Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nuclear82

Zamieszcza historie od: 5 czerwca 2011 - 0:13
Ostatnio: 10 marca 2019 - 17:59
  • Historii na głównej: 21 z 42
  • Punktów za historie: 11007
  • Komentarzy: 885
  • Punktów za komentarze: 5618
 

#65082

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielne podejście ludzi do studiów.

Nie będzie to typowa historia studencka. Nie znajdziecie w niej wrednych Pań z dziekanatu, uporczywych profesorów czy wielkich przebojów z akademikiem czy stancją.

Znajdziecie natomiast spojrzenie z mojej perspektywy na podejście sporego odsetku naszego społeczeństwa do studiowania i ogólnie uczenia się.

Główne studia skończyłem już dość dawno temu ale zachciało mi się zrobić do tego drugi kierunek. Nie potrzebowałem go zawodowo, mam dobrze płatną pracę, nikt mnie do pójścia nań nie zmuszał. Po prostu przedmiot studiów mnie interesuje.

Z racji wieku i pełnoetatowej pracy padło oczywiście na studia zaoczne, zapisałem się zatem - wszystko ładnie, przyjęty, wpłacam czesne i idę na rozpoczęcie roku na początku października.

Jestem na tym rozpoczęciu, profesor czyta z kartki przemówienie, gadka szmatka - norma. Chcę zapoznać się nieco z moją grupą, przełamać lody - no wiadomo o co chodzi. I tutaj nastąpiło pierwsze uderzenie lodowatej wody - ludzie z reguły młodzi (19-23 lata) już na samym starcie wykazują kompletne olewactwo wobec studiów, mówią ,że nie zamierzają się uczyć i najpewniej wylecą (to czemu ku*wa w ogóle tu przyszli i na dokładkę wywalili 3000 złotych na czesne!!!) i ogólnie to mają w nosie studia, wykładowców i całą resztę. Nie były to odosobnione czarne owce tylko jakieś 30-40% grupy, z którą usiłowałem trochę na luzie porozmawiać.

Z czasem wcale lepiej nie było - na zajęciach może 20% pojawia się regularnie i uważa, reszta - gra na telefonach / laptopach, słucha muzyki, rozmawia o pierdołach, kacuje po imprezie - rzeczy, które z powodzeniem można robić w domu i nawet tam jest z tym wygodniej niż na auli z twardymi drewnianymi stołkami. Ci nieco mądrzejsi (tj. ci którzy zrozumieli że w domu jest wygodniej) w ogóle nie przychodzą na zajęcia, pojawiają się tylko na sesji zaliczeniowej - oczywiście oblewają X terminów z rzędu i lecą skamleć do profesora o jeszcze jeden. Na zajęciach ćwiczeniowych do tablicy chodzą w kółko te same 2-3 osoby (ze mną włącznie), reszta woli oberwać minusa za nieprzygotowanie niż podejść i chociażby spróbować to cholerne zadanie zrobić. Ćwiczeniowiec jeszcze nigdy nie wstawił nikomu minusa czy pały za to że nie umiał czegoś przy tablicy rozwiązać. Nie umiał - ale na studiach jest po to, żeby się nauczyć, a skoro nie oponował przy wezwaniu to się go nie kara. Nie. Ci ludzie wolą oberwać karą niż podejść i się nauczyć.

Domyślam się czym taki stan rzeczy jest spowodowany: ludziom od małego tłucze się do łba, że na studia TRZEBA iść. Rodzice każą, otoczenie każe, wszyscy WYMAGAJĄ od tych osób pójścia na te studia, mimo że ta osoba wcale tam nie chce iść i okazuje to od samego początku. I kij z tym, że ci ludzie mają ponad 20 lat każdy, zamiast samemu zdecydować co tak naprawdę chcą to wolą ślepo słuchać rodziców / kolegów / kogo tam jeszcze, tracąc przy tym kupę czasu i kasy (choć kasę pewnie łożą rodzice więc ten aspekt mają w nosie).

Otóż nie. Na studia nie TRZEBA iść. Nikt nikogo nie zmusza (w sensie prawnym) do ich podjęcia. Przez takie osoby jak te opisane powyżej (a raczej ich ilość) studiowanie staje się problematyczne także i dla mnie. Bo o ile zajęcia indywidualne sam opanuję i zdam na bdb, o tyle niektóre rzeczy wymagają dobrania się w kilkuosobowe sekcje. A z tym bywa problem, nieraz naprawdę spory. Nie zamierzam też robić za murzyna, co piątki tym leserom na srebrnej tacy przyniesie, podczas kiedy oni będą odkacowywali piątą imprezę tego miesiąca.

To się musi zmienić. Skończmy z tym wmuszaniem studiów każdemu. Niech idą ludzie tacy jak ja - bo chcą się tego nauczyć. Tym bardziej że kierunek tychże nie był jakiś szczególnie oblegany - myślałem że dzięki temu uniknę tego, na co narzeka obecnie większość uczelni. O jakże się myliłem... niestety.

astronomia i fizyka galaktyk

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 380 (464)

#64757

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może nie dotyczy jednej konkretnej piekielności ale na tym portalu temat dość rzadko poruszany, a dotyka tysięcy ludzi w tym kraju.

Wyłudzanie pieniędzy poprzez SMS premium rate.

Kiedyś była dość głośna afera z tzw. dialerami, czyli złośliwym oprogramowaniem które zamiast łączyć się z internetem pod normalny numer (czasy internetu z "wdzwonki") dzwoniły pod numery typu 0700. Dla niepoznaki internet ten był właściwie taki sam, tylko kilkaset razy droższy o czym klient dowiadywał się jak przychodził gigantyczny rachunek z telekomunikacji.

Obecnie internet z wdzwonki jest już dawno odstawiony do lamusa, jednak nie przeszkadza to oszustom w wymyślaniu coraz to ciekawszych prób wyłudzania kasy.

Jedną z nich są płatne subskrypcje SMSów przychodzących. Spotkać to cholerstwo można prawie wszędzie - w spamie zachęcającym do konkursu, w SMS-ach reklamowych które często do nas przychodzą oraz w różnego typu usługach internetowych (rzekome lokalizatory, antywirusy itp. - wszystko oczywiście jedna wielka ściema)

W większości przypadków aktywacja płatnej subskrypcji następuje zupełnie nieświadomie bo informacje o opłatach są umieszczone na samym dole drobnym maczkiem, i szczerze to mało kto to czyta (a szkoda). Najbardziej piekielne są subskrypcje włączane przez internet na karcie SIM przeznaczonej do internetu mobilnego - bo nie wiesz nawet że przychodzą Ci płatne SMS-y, przecież to internet mobilny jest, nie sprawdzasz nawet skrzynki SMS.

W tych sytuacjach Polak mądry jest po szkodzie, choć też nie do końca, bo zwykle ma pretensje do operatora, który przysłał mu znacznie zwiększony rachunek. A to nie operator odpowiada za te subskrypcje tylko jakaś zewnętrzna firma, a ich aktywacja zawsze inicjowana jest przez użytkownika. Reklamacja złożona do tegoż operatora będzie zawsze odrzucona, odpiszą szablonem - opłaty naliczone zgodnie z cennikiem, brak błędów w taryfikacji sratatata. Wiem bo znajoma sama na takie reklamacje odpisuje :)

Jak z tym cholerstwem walczyć?

Jak opłata się już naliczy to nie zawalczysz zbyt wiele niestety. Jednak możesz sobie to zablokować z poziomu karty SIM u operatora (blokada SMS/MMS MT) co gorąco polecam założyć na każdym numerze jakie posiadacie. Nawet na internecie mobilnym - jest to normalna karta SIM na której można aktywować dowolną usługę subskrypcyjną. Blokady takie są bezpłatne i działają do odwołania, zatem wystarczy poświęcić 10 minut na telefon na BOK i mamy problem z głowy.

Kwoty wyłudzeń nie są duże bo miesięcznie jedna taka subskrypcja kosztuje zwykle około 80 złotych (3 SMS-y tygodniowo, każdy po 6 PLN), jednak ofiarą tego dziadostwa pada gigantyczna ilość ludzi każdego miesiąca. Niektórzy mają to aktywne przez wiele miesięcy bo np. mają kilka usług na jedną osobę i nie zauważą nawet, że rachunek jest kilkadziesiąt złotych zawyżony. Jakby zebrać to do kupy to płacimy setki tysięcy złotych miesięcznie za... nic! Te lokalizatory, konkursy i antywirusy to pic na wodę - usługi nie działają albo w ogóle nie istnieją. Nabijamy kabzę jakimś cwaniaczkom, nie jesteśmy w stanie niczego zdziałać jak już nas naciągną. Każdy może sobie taką subskrypcję założyć jak wykupi licencję na usługi premium rate (jedną z firm oferującą tego typu rzeczy jest Mobiltek), a nie spotkałem się jeszcze nigdy z praktycznym zastosowaniem płatnego SMS-a przychodzącego. Wychodzący owszem - jako forma płatności za mikrotransakcje. Ale płatny zwrotny (subskrypcyjny) to czyste złodziejstwo, a co najgorsze - w pełni legalne.

Jedni powiedzą - no dobra, kliknąłeś, odpisałeś, podałeś numer to masz. OK, po części można się zgodzić. Jednak nie w każdym przypadku. Otrzymałem ostatnio SMS-a o treści "Witamy w usłudze AG Pogoda. Opłata to 1,23 dziennie. Aby zrezygnować wyślij STOP pod numer 925xx". Pierwsze co to zdziwienie, bo nic takiego nie włączałem, a drugie - podejrzany numer na który każą wysłać SMS-a. Szybki rzut okiem na cennik i wszystko jasne - SMS na numer 925xx kosztuje 30.75 PLN! Subskrypcja AG Pogoda oczywiście nawet nie istnieje. Nie każdy jest czujny, sporo ludzi da się naciągnąć i nabije kilka tysięcy jakiemuś oszustowi. Nie ma co zwalać winy na ludzi, bo tacy już jesteśmy, popełniamy błędy czasami.

Tak więc piekielni, dzwońcie na BOK, wejdzie sobie na konto abonenckie, zablokujcie usługę SMS / MMS premium zwrotny (MT). Oszczędzi to kupę ewentualnej frustracji. Pozdrawiam i nie dajcie się oskubać za nic!

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 330 (390)

#64649

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielność raczej ogólna, dotycząca wszysktich, zwłaszcza w większych miastach.

Zamiast zwyczajnej kostki brukowej lub betonu coraz częściej stosuje się u nas supergładkie granitopodobne powierzchnie płaskie. Zwłaszcza na schodach przed jakąś ważną lokalizacją, przed galeriami handlowymi, przed nowoczesnymi, ładnymi budynkami.

Deptaki zbudowane z tegoż materiału latem wyglądają pięknie. Lśniące takie, błyszczące, och i ach normalnie. Niestety Polska to nie Dubaj i temperatura ma zwyczaj spadać u nas poniżej 0 w miesiącach październik - kwiecień. Często pada także śnieg. Przy tych zjawiskach deptak taki zamienia się w lodowisko z prawdziwego zdarzenia. Jak napada na to śnieg to wywrotkę masz prawie gwarantowaną.

Ostatnio idę sobie z pracy, kończy mi się normalny chodnik i wchodzę właśnie na tego typu deptak który biegnie wzdłuż Pałacu Młodzieży. Wkraczam... i zanim ogarniam o co chodzi, leżę d.... na ziemi. Ujechałem momentalnie, na tyle szybko że organizm nie podjął nawet najmniejszej próby utrzymania równowagi. Lśniący deptak był przysypany świeżym śniegiem. U mnie tylko trochę tyłek pobolał, za to kto inny będzie miał mniej szczęścia i złamie nogę (albo rękę przy próbie podpórki).

Nie wiem jakimi przesłankami kierują się projektanci tych chodników. Beton albo bruk może nie są piękne ale przynajmniej są dostosowane do naszego klimatu, używa się tu tego od początku i nigdy nie było problemów. A teraz ktoś uznał że jednak woli żeby ładnie wyglądało. Kij z funkcjonalnością.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 288 (418)

#61235

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Telespamerzy odc. 1001

Kończy mi się umowa na abonament komórkowy więc dzwonią często i o najróżniejszych porach dnia. Szczerze to abonament jest mi potrzebny minimalny, jak wydzwonię 60 minut w miesiącu to jest wszystko. Czekam na koniec umowy i przenoszę numer do innej sieci gdzie mają abonament za 15 zł bez telefonu a w nim 120 minut. Dla mnie bomba.

Ale spamerzy nie odpuszczą. Dzisiaj jedna babka przeszła samą siebie.

-Dzieńdobry firma różowa czy z właścicielem blabla
-Tak, wiem że mi się kończy. Nie chcę przedłużać
-Rozumiem. Informuję zatem że w dniu dzisiejszym aktualizujemy klientom plany taryfowe dzięki czemu od dzisiaj płaci pan mniej za rozmowy. W celu potwierdzenia proszę jeszcze o weryfikację danych.

Moment. Aktualizują plany taryfowe?

Tak. Chciała mi wcisnąć przedłużenie z cholera wie jakim abonamentem. ŻADNEJ informacji co do jego kwoty, ilości minut / MB na dane, długości umowy. Nic. Pani sprzedaje mi tajemniczą czarną skrzynkę i liczę że jej potulnie za nią zapłacę bez sprawdzania co jest w środku. Równie dobrze może być to abonament za 200 zł miesięcznie z cudami na kiju których nigdy nie wykorzystam.

Rozłączyłem się nie chciałem dłużej słuchać tego pie*dolenia. Tylko co jak odbierze jakaś starsza babcia która nie przeczyta tej umowy a jak przyjdzie pierwszy rachunek to już będzie za późno.

W samej firmie oczywiście nic nie wiedzą o takich praktykach bo telespamerzy pracują poprzez firmy zewnętrzne, wynajęte na zlecenie.

Czy mi się wydaje czy złodziejstwo to jakiś narodowy sport? W żadnym innym kraju się nie spotkałem z takim natężeniem oszustów i cichym przyzwoleniem społecznym na to. A za granicą trochę spędziłem bo jakieś 20% życia a będzie więcej. Sam w handlu pracuję długi czas i wiem że oszustwami daleko nie zajdę. Wcisnę mu najwyżej jeden produkt i na tym koniec. Już więcej do mnie nie wróci.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 242 (332)
zarchiwizowany

#60820

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia dość stara bo chyba z 2010.

Miałem abonament w erze (teraz t-mobile) i czasami zdarzało mi się wysłać jakiegoś SMS-a premium rate, a to za 11 zł, a to 23 ale nie więcej niż jednego na miesiąc.

Tymczasem przychodzi rachunek a tam widzę 3 SMS-y po 23 zł, na ten sam numer o dokładnie tej samej godzinie. Myślę sobie raczej niemożliwe, zadzwonimy. Po 12 minutach czekania na melodyjce olałem sprawę i rachunek zapłaciłem, 45 zł to nie majątek a nie mam ochoty dopłacać drugie tyle za czekanie na infolinii (opłata za minutę liczona od momentu wybrania numeru). Umowa i tak się kończyła, myślę jak tak robią to im wypowiem i tyle.

Jednak po dwóch miesiącach mnie zaskoczyli. Przyszedł rachunek, jakiś taki dziwnie niski. Sam abonament 120 zł a tu do zapłaty 79. Czytam czytam patrzę a tu skorygowali błędnie naliczone opłaty za SMS premium rate sprzed dwóch miesięcy.

Tego dnia był jakiś błąd w systemach. Rejestrowało im kilka wiadomości naraz więc zrobili wszystkim korekty.

To jest obsługa na 5. Nie musiałem robić rabanu na infolinii, składać reklamacji i czekać 30 dni aż mi odpiszą szablonem że nie i ch**. Masa klientów pewnie takie reklamacje złożyła ale firma sama z siebie skorygowała faktury WSZYSTKIM co korzystali z tych usług feralnego dnia. Nie tylko tym pyskatym.

Dzisiaj jest to po prostu nieosiągalne. Nawet jeśli jest to błąd czysto techniczny, póki nie zareklamuję to złamanego grosza nie oddadzą. I temu historia ląduje tutaj a nie na wspaniałych. Bo teraz żeby załatwić sprawę musisz straszyć urzędami i sądem. Jak jesteś nieśmiały i nie masz ochoty na walkę z wiatrakami, możesz pocałować klamkę. Ilu klientów dziennie jest w ten sposób oszukiwanych?

Błędy zdarzają się każdemu, nie ma rzeczy idealnych. Ale przyznanie się do takiego błędu to już zupełnie osobna sprawa...

operator

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (36)

#53883

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szukanie pracy - temat rzeka. Akurat obecnie pracę posiadam i to całkiem nieźle płatną, ale za studenckich czasów co się po rozmowach nachodziłem... Oto kilka laureatów.

1. Praca w młodym dynamicznym zespole, 2500 miesięcznie. Nieśmiertelne hasło każdego szemranego ogłoszenia, przychodzisz a tam 20 osób. Z marszu ci mówią że się dostałeś, przychodzisz na drugi dzień - praca biurowa nagle przekształca się w wywózkę 60 km poza cywilizację, gdzie od domu do domu wciskasz abonamenty Cyfry+ po cenach 3x przekraczających te w punkcie sprzedaży. Tępe wieśniaki nie znają prawdziwych cen, nie? Wytrzymałem tydzień, otrzymałem całe 300 zł wynagrodzenia. Nieco mały odsetek z tych 2500-3k co obiecywali.

2. Zagraniczna firma z polską filią, wymagane doświadczenie oraz specjalistyczna wiedza techniczna z dość wąskiej dziedziny, którą bądź co bądź posiadałem - pokrywała się z kierunkiem studiów. Warunki? 15 zł/godz brutto + umowa zlecenie + nienormowany czas pracy (w praktyce = dniówki po 12 godzin bo firma, a raczej jej polska filia tnie koszty). Dla kogoś z bądź co bądź rzadko spotykaną wiedzą i wykształceniem. Ta sama firma, bardzo podobne stanowisko filia w Norwegii - 900,000 NOK rocznie (na złotówki koło 30-40 tysięcy na miesiąc), umowa na stałe, pełen pakiet świadczeń. Nie dziwię się że ludzie z tego pier*olnika uciekają.

3. Masa poukrywanych call center pod przykrywką pracy biurowej. Po jakimś czasie już nudne się to stało. Wszędzie ta sama śpiewka, po czym okazuje się, że szkolenia jest jeden dzień, czasem nawet pół - po czym dostajesz słuchaweczkę i dawaj wciskać jakieś cholerstwo. W połowie z nich ciężko się doprosić umowy, firmy żyją z ciągłej rotacji pracowników pracujących właściwie za darmo

4. Stróżowanie - dla studenta fajne, mało roboty można wysiadywać godzinki i uczyć się do egzaminu a jak to się znudzi to pograć na telefonie. Niby fajnie, w praktyce - stróż dostaje dodatkowo etat sprzątacza, woźnego, odźwiernego i cholera wie czego jeszcze. I ta stawka... 4 złote na godzinę. Really???

5. Praca na budowie - umowa "kiedyś będzie", BHP - Panie nie peniaj, nie takie burze się już przeżyło. Podziękowałem jak jeden rypnął z 6 metrowego rusztowania, zrobił w powietrzu dwa salta i wylądował plecami na stosiku cegieł = wózeczek do końca życia. Bo kiero na budowie uznał, po cholerę profesjonalne rusztowania? Zdzicho potrzyma, to się nie kipnie.

Teraz już mam wprawę i wiem które ogłoszenia to ściema, ale jak osoba stawiająca pierwsze kroki na rynku pracy ma tu znaleźć coś sensownego, skoro 70% ogłoszeń to tego typu wynalazki???

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 523 (581)

#41471

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka smaczków z call center dużego operatora usług telekomunikacyjnych. Przedłużenia umów na internet, telefony stacjonarne tudzież pakiety usług.

Klienci jak wiadomo bardzo rożni, większość marudzi że drogo, że neo nie działa, że złodzieje jesteśmy, że du*ę zawracamy w piatek o 20:45 etc. Czasem zdarzą się jednak perełki warte opisania.

1. Klient brał sobie internet z telewizją (modem wifi w cenie abonamentu, wychodziło to samo co internet i dzierżawa osobno), wciśnięto mu również dodatkowy pakiet kanałów "na próbę" za 80 zł dodatkowo miesięcznie. Sam klient tego nie chciał, nie zrezygnował z tego pakietu 'na próbę' (nikt mu nie powiedział że trzeba zgłosić rezygnację) i utkwił z dwuletnią umową na usługę z której w ogóle nie korzysta (dekoder schował do szafy i tak 2 lata umowy sobie przeleżał), idzie do salonu przedłużyć internet gdzie powiedzieli mu... że bez pakietu pani mu umowy przedłużyć nie może. Powiedziałem złóż pan wypowiedzenie na pakiet, przedłużę panu neta i podstawowe TV, załatwione. Salon sprzedaży TEJ SAMEJ FIRMY robi go w (...)

2. Przedłużenie telefonu. Pani z miejsca drze pyska, że mamy się odwalić, ma załatwione był kurier. Już coś mi nie halo bo na plany kuriera nie wysyłamy, tylko potwierdzenie pocztą że umowa przedłużona. Proszę ją żeby wzięła tą umowę, czyta czyta Telekomunikacja Miejska SA. I przez 8 minut usiłowałem wytłumaczyć że to NIE nasza firma i została oszukana, i tak nie uwierzyła i kazała spadać na drzewo. Nie to nie, bez łaski. Po miesiącu przychodzi na mnie reklamacja od... tak, tej klientki. Zarzuca MI że wysłałem jej umowę na zmianę operatora i żąda powrotu do TPSA. Rozmowa przesłuchana, reklamacja bezzasadna, klientka uwalona u oszusta na 28 miesięcy, bo 10 dni na rezygnację minęło dawno temu.

3. Też plany telefoniczne. Klientka ma najtańszy abonament, mówi że wystarczają jej minuty, zerkam do rachunku a tam... 300-700 zł miesiąc w miesiąc wyklepane na stacjonarne za granicę. Ale ona tak mało rozmawia. Proponuję z buta najwyższy plan gdzie ma 40 godzin również na I strefę zagraniczną i płaciła by sobie tylko te 90zł abonamentu bez przekroczeń. Nie chce, mówi ze pójdzie do salonu. OK, nie ma sprawy. Po jakimś czasie sprawdzam sobie w systemie co wzięła w tym salonie i... wcisnęli jej znowu najtańszy abonament startowy gdzie dalej będzie dopłacała po 500 zł za rozmowy.

call center

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 342 (418)

#28989

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jakie cuda potrafi zdziałać wymiana kadry pracowniczej.

Poczta. Nie jakaś główna, zwykła poczta.

Przez wiele lat trzeba się było tam zmagać z niebotycznymi kolejkami bo pracownicy się tam nie zmieniali od upadku poprzedniego ustroju. Lista problemów jest długa, wymienię kilka najbardziej upierdliwych:

1. Pracownicami były typowe "relikty PRL", czyli opryskliwe 50-tki dostające pieniądze za picie kawy
2. Na klawiaturze pisały jednym, ewentualnie dwoma palcami.
3. Wysyłka listu za granicę? Szykuj się stać przy okienku minimum 20 minut.
4. Przeginanie z ogrzewaniem. Na dworze mrozy, ludzie w kolejce ubrani jak na mrozy przystało natomiast w naszym przybytku - 30 stopni i panie w bezrękawnikach, aż się z nich leje.
5. Okienka są 2, natomiast czynne zawsze tylko jedno.

W efekcie po głupie awiza trzeba było stać minimum 40 minut w zaduchu, i to w dzień roboczy o pierwszej po południu. Strach myśleć co było w godzinach szczytu.

2 lata temu kierowniczka w końcu poszła na emeryturę a wraz z tą zmianą pozmieniano całą resztę pracowników na kadrę w granicach 25-40 lat.

Zamawiam mnóstwo rzeczy w internecie, na pocztę muszę chodzić co kilka dni i jeszcze nie zdarzyło mi się czekać dłużej niż 10 minut.

Nie da rady w innych urzędach też pousuwać tych obiboków?

poczta

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 563 (617)
zarchiwizowany

#29094

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pisałem już o pracownikach poczty jako przyczynie długich kolejek, teraz napiszę o czymś wprost przeciwnym.

Mam na osiedlu dobry mięsny, obsługa jest miła, towar zawsze świeży, ceny w normie. Więc popyt spory, zwłaszcza w okolicach świąt.

Obsługa jest naprawdę dobra i sprawna, uwijają się jak w ukropie, jako że sklep sprawdzony to nie ma tam chwili żeby stał bez klientów. Co ważne, mieszkam na Górnym Śląsku więc sporo osób ma w rodzinie jakiegoś górnika. W tymże sklepie realizują bony z kopalni. Jednak mimo sprawnej obsługi we wtorek musiałem tam odstać w kolejce skromne 90 minut...

Przyczyny:
1. Klient "idzie wojna". Najczęściej płaci bonami, bierze mięcha za 300-400 zł, ilości takie że szłoby wyżywić mały pułk armii przez tydzień.

2. Klient zastanawiacz. Pyta się o wszystko, zastanawia się nad każdym zakupem (a najczęściej bierze tego dużo), za nim 20 osób syczy jak wściekłe koty jednak nie przeszkadza mu to

3. Klient cwaniak. Z samego rana zostawia listę by móc sobie po południu odebrać bez kolejki (OK, nie każdy ma czas stać, często osoby robiące większe zakupy robiły to w taki sposób żeby nie blokować kolejek na zbyt długo) ALE przy odbiorze stwierdza że jeszcze mu brakuje tego. I tego. I jeszcze tego. W efekcie robi jeszcze całkiem spore zakupy blokując kolejkę.

Najbardziej upierdliwe są te z bonami. Szczyt pobiła jedna baba, nabrała mięsa za 140 zł, po czym stwierdziła że wprawdzie to ma jak zapłacić ale wie Pan, mam bonów tylko na 40 zł. Ja bym Panu doniosła za 3 dni...

Poza tym może 20-30% normalnych klientów.
Nie byłoby to bardzo męczące gdyby nie to że za takim agentem stało po 20-30 osób, momentami wręcz na dworze.

Tak więc nie tylko przez obsługę mamy czasem gigantyczne kolejki.

mięsny...

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 96 (190)

#19749

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio modne umowy maści wszelakiej więc i ja coś tam wyskrobię.

Mam sobie telefon w T-Mobile (dawniej Era). Umowa podpisana na 2 lata w sierpniu 2007 roku, wygasła daaaawno temu. Mam więc ją na czas nieokreślony (konkretnie taryfa Nowa Era 80) i postanowiłem ją tak właśnie zostawić bo w ramach tego abonamentu mam minuty do Play a gdybym umowę przedłużył - płaciłbym po 70 groszy za każdą minutę, oczywiście kompletnie poza pulą z abonamentu. Z Playem rozmawiam średnio półtorej godziny miesięcznie więc mój rachunek z umową na czas określony nie wynosiłby 70 zł jak mi wszyscy obiecują, a co najmniej dwa razy tyle.

Będzie o wyjątkowo namolnych konsultantach oferujących przedłużenie umowy. Rozumiem że jest to ich praca i pierwsze kilka (naście?) telefonów dzielnie znosiłem za każdym razem, tłumacząc po 10 minut dlaczego umowy nie przedłużam i zostawiam ją tak jak jest. Ostatnio jednak intensywność telefonów znacząco się zwiększyła (co jest dziwne, oni zajmują się raczej klientami z umowami na wykończeniu lub tuż po, moja umowa wygasła jakieś 800 dni temu...) i same te telefony są coraz bardziej chamskie. Pomijam fakt, że dzwonią o każdej porze doby, taka ich robota. Dzwoni telefon, co najmniej 10 w tym miesiącu. Oczywiście zastrzeżony, niestety telefony takie odbierać muszę bo często z takich dzwonią w ważnych dla mnie sprawach:

[J] Halo?
[K] Halo, czy rozmawiam z panem Janem Iksińskim?
[J] Tak, to ja. O co chodzi?
[K] (gadka szmatka o nagrywaniu rozmów etc.)
[J] No dobrze, ale o co chodzi?? Nie mam za bardzo czasu.
[K] Chodzi o umowę na pana telefon która wygasła DWA LATA TEMU!! I PŁACI PAN PO 8 DYCH MIESIĘCZNIE! (tak, darł się na cały regulator).
[J] (znowu era...) Tak, płacę 8 dych miesięcznie. I tak zostanie bo nie chcę płacić dwa razy tyle! Do widzenia.
[K] Ale niech pan zaczeka! Mamy dla pana niesamowitą ofertę!
[J] Tak, wiem umowa na 24 miesiące z jakimś super telefonem i w ogóle cud miód. Ale bez minut do Playa. Dziękuje nie skorzystam.
[K] No ale czemu?! Niech pan to przemyśli, tyle panu tu dajemy a pan nie chce! Wstyd!! (no tak, wstyd że jestem ich klientem...)
[J] Wie pan co? Jest pan chyba czterdziestym pacanem któremu w koło macieju tłumaczę żeby odznaczyli w systemie że CHCĘ SIEDZIEĆ NA NIEOKREŚLONYM!! I wie pan co... skorzystam z tego że mam taką właśnie umowę wypowiadając ją w trybie natychmiastowym bez żadnych kar. Bo mam dość tego waszego wciskania mi kitu o niższych rachunkach podczas gdy w rzeczywistości będą sto procent wyższe. Przejdę sobie do play i dam zarobić paniom dzwoniącym do ludzi w celu przeniesienia do nich numeru. Do widzenia!!
[K] (zabrakło mu słów). Czekam sobie 10 sec na linii...w tle słychać "Kur*** co za debil. 2 lata po umowie i nie wziął..."
[j] Debil? Ha! Mam cię, mówiłeś że nagrywacie tak?
[K] (chyba się wystraszył)
[j] Życzę żeby panu zrobili ocenę pracy z tej właśnie rozmowy, do widzenia :)

Umowa wypowiedziana, uciekam z tego cyrku na kółkach.

era / T mobile

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 453 (481)