Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nuclear82

Zamieszcza historie od: 5 czerwca 2011 - 0:13
Ostatnio: 10 marca 2019 - 17:59
  • Historii na głównej: 21 z 42
  • Punktów za historie: 11007
  • Komentarzy: 885
  • Punktów za komentarze: 5618
 
zarchiwizowany

#66989

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Spotterzy, hejterzy, wiocha.pl, fejsbuczek...

Przeraża mnie to.

Bo nigdy nie wiesz czy przypadkiem tam nie wylądujesz. Z ludźmi i rzeczami tak jest że czasami coś nieprzewidzianego się stanie. Poślizgniesz się i wpadniesz centralnie w krowi placek, spodnie nie wytrzymają i strzelą na d***, oberwiesz ptasim "mleczkiem" prosto na czarny żakiet, stara sąsiadka spod 13-tki wyrzuci bardzo śmierdzące śmieci z okna które spadną na Ciebie.

Wcześniej takie coś było traumą tylko przez chwilę. No trudno, stało się, widziało mnie parę obcych ludzi którzy nawet mnie nie znają, co mnie to obchodzi.

Niestety dzisiaj nawet żula stać na telefon z aparatem cyfrowym. Trochę bogatszego żula na smartfon z dostępem do internetu. Mężczyźni częściej gapią się w ten cholerny 5-calowy ekranik niż na cycki swoich (albo i nie swoich :)) partnerek. Spotka Cię zatem coś nieprzyjemnego - nie dość że musisz znieść to w drodze do domu to istnieje spora szansa znalezienia siebie na jakimś portalu radośnie publikującym różne "anomalie" które ludzie uchwycili swoimi ukochanymi telefonami. I te podpisy pod tymi obrazkami, pa jaka wiocha, no ja nie mogę, ahahaha, 100 okejek w górę!

Jak ostatnio mi się spieszyło do domu to szedłem po 3 schodki, nagle usłyszałem tylko prrrrt! Spodnie poszły w kroku, dziursko na 10 centymetrów, widać jasne gacie. Gdyby nie to że stało się to już w mojej własnej klatce schodowej, też pewnie wylądował bym na którymś z tych cudownych portalików.

Do wszystkich "spotterów". Zanim obśmiejecie jakąś "anomalię" uchwyconą na ulicy, zastanówcie się. Czy chcielibyście oglądać swoje własne zdjęcie (albo nie wiem, kogoś z najbliższej rodziny) na tym portalu, okraszone setką komentarzy na poziomie gorszym niż gimnazjum nawet?

spotting

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 85 (323)
zarchiwizowany

#66850

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trochę inna opowieść o tym, czemu ludzie nie wracają do Polski z emigracji.

To że na zachodzie jest lepiej niż tu (jak znasz język i masz kwalifikacje) wie chyba każdy. Więc nie będę pisał tu o niechęci powrotu do naszych 1700 zł miesięcznie.

"Znajomy" (dalszy taki, ledwo go znam, historię zasłyszałem w pracy) 7 lat temu wyjechał na stałe do pracy w UK. Ustawił się tam jako tako, wynajmował mieszkanie, poznał jakąś kobietę w międzyczasie. Niby wszystko OK, z tym że znajomy ten od kielicha raczej nie stronił i co chwilę odstawiał różne numery. Po tych 7 latach napsocił na tyle że został dyscyplinarnie zwolniony, przy okazji wyszło że ma długi, jest wielokrotnie karany i ogólnie to dostał przymusową deportację i "miśka w paszport" na 3 lata.

Wrócił zatem do ojczyzny gdzie na wejściu go przywitał dług na prawie 500.000 złotych :) Co się okazało, tuż przed wyjazdem nabrał pożyczek gdzie tylko się dało, do tego podpisał kilka umów na abonamenty telefoniczne (oferty z telefonem za 1 zł) oraz sprzęty na raty których oczywiście nie spłacał wcale. Sprzęty przehandlował, zdobył w ten sposób sporo gotówki żeby się tam "ustawić" (pewnie przechlał większość, taki typ człowieka co jak poczuje woń lepszej gotówki to stawia wszystkim najdroższą wódę żeby się popisać). Długi zostały posprzedawane do zewnętrznych agencji a następnie przejęte przez komornika który znalazł go bardzo szybko :) Skonsolidowane wraz z odsetkami kapitalizowanymi od 7 lat dały coś koło 440 tysięcy PLN.

Teraz facet nie ma pracy, ma zakaz wstępu do GB i jest zadłużony tak że do końca życia się z tego pewnie nie wypłaci.

Jaki z tego morał - Nie palimy za sobą mostów. Nigdy nie wiesz co cię czeka w przyszłości. Tego typu zachowanie (masowe branie pożyczek i sprzętów na raty przed wyjazdem, bez zamiaru płacenia) niestety jest dosyć często spotykane.

emigracja

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (301)
zarchiwizowany

#65835

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Skoro o jeżdżeniu modnie ostatnio to też coś dorzucę.

Dawno temu to było bo jeszcze na kursie prawa jazdy. Końcowe godziny kursu, jedziemy sobie w zabudowanym spokojnie te 50 kilka km/h, ruch mały, słoneczna niedziela. Nagle na zderzak siada mi granatowe Passeratti rocznik 198x, klekoczące niemiłosiernie. Bezpieczna odległość dla gościa była chyba jakimś obcym pojęciem bo siedział tak blisko że ledwo widziałem jego maskę we wstecznym lusterku.

No i jedziemy tak sobie, koksik w Passeratti się nakręca, z przeciwka akurat mały sznurek jedzie...nagle koniec! Z przeciwka pusto! Redukcja, gaz w podłogę, chmura gęstego czarnego dymu i poszeeeedł!!! To przyspieszenie 20 sekund do setki aż zrywało asfalt z jezdni!

Poszedł, dokładnie przez podwójną ciągłą i następnie na przejściu dla pieszych. Za krzakiem akurat suszyli :)

Coś mi się zdaje że trochę zapłacił za to wyprzedzanie.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (41)
zarchiwizowany

#65597

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia zza oceanu.

Nie dotyczyła mnie, jednak z całą pewnością (niestety) prawdziwa, jak również występująca ostatnio coraz częściej.

Sporo sobie gram w gry online (WoW, Diablo, LoL i tym podobne) i mam paru znajomych którzy także streamują. Streamowanie to granie w taką grę będąc podpiętym na żywo do swego rodzaju usługi telewizyjnej - streamer sobie gra i coś tam robi i w tym czasie ogląda go na żywo ileś tam widzów. Ci bardziej znani streamerzy robią to już w ramach swojej pracy, po 8 godzin dziennie i mają nawet po kilkadziesiąt tysięcy widzów na kanale - spokojnie mogą z tego wyżyć i to na całkiem niezłym poziomie.

Zjawisko o którym mówię to tzw. "Swatting". Na czym to polega? Ano na tym że jeden z widzów ustala tożsamość streamującego, jego dane osobowe i adresowe, a następnie wykonuje połączenie na policję, informując na przykład że właśnie zabił swoją rodzinę i zabije każdego kto się pojawi u progu jego domu. Do wykonania fałszywego połączenia stosowana najczęściej stosuje zamaskowany numer telefonu, przez co bardzo trudno jest później namierzyć sprawcę.

Cała akcja to chory "żart" który ma na celu sprowadzenie jednostki antyterrorystycznej do domu streamującego. Jako że treści zgłoszeń wskazują zawsze na bardzo poważne przestępstwa (zabójstwa, alarmy bombowe), wysyła się całą armię w pełni uzbrojonych ludzi z jednostki taktycznej, którzy "bez pukania" szturmują dom ofiary. Spodziewają się tam uzbrojonego szaleńca gotowego ich ostrzelać w każdym momencie a zastają...zszokowaną niewinną rodzinę która nie ma pojęcia co się dzieje. Cała "akcja" to oczywiście fałszywe wezwanie, jednak z racji specyfiki działań brygad AT stanowi bezpośrednie zagrożenie życia poszkodowanego. Ci chłopcy są wzywani do szaleńców i mają zezwolenie na użycie ostrej amunicji w momencie poczucia zagrożenia. Krótko mówiąc, oni się nie pie*****lą.

Wyobraźcie sobie piekło jakie przeżywa np. 10-letnie dziecko widząc kilkunastu policjantów z karabinami maszynowymi wycelowanymi prosto w jego głowę.

Możecie sobie pisać fejk, albo że z USA to mnie nie dotyczy. Niestety tak nie jest bo trend jest alarmujący i z każdym miesiącem ilość "swattingów" rośnie w uderzeniowym tempie. Ktoś niewinny w końcu zginie bo np. będzie trzymał w ręku czarnego pada który policjant w ogniu chwili obierze za broń i go zastrzeli. Zdarzają się już przypadki w Europie, tylko kwestią czasu jest zanim przyjdzie to do nas.

Jak wygląda "swatting" na żywo, można sobie zobaczyć na tym filmiku. W sieci jest jeszcze ze 100 podobnych:

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (268)
zarchiwizowany

#60820

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia dość stara bo chyba z 2010.

Miałem abonament w erze (teraz t-mobile) i czasami zdarzało mi się wysłać jakiegoś SMS-a premium rate, a to za 11 zł, a to 23 ale nie więcej niż jednego na miesiąc.

Tymczasem przychodzi rachunek a tam widzę 3 SMS-y po 23 zł, na ten sam numer o dokładnie tej samej godzinie. Myślę sobie raczej niemożliwe, zadzwonimy. Po 12 minutach czekania na melodyjce olałem sprawę i rachunek zapłaciłem, 45 zł to nie majątek a nie mam ochoty dopłacać drugie tyle za czekanie na infolinii (opłata za minutę liczona od momentu wybrania numeru). Umowa i tak się kończyła, myślę jak tak robią to im wypowiem i tyle.

Jednak po dwóch miesiącach mnie zaskoczyli. Przyszedł rachunek, jakiś taki dziwnie niski. Sam abonament 120 zł a tu do zapłaty 79. Czytam czytam patrzę a tu skorygowali błędnie naliczone opłaty za SMS premium rate sprzed dwóch miesięcy.

Tego dnia był jakiś błąd w systemach. Rejestrowało im kilka wiadomości naraz więc zrobili wszystkim korekty.

To jest obsługa na 5. Nie musiałem robić rabanu na infolinii, składać reklamacji i czekać 30 dni aż mi odpiszą szablonem że nie i ch**. Masa klientów pewnie takie reklamacje złożyła ale firma sama z siebie skorygowała faktury WSZYSTKIM co korzystali z tych usług feralnego dnia. Nie tylko tym pyskatym.

Dzisiaj jest to po prostu nieosiągalne. Nawet jeśli jest to błąd czysto techniczny, póki nie zareklamuję to złamanego grosza nie oddadzą. I temu historia ląduje tutaj a nie na wspaniałych. Bo teraz żeby załatwić sprawę musisz straszyć urzędami i sądem. Jak jesteś nieśmiały i nie masz ochoty na walkę z wiatrakami, możesz pocałować klamkę. Ilu klientów dziennie jest w ten sposób oszukiwanych?

Błędy zdarzają się każdemu, nie ma rzeczy idealnych. Ale przyznanie się do takiego błędu to już zupełnie osobna sprawa...

operator

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (36)
zarchiwizowany

#29094

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pisałem już o pracownikach poczty jako przyczynie długich kolejek, teraz napiszę o czymś wprost przeciwnym.

Mam na osiedlu dobry mięsny, obsługa jest miła, towar zawsze świeży, ceny w normie. Więc popyt spory, zwłaszcza w okolicach świąt.

Obsługa jest naprawdę dobra i sprawna, uwijają się jak w ukropie, jako że sklep sprawdzony to nie ma tam chwili żeby stał bez klientów. Co ważne, mieszkam na Górnym Śląsku więc sporo osób ma w rodzinie jakiegoś górnika. W tymże sklepie realizują bony z kopalni. Jednak mimo sprawnej obsługi we wtorek musiałem tam odstać w kolejce skromne 90 minut...

Przyczyny:
1. Klient "idzie wojna". Najczęściej płaci bonami, bierze mięcha za 300-400 zł, ilości takie że szłoby wyżywić mały pułk armii przez tydzień.

2. Klient zastanawiacz. Pyta się o wszystko, zastanawia się nad każdym zakupem (a najczęściej bierze tego dużo), za nim 20 osób syczy jak wściekłe koty jednak nie przeszkadza mu to

3. Klient cwaniak. Z samego rana zostawia listę by móc sobie po południu odebrać bez kolejki (OK, nie każdy ma czas stać, często osoby robiące większe zakupy robiły to w taki sposób żeby nie blokować kolejek na zbyt długo) ALE przy odbiorze stwierdza że jeszcze mu brakuje tego. I tego. I jeszcze tego. W efekcie robi jeszcze całkiem spore zakupy blokując kolejkę.

Najbardziej upierdliwe są te z bonami. Szczyt pobiła jedna baba, nabrała mięsa za 140 zł, po czym stwierdziła że wprawdzie to ma jak zapłacić ale wie Pan, mam bonów tylko na 40 zł. Ja bym Panu doniosła za 3 dni...

Poza tym może 20-30% normalnych klientów.
Nie byłoby to bardzo męczące gdyby nie to że za takim agentem stało po 20-30 osób, momentami wręcz na dworze.

Tak więc nie tylko przez obsługę mamy czasem gigantyczne kolejki.

mięsny...

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 96 (190)
zarchiwizowany

#18878

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio tutaj sporo o providerach internetu to i ja napiszę co nieco.

Działo się to w latach 2006 i 2007, pierwszy internet w domu. Zdecydowałem się na operatora osiedlowego ponieważ oferował prędkość do 550 kb/s bez limitu transferu za 60 zł/mies a alternatywą była jedynie TPSA z jej 36-miesięcznymi umowami oraz haraczem za utrzymanie linii telefonicznej (do tej pory nie rozumiem dlaczego każą płacić 30 zł za nic)

Jako że był to mój pierwszy internet - korzystałem intensywnie, można by nawet powiedzieć że 24 godz na dobę (głównie ściąganie). Przez pierwsze 3 tygodnie prędkość była ok - w granicach 450-500 kb/s, nie czepiałem się o te brakujące kilkadziesiąt bo zawsze jakiś tam narzut pakietów jest. Ale po tym czasie zaczęła spadać - najpierw do 300, potem do 100, po tygodniu miałem internet wolniejszy niż wdzwaniany dial-up i przeglądanie czegokolwiek było niemożliwe! Dzwonię zatem do gościa i pytam się o co kaman - i tu pierwszy zonk. Prędkość mam obniżaną bo rzekomo obciążam sieć - no fakt, komputer chodził 24 godziny na dobę ale nie sądzę żeby jedna osoba była w stanie obciążyć sieć do której jest podpięte 800 osób! Co ciekawe karygodnie niski transfer był całą dobę, o 3 w nocy był taki sam jak o 7 wieczór. Po kilku telefonach (i chyba 40 zł wydanych na rozmowy) udało się ustalić że przywrócą mi prędkość taka jak w umowie ale narzucą mi limit transferu 25 GB miesięcznie. No trudno, nic w umowie o tym nie było (ba, nawet się reklamował jako łącze bez limitu transferu) a cóż miałem zrobić jak przy tych 30 kb/s to nawet wysłanie maila zajmowało pół godziny. Umowę miałem zawartą na rok czasu i jakoś wytrzymałem choć notorycznie pojawiały się przerwy w dostawie internetu (rekord - ponad dwa tygodnie, a rachunek trzeba cały zapłacić, a jak!) oraz parosekundowe "zrywki" połączenia przez co np. ściągnięcie dużego pliku przez przeglądarkę (nie P2P) było bardzo utrudnione. Nigdy już nie podpiszę umowy z żadnym osiedlowym operatorem, od listopada 2007 mam internet z UPC - początkowo 2 Mb, potem 15 Mb, teraz 50 Mb - zawsze pełna prędkość, zawsze pięknie wszystko chodzi a za trójpak z HD TV i 240 min do wszystkich oprócz Play płacę 130 zł. Przez 4 lata w tej firmie była jedna kilkugodzinna przerwa w dostawie usług o której zostałem nawet poinformowany wcześniej sms′em.

internet

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (65)
zarchiwizowany

#15535

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka śmieszna historyjka z mięsnego z wczoraj

Stoję w kolejce po wędliny. Kolejka bardzo długa, około 20 osób zawiniętych w spiralkę bo sklep mały. Wchodzi małżeństwo w wieku już-nie-młodym, jeszcze-nie-starym. Przy czym ona wymiary modeleczki, on - wymiary modeleczki pomnożone przez 3. Żonka przewraca oczami i widząc kolejkę na około godzinę stania ostatecznie rezygnuje z wejścia do sklepu. Na to odzywa się jej mąż:
-Ale jak to, nie będzie dzisiaj KIEŁBACHY na obiad?!?! (tonem max oburzenia połączonego z zabawnym)
Żona tylko poklepała go po brzusiu dorodniejszym niż 9-miesięczna ciąża i wyszli :)

mięsny

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (193)
zarchiwizowany

#14684

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia mająca też na celu wzmożyć Waszą czujność na takich ludzi i bardziej interesować się starszymi osobami w Waszych rodzinach. Są w naszym kraju grupy oszustów-wyłudzaczy którzy powołując się na problemy krewnych ofiary próbują wyciągnąć od nich nierzadko duże pieniądze.

Z 4 lata temu po południu mama dostała telefon od wujostwa mieszkającego w Krakowie. Byli u nich ludzie którzy mówili, że mama ma jakieś duże kłopoty, znajduje się w Wieliczce (mieszka w Katowicach) i potrzebuje natychmiast 15,000 zł. Oszuści wywiad mają nienaganny bo udało im się poprawnie ustalić imię mojej mamy i to, że jest z nimi spokrewniona. Ciocia odpowiedziała im tylko żeby przyszli za półtorej godziny. Miała już naszykowane dla nich 7 tysięcy (na biednych nie trafiło - 85 letni wujek ma dwa dyplomy uczelni technicznej, ciocia była dyrektorem szkoły - więc oszuści od razu pojechali z grubej rury bo o ich stanie materialnym pewnie też się dowiedzieli) ale wolała zadzwonić i spytać się co tak naprawdę sie dzieje. Oczywiście nie było żadnych problemów i żadnej Wieliczki, poza tym nikt z rodziny nie wysłałby obcej osoby żeby pożyczyć jakiekolwiek pieniądze, nawet małe. Mimo sędziwego wieku ich umysły wciąż są ostre jak żyleta więc niełatwo jest im cokolwiek wmówić, jednak wiele osób w podeszłym wieku już nie ma tak dobrze. Gdyby trafiło na niezbyt zdrową umysłowo już babcię to pewnie by im się udało.

Oszuści już się u wujków nie pojawili, zgłoszenie na policję było, złapano ich po kilku miesiącach jak wpadli na takiej samej próbie w innej dzielnicy. Ponoć tylko tej dwójce udało się oszukać kilkanaście starszych rodzin.

oszuści i wyłudzacze

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (154)
zarchiwizowany

#13275

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przez tą zdecydowanie nie letnią pogodę przypomniała mi się pewna akcja z wiosny zeszłego roku.
Jak wiadomo w maju 2010 w wielu regionach kraju była powódź. I to nie byle jaka bo pół Polski było zatopione. Chodzi o znajomego właściciela salonu samochodowego.

Salonik ten znajdował się w znacznym zagłębieniu terenu więc przy każdych większych opadach miejsce to zmieniało się w jeziorko. Ostrzeżenia o nadchodzącym niżu genueńskim i groźbach powodzi były dobre 3-4 dni przed rozpoczęciem się opadów. Gdy już opady się zaczęły, do zatopienia tegoż salonu minęło ponad 30 godzin. I tutaj pytanie - dlaczego mając tyle czasu właściciel nie ewakuował samochodów na wyżej położony teren? Ano dlatego że 'i tak ubezpieczalnia zwróci mu pełną szkodę i jeszcze na + wyjdzie'. Ubezpieczalnia zwróciła...tylko po jaką cholerę płacić tyle pieniędzy za coś co było w 100% do uniknięcia? Chciwość właściciela miała efekt w postaci 12 aut zalanych po dachy i ponad pół miliona zł z ubezpieczalni za straty, których można było łatwo uniknąć. I dziw się że w tym kraju nigdy nie ma pieniędzy, jak dla paru groszy zysku jednego debila ktoś musi wydać 600 tysięcy.

salon fiata

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (167)