Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

chrisstofferr

Zamieszcza historie od: 14 sierpnia 2013 - 20:22
Ostatnio: 24 stycznia 2015 - 16:17
  • Historii na głównej: 11 z 21
  • Punktów za historie: 7715
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 20
 
zarchiwizowany

#54616

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia krótka, dzisiejsza i dla mnie zdecydowanie piekielna.

Po pracy, około godziny 20.30, wracam do domu. Po drodze wchodzę do osiedlowego śmietnika a tam ... Pan Menel siedzący przodem do wejścia się masturbuje ...

Od dziś omijam wieczorem osiedlowe śmietniki.

ludzie

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (28)

#54171

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już kilkukrotnie wspominałem pracuję w sklepie z akcesoriami komputerowymi.

Historia którą przedstawię jest wciąż w toku, jednak podejrzewam, że happy endu nie będzie. W swoich usługach mamy również naprawy komputerów, co w sumie nie dziwi. Przyszedł do nas pewien Pan z problemem. Windows nie chciał się uruchamiać. Po sprawdzeniu wszystkiego szef mój stwierdził, że najskuteczniejszy będzie format. Zadzwonił do Klienta, ten zaś wyraził na to zgodę. Następnego dnia - przedwczoraj - komputer był do odbioru. Pan się jednak nie zjawił.

Akcja zaczęła się dopiero wczoraj od rana. Pan przychodzi i pyta się dlaczego nie przywieźliśmy mu komputera. Tłumaczę, że wczoraj dzwoniłem z informacją, że można go odebrać. Usłyszałem jedynie coś w stylu "skoro płacę to wymagam - miał być mi on dostarczony". Zbyłem to, facet jeszcze chwilę powarczał sobie jak to się traktuje klientów, zapłacił i wyszedł.

Można byłoby to zakończyć ale nie ... Pan wrócił po jakichś czterech godzinach i od progu prawie że krzyczy. Próby zapytania się o co chodzi nic nie dały. Pan stwierdził, że popsuliśmy mu komputer, bo on ma co innego niż było, poza tym jak dał kiedyś komputer na czyszczenie to "oni" nic mu nie robili i wszystko zostało jak było. Więc tłumaczę czym różni się czyszczenie od reinstalowania systemu. Stwierdził, że go to nie obchodzi, nie tak powinno się traktować klientów, i że przez nas stracił wszystkie maile.

No fakt, to może być nieprzyjemne ...

Jednak gdy Pan powiedział, że ma pocztę na ZERODWA trochę mnie wcięło. Spytałem, czy próbował się logować do swojej poczty. Odpowiedź po raz kolejny zaskakująca - Nie, ponieważ on się nie może zalogować, ponieważ usunęliśmy mu program do przeglądania jaki miał, i on inaczej nie wejdzie, i teraz KATEGORYCZNIE ŻĄDA abyśmy mu naprawili to co skopaliśmy, a poza tym skoro usunęliśmy mu program to on i tak przecież stracił wszystkie maile.

Później zażądał rozmowy z szefem, na którym chciał wymusić wizytę domową, aby zainstalować Firefox i Chrome. Szef powiedział, że nie udziela wizyt domowych.

Dziś po raz kolejny przyniósł kompa... ciekawe co znowu nie będzie po jego myśli...

sklepy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 446 (520)
zarchiwizowany

#54511

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem typowym "molem książkowym". Pochłaniam kilka książek miesięcznie. Czytam około pięciu pozycji w jednym czasie. W swojej biblioteczce posiadam ponad tysiąc książek, w większości przeczytanych. Tyle by było tytułem wstępu.

Historia z zeszłego tygodnia. Wyruszyłem na "łowy". Zazwyczaj, gdy księgarnie mnie zawiodą, zamawiam książki przez allegro. Jednak w przypadku tego tytułu bałem się o dostawę. Chodziło mi o książkę Normana Daviesa "Zaginione królestwa" - 888 stron, twarda oprawa. Po prostu nie chciałem by się książka zniszczyła.

Po podróży do Empiku, uzyskaniu informacji o czasie zamówienia, skierowałem się do Matrasu. Przy ladzie sympatyczna, młoda [D]ziewczyna. Na sali nikogo. Podchodzę pytam o wymienioną wyżej pozycję. Usłyszałem taką odpowiedź:

[D] - Nie mamy takiego autora.

Pierwszy szok minął. Spojrzałem na wystawę znajdującą się w odległości trzech metrów od [D] i wskazuję, że mają tego autora. Odpowiedź:

[D] - Ale Pan prosił o "Dejwisa" a nie "Dawiesa".

Myślałem, że trafiłem na gorszy dzień [D], jednak myliłem się. Mój kolega miał podobną sytuację, tylko w jego przypadku ekspedientka nie potrafiła napisać poprawnie nazwiska Garbo.

I takie osoby mają doradzać innym ...

PS. Książkę dostałem tego samego dnia w Matrasie - tylko w innej filii.

sklepy

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (280)
zarchiwizowany

#54442

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja sprzed chwili.

Kilka razy już pisałem, że pracuję w sklepie z akcesoriami komputerowymi. Wśród tych akcesoriów znajdują się również lampki ledowe z podłączeniem na usb. I o tej lampce właśnie będzie.

Wpada klient z zapytaniem o ową lampkę. Pokazuję. Cena za lampkę dwuledową to 25 złotych. I reakcja klienta.

[P] - Bo wie pan ja biedny jestem. Nie dałoby trochę zejść z ceny.

Z każdym takim pytaniem dzwonię do szefa - wszak nie mój sklep to jest, i nie ja jestem za ceny odpowiedzialny. Szef się zgodził na małą obniżkę do 20. Przekazałem klientowi informację. I usłyszałem

[P] - PANIE - ja k*rwa biedny jestem - mogę dać 10 złotych. Ja biedny jestem.

I w tym momencie zdjął swojego prawego buta i zaczął mi nim wymachiwać przed nosem. Po poinformowaniu, że nie będzie większej zniżki założył go i poburkując pod nosem wyszedł.

EDIT - But był dziurawy, z odchodzącą podeszwą, co w połączeniu z deszczem i błotem jakie pan przeszedł dało piorunujące wrażenie.

sklepy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (198)

#53978

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już kilkukrotnie wspominałem pracuję w sklepie z akcesoriami komputerowymi. Sklep znajduje się na pasażu pewnego hipermarketu.

Przychodzi do mnie klient, który dzień wcześniej kupił u mnie kamerkę internetową. Reklamacja - kamerka śnieży. Po podłączeniu faktycznie przy próbie ustawienia ostrości pojawia się "kasza". Mimo iż nie miał pan pudełka, po konsultacji z szefem, przyjąłem kamerkę na gwarancję. Ponieważ klient nie chciał czekać na rozpatrzenie jej, postanowił dopłacić i wziąć lepszą. I na tym mogłoby się skończyć.

Kamerka w pudełku jednak powędrowała w ręce pięcioletniego dziecka, które zaczęło się nim bawić na zasadzie podrzuć i złap. Klient nie zdążył odejść 10 metrów od mojego sklepu, kiedy pudło wzleciało wysoko i jeszcze niżej spadło. Wrócił. Chciał oddać kamerkę i ponownie dopłacić by wybrać lepszą. Przy mojej odmowie zapowietrzył się, zaczął burczeć i wyzywać mnie, że co to za sklep, który zarobić nie chce. Po moim pytaniu czy kamerka się źle sprawdza, powiedział że nawet nie zdążył przecież dojść do domu. Spytałem więc dlaczego chce ją wymienić. Znowu zapowietrzenie. Kiedy zaś powiedziałem, że widziałem całą sytuację zrobił się czerwony, zaczął znowu burczeć, że sklep nie chce zarobić i ze słowami, że jeśli nie będzie działać on tu wróci. Wyszedł... Czekam już na niego drugi tydzień.

sklepy

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 542 (564)
zarchiwizowany

#54223

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia nie moja, tylko mojego brata. Nie tyle piekielna, co śmieszna.

Tytułem wstępu - brat jest osobą, którą można skategoryzować jako przedstawiciela kultury metalowej - pieszczochy, karwasze, glany, czarny strój, t-shirty z różnymi zespołami (np. Slipknot, Korn, Megadeth, Nightwish itp.), długie włosy ... ogólnie wiadomo o co chodzi ...

Braciszek mój pojechał sobie na Woodstock. Po nim wrócił do naszego "miasta" ... Wyróżnia się on z tłumu gdyż poza strojem jest również wysoki - prawie 2 metry wzrostu chłopak ma ... wyszedł sobie do centrum. Jeść mu się zachciało i ruszył dziarsko po kebaba. Po drodze minął pewnego chłopaka [C], który uraczył go takim tekstem:

[C] - SZatanisto, brudasie jeden niemyty ... i jeszcze kilka podobnych, stereotypowych słów.

Braciszek wyluzowany po Woodstocku sam stwierdził, że nie wie co w niego wstąpiło. Odwrócił się do gościa, podszedł dwa kroki i do gostka z tekstem:

- Uzasadnij swoją wypowiedź.

Po kilku chwilach i braku reakcji zapytał

- Czy mam coś z mojej wypowiedzi wytłumaczyć. Czy któregoś zwrotu nie zrozumiałeś.

Koleś czerwony jak burak, kobitka która się tej sytuacji przyglądała prawie leży ze śmiechu, chłopak tylko się odwrócił i pobiegł w długą ... Braciszek poprawiony miał za to humor na cały dzień.

ludzie

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 10 (50)
zarchiwizowany

#54224

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dnia dzisiejszego, z godziny 7.20 dokładnie.

Zawsze pluję sobie w brodę kiedy muszę jeździć środkami komunikacji miejskiej, jednakże czasem mus to mus. Perspektywa spaceru dziesięciokilometrowego nie za bardzo mi się uśmiechała. Tak więc wybrałem autobus. Wsiadam, kupuję bilet u kierowcy, rozglądam się po autobusie. Poza mną była tylko jedna pasażerka. Więc wybieram sobie miejsce. Już mam siadać gdy słyszę krzyk.

[P] - Nie może tutaj usiąść. To jest ZAREZERWOWANE.

Ja ogólnie karpik na twarz. WTF. A Pani dalej na mnie.

[P] - Nie słyszał. Głuchy. Niech się przesiada bo to miejsce zarezerwowane. Tu moja koleżanka siada. Się przesiada.

Ok - nie chciałem się kłócić. Chciałem usiąść więc na siedzeniu za miejscem zarezerwowanym gdy znowu słyszę krzyk Pani.

[P] - GDZIE? TUTAJ TEŻ ZAREZERWOWANE. GŁUPI JEST!

W tym momencie zwątpiłem czy w ogóle będę mógł sobie gdzieś usiąść. Stanąłem sobie na środku. Dwa przystanki później weszły Koleżanki Pani i zaczyna się znowu.

[P] - Wiecie co - gdyby nie ja to byście nie usiadły bo TEN - wskazanie na mnie - chciał Wam miejsce ukraść(!) ... i cała litania jaki to ja niedobry, zły i jeszcze coś tam ...

Panie po kolejnych dwóch przystankach wysiadły. Wtedy bez skrupułów sobie usiadłem. Do domu wracałem już "z buta".

komunikacja_miejska

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 56 (300)

#53329

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejny z klientów ciekawych.
Sklep w którym pracuję, jest o tyle ciekawie ustawiony, że lada jest dość wysoka. Kiedy siedzę za nią na krześle, nie widać że mam 2 metry wzrostu. Poza tym noszę wiecznie okulary, jestem ogolony i chodzę w koszulach. Więc z wyglądu - taki miły, grzeczny chłopiec, choć mam 27 lat. Te szczegóły są dość ważne dla całej historii.

Przyszedł pan w celu zakupienia myszki. Pytanie podstawowe - bezprzewodowa, na USB czy PS2. Pan stanął przy ladzie i z całą stanowczością stwierdził że na USB i pokazał model. Ja lekko schylony sięgam do szuflady po myszkę na USB - taką jaką pan sobie życzył, gdyż kolor, który chciał - bodajże niebieski - nie był wystawiony z powodu braku miejsca w gablotce.
Podaję mu myszkę, by na nią spojrzał. Nagle słyszę paskudne krzyki i obelgi w moją stronę, że jestem niekompetentny, że krętacz, naciągacz, że chłam chcę mu wcisnąć, że taki szczeniak nie powinien pracować jak się nie zna.
Pan rzucał jeszcze chwilę mięsem. Ja zaś kiedy usłyszałem krzyk, bardzo szybko się wyprostowałem. Zdębiał. Spytałem jaki jest problem. Pan już cichym głosem powiedział, że on zawsze kupuje myszy na USB i nie jest płaskie wejście tylko okrągłe i prosi o taką właśnie mysz.

Czy tak trudno było powiedzieć, że chce się na okrągłe wejście, a nie zgrywać znawcę, który z przekonaniem wrzeszczy, że to ja jestem niekompetentny?

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (695)

#53330

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Klienci i tusze ciąg dalszy.

1. W tej historii piekielnym byłem ja. Moja wina. Ból zęba odebrał mi racjonalne myślenie. Chciałem już się znaleźć na fotelu dentysty, by usunąć mą bolączkę.

Wchodzą trzy panie i proszą o tusz. Pierwsza rzecz - jaki model drukarki bądź numer tuszu. Jedna z pań wyciąga komórkę i pokazuje mi zdjęcie drukarki. Rozdzielczość jakieś 240x180 więc niewyraźne, poza tym jest to zdjęcie drukarki bez żadnych napisów. Więc pytam dalej jaki jest producent drukarki. Panie twierdzą, że nie wiedzą i proszą o tusz. W tym momencie ból wziął górę i zaczernił moje myślenie. Podałem WSZYSTKIE możliwe czarne tusze do WSZYSTKICH modeli drukarek jakie posiadałem. Popatrzyły i spytały, co niby mają zrobić. Powiedziałem tylko, że to wszystkie czarne tusze jakie mam na stanie i mogą je zakupić wszystkie i próbować dobrać do drukarki. Wiem, moja wina.

2. Przyszedł klient po tusz. Podaje mi nazwę producenta i model. Chodziło o tusz do HP 5010 - jest to dość ważne. Sprawdziłem numer tuszu, jednakże nie miałem go na stanie. I wtedy pan zaczyna na mnie wrzeszczeć, że jak to nie mam, skoro on go widzi - i pokazuje mi zupełnie na inny tusz. Podaję mu go więc, a on z tryumfem na twarzy mówi:
- I proszę jest - wskazując na model HP 1050.
Mówię więc, że powiedział mi co innego. Ten zaś odparł:
- A co to za różnica? Poza tym powinien się pan domyślić.

3. Doprowadziłem też klientkę do płaczu, gdyż nie chciałem jej sprzedać tuszu. Pani chodziło o tusz "czarną perłę" do tatuażu. Faktycznie, skoro sprzedaję tusze do drukarek, to i tusze do tatuaży muszę mieć na stanie.

sklepy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 468 (518)

#53327

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejny z ciekawych klientów w sklepie.

Jak wcześniej już pisałem, pracuję w sklepie z artykułami komputerowymi.
Wpadła do mnie kiedyś klientka. Z wyglądu sympatyczna Pani, bardzo elegancka. Dialog zaś jaki się między nami wywiązał, zdziwił mnie lekko.

J - Dzień dobry. W czym mogę pomóc.
P - Dzień dobry, szukam tuszu do drukarki.
J - Do jakiej drukarki?
P - Trzyletniej.

Ok - takiej odpowiedzi się nie spodziewałem, ale cóż - brnę dalej.

J - Pamięta pani może model drukarki, bądź numer tuszu?
P - [podwyższonym już głosem] Nie i nie muszę. Ja tą drukarkę kupowałam tutaj trzy lata temu i poproszę do niej tusz.

Na nic się zdały moje wyjaśnienia, że trzy lata temu mnie tutaj nie było i niestety nie wiem jaki jest model drukarki tej pani. Pani już praktycznie czerwona na twarzy ze złości, zaczyna na mnie właściwie powarkiwać i mówić o niekompetencji, kiedy wszedł do sklepu - jak się okazało - jej Syn.

S - I jak, kupiłaś ten tusz?
P - Nie bo on [tu wskazanie na mnie] nie wie jaki ma mi sprzedać.
Już mam się odezwać i wyjaśnić sytuację, gdy Syn zwraca się do mamy
S - A podałaś panu model drukarki, bądź numer tuszu?
P - Nie!
S - Bez tego nic przecież nie załatwisz.

W tym momencie złapał ją za rękę, przeprosił i wyszedł.

sklepy

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 741 (771)