Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lvlaras

Zamieszcza historie od: 15 kwietnia 2015 - 0:17
Ostatnio: 3 maja 2023 - 9:22
  • Historii na głównej: 14 z 18
  • Punktów za historie: 2331
  • Komentarzy: 90
  • Punktów za komentarze: 187
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 czerwca 2021 o 19:53

@JayDiGriz dobrych kilka lat temu kumpel był u wulkanizatora, który normalnie w cenniku miał napisaną dodatkową cenę, za dokręcanie kluczem dynanometrycznym :D Ale teraz to już chyba jednak standard jest.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 czerwca 2021 o 19:53

@JayDiGriz dobrych kilka lat temu kumpel był u wulkanizatora, który normalnie w cenniku miał napisaną dodatkową cenę, za dokręcanie kluczem dynanometrycznym :D Ale teraz to już chyba jednak standard jest.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 stycznia 2021 o 22:21

Urzędnicy to też ludzie, więc wiadomo, że trafiają się różni. Tak samo jak petenci. Jednak rzeczywiście sporo starszych urzędników trochę żyje jeszcze w innej epoce. Do tego często dochodzi kumulacja w postaci piekielności systemowych i/lub absurdalnych procedur. Kilka przykładów: Narzeczona poszła zapytać się do dziekanatu odnośnie nowego wniosku o stypendium (pobranego z oficjalnej strony uczelni) - babka zrobiła wielkie oczy, bo po raz pierwszy widziała ten wniosek. Jeszcze dopytywała się Narzeczonej jak wypełnić co niektóre pola. Dzwoniąc do US w bardziej skomplikowanych sprawach podatkowych zadając to samo pytanie trzem różnym urzędnikom można otrzymać trzy różne odpowiedzi. Oczywiście jak zrobimy coś źle z oficjalną interpretacją osoby z "góry" to będziemy płacić spore kary, i tłumaczenie, że zrobiliśmy tak jak powiedział ich pracownik na niewiele się zdaje. Oddział NFZ w ok 400tys mieście, sala gdzie załatwia się np. Europejską Kartę Zdrowia nikt z pracowników nie jest wstanie obsłużyć petenta posługującego się j. angielskim. Jedyną osobą, która próbowała mu sensownie pomóc był pan ochroniarz, z tym że prawie nie znał angielskiego. W końcu przechwycił go jakiś inny petent. Inny urząd, 4 panie, w tym jedna obsługuje, a 3 pozostałe razem oglądając coś na komputerze głośno się śmiejąc i popijając kawę (kolejka spora). Rozlegający się dźwięk migawki aparatu telefonu od strony petentów spowodował, że panie najpierw umilkły, a następnie momentalnie wróciły do swoich stanowisk i zaczęły obsługiwać petentów. Kiedyś Pani w urzędzie wydała mi dokument, który miał trafić do kogoś innego. Zorientowałem się dopiero w domu - około 200km od urzędu, w którym załatwiałem sprawę. Miałem wrażenie, ze bardziej mi zależało, żeby naprostować ową pomyłkę niż pani z którą rozmawiałem przez telefon (miałem dostęp do cudzych danych - takich jak imię, nazwisko, pesel, pełny adres zamieszkania itp.). Pominę już bieganie po kilku piętrach urzędu aby załatwić jedną sprawę, czy czatowanie w internecie na wolne numerki o północy. |

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2021 o 22:22

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 stycznia 2021 o 22:21

Urzędnicy to też ludzie, więc wiadomo, że trafiają się różni. Tak samo jak petenci. Jednak rzeczywiście sporo starszych urzędników trochę żyje jeszcze w innej epoce. Do tego często dochodzi kumulacja w postaci piekielności systemowych i/lub absurdalnych procedur. Kilka przykładów: Narzeczona poszła zapytać się do dziekanatu odnośnie nowego wniosku o stypendium (pobranego z oficjalnej strony uczelni) - babka zrobiła wielkie oczy, bo po raz pierwszy widziała ten wniosek. Jeszcze dopytywała się Narzeczonej jak wypełnić co niektóre pola. Dzwoniąc do US w bardziej skomplikowanych sprawach podatkowych zadając to samo pytanie trzem różnym urzędnikom można otrzymać trzy różne odpowiedzi. Oczywiście jak zrobimy coś źle z oficjalną interpretacją osoby z "góry" to będziemy płacić spore kary, i tłumaczenie, że zrobiliśmy tak jak powiedział ich pracownik na niewiele się zdaje. Oddział NFZ w ok 400tys mieście, sala gdzie załatwia się np. Europejską Kartę Zdrowia nikt z pracowników nie jest wstanie obsłużyć petenta posługującego się j. angielskim. Jedyną osobą, która próbowała mu sensownie pomóc był pan ochroniarz, z tym że prawie nie znał angielskiego. W końcu przechwycił go jakiś inny petent. Inny urząd, 4 panie, w tym jedna obsługuje, a 3 pozostałe razem oglądając coś na komputerze głośno się śmiejąc i popijając kawę (kolejka spora). Rozlegający się dźwięk migawki aparatu telefonu od strony petentów spowodował, że panie najpierw umilkły, a następnie momentalnie wróciły do swoich stanowisk i zaczęły obsługiwać petentów. Kiedyś Pani w urzędzie wydała mi dokument, który miał trafić do kogoś innego. Zorientowałem się dopiero w domu - około 200km od urzędu, w którym załatwiałem sprawę. Miałem wrażenie, ze bardziej mi zależało, żeby naprostować ową pomyłkę niż pani z którą rozmawiałem przez telefon (miałem dostęp do cudzych danych - takich jak imię, nazwisko, pesel, pełny adres zamieszkania itp.). Pominę już bieganie po kilku piętrach urzędu aby załatwić jedną sprawę, czy czatowanie w internecie na wolne numerki o północy. |

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2021 o 22:22

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:22

@Armagedon: Jest sporo osób/firm, które wynajmują lokale, w celu ich dalszego podnajmu. Właściciele nie muszą się wtedy przejmować poszukiwaniem najemców, sprawami prawnymi, kontaktem z najemcami, bieżącymi naprawami, wymianą mebli itp. Możliwe, że tutaj był podobny pośrednik, który nie chciał wydawać większej kwoty na remont nieswojego lokalu. Mógł się dogadać z właścicielem (fundacją), że jak sfinansują adaptacje pomieszczeń, to on będzie miał szansę znaleźć najemców, którzy będą płacić więcej - proporcjonalnie o tyle samo więcej pośrednik będzie płacił fundacji. Taki układ byłby opłacalny dla obu stron.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:22

@Armagedon: Jest sporo osób/firm, które wynajmują lokale, w celu ich dalszego podnajmu. Właściciele nie muszą się wtedy przejmować poszukiwaniem najemców, sprawami prawnymi, kontaktem z najemcami, bieżącymi naprawami, wymianą mebli itp. Możliwe, że tutaj był podobny pośrednik, który nie chciał wydawać większej kwoty na remont nieswojego lokalu. Mógł się dogadać z właścicielem (fundacją), że jak sfinansują adaptacje pomieszczeń, to on będzie miał szansę znaleźć najemców, którzy będą płacić więcej - proporcjonalnie o tyle samo więcej pośrednik będzie płacił fundacji. Taki układ byłby opłacalny dla obu stron.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:16

Wszyscy od razu założyli, że wałek chce wykręcić pośrednik/najemca aby mieć zysk dla siebie. Przecież istnieje szansa, że pomysłodawcą tak wystawionej faktury jest sama fundacja - i to nie koniecznie w złej mierze. Słabo znam się na szczegółach rozliczania fundacji, ale może np. zamówili jakiś sprzęt/usługę u kogoś bez faktury (bo taniej), a teraz szukają sposoby aby gdzieś wykazać, że wydali te pieniądze.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:16

Wszyscy od razu założyli, że wałek chce wykręcić pośrednik/najemca aby mieć zysk dla siebie. Przecież istnieje szansa, że pomysłodawcą tak wystawionej faktury jest sama fundacja - i to nie koniecznie w złej mierze. Słabo znam się na szczegółach rozliczania fundacji, ale może np. zamówili jakiś sprzęt/usługę u kogoś bez faktury (bo taniej), a teraz szukają sposoby aby gdzieś wykazać, że wydali te pieniądze.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:04

Wszyscy podejrzewają najemcę/pośrednika, a przecież istnieje jeszcze możliwość, że to sama fundacja chce zrobić mały przekręt - i to niekoniecznie do końca w złej mierze. Nie do końca znam się na fundacjach, ale np. może chcą zakupić coś, lub zatrudnić innego fachowca "nieoficjalnie" (bo taniej), tylko z racji, na fakt, że muszą się rozliczać co do grosza, to szukają gdzie "oficjalnie" wypchnąć te pieniądze.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:04

Wszyscy podejrzewają najemcę/pośrednika, a przecież istnieje jeszcze możliwość, że to sama fundacja chce zrobić mały przekręt - i to niekoniecznie do końca w złej mierze. Nie do końca znam się na fundacjach, ale np. może chcą zakupić coś, lub zatrudnić innego fachowca "nieoficjalnie" (bo taniej), tylko z racji, na fakt, że muszą się rozliczać co do grosza, to szukają gdzie "oficjalnie" wypchnąć te pieniądze.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:00

@Armagedon za dużo kombinowania i szukania dziury w całym. Po prostu np. owy najemca tak naprawdę może być pośrednikiem, który szuka lokatorów/docelowych pobierając prowizję. Sporo osób idzie na takie układy, bo nie muszą się martwić kontaktami z najemcami, poszukiwaniem, sprawami prawnymi, ewentualnymi szkodami itp. Możliwe, że po prostu owy pośrednik znajac sytuacje na lokalnym rynku wpadł na pomysł jak zwiększyć przychód (zarówno fundacji, jak i swój).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2020 o 16:00

@Armagedon za dużo kombinowania i szukania dziury w całym. Po prostu np. owy najemca tak naprawdę może być pośrednikiem, który szuka lokatorów/docelowych pobierając prowizję. Sporo osób idzie na takie układy, bo nie muszą się martwić kontaktami z najemcami, poszukiwaniem, sprawami prawnymi, ewentualnymi szkodami itp. Możliwe, że po prostu owy pośrednik znajac sytuacje na lokalnym rynku wpadł na pomysł jak zwiększyć przychód (zarówno fundacji, jak i swój).

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 grudnia 2020 o 15:51

Niedbałość firmy kurierskiej rzeczywiście piekielna. Z tym, że jeżeli nie masz wykupionej specjalnej opcji, to kurier wcale nie musi czekać aż rozpakujesz przesyłkę. Druga sprawa, że sprzedający powinien odpowiednio zabezpieczyć towar przy pakowaniu. Zdarzało mi się zamawiać kruche szklane rzeczy z chin i zawsze były pakowane tak, że przychodziły w całości - chociaż domyślam się, że paczka nie miała lekkiego życia.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 grudnia 2020 o 15:51

Niedbałość firmy kurierskiej rzeczywiście piekielna. Z tym, że jeżeli nie masz wykupionej specjalnej opcji, to kurier wcale nie musi czekać aż rozpakujesz przesyłkę. Druga sprawa, że sprzedający powinien odpowiednio zabezpieczyć towar przy pakowaniu. Zdarzało mi się zamawiać kruche szklane rzeczy z chin i zawsze były pakowane tak, że przychodziły w całości - chociaż domyślam się, że paczka nie miała lekkiego życia.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
16 listopada 2020 o 13:47

@maat_ dokładnie tak. Z tym, że do tego firma musi dziadkowi zapewnić ubranie robocze, sprzet, pewnie telefon, zapewne utrzymać w gotowości patrol interwencyjny, kogoś na centrali, mieć w obwodzie pracownika, który w razie czego zastąpi dziadka. No i w wielu sytuacjach firma ta stawia jakaś przyczepkę/budkę.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
16 listopada 2020 o 13:47

@maat_ dokładnie tak. Z tym, że do tego firma musi dziadkowi zapewnić ubranie robocze, sprzet, pewnie telefon, zapewne utrzymać w gotowości patrol interwencyjny, kogoś na centrali, mieć w obwodzie pracownika, który w razie czego zastąpi dziadka. No i w wielu sytuacjach firma ta stawia jakaś przyczepkę/budkę.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 października 2020 o 22:18

Swoją drogą czytałem, że w niektórych krajach gdzie ciężko znaleźć lokum na wynajem zdążają się sytuacje, gdzie płaci się osobie zwalniającej mieszkanie. W sensie taka opłata za polecenie i pośrednictwo i cynk, że mieszkanie się zwalnia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 października 2020 o 22:18

Swoją drogą czytałem, że w niektórych krajach gdzie ciężko znaleźć lokum na wynajem zdążają się sytuacje, gdzie płaci się osobie zwalniającej mieszkanie. W sensie taka opłata za polecenie i pośrednictwo i cynk, że mieszkanie się zwalnia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 października 2020 o 20:00

Oczywiście jak najbardziej są takie sprzęty (chociaż coraz mniej), I celowe postarzanie produktu to jedno, a drugie to fakt, że przeciętny konsument mając do wyboru pralkę w cenie X oraz 4X, to jeżeli mają zbliżone parametry to raczej wybierze tą tańszą. Oprócz lepszych materiałów sporo kosztuje sam proces testów i poprawiania ewentualnych niedoróbek przez dział projektowy. Koszty te rozkładają się na ilość sprzedanych egzemplarzy, więc czym więcej osób wybiera tańsze sprzęty, zamiast wytrzymalszych to te droższe stają się coraz droższe. Edycja. Swoją drogą ostatnio miałem potrzebę rozkręcenia obudowy bębna ładowanej od góry pralki Bauknecht (kupiona na olx za 150zł). Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu obudowa nie dość, że nie była zgrzewana (więc w praktyce nierozbieralna) jak ma to miejsce w większości pralek tego typu, ale wręcz miała podwojone otwory montażowe na wkręty. W sensie jeżeli w trakcie ponownego montażu zerwałem wkrętem "gwint" w plastiku, to obok każdego otworu miałem przygotowany fabryczny oddalony 1cm drugi zapasowy otwór.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 października 2020 o 20:06

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 października 2020 o 20:00

Oczywiście jak najbardziej są takie sprzęty (chociaż coraz mniej), I celowe postarzanie produktu to jedno, a drugie to fakt, że przeciętny konsument mając do wyboru pralkę w cenie X oraz 4X, to jeżeli mają zbliżone parametry to raczej wybierze tą tańszą. Oprócz lepszych materiałów sporo kosztuje sam proces testów i poprawiania ewentualnych niedoróbek przez dział projektowy. Koszty te rozkładają się na ilość sprzedanych egzemplarzy, więc czym więcej osób wybiera tańsze sprzęty, zamiast wytrzymalszych to te droższe stają się coraz droższe. Edycja. Swoją drogą ostatnio miałem potrzebę rozkręcenia obudowy bębna ładowanej od góry pralki Bauknecht (kupiona na olx za 150zł). Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu obudowa nie dość, że nie była zgrzewana (więc w praktyce nierozbieralna) jak ma to miejsce w większości pralek tego typu, ale wręcz miała podwojone otwory montażowe na wkręty. W sensie jeżeli w trakcie ponownego montażu zerwałem wkrętem "gwint" w plastiku, to obok każdego otworu miałem przygotowany fabryczny oddalony 1cm drugi zapasowy otwór.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 października 2020 o 20:06

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 października 2020 o 8:23

Wydaje mi się, że przyczyną w większości przypadków nie jest smamolubstwo kierowców ale brak świadomości i analizowania problemów mogących dotykajać innych użytkowników ruchu (szczególnie tych większych). W drodze do pracy mijam skrzyżowanie typu T. Większe pojazdy (autobusy i "tiry") aby skręcić w podporzadkowaną "nogę", muszą trochę wyjechać na przeciwny pas (naddać przodem). Notorycznie zdarza się, że osobówka widząc duży pojazd próbujący opuścić drogę z pierwszeństwem dojeżdza do samej krawędzi skrzyżowania uniemożliwiajac mu ten manewr (lub znacznie go utrudniajac) Czasami dopiero po chwili wpadną na pomysł aby cofnąć, ale nie zawsze jest to możliwe. Raczej nie wynika to z samolubstwa - bo takim działaniem powoduje, że musi samemu dłużej czekać na skrzyżowaniu (nie może wyjechać bo musi ustapić pierwszeństwa tirowi, a przy prawoskrecie zasłania mu widok). Po prostu sporo kierowców nie ma wyobraźni i średnio potrafi przewidywać.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 października 2020 o 8:23

Wydaje mi się, że przyczyną w większości przypadków nie jest smamolubstwo kierowców ale brak świadomości i analizowania problemów mogących dotykajać innych użytkowników ruchu (szczególnie tych większych). W drodze do pracy mijam skrzyżowanie typu T. Większe pojazdy (autobusy i "tiry") aby skręcić w podporzadkowaną "nogę", muszą trochę wyjechać na przeciwny pas (naddać przodem). Notorycznie zdarza się, że osobówka widząc duży pojazd próbujący opuścić drogę z pierwszeństwem dojeżdza do samej krawędzi skrzyżowania uniemożliwiajac mu ten manewr (lub znacznie go utrudniajac) Czasami dopiero po chwili wpadną na pomysł aby cofnąć, ale nie zawsze jest to możliwe. Raczej nie wynika to z samolubstwa - bo takim działaniem powoduje, że musi samemu dłużej czekać na skrzyżowaniu (nie może wyjechać bo musi ustapić pierwszeństwa tirowi, a przy prawoskrecie zasłania mu widok). Po prostu sporo kierowców nie ma wyobraźni i średnio potrafi przewidywać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 października 2020 o 7:49

To nie koniecznie musza być "techno pawiany". Jadąc samochodem z głośniej rozkreconą muzyką na zewnątrz często słychać tylko bas i to nie wszystkie tony - nawet gdy słucha się rockowego kawałka. Do tego czasami taki bas wzmacnia sie/odbija i rezonansuje w kontakcie z niektórymi obiektami - np. ścianą budynku. Osobiście też czasami lubię sobie głośniej puścić jakiś kawałek w celach odstresowania. Odnosze wrażenie, że społecznie jest to mniej uciążliwe niż gdybym słuchał tak muzyki w domu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 października 2020 o 7:49

To nie koniecznie musza być "techno pawiany". Jadąc samochodem z głośniej rozkreconą muzyką na zewnątrz często słychać tylko bas i to nie wszystkie tony - nawet gdy słucha się rockowego kawałka. Do tego czasami taki bas wzmacnia sie/odbija i rezonansuje w kontakcie z niektórymi obiektami - np. ścianą budynku. Osobiście też czasami lubię sobie głośniej puścić jakiś kawałek w celach odstresowania. Odnosze wrażenie, że społecznie jest to mniej uciążliwe niż gdybym słuchał tak muzyki w domu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 sierpnia 2020 o 17:31

@livanir albo może przez to, że facet miał z nimi na co dzień do czynienia, to chciał w ten sposób samobójstwo popełnić.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »