Profil użytkownika
drogowit
Zamieszcza historie od: | 7 września 2012 - 10:43 |
Ostatnio: | 8 lutego 2022 - 20:48 |
Gadu-gadu: | 7952101 |
- Historii na głównej: 11 z 12
- Punktów za historie: 1616
- Komentarzy: 56
- Punktów za komentarze: 283
Zamieszcza historie od: | 7 września 2012 - 10:43 |
Ostatnio: | 8 lutego 2022 - 20:48 |
Gadu-gadu: | 7952101 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Może najprościej porozmawiaj z księdzem. Powiedz mu, że nie wierzysz, że nie chcesz podchodzić do sakramentu. Wtedy: a) możesz nie dostać jako osoba niewierząca (wtedy rodzice niewiele w tej sprawie zdziałają). b) nawet jeśli ksiądz też będzie chciał przymusić, będziesz mieć czyste sumienie, że zrobiono, co się dało. Ewentualnie najprościej - olej sprawę i nie idź. Sam jestem niewierzący a poszedłem, bo w zamian miałem dostać zastrzyk gotówki.
@SpongeBobbie: Jasne, i cieszę się, że jest taki ośrodek który sprawnie funkcjonuje :) Po prostu opisuję, jak to wygląda w moim mieście.
@bazienka: Sam rozumiem, bo jako mężczyzna nie chciałbym podporządkować swojego życia na utrzymanie dziecka, które siłą rzeczy nigdy nie dorośnie. Mitem jest też, że można oddać, że znajdzie kochający dom - przed domami dziecka nie ma kolejek. @Bryanka: Niestety. Należałoby podjąć dyskusję na ten temat, ale antykoncepcja, upośledzeni ludzie i rozliczenia finansowe posłów są niestety tematem tabu.
@bloodcarver: To, że cała organizacja miała zbrodniczy charakter nie oznacza, że nie mogli wpaść na sensowny pomysł. Osobiście, po pracy z ludźmi upośledzonymi jestem zwolennikiem ich sterylizacji. Niestety, przykładowo z zespołem Downa często idzie w parze hiperseksualizm - a zdrowe dzieci raczej się w takiej sytuacji nie urodzą.
@xpert17: Miałem to wpisane nie tylko w umowie, ale i w regulaminie placówki.
@bloodcarver: Prosta sytuacja. Placówka działa od poniedziałku do piątku, w godzinach 8-16. Kierowniczka wymyśliła sobie "nieodpłatne dyżury" w soboty żeby móc jechać na różnorakie pokazy dla niepełnosprawnych. Oczywiście nadgodziny miały być nieliczone, zostały dopiero po postawieniu się wszystkich pracowników (którzy nie mieli pojęcia, że im tych godzin nie ma zamiaru liczyć). Placówka nie miała obowiązku uczestnictwa w tego typu imprezach, ale pani kierownik coś się poprzestawiało i stwierdziła "yolo, jedziemy". W końcu weekend nie jest dla pracownika.
@greggor: Cudem. Po prostu cudem.
@g_3: Użyłem terminu "upośledzeni" na potrzeby historii. Mam świadomość, że w terminologii medycznej i w dokumentacji się go nie stosuje. Zwykłe uproszczenie mające ułatwić odbiorcy historię. Generalnie rotacja na stanowisku była taka, że w ciągu roku przewinęło się przez nie czterech pracowników. W mieście, gdzie znalezienie pracy innej niż "kasjer/sprzedawca" jest nie lada wyczynem.
@bloodcarver: Przepisy nakładają też limit nadgodzin i obowiązek ich zwracania, co już było nie w smak kierowniczce. Ona z kolei miała zwyczaj bimbać zarówno na regulamin ośrodka, jak i na kodeks pracy.
@myszolow: Jest za darmo przez tydzień, potem można albo płacić jakieś grosze, ale po prostu - wziąć kolejny na tydzień :)
Matka postąpiła jak najbardziej właściwie. Straszne jest, że nie każda tak robi.
O ile rozumiem oburzenie wynikające z nieodpowiedzialności opiekuna, nie rozumiem chęci regulowania wszystkiego ustawami. Zgadzam się - zwierzak niebezpieczny, wymaga odpowiedzialności. Ale po cholerę mnożyć maszynę urzędniczą, z której każdy z nas musiałby łożyć z własnej kieszeni? I tak mamy zbyt rozbudowaną biurokrację.
Zakazać można, ale byłoby jak z narkotykami - niby nie można, ale kto chce i tak weźmie.
Jeśli rząd "weźmie się" za "umowy śmieciowe" - wtedy gospodarka padnie już chyba do końca. Z resztą, sama nazwa - śmieciowe - w swoim życiu nie chciałbym innej formy umowy. Dlaczego? Bo nie chcę marnować pieniędzy na podatki. Bo podatek w naszym kraju to pieniądz wyrzucony w błoto. Żyjemy w paskudnym, dzikim socjalizmie - z perspektywy osoby, która chciałaby chciałaby prowadzić własną działalność nigdy nie zatrudniłbym kobiety. I to nie jest seksizm, to zwykła zimna kalkulacja. Rząd doprowadził do sytuacji, w której zatrudnianie kobiet się po prostu nie opłaca. A wspomniany w komentarzach wyżej podatek "bykowy" to rzecz nie dość, że głupia i szkodliwa, to co najgorsze niesprawiedliwa. Paskudną rzeczą jest represjonowanie kogoś (bo tak nazwę usankcjonowaną kradzież pieniędzy) za niechęć do posiadania dzieci.
Nie zrozumiem tego. Bo pewnych rzeczy po prostu zdrowy człowiek nie zrozumie.
Jeśli chcesz dobry czytnik e-book polecam Kindle, sam używam i nie narzekam :)
Ancymon - jak pokazuje mój aktualny zawód nie tylko bierna, więc chyba na moim podejściu nie wyszedłem tak źle. I są różne metody zapamiętywania - a bezmyślne wkuwanie na pamięć na pewno nie jest najlepszą z dróg. Proxima - nie, jak już napisałem, miałem podejście "dwa czy trzy, byle nie jeden". Co wyszło mi na zdrowie w późniejszym życiu.
Mikaz - mogłem wkuwać na pamięć ale mówiłem, jaki mam do tego stosunek.
Naz, z tego co pamiętam obecną maturę pisze się z tekstem przed oczami a za odwołanie do całości utworu są chyba 2-3 punkty (tu mogę sie mylić, dawno pisałem). Więc wydaje się to naprawdę średnio ważne, by znać całośc.
Ancymon - materiałem do jednego sprawdzianu to dwie zadrukowane po obu stronach kartki A4 :)Dopuszczalna "wersja tłumaczenia" dla jednego słówka - jedna jedyna słuszna. W tym wypadku, kiedy znało się więcej słówek przeszkadzało to bardziej, niż pomagało. Do tego nigdy jakoś nie byłem orłem, jeśli idzie o wkuwanie na pamięć i wyznawałem zasady że "dwa czy trzy, byle nie jeden" i "póki mi za to nie płacą to luz".
RudaOna Nie pamiętam jeszcze, czy wtedy nie potrzeba było mieć podpisu rodzica na papierkach które zanosiło się do wybranej szkoły ;) (dawno to było, serio nie pamiętam. Ale mam wrażenie że takie coś było). Teraz już mam luz, bo wiem jak mówić nie ale w tamtym okresie wywalczenie dłuższych włosów było u mnie niezłym osiągnięciem.
Ancymon, Toskana - angielskiego uczę się, dzięki moim rodzicom, odkąd skończyłem osiem czy dziewięć lat :) I cały czas go używam (gry komputerowe, filmy). W związku z tym nie mam właśnie problemu z mówieniem, słuchaniem czy czytaniem - obecnie na moim stanowisku prowadzę negocjacje handlowe w języku angielskim bez większych problemów - ale wkuwanie list na pamięć nigdy mi nie szło. Przykład podany przez Mikaz - z mieszkaniem - jest dokładnie wzięty z jednego z testów mojej nauczycielki. Napisałem apartment, chodziło o flat i niezaliczone. Na tej zasadzie. Z rozumieniem z kontekstu tekstów Pratchetta nie miałem żadnego problemu, przy Szekspirze musiałem kilka razy pytać kolegę który siedzi w tym bardziej "profesjonalnie" :) Ale ogólnie książki w języku angielskim czytam od trzeciej gimnazjum.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 września 2012 o 22:28
GhostLoveScore - olewania zdania rodziny i robienia co chcę nauczyłem się właśnie po roku w tej szkole, żeby to się nigdy więcej nie powtórzyło ;)
Tak naprawdę to ani trochę :) Maturę rozszerzoną z polskiego miałem około 80-85% a lektur unikałem jak ognia. Lubię czytać, ba, nawet uwielbiam, ale nie jakiś chłam wciskany przez ministrów ;)
Zostawię to w tajemnicy ;)