Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lvlaras

Zamieszcza historie od: 15 kwietnia 2015 - 0:17
Ostatnio: 3 maja 2023 - 9:22
  • Historii na głównej: 14 z 18
  • Punktów za historie: 2331
  • Komentarzy: 90
  • Punktów za komentarze: 187
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 grudnia 2017 o 19:51

@bazienka: Ja tam większość swoich służbowych narzędzi znaczę poprzez zrobienie punktakiem charakterystycznej sekwencji kropek w mało widocznym miejscu.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
26 maja 2017 o 18:34

@SamanthaFisher: A jak Ciebie przyciśnie potrzeba w środku miasta to co robisz - srasz w parku za krzaczkiem, czy na środku chodnika? Przecież i tak się rozłoży. Może trochę przerysowane, ale uważam, że dorosła osoba potrafi w jakiś sposób zaplanować/przewidzieć swoje potrzeby fizjologiczne i w razie niebezpieczeństwa dwójki zabranie malutkiej składanej saperki nie stanowi problemu. A tych leśnych kup w wielu miejscach jest zdecydowanie za dużo jak na nagłe wypadki.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
26 maja 2017 o 18:34

@SamanthaFisher: A jak Ciebie przyciśnie potrzeba w środku miasta to co robisz - srasz w parku za krzaczkiem, czy na środku chodnika? Przecież i tak się rozłoży. Może trochę przerysowane, ale uważam, że dorosła osoba potrafi w jakiś sposób zaplanować/przewidzieć swoje potrzeby fizjologiczne i w razie niebezpieczeństwa dwójki zabranie malutkiej składanej saperki nie stanowi problemu. A tych leśnych kup w wielu miejscach jest zdecydowanie za dużo jak na nagłe wypadki.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 maja 2017 o 18:13

@singri: Nie tylko dla Twoich pracodawców jest to logiczne - kilkukrotnie spotykały mnie sytuacje, że sprzedawca dzwonił z zapytaniem czy nie szkodzi przesunięcie wysyłki o 2-3 dni, lub czy mogą wysłać rozmiar o jeden większy/mniejszy. Często aż przesadnie przepraszali, a kilka razy do przesyłki dorzucali jakiś gratis. Jednakże wystarczy jeden taki sprzedawca jak z mojej historii i przy każdym pilnym zamówieniu będę dzwonił z zapytaniem, czy ta wysyłka to naprawdę jest w 24h. Tym samym z punktu widzenie normalnego sprzedawcy będę piekielnym klientem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 maja 2017 o 18:13

@singri: Nie tylko dla Twoich pracodawców jest to logiczne - kilkukrotnie spotykały mnie sytuacje, że sprzedawca dzwonił z zapytaniem czy nie szkodzi przesunięcie wysyłki o 2-3 dni, lub czy mogą wysłać rozmiar o jeden większy/mniejszy. Często aż przesadnie przepraszali, a kilka razy do przesyłki dorzucali jakiś gratis. Jednakże wystarczy jeden taki sprzedawca jak z mojej historii i przy każdym pilnym zamówieniu będę dzwonił z zapytaniem, czy ta wysyłka to naprawdę jest w 24h. Tym samym z punktu widzenie normalnego sprzedawcy będę piekielnym klientem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 maja 2017 o 18:07

@TaOZwyczajnymImieniu: To się koleś zdziwi :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 maja 2017 o 18:07

@TaOZwyczajnymImieniu: To się koleś zdziwi :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 kwietnia 2017 o 1:48

@zmywarkaBosch: Akurat ta część jest całkiem prawdopodobna. Sam będąc na studiach dorabiając w weekendy robiłem samochodem średnio 5 tys. km miesięcznie (w każdy weekend trasa z nad morza, do Warszawy i stamtąd do jakiegoś innego miasta gdzie akurat odbywała się faktyczna robota). Poza tym osobiście znam dwie osoby które codzienne dojeżdżają do pracy po około 60km w jedną stronę co daje ok 30tys rocznie na same dojazdy do pracy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 kwietnia 2017 o 1:48

@zmywarkaBosch: Akurat ta część jest całkiem prawdopodobna. Sam będąc na studiach dorabiając w weekendy robiłem samochodem średnio 5 tys. km miesięcznie (w każdy weekend trasa z nad morza, do Warszawy i stamtąd do jakiegoś innego miasta gdzie akurat odbywała się faktyczna robota). Poza tym osobiście znam dwie osoby które codzienne dojeżdżają do pracy po około 60km w jedną stronę co daje ok 30tys rocznie na same dojazdy do pracy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
3 marca 2017 o 18:26

@cassis: Też przez jakiś czas pracowałem w obsłudze eventów i imprez integracyjnych. I na 80% tych wyjazdów (niezależnie jak ciekawe by nie były) zawsze znajdowały się osoby które jedyne o czym myślały to jak by się tu napruć. Nie mam tu na myśli wypić jednego/dwóch piwek dla rozluźnienia tylko dosłownie naje..chlać się. Z reguły osoby te rzeczywiście trzymały się "z boku", lub jeżeli charakter imprezy na to pozwalał to gdzieś się zagubili. Ale naprawdę trudno wytrzymać te 3-4 godziny jest tak trudno? Szczególnie, że imprezy te po prostu bywały po prostu zajefajne. Od różnego gier terenowo surwiwalowych, zabawy z parkami linowymi, dewastacje samochodów strażackim sprzętem hydraulicznym (uczestnicy osobiście je demolowali), regaty żaglówek, budowanie maszyn Goldberga i wiele innych.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
3 marca 2017 o 18:26

@cassis: Też przez jakiś czas pracowałem w obsłudze eventów i imprez integracyjnych. I na 80% tych wyjazdów (niezależnie jak ciekawe by nie były) zawsze znajdowały się osoby które jedyne o czym myślały to jak by się tu napruć. Nie mam tu na myśli wypić jednego/dwóch piwek dla rozluźnienia tylko dosłownie naje..chlać się. Z reguły osoby te rzeczywiście trzymały się "z boku", lub jeżeli charakter imprezy na to pozwalał to gdzieś się zagubili. Ale naprawdę trudno wytrzymać te 3-4 godziny jest tak trudno? Szczególnie, że imprezy te po prostu bywały po prostu zajefajne. Od różnego gier terenowo surwiwalowych, zabawy z parkami linowymi, dewastacje samochodów strażackim sprzętem hydraulicznym (uczestnicy osobiście je demolowali), regaty żaglówek, budowanie maszyn Goldberga i wiele innych.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
22 stycznia 2017 o 21:22

Kiedyś za młodu rozdawałem ulotki w centrum miasta. Obok miejsca, przy którym stałem dzień w dzień siedział gorzej ubrany Pan, który zawsze miał coś "na sprzedaż": jakieś polne kwiatki, grzyby, maliny itp. Pan zawsze trzeźwy, uśmiechnięty i nienarzucający się. Mimo iż policja notorycznie przepędzała z okolicy żebraków (głównie cyganów) to owego faceta nigdy nie ruszali. Gdyż nigdy nie prosił o pieniądze za darmo ale zawsze oferował coś symbolicznego w zamian. Któregoś dnia z nim porozmawiałem i okazało się, że koleś ma mieszkanie (z odciętymi wszystkimi mediami), spokojnie zarobi sobie na skromne jedzenie, czasami nawet wystarczy na jakieś piwko na wieczór. Co więcej koleś miał nawet telefon komórkowy, który ładował u kolegi. Opowiadał jak to robił gdzieś na syberii jako kucharz, miał jakąś tam firmę, później żona go zostawiła i zabrała znaczną cześć majątku i teraz tak sobie egzystuje. Jak na zimę nie uda mu się załatwić opału to nie ma oporów aby pójść do noclegowni. I twierdzi, że 95% "bezdomnych" to nieroby i pod żadnym pozorem nie powinno się im dawać pieniędzy. A z dawaniem jedzenia, to też różnie bywa, gdyż nawet na tym serwisie były opowieści jak to "żule" odsprzedawały jedzenie za symboliczną kwotę aby tylko mieć na jakieś nalewki. Facet mówił, że najprostszym sposobem aby aby wybadać, czy osoba naprawdę jest potrzebująca to zaproponować jej wykonanie prostej pracy - większość "głodujących" nie podejmie się takiego "wysiłku".

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
22 stycznia 2017 o 21:22

Kiedyś za młodu rozdawałem ulotki w centrum miasta. Obok miejsca, przy którym stałem dzień w dzień siedział gorzej ubrany Pan, który zawsze miał coś "na sprzedaż": jakieś polne kwiatki, grzyby, maliny itp. Pan zawsze trzeźwy, uśmiechnięty i nienarzucający się. Mimo iż policja notorycznie przepędzała z okolicy żebraków (głównie cyganów) to owego faceta nigdy nie ruszali. Gdyż nigdy nie prosił o pieniądze za darmo ale zawsze oferował coś symbolicznego w zamian. Któregoś dnia z nim porozmawiałem i okazało się, że koleś ma mieszkanie (z odciętymi wszystkimi mediami), spokojnie zarobi sobie na skromne jedzenie, czasami nawet wystarczy na jakieś piwko na wieczór. Co więcej koleś miał nawet telefon komórkowy, który ładował u kolegi. Opowiadał jak to robił gdzieś na syberii jako kucharz, miał jakąś tam firmę, później żona go zostawiła i zabrała znaczną cześć majątku i teraz tak sobie egzystuje. Jak na zimę nie uda mu się załatwić opału to nie ma oporów aby pójść do noclegowni. I twierdzi, że 95% "bezdomnych" to nieroby i pod żadnym pozorem nie powinno się im dawać pieniędzy. A z dawaniem jedzenia, to też różnie bywa, gdyż nawet na tym serwisie były opowieści jak to "żule" odsprzedawały jedzenie za symboliczną kwotę aby tylko mieć na jakieś nalewki. Facet mówił, że najprostszym sposobem aby aby wybadać, czy osoba naprawdę jest potrzebująca to zaproponować jej wykonanie prostej pracy - większość "głodujących" nie podejmie się takiego "wysiłku".

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
22 stycznia 2017 o 20:51

Ochroniarz - a raczej kierownik, rzeczywiście zachował się mocno niekulturalnie, ale śmieszy mnie przy podobnych historiach śmiertelne obrażanie o to, że ktoś w ogóle śmiał nas podejrzewać o kradzież. Przecież na tym polega praca ochrony - żeby być podejrzliwym i wyłapywać potencjalnych złodziei, a Ci przecież nie mają żadnych rogów, czy płonącej czapki widocznej z daleka. Nawet w tym serwisie było kilka opowieści o paniach w stanie błogosławionym, czy starszych kobietach które kradły jakieś gówienka, a gdy ochrona próbowała ich zatrzymać to darły się w niebogłosy, że niby biją itp.itd. Osobiście jeżeli wchodzę do jakiegoś sklepu z wcześniej kupionymi przedmiotami pokrywającymi się z asortymentem danego sklepu to porostu na wejściu informuje o tym ochroniarza niezależnie czy jest to telefon za 500zł, miara za 2,5zł, czy śrubka "na wzór" za 30gr. I jak dotąd nie spotkała mnie żadna przykra sytuacja z ochroną.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
22 stycznia 2017 o 20:51

Ochroniarz - a raczej kierownik, rzeczywiście zachował się mocno niekulturalnie, ale śmieszy mnie przy podobnych historiach śmiertelne obrażanie o to, że ktoś w ogóle śmiał nas podejrzewać o kradzież. Przecież na tym polega praca ochrony - żeby być podejrzliwym i wyłapywać potencjalnych złodziei, a Ci przecież nie mają żadnych rogów, czy płonącej czapki widocznej z daleka. Nawet w tym serwisie było kilka opowieści o paniach w stanie błogosławionym, czy starszych kobietach które kradły jakieś gówienka, a gdy ochrona próbowała ich zatrzymać to darły się w niebogłosy, że niby biją itp.itd. Osobiście jeżeli wchodzę do jakiegoś sklepu z wcześniej kupionymi przedmiotami pokrywającymi się z asortymentem danego sklepu to porostu na wejściu informuje o tym ochroniarza niezależnie czy jest to telefon za 500zł, miara za 2,5zł, czy śrubka "na wzór" za 30gr. I jak dotąd nie spotkała mnie żadna przykra sytuacja z ochroną.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
8 stycznia 2017 o 14:34

Może i tutaj sytuacja jest w miarę klarowna, ale znam ten problem z całkiem drugiej strony. W mojej pracy często zdarza się, że muszę dojechać samochodem w miejsce do którego teoretycznie nie da się dojechać, bo np. znajduje się ono pośrodku parku, czy rynku miejskiego. W większości wypadków jest to uzgodnione z właścicielem/dzierżawcą terenu. Z reguły mamy za szybą legitymację organizatora "imprezy". Do tego staram się jechać powoli i ostrożnie, gdy jest dużo ludzi to mam otwarte szyby aby dodatkowo słyszeć co się dzieje dookoła. Większość osób nie robi problemu, ale nagminnie znajduje się jakiś "szeryf" który mimo iż ma praktycznie pusty i szeroki na 5, czy 10 metrów deptak to za żadne skarby nie zejdzie mi z drogi. Wręcz celowo zwolni tempo do 2km/h i pod nosem podzieli się swoim znajomym/rodzinie co o mnie myśl (oczywiście w niecenzuralnych słowach). Czasami nawet znajdzie się odważniejszy co to pogrozi mi jakimś gestem. Nauczony doświadczeniem już nawet nie próbuję ich prosić o zejście ten 1m w prawo/lewo, gdyż na 90% otrzymałbym informację, że on ma tu prawo iść, a na 10% koleś by się zatrzymał i zaczął np. wiązać buta. A potem widzę takiego, jak z uśmiechem korzysta z dowiezionych i rozstawionych prze zemnie atrakcji :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2017 o 14:39

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
8 stycznia 2017 o 14:34

Może i tutaj sytuacja jest w miarę klarowna, ale znam ten problem z całkiem drugiej strony. W mojej pracy często zdarza się, że muszę dojechać samochodem w miejsce do którego teoretycznie nie da się dojechać, bo np. znajduje się ono pośrodku parku, czy rynku miejskiego. W większości wypadków jest to uzgodnione z właścicielem/dzierżawcą terenu. Z reguły mamy za szybą legitymację organizatora "imprezy". Do tego staram się jechać powoli i ostrożnie, gdy jest dużo ludzi to mam otwarte szyby aby dodatkowo słyszeć co się dzieje dookoła. Większość osób nie robi problemu, ale nagminnie znajduje się jakiś "szeryf" który mimo iż ma praktycznie pusty i szeroki na 5, czy 10 metrów deptak to za żadne skarby nie zejdzie mi z drogi. Wręcz celowo zwolni tempo do 2km/h i pod nosem podzieli się swoim znajomym/rodzinie co o mnie myśl (oczywiście w niecenzuralnych słowach). Czasami nawet znajdzie się odważniejszy co to pogrozi mi jakimś gestem. Nauczony doświadczeniem już nawet nie próbuję ich prosić o zejście ten 1m w prawo/lewo, gdyż na 90% otrzymałbym informację, że on ma tu prawo iść, a na 10% koleś by się zatrzymał i zaczął np. wiązać buta. A potem widzę takiego, jak z uśmiechem korzysta z dowiezionych i rozstawionych prze zemnie atrakcji :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2017 o 14:39

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 stycznia 2017 o 11:18

@lvlaras: Dodatkowo nie wierzę aby nie było w dystrybutorze żadnych zabezpieczeń odcinających gaz (będąc dokładnym to ciecz) w razie spadku ciśnienia w przewodzie. Co nie zmienia faktu, że nie pochwalam rzucania petard pośród ludzi - a już tym bardziej na stacji benzynowej.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 stycznia 2017 o 11:18

@lvlaras: Dodatkowo nie wierzę aby nie było w dystrybutorze żadnych zabezpieczeń odcinających gaz (będąc dokładnym to ciecz) w razie spadku ciśnienia w przewodzie. Co nie zmienia faktu, że nie pochwalam rzucania petard pośród ludzi - a już tym bardziej na stacji benzynowej.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
2 stycznia 2017 o 10:59

@Yassamet: Bzdura - cała stacja nie miała prawa wybuchnąć. W zbiornikach jak i podziemnych rurach jest ciśnienie znacznie wyższe od atmosferycznego wiec nawet jakby jakimś cudem nastąpiło rezerwanie węża (co uważam za mało prawdopodobne) i doszło do zapłonu (jeszcze mniej prawdopodobne - dolna i górna granica wybuchowości) to co najwyżej paliłoby się miejsce rezerwania. Płomień nie ma szansy cofnąć się po rurach ze wzgledu na ciągły wyplyw gazu i brak tlenu potrzebnego do spalania. Wiec sytuacja wcale nie była, aż tak groźna. Naprawdę to co uczą w szkole na fizyce czasami sie przydaje w życiu - aby pozniej nie pisać takich głupot.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2017 o 11:05

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
2 stycznia 2017 o 10:59

@Yassamet: Bzdura - cała stacja nie miała prawa wybuchnąć. W zbiornikach jak i podziemnych rurach jest ciśnienie znacznie wyższe od atmosferycznego wiec nawet jakby jakimś cudem nastąpiło rezerwanie węża (co uważam za mało prawdopodobne) i doszło do zapłonu (jeszcze mniej prawdopodobne - dolna i górna granica wybuchowości) to co najwyżej paliłoby się miejsce rezerwania. Płomień nie ma szansy cofnąć się po rurach ze wzgledu na ciągły wyplyw gazu i brak tlenu potrzebnego do spalania. Wiec sytuacja wcale nie była, aż tak groźna. Naprawdę to co uczą w szkole na fizyce czasami sie przydaje w życiu - aby pozniej nie pisać takich głupot.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2017 o 11:05

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 grudnia 2016 o 22:44

Czyli po prostu poczytaj w internecie o rękojmi i niezgodności towaru z umową (jest dużo stron gdzie przepisy są klarownie wytłumaczone). Następnie napisz pismo w którym powołasz się na konkretne przepisy i użyjesz kilku mądrych słów. Dostarcz je do firmy w taki sposób abyś miała potwierdzenie jego dostarczenia (z data). Jak pokażesz w tym piśmie, że znasz swoje prawa to na 97% firma rozpatrzy reklamację pozytywnie. Tylko zadbałbym wcześniej o jakiś dowód, że faktycznie nie dali Ci kabla - żeby potem nie stwierdzili, że sama go zgubiłaś.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 grudnia 2016 o 22:44

Czyli po prostu poczytaj w internecie o rękojmi i niezgodności towaru z umową (jest dużo stron gdzie przepisy są klarownie wytłumaczone). Następnie napisz pismo w którym powołasz się na konkretne przepisy i użyjesz kilku mądrych słów. Dostarcz je do firmy w taki sposób abyś miała potwierdzenie jego dostarczenia (z data). Jak pokażesz w tym piśmie, że znasz swoje prawa to na 97% firma rozpatrzy reklamację pozytywnie. Tylko zadbałbym wcześniej o jakiś dowód, że faktycznie nie dali Ci kabla - żeby potem nie stwierdzili, że sama go zgubiłaś.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 grudnia 2016 o 21:56

Z punktu widzenia przepisów sprawa jest klarowna i w życiu nie wymaga zawracania tylnej części ciała UOKiK. Wystarczy przez 10-15 minut poczytać sobie w internecie o "rękojmi sprzedawcy" i wystąpić np. o obniżenie ceny z tytułu niezgodności towaru z umową. Przecena w żaden sposób nie zwalnia sprzedawcy z odpowiedzialności z tytułu rękojmi. No chyba, że byloby wyraźnie podane iż przecena nastąpiła z powodu braku tego kabla (a piszesz, że tak nie było). Szukanie informacji i czytanie ze zrozumieniem naprawdę nie boli. Co do potrzeby posiadania całego zestawu w celu złożenia reklamacji to producent może samemu ustalać zasady jej składania gdyż gwarancja jest dobra wolą producenta. Dlatego częściej warto "reklamować" zakupione towary z tytułu rękojmi (u sprzedawcy) gdyż jej zasady ściśle określa prawo. W żaden sposób nie mówi ono, że aby skorzystać z rękojmi musisz oddać cały zestaw. Tak samo jak bzdurą jest, jakoby trzeba było posiadać oryginalne opakowanie. P.S. Piszę z telefonu więc przepraszam za ewentualne błędy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 grudnia 2016 o 21:56

Z punktu widzenia przepisów sprawa jest klarowna i w życiu nie wymaga zawracania tylnej części ciała UOKiK. Wystarczy przez 10-15 minut poczytać sobie w internecie o "rękojmi sprzedawcy" i wystąpić np. o obniżenie ceny z tytułu niezgodności towaru z umową. Przecena w żaden sposób nie zwalnia sprzedawcy z odpowiedzialności z tytułu rękojmi. No chyba, że byloby wyraźnie podane iż przecena nastąpiła z powodu braku tego kabla (a piszesz, że tak nie było). Szukanie informacji i czytanie ze zrozumieniem naprawdę nie boli. Co do potrzeby posiadania całego zestawu w celu złożenia reklamacji to producent może samemu ustalać zasady jej składania gdyż gwarancja jest dobra wolą producenta. Dlatego częściej warto "reklamować" zakupione towary z tytułu rękojmi (u sprzedawcy) gdyż jej zasady ściśle określa prawo. W żaden sposób nie mówi ono, że aby skorzystać z rękojmi musisz oddać cały zestaw. Tak samo jak bzdurą jest, jakoby trzeba było posiadać oryginalne opakowanie. P.S. Piszę z telefonu więc przepraszam za ewentualne błędy.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »