Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

sparxx

Zamieszcza historie od: 16 listopada 2011 - 13:49
Ostatnio: 26 grudnia 2023 - 3:18
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 2354
  • Komentarzy: 646
  • Punktów za komentarze: 4595
 
zarchiwizowany

#51589

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W piątek około 23 dzwoni telefon. Biorę telefon, a tam numer mojej bliskiej przyjaciółki. Odbieram i to, co słyszę „ Doosan, ratuj jestem tu i tu, pomóż.”
WTF, ale ubieram się i jadę.
Siedzi na przystanku, w ręku torba. Wsiada, i pierwsze, co widzę, to rozbity nos i podbite oko.
Nie zastanawiając się walimy na pogotowie, a potem do jej domu ( mieszka pod miastem).
A teraz sedno, Aneta poznała faceta, jakieś 7 miesięcy temu, no i ok. sa razem. On wynajmował kawalerkę, Aneta dojeżdżała do pracy w mieście, ale na weekendy nocowała u niego. Wiadomo nie za darmo, jakieś zakupy zrobiła, cos ugotowała. Typowa para, no okazało się, ze nie. Aneta, jak to w piątek, po pracy wróciła do niego, ugotowała obiad i czekała, aż wróci z pracy. Niestety jej kootas, bo tak go nazwę, zadzwonił, i powiedział, iż dostał, awans w pracy i wyskakuje z kumplami na piwo.
Wrócił, około 23, razem z dwoma kolegami, bo zaprosił na kielicha w domu.
Aneta zła, bo ona chciała z nim wieczór spędzić, a ten nawalony, jak messersmith, wpada z kolegami i chce pić dalej. Domaga się flaszki, co została po jakimś weselu. Aneta wkurzona, wyciąga butelkę, i zaczyna wylewać, zawartość do zlewu. No to ten zastosował, niezbędne argumenty: lewy, prawy i kopniak i jest dziewczę pada. Hurra jestem Rocky Balboa pokonałem dziewczynę 160cm i 55kg wagi wymagający przeciwnik z niej był.
Jego kolesie, tez pijani, ale przytomniejsi, nawet nie zdążyli go powstrzymać. Ale bohatersko zdążyli powiedzieć, wiesz, co choć do baru obok. I wyszli. Aneta długo nie czekając, złapała swoja torbę, wrzuciła, swoje rzeczy i uciekła. Od razu tez zadzwoniła do mnie.
A teraz wisienka, wczoraj około 11, telefon do niej i tu zacytuje jej już byłego „Kochanie, strasznie się wczoraj spiłem, mam kaca giganta, kiedy wrócisz z zakupów? I kup cos na kaca. Kocham Cię”
Chyba zdziwi się jak dostanie wezwanie z policji. Sprawa zgłoszona jeszcze tej samej nocy.

ludzie

Skomentuj (81) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 389 (531)

#50857

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Zdarzenie miało miejsce zeszłej zimy. Wspomniałam o nim kiedyś w komentarzu do innej historii i zasugerowano mi, żebym napisała o tym osobną historię, więc piszę :)

Wynajmowaliśmy wtedy z Mężem mieszkanie w Krakowie. Co ważne - Mąż pochodzi z jednego z tych polskich miast, których mieszkańcom przypisuje się wyjątkowe skąpstwo. Sama nie lubię szufladkowania, ale w kontekście tej historii...

Przypałętało się do mnie wyjątkowo silne przeziębienie. Nie lubię zawracać głowy lekarzowi byle duperelami, więc uznałam, że wykuruję się we własnym łóżku tym, co znajdę w apteczce. Mąż bił rekordy troskliwości - a to kolacja do łóżka, a to herbata, a to termofor... Następnego dnia rano poprosiłam o ulubioną herbatę. Przyniósł, podziękowałam, spróbowałam i stwierdziłam, że muszę złożyć reklamację. Herbata w ogóle nie nadawała się do picia. Miała podejrzany, gorzki posmak i zajeżdżała jakby gumą. Mąż, zapytany, czy doprawił mi herbatę cykutą, stwierdził, że się czepiam i że to wina mojego kataru. No nic - zapchany nos nie wpływa dobrze na rozpoznawanie smaków. Dałam jej ostatnią szansę i wsypałam do niej tonę cukru (poświęcenie spore, bo słodzona herbata to dla mnie niemal profanacja :) ). Nic - jak była niezjadliwa, tak niezjadliwa pozostała.

Ponowiłam pytanie, tym razem mówiąc wprost, że wyczuwam w niej smak i zapach gumy. W tym momencie Mąż z lekka się zarumienił. Co się okazało? W ramach "oszczędności" wlał do czajnika wodę z ostatniego "zalania" termoforu...

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 997 (1079)
zarchiwizowany
Ciąg dalszy przygód z panem U z historii http://piekielni.pl/48579

Po zakończeniu współpracy z panem U, nie słyszałem o nim przez ładnym kilka lat i raczej mnie to nie obchodziło. Niestety niedawno usłyszałem o tym co jeszcze zdążył zrobić.

Otóż pan U ma więcej szczęścia niż rozumu. Przez te kilka lat miał mnóstwo rozpraw w sądzie o różne rzeczy, niestety nijak nie można go skazać. Ludzie skarżyli się na niego że jest złym sąsiadem i utrudnia innym życie np. notorycznie parkując samochód na jedynym wyjeździe z osiedla. Kiedy ktoś go zdenerwował po prostu stawał w poprzek drogi tak, że nie dało się go ominąć, samochód parkował i wysiadał. Wiele razy przyjeżdżała policja, ale on twierdził, że nie zaciągnął ręcznego, i że ma słabą pamięć. Niestety tutaj nie można było nic zrobić.

Poza tym pan U nie wyrzucał śmieci do zsypu tylko stawiał przed mieszkaniem. Śmierdziało niemiłosiernie, a czasami różni ludzie rozwalali te torby i śmieci walały się po całej klatce. Tutaj administracja postanowiła coś z tym zrobić, niestety się odwołał, że wychodził z mieszkania z torbą śmieci i w tym momencie zapominał, że ją ma i wracał do środka. Znowu żadnej opcji ukarania sprawcy.

W końcu ktoś postanowił zrobić coś z tymi umowami, bo pewnie też się ktoś zirytował, ale nic nie można zrobić, bo zdaniem sądu tylko kiedy podpisałbym umowę, i zapłacił panu to dopiero wtedy mógłbym się domagać odszkodowania, że zostałem oszukany i umowa jest niekonstytucyjna i tak dalej. Samo napisanie takiej umowy przestępstwem nie jest, nakłanianie do podpisania jest, ale on nie nakłaniał :-)

Największym przestępstwem jakiego się dopuścił była próba przekupstwa urzędnika państwowego. Kiedy próbował coś załatwić w urzędzie, pani mu powiedziała, że nie może czegoś tam uzyskać bo nie przyniósł wszystkich wymaganych dokumentów. Wtedy on rzucił jej na "ladę" banknot stuzłotowy. Niby łapówka, ale sąd stwierdził, że nie bo dopóki on nie powie, że to łapówka, to łapówką to nie jest. I tyle. Można by rzec, że faceta ukarać legalnymi sposobami się nie da. Na szczęście temida jest ślepa i ręce ma zajęte, więc wyręczyli ją sąsiedzi. Pewnego wieczora, kiedy pan U zaparkował jak zwykle w poprzek drogi, jeden z sąsiadów wybił mu szybę, nawrzucał śmieci do auta, i podpalił. I sąsiad również został uniewinniony ponieważ nikt nie zeznawał na korzyść pana U, jedyne zeznania składał sam sprawca, według nich ktoś inny wybił szybę, on tylko podpalając papierosa, schylił się aby zawiązać buta, i położył papierosa na tej stercie śmieci która wystawała z samochodu i ZAPOMNIAŁ go zabrać.

Jednak istnieje sprawiedliwość na tym świecie.

informatyka

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 294 (376)

#47569

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wszystko zaczęło się jakiś rok temu.

Robiąc zakupy, myślę sobie: "jajko mam, ziemniaki mam, mięsa nie mam", więc śmigam na mięsny. Kupuję co trzeba i wio do domu, żeby się wyrobić, zanim wróci czeladka głodomorów.
Przyszłam do domu i okazuje się, że jajka nie ma. Ale było! A może nie było? Może mąż... dzieci... hm...

Może miesiąc później sytuacja prawie identyczna: "mąka jest, cukier jest, potrzebny tylko proszek do pieczenia".
W domu cukru brak... Ale był... Może jednak pomyliłam go z mąką...

Kilka dni później wydawało mi się, że mam ocet, jeszcze później wyparowała taśma klejąca...
Tarkę do sera znalazłam w przedpokoju... Jak?

Szczerze, zaczęłam się obawiać, że może mam jakieś niedobory magnezu czy innego składnika w organizmie, że nie ogarniam. Albo, że, co gorsza, głupieję.

Mąż mówił, że jestem przewrażliwiona. Że przecież może się zdarzyć, że coś gdzieś się zawieruszy, pomyli, albo położy nie w tym miejscu gdzie trzeba.

W piątek zabrakło mi jajka do biszkopta. No pech wielki. A, że wieczór był dość późny, mąż w delegacji, dzieci w łóżkach, pobiegłam do sąsiadki pożyczyć nieszczęsne.

Sąsiadka, miła osoba, pożyczyła z uśmiechem i odzywa się w te słowa: "to już mi nie oddawaj, ja kiedyś też brałam od ciebie".
No mówię, że głupieję, bo nie pamiętam...
Sąsiadka: "Nie, nie, no nie było cię wtedy w domu."

Dwa lata temu wyjeżdżając na wakacje poprosiłam o podlewanie roślinek...

home sweet home...

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2068 (2114)

#41337

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siedmioletni bratanek mojej żony, który w tym roku rozpoczął edukację w pierwszej klasie, wziął jakoś w zeszłym tygodniu udział w konkursie plastycznym.

Temat brzmiał jakże uroczo: "Moja rodzina za sto lat".
Po dwóch dniach od złożenia pracy rodzice w trybie nagłym zostali wezwani do szkoły; na obrazku bowiem widniały cztery nagrobki.

Chłopcu gratuluję żelaznej logiki.
A organizatorom przemyślanego wyboru tematu.

Szkoła

Skomentuj (90) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2290 (2346)

#34833

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ja tam wrażliwy nie jestem, ale jak ktoś jest, to uprzedzam, że o brudnych majtkach będzie.

W drugim roku związku jechaliśmy ze Ślubną na kolonie jako opiekunowie. Dostaliśmy wspólnie jedną grupę (dwa pokoje) pod opiekę. Ja koordynowałem chłopaków, Ślubna dziewczyny - było ok.

W piątym dniu obozu jedna z dziewczynek, niech będzie, że Emilka, przychodzi do nas na odprawę zaryczana. Chce wracać do domu. Nijak nie możemy z niej wyciągnąć, co jest nie tak. W końcu Ślubna macha na mnie ręką, że mam się iść przejść - może w cztery oczy zeznania pójdą gładziej.

Poszedłem, wracam, a tam Ślubna z oczami jak 5 zł.

Dziewczę wyznało jej bowiem, że cały zapas czystych majtek, który sobie spakowała, skończył się. Ślubna mówi do niej:

- To chodź, pójdziemy do pani gospodyni, da ci miskę i sobie wypierzesz.
- Nie mam proszku...
- Dam ci proszek - mówi Ślubna, wyciągając specyfik z plecaka.
Dziewczę milczało dłuższą chwilę, po czym wykrztusiło:
- Ale ja nie umiem.

Cóż, zdarza się - tyle, że Emilka miała 15-16 lat.

Tak, uczyliśmy taką pannę, jak się pierze bieliznę osobistą.
Rodzice wysłali dziewczynę na obóz, żeby "nabrała samodzielności" - może to i nie było takie całkiem bezcelowe, w końcu jedną życiową umiejętność zdobyła...

Obóz

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 675 (757)

#34727

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Koleżanka, powiedzmy Beata, handluje bielizną damską w Internecie. Nie jest to jakaś wielka działalność, ledwo kilka aukcji na tydzień. Gdy do niej ostatnio zawitałem, trafiłem na końcówkę, jak mi sie wydaje, wymiany maili między nią a pewnym piekielnym internautą. Pozwolę sobie streścić maile do formy dialogu, tak będzie wygodniej.

- Witam, jestem zainteresowany kupnem zestawu XXX, proszę o więcej zdjęć.
Beata założyła komplet na jakiegoś manekina, którego używa do prezentacji, obfotografowała i zdjęcia wysłała mailem. Odpowiedź przyszła naprawdę szybko.
- Nie takie. Ubierz to albo weź kogoś innego.
- Może jeszcze jakieś specjalne życzenia? – zapytała z oczywistą ironią. Oczywistą, ale chyba nie dla wszystkich.
- Tak, najlepiej blond, szczupła sylwetka, małe cycki. – gdy nadeszła ta odpowiedź, akurat ja wpadłem z wizytą.
Zwierze ze mnie podłe. Gdy Beata podzieliła się ze mną treścią tej korespondencji uknułem plan jak pofolgować własnej złośliwości i rozwiązać jej problem zarazem.

Jestem blondynem, szczupłym i raczej nie piersiastym. Ubrałem biustonosz, zrobiłem ślicznego „dzióbka” i dałem sobie strzelić zdjęcie.

Wysłaliśmy je z zapytaniem, czy klient życzy sobie też zdjęcie majtek.

Życie codzienne

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1682 (1758)

1