Profil użytkownika
bizarrotron
Zamieszcza historie od: | 3 stycznia 2013 - 13:12 |
Ostatnio: | 25 września 2016 - 11:53 |
- Historii na głównej: 2 z 5
- Punktów za historie: 2107
- Komentarzy: 86
- Punktów za komentarze: 563
Zamieszcza historie od: | 3 stycznia 2013 - 13:12 |
Ostatnio: | 25 września 2016 - 11:53 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Fergi: Wiesz nie zabierałbym głosu gdybym nie miał w tej sprawie przynajmniej trochę doświadczenia. Sam mam 'na koncie' około setki tłumaczeń (licząc tylko te 'poważne', czyli gdzieś potem wydrukowane), w tym jedna książkę. Korekt zrobiłem kilkaset, więc moge chyba powiedzieć że funkcjonuję na tym rynku. Opisana sytuacja jest dla mnie dziwna- owszem, wystapiła luka w komunikacji ze zleceniodawcą, można to uznac za piekielne, ale zastrzeżenia do samego tekstu juz niekoniecznie, i tyle. Ciekawi mnie natomiast ilu fachowych tłumaczy moja wypowiedź tak oburzyła ze dali minusy najwyraźniej bez żadnej refleksji.
@Fergi: W takiej sytuacji tłumacz mówi zleceniodawcy 'sorry, nie rozumiem angielskiego zatem nie mogę przyjąć zlecenia'. A tak poważnie- jeżeli tłumacz posiada odpowiednie kwalifikacje i wiedzę, a na dodatek ma tekst napisany na kartce (co innego gdyby tłumaczyć ze słuchu) to ja nie rozumiem jakim problemem może być zrozumienie tekstu który jest może skonstruowany nieco bardziej niedbale niż powiedzmy dekret królowej angielskiej.
@Mahmurluk: to podchwytliwe pytanie? Tłumaczę wszystkie trzy- to jest zadanie tłumacza, a nie wymyslanie kontekstu w którym dany zlepek zdań ma sens. Równocześnie informuję zleceniodawcę że ten fragment wydaje mi się dziwny i niech sprawdzą czy dobrze go spisali.
@Paganini: Trudno mi to sobie wyobrazić- błędy błedami, ale mając przed sobą spisany tekst nie bardzo widzę jak utrudnia to tłumaczowi zadanie- zwłaszcza w kontekście alternatywy, czyli tłumaczenia ze słuchu nawijającego po 'brytyjsku' Anglika. No i dlaczego błędy gramatyczne maja tu coś utrudniać? Jeśli ktoś ma kwalifikacje do bycia tłumaczem, to ma tez świadomość popełnianych w mowie potocznej błędów i ich wpływu na znaczenie wypowiedzi.
Czy to było w Lidl'u? Jesli tak to alarm był nie tylko w Trójmiescie
@opencloseq: Piłka wgiotła dach samochodu? Jakoś mam opory aby w to uwierzyć. Mam dwójke dzieci, i jak bawią się w piaskownicy to uważam na nie, podobnie jak kiedy bawią się w sąsiedztwie boiska. No i pierwszy raz w życiu słyszę o orliku ktory nie jest zamykany, zwłaszcza na noc. Wielokrotnie grałem w piłkę na róznych orlikach w moim mieście i chyba tylko raz była sytuacja żeby opiekun obiektu powiedział nam (i nie tylko nam) 'panowie nie rzucać mięchem bo były skargi od mieszkańców'- i starczyło. Natomiast sytuacje w których piłka wypada za płot i na dodatek leci z taka siła żeby czemuś zagrażała zdarzają się sporadycznie. A skoro spisali hałasujących i nic to nie dało, to czy nastepnego dnia znów ktos zadzwonił? Bo jesli nie to naprawdę nie ma co narzekać- wina tego co woli cierpieć zamiast dzwonic na policję do skutku. Zwłaszcza że jezeli są nietrzeźwi, to znaczy że pija alkohol w miejscu publicznym i kwalifikuje się to na mandat. Aha, no i w końcu- jakie rozwiązanie by Cie usatysfakcjonowało? Zamknięcie boiska? Jaka gwarancja ze nie bedą sobie wtedy pić w tym samym miejscu, juz nie na boisku? Nie wiem czy koloryzujesz czy się czepiasz, ale zwyczajnie nie przekonuje mnie ta historia.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2014 o 21:11
Orlik czynny po 22? Niemożliwe. A jeśli nawet ktoś hałasuje to wtedy można wezwać policję. Co piłka może zrobić samochodowi, to z kolei zagadka, podobnie jak to ile trzeba siły żeby piłką wybić okno- jak się komuś uda proponuję polecić go do Ekstraklasy.
@Poluck: Myślę że gdybyś spytał dowolnego teologa to by Ci wyjaśnił dokładnie że kościół już dawno uznał, słowami papieży (oczywiście natchnionych duchem świętym) oraz księgami i bullami że nie ma innej drogi do raju niż kościół, i skoro to kwestionujesz to może i wierzysz w jakiegoś boga, ale na pewno nie w tego samego co chrześcijanie. Żaden ze mnie teolog, ale wiele takich dyskusji śledziłem- jeżeli traktujesz te sprawy poważnie, to sam się oszukujesz.
@Katka_43: Fakt- osobiście cholery dostaję jak słyszę takie określenie. W moim odczuciu tłumaczy się to jako 'konformista który niby dostrzega w kościele wady i nie utożsamia się z nim, jednak nie ma na tyle odwagi żeby wprost to zadeklarować. W rezultacie służy do nabijania kościołowi statystyk jako jeden z 97% tak zwanych wierzących'.
Ja tam bym nie lekceważył tego 'wyrzeczenia się Ciebie'- nie zaprosi Cie potem na swoj kolejny ślub i będziesz miała za swoje ;-)
@Vella: Pewnie może. Chyba ze mają innego Facebook'a ;-)
@kosiaty: Ok, wierzę na słowo, choc faktycznie nie zgadza mi się całokształt. Moze mam inną wizję świata, ale jak dla mnie to taka rurkowa c..a nie rzuciłaby tekstem typu 'jestem facetem i robie co chcę'. Z kolei gdyby ktos miałby byc takim zj..em żeby takie teksty rzucac, to nie tylko by sie nie zalał łzami na cios kobiety (sorry- nie jestem w stanie w to uwierzyć, o ile dziewczyna nie poprawiła kopem z półobrotu). tylko raczej by jej oddał. No ale moze za stary jestem...
Brzmi jak fejk, ale i tak fajny :-)
Nie oceniaj ludzi tak surowo. Poronienie to wielka tragedia, z która wielu ludzi na szczęście nie miało szansy się zetknąć, więc trudno im sobie wyobrazić cała sytuację i zareagować taktownie. Przynajmniej część z tych ludzi chciała dobrze. Druga ciąża mojej żony skończyła się poronieniem i rozumiem z grubsza o czym piszesz- mieliśmy to szczęście że nikt z zewnątrz nam nie dokładał. Był drink, chwila apatii, chwila rozchwiania emocjonalnego, ale koniec końców wszystko dośc szybko wróciło do 'normy'. Większość znajomych i rodziny wolała milczeć, żeby nie pogorszyć sprawy i bardzo dobrze zrobili. A kilka miesięcy później żona znów była w ciąży- dziecko ma teraz 9 miesięcy. Życzę powodzenia.
@sixton: Ja się nie zastanawiałem co mu zarzucę- zakładam że to policja lub Straż Miejska ma wiedzieć. Przyjechali, zwrócili uwagę i była cisza, więc jak widać jest na to jakiś paragraf. Faktycznie gorzej jak nie wiadomo dokładnie skąd dobiega hałas, ale kolumny na parapecie to chyba dość poważna 'podpowiedź' ;-)
Lepiej narzekać niż zadzwonić po Straż Miejską czy policję? Mój sąsiad miał w swoim czasie ciągoty do tego typu buractwa- dwie interwencje w dzień plus raz w nocy (ta skończyła się sprawą w sądzie) i problem zniknął.
@justangela: No fakt, przy 40 stopniach to jednak ciężko nie odwiedzić lekarza.
I co w końcu dziecku dolegało? Generalnie jednodniowa gorączka u dziecka to zazwyczaj nie jest powód do wielkiego niepokoju (choć wiadomo że u własnego dziecka człowiek dopatrzy się od razu co najmniej gruźlicy). Znajomy lekarz (praktykujący za granicą, gdzie podejście jest trochę luźniejsze niż w Polsce) radził mi i żonie zawsze czekać ze 3 dni, o ile gorączka nie jest naprawdę wysoka, podając paracetamol żeby dziecko za bardzo nie cierpiało, a dopiero potem iść do lekarza, bo to prawdopodobnie 'trzydniówka'. Jak dotąd podejście się sprawdziło, bo dwójka moich dzieci (łącznie 5 lat ;-) była u lekarza w sumie 3 razy, w tym dwa kiedy miały ospę i nie było się nad czym zastanawiać.
Prawdę mówiąc tylko częściowo pokrywa mi się to z objawami Aspergera- ekspertem nie jestem, ale miałem w klasie ucznia z tym schorzeniem. Tyle że poza wbudowaną odpornością na reguły typu 'nie mówimy na ty do nauczyciela' czy niezdolnością do skupienia się na danym zadaniu i chodzeniem po klasie, nie sprawiał większych problemów- w histerie wpadł raz, a agresywny nie był. Zasadniczo miłe dziecko na swój sposób, przy tym inteligentne. Natomiast opisany przez Ciebie przypadek to prawdopodobnie mały psychol 'wychowywany' przez ludzi którzy nie powinni zapewne się rozmnażać. Ciężka sprawa, ale skoro dzieciak nie ma opinii to nie jest chory, a zatem można od niego skrupulatnie egzekwować wszystko to co można egzekwować od innych dzieci i wyciągać konsekwencje. Niestety, tak małe dzieci są pod kloszem- możliwe że dopiero jak kogoś poważnie pobije to będą realne szanse coś z tym zrobić. Natomiast rodzice nie powinni odpuszczać- składać skargi, wnioskować o nagany, wzywać policję, odmówić posłania dzieci do szkoły- byle konsekwentnie.
@poetka91: Twój minus wbił mi się głęboko w ... serce ;-) Ale nie masz racji- takie metody mogą oczywiście zadziałać, ale na dziecko które jest jedynie nadpobudliwe, a nie niewychowane. Natomiast klepiąc banał w stylu 'dzieciaki powinny to zrozumieć' weź pod uwagę jedno: w tej klasie różnego rodzaju orzeczenia miała ok 1/4 uczniów, były to 11-latki (zatem wzniosłe idee zrozumienia i tolerancji były im dość obce ;-), na dodatek nie znosiły dzieciaka- ze zrozumiałych względów. Napisałem zresztą dlaczego nie było możliwe zastosowanie w szkole pozostałych rozwiązań (ostatnie możliwe byłoby chyba tylko w klasie integracyjnej).
@kambodia: Co do klas integracyjnych to nie do końca się zgodzę- moja koleżanka uczy w jednej z nich i mówi ze pomysł jest dobry, ale z jednym zastrzeżeniem: uczniowie 'zdrowi' muszą być równocześnie uczniami dobrymi- wtedy strawią wspomniane przez Ciebie podwójne standardy oceniania, równocześnie grając kluczową rolę w integracji uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. W każdym innym wypadku masz nie klasę integracyjną, a jej karykaturę (tutaj posiłkuje się opinią koleżanki- nie jestem ekspertem). Tyle że takie klasy tworzone są z myślą o opóźnionych w rozwoju dzieciach, a nie o małych źle wychowanych chamach.
@viqi: Nie przesadzaj- przeciez nie mówię żeby gnojka skatować, ale jestem pewien że jakby do takiego podejść, chwycic za kark i poprosić o powtórzenie wiązanki, to by się sfajtał z wrażenia i żadne konsekwencje ze strony rodziców by Ci nie groziły. Zresztą skąd by się one miały wziąć? Znasz dzieciaka lub jego rodziców? Ignorując to teraz, ryzykujesz że za 4 lata ten gnojek będzie miał juz 17, a jego koledzy 14- i wtedy zwrócic im uwagę będzie niestety 'trochę' trudniej.
Dostałby chłopak edukacyjnie w trąbę i na drugi raz by się zastanowił...
A tak z ciekawości- publiczne odtwarzanie filmu nie jest czasem karalne? Pytam bez ironii, jeśli się mylę to niech mnie ktoś poprawi, ale wydaje mi się ze to nie jest tak ze można ot tak sobie odtworzyć w klasie film jeśli nie jest to kopia właśnie z licencją do publicznego odtwarzania. Co zaś do samej historii- dziwię się że po takim występie znajdują się jeszcze w danej grupie ludzie chętni do posyłania dzieci na religię. Ja nie zaryzykuję.
Miałeś szczęscie prawdę mówiąc- zarówno z fachowcem jak i z awarią. Jak mi się pralka na A zepsuła i mrugała zamiast prać to polecony fachowiec przez telefon powiedział że praktycznie na pewno trzeba bedzie wymieniać programator i generalnie to płacenie 100 zł za wizytę plus ewentualne 350 zł za nowy programator to dośc spora rozrzutność jak na 7-letnią pralkę i on mnie nie bedzie naciagał. W rezultacie dwa dni poźniej kupiłem nowa pralkę- kosztowała dwa razy więcej niż wspomniane wcześniej koszty, ale jest nowa i na gwarancji. Mam nadzieje że było warto.