Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kiniaas007

Zamieszcza historie od: 8 maja 2011 - 17:05
Ostatnio: 21 marca 2021 - 16:25
Gadu-gadu: 2063508
O sobie:

http://gotowaniezkotem.blog.pl/ mój własny kulinarny blog ;)
http://gol-liw.ucoz.pl/ remonty!
http://www.piekielni.pun.pl/forums.php nasze forum!!

  • Historii na głównej: 17 z 57
  • Punktów za historie: 21383
  • Komentarzy: 1334
  • Punktów za komentarze: 9057
 
zarchiwizowany

#29117

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam dziś do dodanie dwie historyjki. Ale zacznę od dłuższej, która sprawiła mi więcej satysfakcji.

Pamiętacie maniurkę [M], która wymyśliła sobie, że poderwie mojego K??Dziś historia miała swój finał.

Dodam jeszcze, że najlepsza przyjaciółka mojej siostry [J], jest daleką kuzynką M i serdecznie jej nie cierpi, za odbicie chłopaka. J mieszka dwa piętra nade mną. Uknułyśmy spisek. J zapisała mnie w kontaktach jako K, a K jako mnie. Czemu? Zauważyła, że M przegląda jej telefon w poszukiwaniu numeru do K. Wreszcie go zdobyła ]:-> By uśpić czujność M, J poopowiadała jej, jak to K się o nią wypytywał, jak się rozpływał nad jej wdziękami, inteligencją. Oczywiście wszystko wyssane z palca, ale M uwierzyła.

Wracam sobie dziś koło 12 do domu, nabuzowana do granic możliwości (ale o tym w innej historii)zastanawiając się co zrobić na obiad, bo K dosłownie za chwilę będzie w domu, a widzę M w towarzystwie kilku dresów i dwóch blondi. Hałasują, klną, puszczają to swoje "umcy, umcy", plują. Kazałam im wy..oddalić się w podskokach. Na to M stwierdziła, ze oni nigdzie się nie ruszają, bo czekają na K, bo on się ode mnie wyprowadza! Zamieszka z nią!

Wybuchłam śmiechem. Szczerym i radosnym. I chyba tym popsułam cały nastrój i plan M, która z irytacją i..popłochem(?) zapytała czy ma zadzwonić do K. Ależ proszę bardzo, ja tam nie mam nic przeciwko. Jakież było zdziwienie gdy zamiast głosu K w jej telefonie, na klatce dało się słyszeć "gumisie" w wersji rosyjskiej, cudnie grające z mojej kieszeni. Powolnym ruchem wyjęłam telefon i odrzuciłam połączenie.

W tym samym momencie, obok zmaterializował się K. Cmoknął mnie w głowę i zapytał.
K - Miśka, co robią tu te pomyłki genetyczne?
M - Kochanie, jak możesz! Przecież umawialiśmy się! Koledzy przyszli pomóc przenieść ci rzeczy do mnie, żebyś mógł się wreszcie uwolnić od tego paszteta!
K - Czy ciebie dziecko, już do reszty powaliło? Już ci kiedyś powiedziałem, że nigdy nie będziemy razem, nie życzę sobie żadnego kontaktu od ciebie! Odp*ierdol się wreszcie od nas! Jeszcze raz cokolwiek zrobisz, a dostaniesz piękny list z sądu z wezwaniem o odszkodowanie za nagabywanie, nachodzenie, rozsiewanie nieprawdziwych informacji oraz za straty moralne! Czy wyraziłem się dostatecznie jasno? Nigdy bym nie zostawił mojej żony, a już na pewno nie dla jakieś, pierwszej lepszej ku*rewki! Wyjazd stąd, pókim dobry!

Towarzystwo się w momencie wyniosło, choć już piętro niżej słychać było jak leją z M. Coś mi mówi, ze dłuugo jej żyć nie dadzą.

J przed chwilą mi napisała, że M własnie jej się skarży, że jej genialny plan nie wypalił. Umyśliła sobie, że po jej wersji, ja wpadnę w furię, zerwę z K i wywalę go z domu, a ona zajmie się pocieszaniem biedaka.

Życie bywa piękne ;)

blok

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (288)
zarchiwizowany

#27620

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na fali Ropuchów, dorzucę i swojego.

To było, proszę ja Was, jakoś na drugim roku studiów, właśnie leczyłam serce po niezbyt szczęśliwym zakochaniu (cóż, facet nie dorósł, do związku innego jak on i xbox+mamusia), w desperacji zapisałam się na portal Sympatia.pl, wrzuciłam parę fotek, coś skrobnęłam o sobie, wyraźnie zaznaczając, że nie interesuje mnie tylko i wyłącznie sex, ani też nie jestem kobietą lekkich obyczajów, żeby mi proponować płacenie za niego.

Odezwało się paru, lecz panowie chyba niestety nie czytali opisu, albo byli w wieku mojego ojca.

Nagle odezwał się on. 7 lat starszy, miśkowaty, pan ochroniarz. Ok, jak z nim popiszę to mnie to chyba nie zabije.

Najpierw tabun smsów gnał mi przez komórkę. Co robię, z kim robię, co jem, jak jem, dosłownie wszystko chciał wiedzieć, rozpływając się przy tym jaka to ja piękna, mądra, cudowna w ogóle jestem. Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która nie lubi takich komplementów.

Ale po pewnym czasie dziesiątki smsów dziennie zaczęły być męczące, hamował się tylko jak miałam zajęcia na uczelni, ale zaraz potem odrabiał sobie "te godziny" czekania. Nie interesowało go, czy byłam ze znajomymi czy miałam czas na pisanie czy nawet to, że chciałam zwyczajnie iść spać. Stwierdzenia, że nie mam kasy na koncie skutkowały, prawie natychmiastowym, doładowaniem mojego konta (a chodziło mi zupełnie o coś odwrotnego -.-)

Wreszcie się spotkaliśmy (tak wiem, głupia ja), dostałam na przywitanie bukiet róż i pięknego pluszowego psiaka. Miło się zrobiło - do czasu. Siedzimy sobie, ale niestety panu za bardzo łapki latały w stronę moich piersi i krocza. Na stanowczą odmowę reagował na 5 minut. Po którymś upomnieniu wstałam i wyszłam. Kwiatów nie wzięłam, pieska zapomniałam oddać, gdyż od razu wylądował w mojej torbie-bagażówce...

Znowu dziesiątki smsów, czemu nie chciałam iść z nim do łóżka, choćby dla relaksu (byłam wtedy dziewicą, a on i tym doskonale wiedział!). Odpisałam, że skoro wie, to czemu głupio pyta, jeszcze jak pisaliśmy, przed spotkaniem wyjaśniałam mu moje podejście do spraw łóżkowych. Nie zamierzałam iść do łóżka z pierwszym lepszym, byle już mieć to za sobą, ten pierwszy raz chciałam mieć z kimś kogo naprawdę kocham i na pewno nie zaraz na początku znajomości, ot taka staroświecka pod tym względem jestem. Przyjął to do wiadomości i wtedy stwierdził, że szanuje takie kobiety jak ja, po spotkaniu, jak wyżej.

Na telefony i smsy przestałam reagować, tradycyjnie proponując "przyjaźń"..

Nastała błoga cisza...do czasu.

A bo on to sobie nową znalazł, że seks jest cudowny, powinnam żałować, że się z nim nie przespałam, bo nie wiem co to znaczy być z prawdziwym mężczyzną. "Bujaj się chłopie, idź posuwać tą swoją jedyną, ode mnie się odstosunkuj"

Znowu błoga cisza...

Bo ona prócz seksu nie ma mu nic więcej do zaoferowania, jest taka zimna, nieczuła, i tak bardzo chciałby do mnie wrócić. "nie byliśmy i nigdy nie będziemy razem, więc nie masz do czego wracać. Nie życzę sobie więcej wiadomości z twojej strony"

Ale on prosi, błaga, zrozumiał swój błąd, ja jestem tą jedyną, on tylko mnie kocha, chce wziąć ze mną ślub i mieć stadko dzieci. "a wizyty policji i prokuratury nie chcesz??"

Dopiero po tym dał mi spokój.

ropuch

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (258)
zarchiwizowany

#27284

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Co z tymi babami jest nie tak??

Miałam znajomą, która nigdy nie ukrywała, że na studia poszła tylko i wyłącznie by znaleźć męża. Może dlatego poszła do jednej z Wyższych Szkół Kiszenia Ogórka. Ja trafiłam na dzienną chemię na UJK, lecz z powodów zdrowotnych i paru innych musiałam przerwać, a obecnie zaczęłam kosmetologię w cosinusie.

Dwa dni temu spotkałam znajomą w centrum handlowych, a że dawno się nie widziałyśmy poszłyśmy na herbatkę. Standardowo, co tam u nas się działo.

Ona zaczęła się wywyższać, że licencjat zrobiła, że teraz idzie na magistra (dalej w tej szkole), ale żadnych fajnych facetów nie ma, że jej zegar biologiczny tyka, że ona już by chciała wyjść za mąż, mieć różowego bobaska, że te studia nie są jej do niczego potrzebne...

Podczas tej tyrady, mnie się udało wtrącić, że z takiego, a takiego powodu ja swoje studia przerwałam.

I się zaczęło, że sobie życie marnuję, że bez wykształcenia żaden mnie nie zechce, że co ja teraz biedna pocznę, bo to byłby mój jedyny atut (wtf??)

Wnerwiona, wstałam, zabrałam torbę i kurtkę i na odchodne rzuciłam:
-Oto się martwić nie muszę, bo męża już mam.

Rachunek zostawiłam jej do zapłaty.

koleżanka/ kawiarenka w centrum handlowym

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 215 (295)
zarchiwizowany

#26709

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Parę miesięcy któryś/aś z użytkowników/czek wstawiła historię o przedsiębiorczej mamusi i babci, które załatwiły świadczenie pielęgnacyjne synusiowi za opiekę nad babcią. Chciałabym tej osobie serdecznie podziękować, bo dzięki tej historii mam za co żyć, gdyż stan zdrowia mojego dziadka uniemożliwia mi podjęcie jakiejkolwiek pracy, a dzięki temu, mam opiekę zdrowotną i składki płacone przez MOPR, plus te 500 zł co miesiąc. Jeszcze raz serdecznie dziękuję ;)

piekielni.pl

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 60 (212)
zarchiwizowany

#25183

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dwa lata temu mojemu Tacie udało się załatwić dwie 3-dniowe wejściówki na Targi Kielce, gdzie akurat odbywały się targi wojskowe. Mój Narzeczony to straszny zapaleniec wojska, sił specjalnych etc. Nawet styl ubierania się ma podobny i dodatkowo należy do grupy rekonstrukcyjnej "Polskie Pododdziały Antyterrorystyczne S.P.A.P.* Kielce"(http://www.facebook.com/?ref=logo#!/pages/Spap-Kielce/336610869696536). Dla Niego te wejściówki to jak manna z nieba, mojego Tatę prawie po stopach całował ;). Na marginesie dodam, że mój angielski woła o pomstę do nieba, dlatego dość niechcący byłam piekielna. Ale do rzeczy.
Poszliśmy z Narzeczonym na te targi, oglądamy wystawy, zbieramy ulotki, robimy zdjęcia przy czołgach. Cud, miód i orzeszki (zwłaszcza dla mnie, która uwielbia facetów w mundurach ;>).
Na targach wystawiają się także goście zagraniczni.W pewnym momencie rozdzieliliśmy się, ja poszłam bodajże w lewo, Narzeczony w prawo. Podeszłam do jednego ze stoisk, gdzie akurat stali Izraelici. Gadka-szmatka, Panowie po angielsku zapytali co taka ładna (;)) dziewczyna jak ja, robi na targach, w sumie z góry przeznaczonych, dla mężczyzn.
A Kinia postanowiła błysnąć znajomością języka i wypaliła "Becaose my fiance is in specnaz". Panowie się jakoś dziwnie na mnie popatrzyli, szybko zakończyli rozmowę, a ja poszłam dalej. Przygodę opowiedziałam Narzeczonemu ,jak Go wreszcie znalazłam.
Dopiero On mnie uświadomił co powiedziałam - zamiast powiedzieć coś na kształt "reconstructing a group of special services", użyłam nazwy Rosyjskich Służb Specjalnych...Cóż trzeba być mną ;)
*Specjalisty pododdział airsoftowo-paramilitarny, nie mylić z funkcjonariuszami policji.

targi kielce

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (67)
zarchiwizowany

#23178

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Taka z wczoraj.
Moja młodsza siostra dostała od swojego faceta szczurka, o którym marzyła kawał czasu. Ale, że moja młoda wciąż mieszka z rodzicami, gdzie jest także Renatka (kotka), która nie akceptuje innych zwierzątek, Morfik zamieszkał u mnie i Lubego. Jako, że sierściuch pocieszny i ufny, lubię go trzymać sobie na ramieniu, ewentualnie w kapturze bluzy. Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy do właściwej akcji.
Siedzę sobie przy lapku, czytam Piekielnych ( notabene o których strasznie zazdrosny jest Luby o.O), Morfik na przemian buszuje pod bluzą, to przysypia w kapturze. Nagle dzwonek do drzwi. Wstaję niechętnie, gdyż nikogo się nie spodziewam, a akurat fajną historię czytałam (bodajże owczera ta temat podróży pociągiem z krk do kielc), ale palec do dzwonka chyba się przykleił, a dźwięk ma taki, że nawet umarłego by obudził. Idę coraz bardziej wnerwiona, dymu nie czuję, nie słyszę żeby kogo gwałcili, więc na co ten alarm??
Otwieram drzwi i ukazują mi się [M]oherCommando (sztuk 2) mojego osiedla, w tym jedna która nie może zdzierżyć, że mieszkam z Lubym bez ślubu, poza tym ja noszę się na metalowo, uwielbiam Wampiry (zmierzchowi mówię stanowcze -NIE!!), Luby - zapaleniec wojska, policji, służb specjalnych, więc nosi się na czarno, ale po wojskowemu/policyjnemu.
Stoję tak w tych otwartych drzwiach, czekając by dowiedzieć się czemu one zabierają mi powietrze z klatki, tamte zamurowane moim widokiem (czarne bojówki, bluza którejś z grup metalowych z narysowaną kostuchą, rozpuszczone włosy, zero makijażu). Nie zdążyły słowa powiedzieć(choć już paszcze otwierały), kiedy z odmętu mych czarnych niczym ogon Lucka włosów wyłonił się zaciekawiony nowymi zapachami czarny pyszczek Morfika, następnie jego czarno-biały tułów, na koniec słynny szczurzy ogonek (który ja swoją drogą uwielbiam). Byłam świadkiem rekordu zbiegania ze schodów w kategorii 70+.
Jak tu nie kochać sierściuchów??;)

mój dom/klatka

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 223 (369)
zarchiwizowany

#22482

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z okazji Nowego Roku ja, mój Narzeczony, młodsza Siostra i jej Chłopak postanowiliśmy się trochę przejść. Ot tak dla zdrowia po sylwestrowym obżarstwie.

Idziemy sobie spokojnie, trzymamy za łapki (znaczy ja z moim, siostra ze swoim) i rozmawiamy na temat szopki z Władcy Pierścieni, która parę lat wcześniej stała u Kapucynów, których kościół właśnie mijaliśmy.

Mam taki zwyczaj, że jak gdzieś idę lubię się rozglądać. A to któraś ma fajne buty, inna czapkę i szalik, a tu facet ma niezły tyłek ;> Tak było i tym razem, zauważyłam parkę gejów (jeden wyraźnie starszy), trzymających się za ręce. (Od razu mówię nie mam nic do nich. Mam znajomych w środowisku LGBT, ba przez jakiś czas udzielałam się w KPHa.)Spojrzałam na nich i się uśmiechnęłam(zwykły uśmiech, nie żaden kpiący). Gdy się z nami zrównali, młodszy z nich, położył rękę na moim ramieniu i mocno mnie popchnął, tak, że gdyby nie to, że Mój mnie trzymał bym się przewróciła...
Już nawet uśmiechać się nie wolno??

ulica

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 38 (156)
zarchiwizowany

#22416

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowieść własnie opowiedziana przez moją mamę. Raczej śmieszna niż piekielna. Słowem wstępu - od ponad dekady mój Tata remontuje mieszkania. Pracował u różnych ludzi, z różnymi sytuacjami się spotykał.
Ostatnio odezwała się pewna [B]abcia, że chciałaby remont malutkiej kuchni i pokoiku. Tata pojechał, obejrzał, został wypytany o wszystko, termin dogadany, materiał kupiony. Wracają wraz z mamą z hurtowni, dzwoni telefon - dzwoni [B]abcia. Starsi już się boją, że materiały kupiony, a tamtej się odwidziało - co by zrobili z materiałami, zwłaszcza, że teraz martwy sezon??. Mama podnosi i
[B]- Witam, Mąż niedawno u mnie był, ma u mnie tapetować..
[M]- no tak, tak był.
[B]- bo właśnie widzi Pani, ja o wszystko wypytałam zapomniałam tylko i jednym..
[M]- tak w czym mogę pomóc??
[B]- A czy ja mam dawać obiad Pani Mężowi czy nie??
Mama przez chwilę zbierała szczękę z podłogi..
Cóż, ponoć kto pyta nie błądzi ;)

klientka

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 23 (59)
zarchiwizowany

#22276

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałabym serdecznie pozdrowić kretyna, który widząc mnie, mojego faceta i moją młodszą siostrę w połowie pasów na przejściu dla pieszych, nagle przyspieszył swoim samochodem (dodam, że zanim wystartował, bo inne samochody jadące jesionową na to nie pozwoliły, już byliśmy na pasach, więc nie było mocy żeby nas nie widział) by zdążyć przed nami i gdyby nie refleks mojego faceta, cała nasza trójka trafiłaby do szpitala jeśli nie do kostnicy, bo kierowca naprawdę wysprzęglił nieźle. I jeszcze zostaliśmy zwyzywani, za to, że on musiał ostro hamować i pewnie starł sobie trochę opony. Gdzie oni kupuję te prawa jazdy??

przejście na pasach w kielcach koło zalewu

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (54)
zarchiwizowany

#21617

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po przeczytaniu historii http://piekielni.pl/21614 postanowiłam i ja podzielić się swoim psychofanem.
Posiadam, jak zapewne większość z Was, gg. Ot zwykły komunikator do porozumiewania się ze znajomymi. Kiedyś, gdy siedziałam "na widoku" napisał do mnie pewien NN, ot tak porozmawiać, bo wieczór nudny. Porozmawiać mogę czemuż by nie? Pierwsza rozmowa przebiegła na prawdę miło. Na drugiej NN, zaczął sobie śmielej poczynać, pytając o moje fantazje seksualne - nie jestem pruderyjna, późno było, jesteśmy dorosłymi ludźmi, o takich sprawach można pogadać (jeszcze wtedy byłam wolna, ale już wtedy gadałam z Lubym, ale nawet przez myśl nie przyszło, że Luby to Luby)- i się zaczęło. Nachalne namawianie do spotkania w bardzo konkretnym celu (nie zamierzałam na takowe się udać, choćby dlatego, że wciąż byłam jeszcze wtedy dziewicą, a propozycja zapłaty za nie była dla mnie niczym policzek). Im ja bardziej odmawiałam, tym on wkładał większe wysiłki w namawianie mnie. Bo żona go nie rozumie, jest z nią tylko dla dziecka, ożenił się bo wpadli (chyba chciał mnie wziąć na litość, ale nie ze mną te numery Bruner, dla mnie takie coś jest niczym czerwona płachta na byka), nie podziałało, komplementy też nie (serce już zdążyłam oddać Lubemu), propozycja pieniędzy tym bardziej (za przeproszeniem nie jestem pierwszą, lepszą dzi*ką, a dokładnie tak się wtedy poczułam). Zaczęłam straszyć policją, Lubym i kumplami - nie zdało rezultatu, blokowanie numeru - pisał z innego (ja numeru z kilku różnych przyczyn nie mogłam zmienić) i tak w koło Macieju. Zaczęłam bywać tylko i wyłącznie na "niewidoku", ale cholera dlaczego to ja mam się ugiąć przed padalcem?? Po okresie ciszy kiedy to siedziałam sobie radośnie niewidoczna dla innych, mając nadzieję, że o mnie zapomniał, ponownie zaczęłam wchodzić na widok publiczny i od nowa się zaczęło. Nawet głupoty w stylu, że jestem w ciąży z Lubym (nie byłam), odpowiedział, że to super bo...nie będzie się martwił, że z nim wpadnę i nie będziemy musieli używać gumek!!
Sprawa wylądowała w końcu na policji, ale jakoś nie kwapili się do pomocy, bo przecież nic mi nie zrobił, a, że pisze, że chciałby mnie przelecieć, to tylko powinnam się cieszyć, że mam takie powodzenie (o.O). Po jakimś czasie przyszło zawiadomienie o umorzeniu postępowania, z powodu (chyba) nie wykrycia sprawcy...
Już nie pamiętam jaki to widok żółte słoneczko, zamiast białego z różowymi promyczkami...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 34 (254)