Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nuclear82

Zamieszcza historie od: 5 czerwca 2011 - 0:13
Ostatnio: 10 marca 2019 - 17:59
  • Historii na głównej: 21 z 42
  • Punktów za historie: 11007
  • Komentarzy: 885
  • Punktów za komentarze: 5618
 
zarchiwizowany

#18878

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio tutaj sporo o providerach internetu to i ja napiszę co nieco.

Działo się to w latach 2006 i 2007, pierwszy internet w domu. Zdecydowałem się na operatora osiedlowego ponieważ oferował prędkość do 550 kb/s bez limitu transferu za 60 zł/mies a alternatywą była jedynie TPSA z jej 36-miesięcznymi umowami oraz haraczem za utrzymanie linii telefonicznej (do tej pory nie rozumiem dlaczego każą płacić 30 zł za nic)

Jako że był to mój pierwszy internet - korzystałem intensywnie, można by nawet powiedzieć że 24 godz na dobę (głównie ściąganie). Przez pierwsze 3 tygodnie prędkość była ok - w granicach 450-500 kb/s, nie czepiałem się o te brakujące kilkadziesiąt bo zawsze jakiś tam narzut pakietów jest. Ale po tym czasie zaczęła spadać - najpierw do 300, potem do 100, po tygodniu miałem internet wolniejszy niż wdzwaniany dial-up i przeglądanie czegokolwiek było niemożliwe! Dzwonię zatem do gościa i pytam się o co kaman - i tu pierwszy zonk. Prędkość mam obniżaną bo rzekomo obciążam sieć - no fakt, komputer chodził 24 godziny na dobę ale nie sądzę żeby jedna osoba była w stanie obciążyć sieć do której jest podpięte 800 osób! Co ciekawe karygodnie niski transfer był całą dobę, o 3 w nocy był taki sam jak o 7 wieczór. Po kilku telefonach (i chyba 40 zł wydanych na rozmowy) udało się ustalić że przywrócą mi prędkość taka jak w umowie ale narzucą mi limit transferu 25 GB miesięcznie. No trudno, nic w umowie o tym nie było (ba, nawet się reklamował jako łącze bez limitu transferu) a cóż miałem zrobić jak przy tych 30 kb/s to nawet wysłanie maila zajmowało pół godziny. Umowę miałem zawartą na rok czasu i jakoś wytrzymałem choć notorycznie pojawiały się przerwy w dostawie internetu (rekord - ponad dwa tygodnie, a rachunek trzeba cały zapłacić, a jak!) oraz parosekundowe "zrywki" połączenia przez co np. ściągnięcie dużego pliku przez przeglądarkę (nie P2P) było bardzo utrudnione. Nigdy już nie podpiszę umowy z żadnym osiedlowym operatorem, od listopada 2007 mam internet z UPC - początkowo 2 Mb, potem 15 Mb, teraz 50 Mb - zawsze pełna prędkość, zawsze pięknie wszystko chodzi a za trójpak z HD TV i 240 min do wszystkich oprócz Play płacę 130 zł. Przez 4 lata w tej firmie była jedna kilkugodzinna przerwa w dostawie usług o której zostałem nawet poinformowany wcześniej sms′em.

internet

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (65)
zarchiwizowany

#15535

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka śmieszna historyjka z mięsnego z wczoraj

Stoję w kolejce po wędliny. Kolejka bardzo długa, około 20 osób zawiniętych w spiralkę bo sklep mały. Wchodzi małżeństwo w wieku już-nie-młodym, jeszcze-nie-starym. Przy czym ona wymiary modeleczki, on - wymiary modeleczki pomnożone przez 3. Żonka przewraca oczami i widząc kolejkę na około godzinę stania ostatecznie rezygnuje z wejścia do sklepu. Na to odzywa się jej mąż:
-Ale jak to, nie będzie dzisiaj KIEŁBACHY na obiad?!?! (tonem max oburzenia połączonego z zabawnym)
Żona tylko poklepała go po brzusiu dorodniejszym niż 9-miesięczna ciąża i wyszli :)

mięsny

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (193)
zarchiwizowany

#14684

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia mająca też na celu wzmożyć Waszą czujność na takich ludzi i bardziej interesować się starszymi osobami w Waszych rodzinach. Są w naszym kraju grupy oszustów-wyłudzaczy którzy powołując się na problemy krewnych ofiary próbują wyciągnąć od nich nierzadko duże pieniądze.

Z 4 lata temu po południu mama dostała telefon od wujostwa mieszkającego w Krakowie. Byli u nich ludzie którzy mówili, że mama ma jakieś duże kłopoty, znajduje się w Wieliczce (mieszka w Katowicach) i potrzebuje natychmiast 15,000 zł. Oszuści wywiad mają nienaganny bo udało im się poprawnie ustalić imię mojej mamy i to, że jest z nimi spokrewniona. Ciocia odpowiedziała im tylko żeby przyszli za półtorej godziny. Miała już naszykowane dla nich 7 tysięcy (na biednych nie trafiło - 85 letni wujek ma dwa dyplomy uczelni technicznej, ciocia była dyrektorem szkoły - więc oszuści od razu pojechali z grubej rury bo o ich stanie materialnym pewnie też się dowiedzieli) ale wolała zadzwonić i spytać się co tak naprawdę sie dzieje. Oczywiście nie było żadnych problemów i żadnej Wieliczki, poza tym nikt z rodziny nie wysłałby obcej osoby żeby pożyczyć jakiekolwiek pieniądze, nawet małe. Mimo sędziwego wieku ich umysły wciąż są ostre jak żyleta więc niełatwo jest im cokolwiek wmówić, jednak wiele osób w podeszłym wieku już nie ma tak dobrze. Gdyby trafiło na niezbyt zdrową umysłowo już babcię to pewnie by im się udało.

Oszuści już się u wujków nie pojawili, zgłoszenie na policję było, złapano ich po kilku miesiącach jak wpadli na takiej samej próbie w innej dzielnicy. Ponoć tylko tej dwójce udało się oszukać kilkanaście starszych rodzin.

oszuści i wyłudzacze

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (154)

#13280

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jeszcze jedna historia o chciwym właścicielu chcącym wyłudzić pieniądze z ubezpieczalni. Tym razem źle się to dla tej osoby skończyło.

Pan ten od kilkunastu lat miał na osiedlu niewielki sklepik spożywczy - ot, taki z podstawowymi rzeczami. Pod koniec 2007 roku dosłownie 20 metrów od niego wybudowano Biedronkę (jego sklep był po drugiej stronie głównej drogi) - a co za tym idzie jego utarg spadł niemal do zera. Co postanowił zrobić sprytny właściciel? Pewnej styczniowej nocy zostawił odkręcony zawór gazu no i stało się - około 22:00 całym osiedlem zatrzęsła potężna eksplozja. Fragmenty sklepiku znajdowano nawet pół kilometra od jego lokalizacji, w kilkudziesięciu mieszkaniach poszły szyby i kilka osób zostało lekko rannych.

Skrajnie nieodpowiedzialny facet nie dostał ani grosza, musiał ponieść koszty pobocznych zniszczeń wyrządzonych przez wybuch (czyli te szyby, pouszkadzane auta, koszty leczenia ludzi którzy mieli pecha znajdować się blisko "bomby" - w sumie 6-cyfrowa suma) i trafił za kratki na 10 lat. I tak dobrze że tylko na tym się skończyło, wybuch był na tyle silny że osoby znajdujące się w strefie rażenia miały dużo szczęścia że jeszcze żyją.

osiedlowy sklep

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 538 (622)
zarchiwizowany

#13275

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przez tą zdecydowanie nie letnią pogodę przypomniała mi się pewna akcja z wiosny zeszłego roku.
Jak wiadomo w maju 2010 w wielu regionach kraju była powódź. I to nie byle jaka bo pół Polski było zatopione. Chodzi o znajomego właściciela salonu samochodowego.

Salonik ten znajdował się w znacznym zagłębieniu terenu więc przy każdych większych opadach miejsce to zmieniało się w jeziorko. Ostrzeżenia o nadchodzącym niżu genueńskim i groźbach powodzi były dobre 3-4 dni przed rozpoczęciem się opadów. Gdy już opady się zaczęły, do zatopienia tegoż salonu minęło ponad 30 godzin. I tutaj pytanie - dlaczego mając tyle czasu właściciel nie ewakuował samochodów na wyżej położony teren? Ano dlatego że 'i tak ubezpieczalnia zwróci mu pełną szkodę i jeszcze na + wyjdzie'. Ubezpieczalnia zwróciła...tylko po jaką cholerę płacić tyle pieniędzy za coś co było w 100% do uniknięcia? Chciwość właściciela miała efekt w postaci 12 aut zalanych po dachy i ponad pół miliona zł z ubezpieczalni za straty, których można było łatwo uniknąć. I dziw się że w tym kraju nigdy nie ma pieniędzy, jak dla paru groszy zysku jednego debila ktoś musi wydać 600 tysięcy.

salon fiata

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (167)

#12190

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kupując w sklepie spożywczym popularnej polskiej sieciówki zauważyłem że konsekwentnie jestem tam oszukiwany i to nie na "mogę być winna grosika" czy podobne pierdoły a na 10-15 procent wartości zakupów. A to nabili mi 3kg cukru zamiast 2, a to wbili na kasę 25 dag polędwicy mimo że na wadze znajdowało się np. 18. Jako że czynili to ZAWSZE wykombinowałem sposób jak im utrzeć nosa - mam znajomego policjanta i udałem się tam na zakupy razem z nim, przy czym on był w cywilnym ubraniu - pracuje w wydziale kryminalnym.

Wchodzimy zatem do sklepu, kupuję jakieś tam pierdoły typu 4 piwa, ryż, kilka batoników i z 30 deko szynki tradycyjnej. Kolega też coś tam kupił, dokładnie zapamiętaliśmy ile było na wadze. Płacimy, patrzymy na paragon i co się okazuje? Klasyczny numer, nabite 5 piw a nie 4, 38 dag zamiast 31, o 2 batoniki więcej niż kupiliśmy - razem ponad 20% więcej do zapłaty niż wartość naszych zakupów. Na to kolega wyciąga służbową legitymację i oznajmia pani, że zostaje zatrzymana pod zarzutem oszustwa :) Ta pobladła momentalnie, coś tam podukała, w końcu jednak przyznała się do winy. Zdarzenie miało miejsce 4 miesiące temu, sąd orzekł 3 tysiące złotych grzywny dla pechowej kasjerki + pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Trochę mi szkoda się zrobiło tej ekspedientki potem, jak powiedziała, że miała odgórny nakaz oszukiwania klientów, inaczej kierownictwo mocno cięło jej po i tak mizernej wypłacie. I tak jest w większości sklepów tej sieci.

Apel - NIE KUPOWAĆ tam, a jeśli musicie - dokładnie patrzeć na paragony! Jaka to sieć - macie pod historią.

PSS Społem

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (734)
zarchiwizowany

#12772

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O obrończyniach czystości rasy polskiej, tych z antenkami na głowach.

Opalać się bardzo lubię i robię to około 6 miesięcy w roku, przy czym przez 3-4 przybieram czekoladowy kolor. Mówcie co chcecie, ja to lubię a jeszcze nigdy w życiu się nie spaliłem na czerwono mimo że filtr UV to największy wróg.

Było to koło 10 maja, po wielu pogodnych dniach byłem już bardzo ciemny, niewielu osiąga taki kolor nawet na urlopach nad Morzem Śródziemnym ^^ Idę sobie spokojnie z moją 70-kilową bestią wybiegać ją na dużą łąkę nieopodal i widzę trzy moherki jak wgapiają się we mnie jak sroki w gnat. Będzie akcja - myślę sobie. I się nie myliłem :D

Już z daleka słyszę skrzeczące 80-tki
[M1] Patrzcie go, Cygan jakiś!
[M2] No, tego psa to pewnie ukradł! Takich to powinni na Sybir wywozić!
[M3] Złodziejstwo się szerzy, za moich czasów to było inaczej...

hmm... to że zostałem wzięty za Cygana jeszcze przejdzie (wszak nic do tego narodu nie mam) jednak te babcie były wyznawczyniami równoważenia pojęcia Cygan z pojęciem złodziej.

[j] Przepraszam, a co się paniom we mnie nie podoba?
[M1-3] Wypi**** stąd złodzieju! Ja po policję zadzwonię! A ten pies jeszcze mnie zje! Pozwę Cię! Zniszcze Cię! Spalisz się w piekle kupo gówna! i tego typu wyzwiska jakieś 5 minut
[j] (bezczelnie lekceważącym tonem) Mówiłyście panie coś? Bo wiecie, ja kiepsko słyszę trochę bo po zabiegu jestem.
[M1-3] Krzyki raz jeszcze, w tym że mam zabierać psa bo ją zje
Na co odpowiadam
[j] Pani... pani to się nawet na parówki nie nadaje! A co dopiero na mięso dla mojej Sary. Gdzie takie stare jakieś, pewnie z tysiącem chorób.

No i babinki zatkało :P Ulotniły się w tempie jakieś 25 km/h. A najlepsze jest to że byłem 150 metrów od swojego ogródka a radiomaryjne babsztyle przyjechały do kogoś tam z rodziny przez pół Polski. Na szczęście jeszcze tego wieczoru ich nie było i do tej pory nie ma. A od sąsiadów usłyszałem że w czasie kilkugodzinnego pobytu zdążyły 3/4 wioski zrugać od najgorszych.

Elitarna jednostka uderzeniowa MOHER

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (182)
zarchiwizowany

#12749

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O bałaganie w papierach UPC - dostawcy internetu, telefonii i telewizji.

Z samego dostawcy jestem bardzo zadowolony bo mam naprawdę dobre usługi (50 Mb/s, 240 min do wszystkich poza Play i cyfrówka z 9 kanałami HD - a to wszystko za 120 zł/mc) ale jakieś półtora roku temu spotkała mnie dziwna dosyć sytuacja która ciągnęła się miesiącami.

Otóż na moim profilu niespodziewanie pojawiła się wpłata w wysokości 250 złotych co zaowocowało moim ujemnym saldem (nadpłata 120 kilka zł!). Przeglądnąłem historię przelewów, no za cholerę nie płaciłem im 250 bo niby czemu? Zadzwoniłem do nich, konsultantka powiedziała że jednak musiałem wpłacić bo jest u nich taka wpłata i mam po prostu nadpłatę, i kolejną fakturę mogę zapłacić pomniejszoną o to saldo. Ja wiedziałem że coś tu jest nie tak ale dwa kolejne telefony - to samo. Olałem sprawę, po 5 miesiącach (!) przychodzi mi SMS informujący o zadłużeniu na kwotę 137 zł (!! zawsze rachunki płaciłem kiedy tylko się pojawiły). Okazało się że klient który zapłacił te 250 zł źle wpisał numer faktury w tytule przelewu i kasa poszła na "mój" rachunek. Wyrównałem to, potem już wszystko było OK. Jestem tylko ciekaw co przeżywał ten który wpłacił te 250 zł a rachunek miał niezapłacony (no bo płatność poszła za moją fakturę a nie jego) i przez 5 miesięcy męczył się z wyjaśnieniem sprawy.

Także dokładnie sprawdzajcie wszystkie numery faktur, rachunków etc. bo potem jedna literówka może przyprawić Wam kilka miesięcy bojów o swoje.

UPC

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 8 (42)

#11840

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z dzisiaj która o mało nie skończyła się tragedią.

Czekam na pociąg do centrum na pomniejszym dworcu (taki z 1 peronem), wraz ze mną czeka może 8-10 osób. Blisko mnie siedzą dwie kobiety, jedna ok. 25 lat, druga ok. 45, wystrojone jak nie wiem co a z nimi może 5-letni chłopczyk z gatunku "żywe srebro". Do wjazdu pociągu zostały może dwie minuty, chłopczyk biega po całym peronie i wspina się na co tylko może, a panie czytają jakieś damskie pisemko nie patrząc na nic.

W odległości może 500 metrów widać już nadjeżdżający pociąg, kiedy mały nagle zeskakuje z peronu wprost na tory!!! Peron ma ok. 1m wysokości, upadł dość niefortunnie i zaczął płakać. Szybko wstałem i podniosłem małego na peron, kiedy młodsza pani uniosła wzrok znad kolorowych bucików w pisemku i wyjeżdża do mnie z pyskiem, że jak śmiem dotykać jej dziecko!!!

Witki mi opadły pod ziemię, odparłem jej tylko że pewnie, lepiej niech mały zginie bo głupia pinda czyta gazetkę. Na szczęście starsza kobieta (jej matka) miała mózg lepszej firmy i przeprosiła za nią i podziękowała mi. Synkowi poza dość sporym zadrapaniem na przedramieniu na szczęście nic się nie stało.

Co ciekawe, gdy mały wypadł na tory pozostałe kilka osób nagle zaczęło zachwycać się krajobrazem dookoła.

Katowice Ligota

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 672 (768)

#11712

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Było to w czasach kiedy monitory LCD dopiero wchodziły na rynek, do wyboru było dość mało modeli a cena średniej jakości panelu przekraczała 2500 zł. Technologia również była "nowa" i matryce nie miały jeszcze takich czasów reakcji jak obecnie - więc o ile do biura się nadawał to do filmów czy gier niekoniecznie - występowało wtedy koszmarne "smużenie" i znaczny spadek jakości obrazu.

Chciałem wymienić monitor w swoim zestawie domowym - na którym dużo gram a "piętnastka" z 1998 roku już powoli kończyła żywot. Wchodzę zatem na giełdę i wybieram odpowiednie urządzenie - 19-calowy Samsung, oczywiście CRT. Podbija do mnie sprzedawca i zaczyna mnie nakręcać na LCD-ki, zachwalając je wniebogłosy mimo że wtedy naprawdę były szajsowate i wściekle drogie. Pokazał mi super ostry obraz na ich LCD-kach a następnie włączył mojego przyszłego CRT i mówił jaka różnica jakości. Faktycznie różnica była duża na korzyść LCD. A dlaczego?

Otóż...wszystkie monitory CRT miały obniżone niemal do minimum ustawienia kontrastu i jasności a w ustawieniach karty graficznej mocno zniekształcono kolor (za duża gamma, za niska temperautra, za niski kontrast - ogółem ustawienia jakich żaden zdrowy człowiek nigdy nie użyje). W tym czasie LCD miały optymalnie wszystko wyregulowane i na statycznym obrazie prezentowały się pięknie.

"Zrypałem" prowadzącego giełdy co on za akcje tu odstawia to mi odpowiedział że specjalnie robią tak bo tych LCD nikt nie chce kupować. Powiedział żebym nikomu nie mówił i dał mi 20% rabat na mojego CRT :)

giełda w Katowicach

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 464 (560)