dzwonię nie w bazie abonentów i mnie rozłącza. Więc przyszedłem zgłosić to do was.
(K): Ale musi pan zgłosić poprzez Błękitną Linię, inaczej się nie da.
(Z): Ale jak mam zgłosić jak mi telefon nie działa?
(K): Nie wiem musi pan zadzwonić...
Znajomemu ręce opadły. Zebrał się i wyszedł.

Pytanie nie da się, czy się nie chce pomóc klientowi?

Salon TP

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 438 (504)