Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

trolik1

Zamieszcza historie od: 8 sierpnia 2011 - 12:54
Ostatnio: 14 kwietnia 2024 - 18:27
  • Historii na głównej: 18 z 53
  • Punktów za historie: 6380
  • Komentarzy: 306
  • Punktów za komentarze: 834
 

#87195

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dwa światy, w odległości kilku km. Nie, to nie Korea Pn i Pd.
Historia opowiedziana na bieżąco, całość zdarzyła się na dniach.

W związku z złym stanem zdrowia dziewczyna dostaje od lekarza specjalisty pilne skierowanie do szpitala. Więc udaje się do miejskiego (tego, który ma "renomę" umieralni).
Pobadali, posłuchała wrzasków na pacjentów etc (tam Rodo to kiepski żart, nazwiska, dane, wyniki badań może tam poznać każdy choćby przechodzący przypadkiem), usłyszała, że specjalista się nie zna i ma się badać/leczyć w domu i sama, brak zagrożenia życia.

Wróciła do domu. Chwilę potem telefon do specjalisty (terminów oczywiście brak, w końcu za mało składek płacimy, logiczne...). Ten (naprawdę konkretny facet) solidnie zaskoczony wystawia drugie z zaleceniem "szybko i inny szpital".

Więc udaje się do Tropikalnego, po pracy, tylko zapytać o możliwość. Nie dochodzi, zasłabła przed. Natychmiastowa akcja, badania, zagrożenie życia etc. I... pełna kultura, spokój, poważna i kompetentna ekipa. Następna zmiana tak samo. Inny świat. Niestety łóżek brak (była jeszcze druga kwestia w związku z problematyczną sytuacją gdańskiego zakaźnego - możliwe, że przeniosą do Tropikalnego), ale proszą o następne skierowanie i kontakt celem umówienia się na badania i ewentualną operację (nie wiadomo czy będzie można - choć schorzenie śmiertelne, gdzie chory żyje dosłownie z dnia na dzień).
Polska służba zdrowia w pigułce...

Gdynia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (156)

#86925

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Refundowane leki.
Cóż, nie jestem całkiem zdrowy więc muszę korzystać z dobrodziejstw medykamentów.
Kupuję lek kosztujący normalnie ponad 250 zł. Z refundacją ok 50.

Kilka dni temu zgłosiłem się znów po receptę. I ją dostałem, ale z uwagą, że teraz będę płacił 100%, bo się zmieniły przepisy. Z ciekawości poczytałem o tym i ponoć jak najbardziej mogę mieć wersję refundowaną (min dwa leki stosowane od min pół roku), że nie wspomnę o tym, że jestem normalnie ubezpieczony. Niestety jest tam ponoć jakiś kruczek, który to definiuje - sprawdzone u kilku lekarzy.

Tak, że ścierwa maści wszelakiej w naszym "rządzie" uważające się za wyrocznie - obyście kiedyś sami musieli cierpieć z powodu chorób przewlekłych. :/

Polska

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 171 (185)

#86412

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kwarantanna, dzień xxx... Wygląda na to, że czy kwarantanna czy nie, niektórym co nieco rzuca się na mózg.

Sytuacja z dziś. Partnerka idzie spokojnie koło wieżowca w swojej okolicy i nagle tuż przed nią rozpryskuje się na kawałki szklanka. Dziewczynę zamurowało, ale zdążyła ostrzec idącą za nią sąsiadkę. Przed którą rozbiła się następna szklanka. Potem z siódmego piętra zaczęły lecieć inne naczynia. Czy to jakaś gówniarzeria zaczęła się bawić? Czy może ktoś już się nudził w mieszkaniu?
Diabli wiedzą, policja wezwana (przyjechali szybko) zeznania spisane.
Co trzeba mieć w głowie, żeby z takiej wysokości rzucać czymkolwiek na chodnik? Gdyby szła matka z małym dzieckiem i ono oberwało, to by od razu karawan...

Pomorze

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (141)

#86175

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historię https://piekielni.pl/86174, od razu staje mi przed oczami wjazd na jeden z naszych rodzimych terminali kontenerowych.

Otóż pracuje tam w ochronie pewien chudy koleś, zwany "pisemko" lub "długopis".
I o ile załóżmy, że wjazd nowych kierowców z towarami czy też na serwis może skutkować dość dokładną kontrolą, o tyle co powiecie na wjazd stałej firmy serwisowej, jeżdżącej tam od lat (twarze wciąż dokładnie te same, auto też), nawet kilka razy na dobę (serwisy 24h), gdzie przy trzykrotnym (pod rząd) wjeździe na teren koleś za każdym razem ogląda przepustki z każdej strony (wszystkie - mimo, że stała jest zawsze naklejona na szybę), samochód, skrzynki etc. Czepiając się np gaśnic wrzuconych na pakę w celu zawiezienia po drodze do legalizacji i twierdząc, że ta się skoczyła (naprawdę ???). Albo kiedy awaria była pilna (statek tuż przed wpłynięciem), kazał rozwijać przedłużacz i mierzył metry. Zdarzają się korki na ulicy przelotowej, bo ów miglanc znalazł DOWÓD PRZESTĘPSTWA w postaci np... braku kasku, czy kamizelki odblaskowej lub okazało się, że pracownik na zdjęciu ma brodę, a w rzeczywistości już nie ;)

Raz zatrzymał cały pociąg towarowy ze stałym maszynistą, bo dosłownie chwilę temu upłynął termin ważności przepustki.
I najlepsze - odbija przepustkę na auto, potem moją osobistą i przekręca kołowrotek, że niby wszedłem... Samochodem.

Jeśli czyta to jakikolwiek osoba, która tu była i na niego trafiła, doskonale wie o kogo chodzi. Skargi były nie raz - bezskutecznie.

Gdynia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (103)

#86130

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prywatne badania. Cóż, teoretycznie płacę i wymagam. I oczekuję jakości.
Ale nie zawsze. Jakiś czas temu moja partnerka wskutek dawnych urazów upadła. Było bardzo źle, szef z automatu będącą na L4 zwolnił listownie. Temat na inną opowieść o Januszu biznesu.

Ale nie o tym. Poszła do lekarza, natychmiastowe skierowanie na prześwietlenie i usg. Następnego dnia dostaje opis ("wszystko bez zmian" mimo widocznych, pourywanych ścięgien), z którym idzie do młodej lekarki. Ta stwierdza, że nic się nie da zrobić i zostają tylko środki przeciwbólowe (ona dalej pracuje i "leczy").

Udało mi się po znajomości dostać do dobrego ortopedy. Ten od razu wiedział co i jak, załamał ręce i nam pokazał na zdjęciu jaki jest problem (mimo, że się totalnie na tym nie znamy, zauważyliśmy co jest nie tak). Potem poszło szybko, pilne skierowanie na konsultacje do Gdańska i operacja.
Dziś dziewczyna chodzi.

Wejherowo

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (129)

#85446

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rodzinka...

Jest dziewczyna, całe życie miała pod górę. Zwłaszcza od rodziny. Dwa razy żegnała się z życiem, ale udało się. Niedługo może dobije do 40-ki. Może...

Niedawno okazało się, że ma białaczkę. Rozpacz, łzy, załamanie. Tym bardziej, że od niedawna w końcu zaczęło się w życiu układać.

Przy diagnozie lekarz chciał wystawić receptę na dość skuteczny lek. Cena za miesiąc leczenia ok. 25 tys zł. Astronomiczna kwota, nie? Odmówiła. Nie stać jej. A NFZ nie refunduje. Ludzie jej życzliwi zorganizowali zbiórkę na znanym portalu od pomagania. Trwała ledwie kilka dni.

Dlaczego? Otóż rodzinka (najbliższa) zaczęła jej dowalać. Że kasa nie na zbiórkę, tylko na świeżo otwarty własny, wymarzony interes (kiedy otwierała firmę, nie wiedziała nic o chorobie; potem myślała, że złe samopoczucie to kwestia stresu i przemęczenia, bo pracuje nawet po 14 h, 7 dni w tygodniu), który zaczął już przynosić niewielki, ale zawsze dochód. Potem poszły w ślad plotki na ten temat... Zbiórki kasy już nie ma. Wykończona psychicznie, zażądała usunięcia. Wszystkim darczyńcom pieniądze zostały zwrócone. Lekarz daje jej max 10 lat. Przeszczep? Cóż, ma bardzo rzadką grupę krwi (0 Rh-, może ktoś akurat jest w DKMS?).

Dzięki "rodzince", a i naszemu rządowi, podjęła decyzję o zaprzestaniu walki o życie. Pierwszy raz się poddała.

Puenta? Nie ma. Czekamy.

Pomorze.

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (183)

#35898

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu prowadziłem działalność gospodarczą, kokosów nie przynosiła, ale jakoś żyć się dało.

Pewnego dnia telefon z Stowarzyszenia Rodzin wielodzietnych - to taki twór biorący kasę od kogo się tylko da.
Ktoś uważa, że źle napisałem?
No to jedziemy dalej - przez telefon dowiaduję się, że chcieliby ode mnie parę złotych na biedne rodziny wielodzietne (swoja drogą szkoda, że dalej się rozmnażają, zamiast myśleć o przyszłości swoich dzieci...).
No dobra, z reguły staram się (starałem) pomagać, więc mówię kwotę 50zł, na co dostaję nieprzyjemna odpowiedź:
- Nie wiem czy szef takie pieniądze przyjmie, bo to za mało...
Nosz k@rwa! Nie, to nie.
To nie było stowarzyszenie w jakimś wielkim mieście tylko gminie.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 609 (671)

#16664

przez (PW) ·
| Do ulubionych
No i dojrzałem do rejestracji i wpisu - witam wszystkich.
Historyjka z ostatniego weekendu - na plaży w Jastarni odbył się Maraton Brzegiem Morza. Impreza niemała, oplakatowana regionalnie (choć w necie jest zawsze n/t sporo informacji dla zainteresowanych).
Dodatkiem są konkursy plażowe dla dzieciaków itp (normalka, żeby przyciągnąć ludzi).

Po jednym z "maratonów dziecięcych" do prowadzącego(P) z awanturą podchodzi mamuśka(M) z dzieckiem. :
M - Mój wnuczek tez chciał pobiec, a nikt MNIE o tym nie poinformował.
P - Na plakatach i w necie są informacje o maratonie, a wyścigi dzieciaków są jako dodatek
M - Ale u MNIE W WARSZAWIE nie było żadnych plakatów, że jest impreza dla dzieci
P - Maraton jest dla zainteresowanych zawodników, a bieg dzieci jest jako dodatek i ciekawostka
M - Ale mój dzieciaczek chciał biec i nie byłam poinformowana - nie było żadnych plakatów u MNIE W WARSZAWIE!
P - Dobrze w przyszłym roku na pewno oplakatujemy całą Warszawę (hehe).

Cóż - pańcia ze stolycy zajechała, a tu "wieśniaki" okazały całkowity brak szacunku dla tak szacownej osoby... ;)

"warszawka"

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 527 (653)