Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

digi51

Zamieszcza historie od: 22 września 2010 - 8:54
Ostatnio: 25 kwietnia 2024 - 17:24
  • Historii na głównej: 212 z 236
  • Punktów za historie: 118684
  • Komentarzy: 6054
  • Punktów za komentarze: 48133
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
7 marca 2024 o 14:11

@m_m_m: "Pp: Ale o co pany chodzi?! Moja córka tylko kilka rzeczy dowiozła!" - z tego fragmentu wynika, że panie robiły wspólne zakupy, bo jedna dowiozła produkty do tych, które pani stojąca w kolejce już miała, a nie roiła je osobno i mocno bez znaczenia jest czy były sąsiadkami, rodziną czy w ogóle przypdkowymi osobami, które postanowiły skasować się razem. Może po zakupach wzięły paragon i się rozliczały, ale to może być i kasjerce iinnym klientom serdecznie obojętne.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2024 o 14:12

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
7 marca 2024 o 12:37

@kamiookami: Sama się zaorałaś i to konkretnie. Sama przyznajesz, że problem jest tylko w tym konkretnym miejscu, nigdzie indziej tego nie widziałaś. A problem z niesprzątniętnymi psimi kupkami poruszany jest często, w różnych grupach, na różnych forach, a i tak TERAZ jest kilka razy lepiej niż jeszcze kilka lat temu, gdzie wiele osób uważało, że posprzątanie psiej kupy z trawnika to fanaberia, nie mówiąc już o sprzątaniu w miejscach rzadziej uczęszczanych. Teraz świadomość znacznie wzrosła i większość jednak sprząta, ale problem nadal jest i nie bez kozery wszędzie stoją tabliczki przypominające o posprzątaniu po psie, są specjalne kubły na psie odpady, a nawet podajniki z woreczkami. Dlatego, że jak widać - nadal trzeba o tym przypominać. Więc na jakiej podstawie Ty twierdzisz, że osoby, które uważają, że problem psich kup jest ileś razy większy niż ludzkich żyją w bańce? Bo Tobie czy koleżance wyżej zdarzyło się mieszkać w miejscu, gdzie również ludziom, czy po prostu dorosłym czy rodzicom małych dzieci brak kultury? XD Poza tym nadal uważam, że przedstawiona przez Ciebie sytuację brzmi jak wymyślona pod tezę, a Głowa co najmniej naciąga rzeczywistość twierdząc, że codziennie na trawniki widzi nowe ludzkie kupy.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
7 marca 2024 o 9:02

No nie wiem. Pytanie jest takie, co by Ci to zmieniło, gdyby panie przyszły 10 min wcześniej i obie stanęły w kolejce z pełnym koszykiem. Zasadniczo nic, bo też byś czekał aż skasują cały koszyk. A jak nie Ty - to czekałby ktoś inny. Również nie rozumiem tej fiksacji, że skoro jest się w dwójkę to jedna osoba nie może zająć kolejki (szczególnie np. przed Świętami, gdy do kasy czeka się po 30min), a druga w tym czasie dopełnia koszyk. Trochę czym innym jest dla mnie, gdy ktoś zostawia koszyk w kolejce i idzie pisdu, przychodzi, gdy kolejka się już się przesunęła dobrze do przodu i nagle stwierdza, że stał na tą czy inną panią. Przecież Pani Piekielna była przed Tobą w kolejce, a nie poprosiła Cię o grzecznościowe przepuszczenie, bo ona ma tylko 3 rzeczy. Też nie wiem, na jakiej podstawie kasjerka zawołała Cię pierwszego do kasy. Kasa pierwszeństwa, a Ty jesteś niepełnosprawny/ciężarny? Chętnie w sumie poczytam inne opinie. Dziwi mnie, że można się tym oburzać (w sensie - tak, pewnie też bym się zirytowała, licząc na to, że szybko załatwię zakupy, ale nie miałabym pretensji do tych ludzi), więc chętnie poczytam kontrargumenty.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 marca 2024 o 22:43

@kamiookami: Kretyński przykład nijak nie mający się do przykładu z historii, nijak nie mający się do tego, co napisałam, więc i wnioski muszą być kretyńskie. Jeśli widzę powiedzmy panią Stasię i panią Zosię codziennie spacerujące pod blokiem, z czego pani Stasia chodzi z psem, a pani Zosia sama, to widząc gówno na trawniku mam się przyczepić też do pani Zosi, bo może akurat ona też tam kiedyś nasrała, bo przecież tam była? No chyba nie. Zaczepiam więc panią Stasię prosząc by sprzątała gówno pupila, a ona do mnie - "a przyczep się pani do pani Stasi, bo ja kiedyś widziałam jak ona tam srała, to jakoś nie przeszkadza?" - jaki z tego wniosek? Że pies pani Stasi nie nasrał? Nie, wniosek jest taki, że najprawdopodobniej pies pani Stasi nasrał, bo inaczej powiedziałaby, że ona gówien nie zostawia, a nie wywalała do mnie z pretensją, że nie przyczepiłam sie też do pani Stasi. Skoro pani Zosia nasrała, to pani Stasia po swoim psie nie musi sprzątać? No też nie. Taki jest mój punkt widzenia, bo JA dzieci srających w parku nie widziałam. Widziałam psy i ich właścicieli wgapiających się podczas srania psa w telefon i udających, że gówna nie widzieli. Gdybym srające dzieci i niesprzątających po nich rodziców widziała tak często jak niesprzątających właścicieli psów to pewnie bym miała inne podejście, ale tak nie jest i nigdy w życiu nie uwierzę, że gdziekolwiek skala tych zjawisk jest porównywalna. OK, może w jakiejś dzielnicy, gdzie mieszka skrajna patola, a ludzie boją się tam trzymać psy, żeby ich skrajna patolnia na obiad nie upolowała. Nawet jak idę na z psami rodziców na spacer na łąkę, na której koczują bezdomni zdarza się jedna ludzka sraka na 20-30 psich. Możesz sobie wymyślać kolejne absurdalne scenariusze o dzieciach, które może regualrnie srają na klatce schodowej, ja się w tego typu dywagacje i dyskusje o wyssanych z palcach bzdurach nie mam zamiaru wdawać.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
6 marca 2024 o 20:37

@GlowaWChmurach: Aha, ok. Czyli pewnie jak widzisz komentarze oburzone różnymi aferami, gdzie jakiś polityk w ten czy inny sposób ukradł miliony, to piszesz "a Kowalski co kradnie bułki w biedronce ci nie przeszkadza?!" Teraz to na serio bez odbioru, bo nie dość, że nie ma o czym, to nie ma też z kim dyskutować.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
6 marca 2024 o 14:46

@GlowaWChmurach: Nie chce mi się w kółko tego samego i tak nie dojdziemy do porozumienia, a z każdym kolejnym komentarzem i pisaniem dokładnie tego samego zaczyna mnie jałowość tej dyskusji po prostu nudzić, bo jak odnosisz się do jednej kwestii - pomijasz inną, odnosząc się jednej - pomijasz tą kolejną. Dyskutujesz wybiórczo. Nie chce mi się. Bez odbioru.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
6 marca 2024 o 12:14

@helgenn: Z historii wynika, że waga autorki była w dolnej granicy normy, więc podejrzewam, że mogło się zdarzyć tak, że organizm mógł choćby w wyniku jakiejś drobnej infekcji zwiększyć nieco zapotrzebowanie kaloryczne, a nie otrzymując go, zaczął magazynować to co ma. Również brak tu informacji o tym, jak autorka odżywiała się wcześniej, czy było to odżywanie optymalne, bo czasem jest tak, że organizm dopiero po latach daje znać, że czegoś mu brakowało.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 marca 2024 o 12:08

@helgenn: Na dietetyce się nie znam jakoś super, ale byłam kiedyś w punkcie doradztwa żywieniowego. Nie mówię, że opinia pani, z którą rozmawiałam to wyrocznia, ale opowiadałam jej o sposobach, w jaki usiłowałam zgubić wagę i ona powiedziała mi, że drastyczny deficyt kaloryczny na ogół prowadzi do szybkiego zgubienia kilku kilogramów, po czym waga staje, bo organizm zaczyna energię magazynować i aby schudnąć trzeba by ten deficyt ciągle zwiększać, jednocześnie wyniszczając organizm, który mając do dyspozycji niewielką ilość kalorii, magazynuje ją, zamiast spożywać ją na codzienne funckjonowanie i tym sposobem można trzymając się ścisłej, niskokalorycznej diety, można jednocześnie nie mieć na nic siły, narać się na wyniszczenie organizmu, a jednocześnie nic nie schudnąć.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2024 o 12:10

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
6 marca 2024 o 10:53

@szafa: +1. A dodam, że psiarze naprawdę zmienili się od czasów, kiedy ja jeszcze chodziłam z psami na spacery. Jedni na plus, bo jest coraz większa świadomość odpowiedzialności za dobrostan i zachowanie psa, inni na minus, bo już ich pies i jego zachcianki są dla nich świętsze niż zdrowie psychiczne i fizyczne innych ludzi.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
6 marca 2024 o 10:50

@GlowaWChmurach: "to nie jest wklejony cytat komentarza spod historii, a jedynie tak przedstawia go OP. " - jeśli Ty wychodzisz z założenia, że autorka przekręciła komentarze pod historią, to równie dobrze ja mogę sobie wyjść z założenia, że tak naprawdę te komentarze brzmiały mniej więcej tak "oczywiście, że nie będę sprzątał po psie, bo stolec mojego psa jest piękny i pachnie jak kwietna łąka". Ja staram się dyskutować o tym, co jest napiasne w historii, a nie o tym co sobie wymyśliłam. "A nawet, gdyby ktoś w takiej formie to napisał, to wciąż - trzeba się czepiać ludzi niezbierających kup po swoich dzieciach? A no trzeba" - po pierwsze - nie, nie trzeba. Podobnie jak ja np. nie przyczepię się do tego, że mój sąsiad z góry raz na tydzień puści sobie głośniej muzykę na godzinę, za to czepię się sąsiadki z dołu, która codziennie urządza sobie kilkugodzinne karaoke. Każdy ma prawo przyczepić się do tego co mu najbardziej przeszkadza. Ze spraw fizjologicznych - nie, nie przyczepię się do psa, który sika w parku, nie przyczepię się też do sikającegow parku dziecka, o ile w w najbliższej okolicy nie ma ogólnodostępnej toalety. Za to przyczepię się do dorosłego, który szcza na widoku, bo dorosły powinien umieć dotrzymać mocz do najbliższej toalety, a nie lać, gdzie popadnie. Jeśli ten człowiek mi powie, że np. ma problem z pęcherzem i nie, nie wytrzyma do domu to też się odczepię, ale nie przyjmę argumentu o tym, że właśnie jakiś trzylatek też obszczał drzewo. A po drugie na pewno nie zasadzie "ale ktoś inny też..,, więc..." i będę się trzymać tego, że taki był wydźwięk tych komentarzy, a Ty sobie możesz dalej snuć inne teorie w swojej głowie i o nich dyskutować, ale nie ze mną.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2024 o 10:51

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
6 marca 2024 o 8:04

@GlowaWChmurach: " pojawiło się mnóstwo komentarzy o tym, że dzieci też srają w parkach i o to jakoś nikt się nie czepia." "myślę, że akurat w tym punkcie może to nie być odwracanie kota ogonem, a jedynie zwrócenie uwagi, że kupy na terenie parku niekoniecznie pochodzą od psów." To nie pasuje do siebie. Nie w momencie, gdy pojawia się argument "dlaczego nie przyczepisz się kogoś innego". W domyśle "ode mnie się odczep". I to nie jest ok. EOT.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 marca 2024 o 20:32

@GlowaWChmurach: Sorry, ale już nie wiem, jak Ci tłumaczyć w czym tu jest problem. W historii nie ma mowy o tym, że pod postem ktoś dopisał "proszę też rodziców o sprzątanie kup swoich dzieci", tylko w tym, że ktoś, zapewne psiarze i zapewne właśnie ci, którzy po psach nie sprzątają, postanowili zrzucić z siebie chociaż część problemów i przyebali się do autora postu, że czepia się ich, a nie kogoś innego. Nie ma nic złego w zwróceniu uwagi, że za dany stan rzeczy winę ponosi też jakaś inna grupa, ale pytanie "ale czemu się do nich nie przyczepisz?!" jest typowym odwracaniem uwagi od siebie. Po pierwsze ktoś mógł napisać właśnie o psiarzach, bo właśnie jak na przykład ja, tylko psiarzy niesprzątających po psach widział, po drugie, tak, każdemu ma prawo przeszkadzać co innego. Fakt, że np. zwrócę uwagę komuś, że wepchnął się przede mnie w kolejkę nie obliguje mnie do tego, że od razu mam zwracać uwagę też innej osobie, która wepchnęła się w kolejkę, bo np. uznam, że ta pierwsza osoba ma tylko dwie rzeczy, a kolejna już pełen koszyk lub przymknęłam na pierwszą osobę oko, bo jest np. niepełnosprawna, wygląda na zakręconą - to nie zmienia nic w tym, że ma prawo tej drugiej osobie zwrócić uwagę, a jej argument o tym, że ktoś inny się wepchnął nie zmienia nic w tym, że ona sama zachowała się chamsko. Tak, mam prawo sobie wybrać komu zwracam uwagę. Czy jeśli szef zwróci Ci uwagę, że przyszłaś za późno, to mówisz mu, że twoja koleżanka tydzień temu przyszła za późno i powinien przyczepić się do niej? Czy jeśli potrącisz kogoś na ulicy, to powiesz mu, że ktoś inny też go przez chwilą potrącił, więc niech się czepi kogoś innego? Jak zwrócisz rodzicowi dziecka uwagę, że jego dzieciak właśnie straszy ptaki, to uznasz za sensowny argument, że czasem biegają tam psy i też straszą ptaki i do nich powinnaś się przyczepić? Jeśli Twój pracownik ukradnie Ci 10 000zł to czy jego argument o tym, że inny pracownik tydzień temu ukradł 500zł coś zmieni? Nie. To wszystko ma na celu zrzucenie odpowiedzialności, odwrócenie uwagi. "No może robię źle, ale inni też, więc akurat MNIE to się nie czepiaj, przyczep się innych". A Wy robicie dokładnie to samo, a ja tylko zwracam uwagę, że skala problemu jest inna i tak, mam prawo uważać, że w momencie gdy ktoś próbuje mnie zabić to mniejszym i mniej znaczącym problemem jest to, że ktoś inny właśnie ukradł mi portfel. Skala problemu ma znaczenie. Nie idziesz gasić szopy, gdy pali Ci się dom. Więc jeśli ktoś zaobserował, że największym problemem są psie kupy (jak wynika także z Twojego komentarza - łatwo je odróżnić od ludzkich) to winowacja może co najwyżej posypać głowę popiołem, a nie z oburzeniem pokazywać palcem na kogoś innego. A co do pierwotnego komentarza kamiookami - jak wynika z komentarzy pod tą historią na fb no dosłownie identyczna historia przydarzyła się trzym innym paniom. One sobie grzecznie z pieskiem na smyczy, a typiara, której dzieciak właśnie sra pod krzakiem opieprza je za nic. No wcale nie brzmi jak tzw dowód anegdotyczny na potwierdzenie tezy, na którą innych dowodów nie ma.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2024 o 20:35

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
5 marca 2024 o 19:01

@GlowaWChmurach: Nie przekręcaj tego, co napisałam. Nigdzie nie twierdziłam, że takie sytuacje się nie zdarzają WCALE, tylko, że 1. ja nigdy nie widziałam 2. wątpię, aby skala problemu była porównywalna z niesprzątaniem psich kup. Choćby z tego logicznego względu, że psów jest w Polsce więcej niż dzieci w wieku, w którym odwiedza się plac zabaw (a kompletnie już pomijam kwestię tego, że duża część dzieci choćby chciała to podobnie jak dorosły nie wysra się byle gdzie ze względów psychologicznych) i do tego jednak potrzeby fizjologiczne załatwia w toalecie czy na nocniku, a ewentualne "mama, kupa!" to sytuacja awaryjna, a nie regularna jak w przypadku psa. Sumując to - dziecko załatwiające w parku dwójeczkę do margines. Psiarz nie sprzątający po psie to też margines, ale margines z większej puli sytuacji, więc to drugie, choćby ze względu na statystykę i płynące z niej prawdopodobieństwo jest po prostu większym problemem i Twoje twierdzenia, że codziennie widzisz świeże ludzkie kupy albo twierdzenia koleżanki wyżej, że raz widziała jakiegoś dzieciaka srającego w krzakach nic nie zmienia w tym rachunku prawdopodobieństwa.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
5 marca 2024 o 18:06

@GlowaWChmurach: Różnica jest taka, że problem psich kup jest znacznie bardziej widoczny, chyba, że znów będziesz zaklinać rzeczywistość twierdząc, że ludzie srają na dworze równie często, co właściciele psów zostawiają niespodzianki swoich pupili gdzie popadnie. Ja naprawdę jestem tolerancyjna na psie kupska w... powiedzmy miejscach odosbnienia, czyli jakichś nieużytkach, dzikich łąkach, lasach, choć to podobno też szkodliwe z przyczyn innych niż estetyka, ale żeby w parku gówno leżało co parę metrów? Albo kupa na chodniku? Do tego dodam, że wiem, bo widzę, że naprawdę zdecydowana większość psiarzy sprząta i super, ale nadal jest ten margines, który te kupska zostawia, a wszystkie psy robią kupę na dworze, a w Polsce mamy ich kilka milionów, to nawet margines staje się pewnym problemem. Jak pisałam, fakt, że ktoś inny nie zachowuje się ok, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Przykładowo, widzę, że ktoś codziennie parkuje bezprawnie na miejscu dla niepełnosprawnych, więc zwracam mu uwagę, a on mi na to, że przecież kurier też tam czasem parkuje, więc o co mi chodzi. Choćby skały srały (hehe) nikt mi nie wmówi, że ludzki stolec można w parku spotkać tak samo często jak psi. I to się tu rozchodzi, a nie o to, że jedno gówno jest ok, a drugie nie.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
5 marca 2024 o 17:17

@jass: Prawie każde schorzenie może dawać nietypowe objawy, jeśli wykluczy się te najpopularniejsze przyczyny, to wtedy pozostaje żmudna i długa diagnostyka. Owszem, czasem zleca się dodatkowe badania, ale często również zleca się pewne zmiany w trybie życia i obserwację przez jakiś czas, a potem kolejna wizyta. I sorry, nie chcę usprawiedliwiać lekarzy olewających problem pacjenta, ale w dobie google ludzie doszukują się czasem różnych chorób żądając przeróżnych badań, a do tego też trzeba podchodzić ostrożnie, bo przpisanie komuś badania "bo chce" czasem blokuje kolejki osobom, które naprawdę potrzebują pilnej diagnostyki. Do tej słuchanie ekspertów z YT i innych szarlatanów... problemów z tym, że jedna osoba jest badana niedokładnie byłoby mnie, gdyby ludzie przy każdym najmniejszym objawie nie żądali od lekarza zlecania badań "na wszystko"

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
5 marca 2024 o 16:59

@GlowaWChmurach: Skoro codziennie widzisz NOWE, to zapewne cały trawnik jest już ekstrementami ozdobiony bardziej niż mleczami w lecie. Lol. Pics or didn't happen.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
5 marca 2024 o 16:56

@Semilinka: No nie. Tylko jak chcesz zdjęcie wrzucić do neta to wykadruj, przerób w fotoshopie albo chociaż zakryj cudzą twarz. Wątpię, aby kogokolwiek to przerastało, więc skąd ta panika "ale to mam wcale nie robić zdjęć???"

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
5 marca 2024 o 16:51

Strasznie głupie rozwiązanie metoda losowania. Albo kto pierwszy ten lepszy albo jak chcą być sprawiedliwi to przykładowo sprawdzić kto ma garaż, kto ma więcej niż jedno auto, kto najdłużej mieszka, kto najbardziej potrzebuje albo ostatecznie - kto da więcej. Ale losowanie... to się przecież prosi o przekręt...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
5 marca 2024 o 12:55

@Michail: A co w tym dziwnego?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 12) | raportuj
5 marca 2024 o 10:13

A 4 dni czekania na rodzinnego to tak długo? Ja u swojego w Niemczech mogę liczyć na termin tego samego dnia tylko w przypadku infekcji. Z innymi sprawami, czyli "coś mi tu strzyka" "ostatnio coś mnie noga pobolewa" to można poczekać i z 2 tygodnie...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 17) | raportuj
4 marca 2024 o 23:14

@kamiookami: Ale historia nie jest o poprawnie zachowujących się psiarzach i ludziach atakujących ich z dupy, tylko o psiarzach przekraczających pewne granice i wyciągających argumenty od czapy. Poza tym, pomijając, że opisana przez Ciebie sytuacja jest mocno naciągana (baba zwraca uwagę Tobie, która grzecznie spaceruje sobie z pieskiem na smyczy i przypadkiem bombelek tej baby sra na Twoich oczach - ehe, tak było...), to ile razy widziałaś srającego w parku bombelka? Szczającego - może, to dość częsty widok. Ale srający? Jak jestem codziennie na placu zabaw, tak nie widziałam jeszcze nigdy. Srające psy widzę kilka razy dziennie i wszystko git, dopóki gówno ląduje w kuble na śmieci. A ludzki stolec wygląda inaczej niż psi i te gówna walające się po parkach albo co gorsza na chodnikach zdecydowanie należą do psów. Więc argument psiarzy, że gówna psie nie powinny przeszkadzać, bo może czyjś bombelek też się zrąbał na trawę, to argument na poziomie "nie powinno Ci przeszkadzać, że puszczam ci od rana do nocy głośną muzykę za ścianą dzień w dzień, w końcu nic nie mówiłaś jak drugi sąsiad robi raz na rok imprezę urodzinową."

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
28 lutego 2024 o 21:43

@SmoczycaWawelska: Ostatnio poznałam nowy poziom cierpienia, gdy sąsiadka urządziła sobie karaoke... sześciogodzinne... do 23... śpiewając w kółkę tę samą piosenkę... nie bardzo umiejąc śpiewać...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
28 lutego 2024 o 21:40

No, akurat panie mają całkowitą rację. Czego się spodziewałaś? Że 2 czy 3 będą w stanie uciszyć kilkadziesiąt, małych, bawiących się dzieci? Taka grupa dzieci po prostu generuje hałas, bo dzieci z natury gadają nieco głośniej niż dorośli, a podczas zabawy, owszem zdarzają się krzyki, choćby były to wszystko bardzo dobrze wychowane dzieci, nadal - to dzieci. Nie wiem, czy to mieszkanie wynajmujesz czy masz własnościowie, ale o ile możesz, po prostu się przeprowadź. Dzieci jest teraz na tyle mało, że najczęściej można je spotkać w dość rzadkich skupiskach. To nie te czasy, że pod każdym blokiem latała chmara dzieciaków i wszędzi był hałas. Masz pecha mieszkać przy jednym z takich skupisk. Jeśli aż tak źle to na Ciebie działa, to niestety, ale są inne miejsca do zamieszkania. Nie można żądać zamknięcia fabryki, bo maszyny generują hałas czasem 24h. Nie można oczekiwać od ludzi w centrum miasta, żeby byli cicho, bo mieszkańcom przeszkadzają głośne rozmowy. Nie można oczekiwać mieszkając nad lokalem gastronimicznego, żeby nie wystawiała w lecie stolików na taras, bo ludzie tam siedzą, gadają, śmieją się, pokrzykują, palą papierosy itd.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
28 lutego 2024 o 10:51

@Ohboy: Choć z komenatarzem @iks się nie zgadzam, bo nic do pokolenia Z nie mam, są po prostu inni niż wcześniejsze pokolenia, co jest naturalną koleją rzeczy, to jednak jest spora różnica między właścicielem chamem a pracownikiem chamem. Właściciel swoim sposobem bycia może odstraszać klientów, ale strzela sam sobie w stopę, a skoro ma dwie knajpy to najwyraźniej jednak robi coś dobrze, skoro mu te knajpy prosperują. Pracownik cham może swoim zachowaniem narazić cudzy dorobek życia, a sam niczym nie ryzykuje, poza utratą pracy. Nic w ten biznes nie inwestował, nie zależy mu tym, aby dobrze prosperował. To znaczy, gdyby był mądry, a mądrość często przychodzi z wiekiem, to wiedziałby, że zadowolenie klientów przekłada się na zawodolenie pracodawcy, a tym samym na jego warunki pracy, ale jeśli jest młody, głupi (może być też stary i głupi, to fakt) to krótkowzrocznie odstrasza klientów i się na nich wyżywa, w myśl zasada "jak nie ta - to inna (praca)".

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10238 239 następna »