Profil użytkownika
Nikodem
Zamieszcza historie od: | 30 marca 2016 - 15:55 |
Ostatnio: | 14 listopada 2022 - 8:04 |
- Historii na głównej: 20 z 28
- Punktów za historie: 4952
- Komentarzy: 70
- Punktów za komentarze: 387
« poprzednia 1 2 3 następna »
Trzeba było przypomnieć, że św. Józef też cudzego bachora wychowywał i za to go świętym zrobili ;).
Kretyński pomysł. Zamiast usunąć przyczynę, proponujesz usunąć skutek. Problemów służby zdrowia nie rozwiąże to w żaden sposób, bo co z tego, że zostaną lekarze, skoro nadal będzie brakowało pieniędzy na leczenie. Przy czym będą to lekarze z miernymi zarobkami, przymuszani do pracy. Czekała by nas epidemia wypalenia zawodowego. Albo po prostu nikt nie szedłby na studia medyczne, przynajmniej w Polsce. I problem by pozostał. Tak na marginesie dodam, że w Niemczech składka zdrowotna wynosi 14% od dochodu. A jak ostatnio widziałem, to przez Polskę przetoczyła się fala oburzenia, gdy rząd zaproponował uzależnienie składki zdrowotnej od dochodu. Jak sytuacja w służbie zdrowia ma się poprawić, jeśli obywatele nie chcą za nią nawet płacić?
Studia co do zasady powinny być darmowe. Edukacja jest prawem człowieka i powinna być dostępna dla każdego chętnego, a nie dla najbogatszych. Bajki o ewentualnych stypendiach wsadź sobie tam, gdzie wzrok nie sięga.
@Ichigo1221: Ale wiesz, ja te wszystkie trzy zestawy dokumentów złożyłem na ten sam uniwersytet. Gdyby to były niezależne instytucje to bym rozumiał.
@KoparkaApokalipsy: Paradoksalnie witamina C jest prawoskrętna, tj. skręca płaszczyzną światła spolaryzowanego w prawo, ale zgodnie z konwencją Fischera ma konfigurację L. Jakiś altmed który wymyślił tę "lewoskrętną witaminę C" pomieszał ze sobą dwa terminy.
@ZaglobaOnufry: Lol, nie. Praca naukowca z prawdziwego zdarzenia ma to do siebie, że dziś pracuje w Berlinie a jutro w Paryżu, natomiast pojutrze już w Chicago. Poza tym w miejscu pracy można spotkać hindusów, Azjatów, Żydów i co tam jeszcze przyjdzie ci do głowy. Naprawdę sądzisz, że każdy będzie się uczył języka kraju do którego aktualnie jedzie pracować? Nie angielski starcza i jest złotym standardem, tym bardziej ze wszystko i tak się publikuje po angielsku.
@Habiel: Co to znaczy, że szkoła jest wolna światopoglądowo? To że traktuje się z szacunkiem poglądy i wierzenia innych, czy "umawiamy się, że nikt z nas nie ma żadnych poglądów i jesteśmy bezbarwną masą". W obydwu tych przypadkach piekielna zawiodła. Zwyczajnie rozpychała się ze swoim ateizmem, a to nie ma nic wspólnego z neutralnością światopoglądową. Jeśli szkoła funkcjonowała tak, jak to opisała autorka, to można ją uznać za wzór tolerancyjności: nikt nikomu nie wpychał swojej religii do gardła, ani też nikt nie był ze względu na swoją religię dyskryminowany.
@Lavender: Wiesz, gdy miałem 2 lata byłem świadkiem śmierci prababci. Wtedy też nic do mnie nie dotarło i nie wywarło żadnego wrażenia.
@ZebThan: Znając wujka, nie sądzę by chodziło mu o cokolwiek więcej niż straumatyzowanie dzieci. Myślę, że dostatecznym przykładem przemijania był sam pogrzeb, w którym braliśmy udział i to uczucie braku bliskiej osoby. Oglądanie wymęczonego chorobą ciała nic nowego do sprawy nie wnosi. Takie jest moje zdanie.
@minutka: W tym względzie wszystkie wnuki widziały go żywego dokładnie w tym samym momencie. Nikt nie był faworyzowany.
@Michail: Moja odpowiedź była jaka była, ponieważ uważam, że to, co napisałeś to chore bzdury, a czytanie takich rzeczy doprowadza mnie do szału.
@Michail: Przepraszam bardzo, ale brzydko mówiąc ja w życiu żadnego trupa nie widziałem, a mam już 25 lat. Czy czyni mnie to ułomnym, nieświadomym losu jaki czeka każdego z nas? Miałem dziadka - nie mam dziadka, widziałem trumnę, widziałem pogrzeb, płakałem. Czy do tego potrzeba mi było oglądać jego wymęczone ciało? Wsadź spbie tą filozofię za 5 groszy głęboko tam, gdzie wzrok nie sięga.
@marcinn: Sam jednak wspomniałeś, że infekcji dróg oddechowych jest sporo. Przepisywanie antybiotyku przez lekarza w takiej sytuacji nie wynika z jego nikczemności wspieranej finansowo przez jeszcze nikczemniejsze koncerny farmaceutyczne (jak chciałaby KrowaNiebieska) a co najwyżej z lenistwa czy też głupoty. Z narastającej oporności bakterii zdaję sobie sprawę, ale po prawdzie nie mamy też jak inaczej z nimi walczyć. Na razie sami sobie kopiemy grób, przynajmniej do czasu, aż ktoś wpadnie na inne rozwiązanie.
@KrowaNiebianska: Taka oświecona, a o medycynie i farmacji wie tyle, co z alternatywnych pisemek. Lekarz wcale nie ma ma możliwości określić, czy dane smarkanie kichanie i kasłanie to akurat efekt zakażenia wirusowego, czy bakteryjnego. A pacjent oczekuje/potrzebuje leczenia już, teraz zaraz. W przypadku chorób bakteryjnych trzeba pobrać próbkę (jeśli to takie łatwe), wykonać posiew żeby zidentyfikować szczep bakterii, a potem wykonać antybiogram, żeby określić wrażliwość na antybiotyki. Zabawa na kilka dni. A w tym czasie pacjent bez leczenia może zejść z tego świata. Dlatego w takich przypadkach lekarze zazwyczaj zapisują antybiotyki o możliwie najszerszym spektrum działania, żeby przy odrobinie szczęścia trafić. Lek na raka, dobre sobie. A wynalazł już ktoś cudowny lek na bakterię, albo na wirusa? Pisząc "lek na raka" dobitnie pokazujesz, że nie masz bladego pojęcia czym rak w ogóle jest. Nie ma jednego raka, są pewnie setki różnych rodzajów nowotworów, każdy totalnie inny od drugiego, tak jak jedna infekcja bakteryjna różni się od drugiej. Nigdy nie będzie jednego uniwersalnego leku przeciwnowotworowego, jest to zwyczajnie niemożliwe.
@Ursueal: Problem z ziołami jest inny: zawierają nie tylko substancje lecznicze, ale też masę trucizn, poza tym nigdy nie można być pewnym ilości danej substancji w ziołach. W tym względzie jednak tabletki są lepsze :P.
@Crook: Nie, gdybym stał w drzwiach w taki sposób, że facet faktycznie nie miałby jak przejść, wtedy nawet bym się o jego oburzeniu nie zająknął, stałem głębiej. Zresztą nie bardzo rozumiem, czemu na piekielnych każdego piszącego od razu podejrzewa się o wszystko najgorsze, ta strona chyba źle na ludzi działa :).
Ze swojej strony dodam, że trochę absurdalnie wygląda twierdzenie, że najlepsza uczennica w szkole nie nadrobi w dwa tygodnie trzech tygodni zajęć z angielskiego (no błagam, to tylko angielski, nie matematyka), bo za 4,5 miesiąca ma matury i już się musi pilnie do nich uczyć. Nie, matura nie jest aż tak trudna, tym bardziej dla kogoś kto jest reprezentantem szkoły na różnych konkursach (zresztą, zakładając że wśród tych konkursów są olimpiady przedmiotowe, czyli jakby nie patrzeć ten najbardziej prestiżowy typ, a autorka historii jest szczęśliwą posiadaczką przynajmniej tytułu finalisty, to nie powinna być z niektórych matur zwolniona?). Wiem, bo sam parę lat temu maturę pisałem, wiem ile czasu (bardzo niewiele) na przygotowanie się poświęciłem i jakie wyniki miałem (bardzo dobre).
@biala_czekolada: Niemniej zwyczajne ludzkie "przepraszam" za zachowanie ojca współpasażerom się należało. Bo nie każdy widząc wściekłego staruszka myśli "No tak, pewnie po trzech udarach jest, należy się wyrozumiałość".
@Ursueal: Jak ja kocham takie komentarze. Jak widać czasem rzeczywistość przechodzi najśmielsze oczekiwania. Jak to się stało, że kurier pocałował klamkę: nie wiem, bo mnie przy tym nie było (logiczne, czyż nie?). A może kurier tylko twierdził, że był? Natomiast ilekroć widziałem odbiór przesyłki, odbierali ją bezpośrednio adresaci. Tylko bardziej typowe odczynniki (typu rozpuszczalniki) czekały na magazynie. Widać nie znasz zwyczajów wszystkich wydziałów.
@KoparkaApokalipsy: Czy ty przeczytałaś moją historię? Napisałem wyraźnie, że ciotka namawiała dziewczynę na badania LATAMI. Zgoda na te badania była pierwszym krokiem do pogodzenia się z tym, że problem istnieje. Naprawdę nie rozumiem, czemu wszyscy komentujący dopowiedzieli sobie otyłość, hormony i tarczycę. Zgoda, chodziło o otyłość, ale jakie było źródło problemów - nie mam pojęcia, z tego co wiem, nie tarczycowe. Jakie leki zostały przepisane, również nie wiem.
@aaggnness: Oczywiście była, zapomniałem dodać.
@Armagedon: Co jej było, nie ma znaczenia, inaczej bym napisał. Badania miały sprawdzić, czy problem ma jakieś podłoże fizjologiczne niezależne od woli. Najwyraźniej miał, skoro zostały przepisane leki. Jednak mamusia (która sama zachęcała ją do tych badań) uznała, że wie lepiej niż lekarz, co powinna brać, a czego nie.
@MrSpook: Naprawdę sądzisz, że nie wspieraliśmy?
@KoparkaApokalipsy: To były tylko dwie historie, które zapamiętałem. Przez 3 lata uzbierało się ich znacznie więcej.
@Ursueal: Czyli prawo albo medycyna (tak na 99%), wszystko jasne.