Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nighty

Zamieszcza historie od: 2 lipca 2012 - 12:55
Ostatnio: 6 lutego 2020 - 10:50
  • Historii na głównej: 36 z 39
  • Punktów za historie: 26105
  • Komentarzy: 663
  • Punktów za komentarze: 2885
 

#58419

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mamuśka wróciła z wycieczki do Kazimierza Dolnego. Z rozwścieczoną znajomą, profesorem wyższej uczelni.

Podczas powolnego spaceru po deptaku znajoma natrafia na "atrakcję turystyczną" czyli na cygankę. "Pani da 10 zł, powróżę". Znajoma oświadczyła że nie da, bo ma tylko całą stówę. "To ja mogę pani rozmienić". Ktoś już się domyśla co będzie dalej? Bo znajoma niestety się nie domyśliła i dała Cygance banknot 100zł. Hokus Pokus, banknotu nie ma! A skoro nie ma, to jak biedna Cyganka ma oddać? "Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?".

Na szczęście niedaleko stoi straż miejska - może oni "przekonają" Cygankę do oddania pieniędzy. Straż natomiast stwierdza że... po pierwsze znajoma nie ma dowodu na to że wręczała Cygance jakiekolwiek pieniądze a po drugie, nawet jeśli wręczała, to nie była to przecież kradzież tylko dobrowolne przekazanie pieniędzy więc nie ma tu absolutnie żadnego powodu do interwencji. A może to znajoma chce wyłudzić pieniądze? Ale jak tak bardzo się upiera, to mogą się przejść i przepytać Cygankę. O, niespodzianka, Cyganki nie ma! Skoro nie ma, to tym bardziej nie mają jak interweniować, przecież nie będą szukać jednej Cyganki po całym mieście?

I znajoma jest o 100 złotych "lżejsza". A mnie zastanawia tylko jedno: jakim cudem osoba z tytułem profesor, która jeździ po Polsce z konferencji na konferencję daje się nabrać na najstarszy numer we wszechświecie?

straż miejska

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 520 (672)

#58405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
"Takiego tłumacza jak ty to bym nie zatrudnił nawet do sprzątania".

Mój tatulek jest przekonany, że jak człowiek uczy się języka to od razu dostaje kursy języka specjalistycznego - tak, że i język biznesowy umiesz i słownictwo medyczne znasz perfekcyjnie, a i techniczne masz w małym palcu. Nie żeby sam znał jakikolwiek język ale i tak wie.

Wczoraj wysłał mi mailem "ofertę w jakimś dziwnym języku, zajmij się tym" - w mailu opis specjalistycznych części samochodowych (jeśli ktoś się na takich rzeczach zna, mogę wkleić nazwy). Część udało mi się przetłumaczyć, do kilku nie udało mi się znaleźć konkretnej nazwy. Ściągnęłam zdjęcie tych części, wysyłam tacie z pytaniem jak się ta część nazywa. Pojęcia nie ma, przetłumaczę to się na pewno domyśli. Ale ja też nie wiem co to za część, więc ją w tłumaczeniu pominę. "To co z ciebie k..wa za tłumacz jak takich elementarnych rzeczy nie wiesz? Czego cię w tej szkole niby uczą?". Tutaj czas na standardową śpiewkę - jestem niekompetentna, nikt normalny mnie nigdy nie zatrudni, skończę na zasiłku jak się nie wezmę za naukę i on już mojej pomocy nie chce bo na pewno źle to zrobię. On to wpisze w tłumacza google i mu to przetłumaczy w mgnieniu oka!

Cóż, wyszło to tak że znowu "mam się tym zająć" bo "on nie będzie z siebie idioty przed współpracownikami robił"...

rodzina

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 556 (688)

#57346

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ja nie wiem co się z tymi dziećmi dzieje.

Znajoma mojej mamy bardzo mocno prosiła o "doraźną" pomoc jej córce w angielskim, tak przed końcem semestru. Córka jest bystra tylko no angielski jej nie idzie (czyli ma zagrożenie).

Tylko co z takim dzieckiem robić? Gramatyka - za trudne. Pisanie - nie wymagają tego w szkole (od kiedy?). Słówka - za dużo. Rozmowa - nie lubi. Podręcznik jest nudny. Prace domowe są głupie. To jak ty się chcesz nauczyć angielskiego? Nie wiem, angielski jest głupi.

Po dwóch zajęciach rodzice stwierdzili, że dziecko nie ma motywacji do nauki języka i może lepiej niech poprawi biologię. Albo matematykę. Albo Polski.

Dzisiaj znajoma wróciła. Może bym wróciła do uczenia dziewczynki? Tylko mam wymyślić coś takiego zabawnego, takiego żeby ją zachęcić do nauki, ale żeby nie było zbyt trudne bo się zniechęci. I żadnej gramatyki ani nadmiernego mówienia. Może jakieś zadania obrazkowe? Albo wesołe filmiki? Albo może jakąś zabawę wymyślę?

Dziewczynka ma 16 lat.

korepetycje

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1066 (1110)

#56511

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W Ameryce trwa Czarny piątek, gigantyczne obniżki i promocje (Kup jeden telewizor, drugi gratis!), a Amerykanie jak co roku mają sporo ciekawych sposobów by upewnić się, że kupią wymarzony tablet czy Ipad przeceniony o 70%.

A jak wyglądają promocje w Polsce?
Przykład z jednego centrum handlowego:

Tata z synkiem (4 lata? 5?) robią zakupy. Synek piszczy by "mikołaj" przyniósł mu Furbiego. Tata oponuje (niezbyt się dziwię).
- Ale tato, przecież jest promocja!
Odpowiedź tatusia:
- Jak oglądaliśmy tydzień temu tą zabawkę, kosztowała 299zł prawda? Nawet mama to skomentowała. Natomiast teraz piszą, że zabawka w zeszłym tygodniu kosztowała 399zł ale jest przecena na 299zł. Więc tak naprawdę nie ma promocji, cena jest ta sama. Zapamiętaj synku, nie trać rozumu na widok hasła promocja, bo większość okazji jest nic nie warta.

sklepy

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1002 (1052)

#56157

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czy jest coś gorszego niż jechać autobusem z wycieczką przedszkolaków? Tak, jechać z wycieczką i jedną nadopiekuńczą mamusią. Przecież jej syneczek Oktawian (imię niezmienione) nie może postać trzech czy czterech przystanków, musi siedzieć. A tu jak na złość brak wolnych miejsc, co tu zrobić? Szturchnąć parasolką osobę siedzącą najbliżej mówiąc "Nie ustąpi pani DZIECKU?". W razie próby dyskusji, powtórzyć manewr parasolką.

Oktawianek nie chce siąść? Stań dokładnie obok siedzenia i warcz na wszystkich, którzy chcieliby zająć wolne miejsce...

komunikacja_miejska

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 611 (671)

#54323

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zamówiłam w internecie dywan, w kolorze fioletowym (dokładnie, jagodowym). Kilka dni później otrzymuję przesyłkę z dywanem... w kolorze różowym (podpisanym jako liliowy).

Piszę do sklepu z prośbą o wymianę dywanu na właściwy. W odpowiedzi sklep stwierdził - to nie oni się pomylili tylko ja, "z powodu niewłaściwego odwzorowania kolorów w moim monitorze". Dwa, oni zwrotów nie przyjmują.

Sugerowaliby żebym przemalowała ściany w pokoju żeby otrzymany dywan pasował do wystroju...

sklep z dywanami

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 521 (649)

#53949

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dostałam zlecenie na korepetycje. Mam uczyć angielskiego 8 latka, niby ma angielski w szkole ale mamusi nie odpowiada sposób w jaki są prowadzone zajęcia. Zasady uczenia chłopca :

- mam zakaz zadawania mu prac domowych
- mam zakaz przerabiania z nim gramatyki
- mam zakaz zadawania mu jakichkolwiek prac pisemnych lub prac wymagających przeczytania tekstu
- mam zakaz urządzania testów, kartkówek, przepytywania lub innych form sprawdzania wiedzy
- jedyna dopuszczalna forma "nauki" to pokazywanie dziecku obrazków i powtarzanie kilkanaście razy "To jest domek".

Przestaję się chyba dziwić że dziecko "nie nadąża z materiałem" i "nie jest w stanie zrozumieć poleceń nauczyciela".

korepetycje

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 902 (942)

#52909

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W środę mama dostała list od NFZ - została zakwalifikowana do leczenia sanatoryjnego (wypadające dyski). Na początek września. Z uwagi że mama uczy klasy 1-3 a w tym roku dostaje klasę pierwszą, termin z oczywistych względów odpada. Pojechała więc mama do centrali NFZ wnioskować o zmianę terminu.

W centrali wniosek został oddalony - "Wniosek o przeniesienie terminu leczenia sanatoryjnego wynika wyłącznie z fanaberii osoby wnioskującej. W razie rezygnacji z przydzielonego terminu leczenia, osoba wnioskująca zostaje przeniesiona na koniec kolejki oczekujących na miejsce w uzdrowisku."

NFZ

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 447 (589)

#52832

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem osobą dziwną. Nie słodzę herbaty, nie solę frytek i nie używam wszelkich "sosów do wszystkiego". Ponieważ pracownicy barów fastfood mają z tym wyraźny problem, raczej unikam podobnych przybytków (poza jednym gdzie przynajmniej widzę co mi wkładają do kanapki, chociaż też się dziwią dlaczego ja nie chcę sosu). Ale w rejonie górskim nie można zbytnio wybrzydzać, człowiek zmęczony i głodny, a miejsc w których można coś zjeść niewiele. Idziemy więc do "rejonu gastronomicznego" ulokowanego na trasie pewnej atrakcji turystycznej niedaleko Zakopanego.

Proszę o zapiekankę (sprzeczne ze wszelkimi moimi założeniami żywieniowymi ale czasami można), BEZ SOSU. Ketchup pani chce? Nie, proszę bez sosu. Majonez? Sos czosnkowy? Inne? Proszę BEZ SOSU. Pani pokiwała głową, idzie przygotować zapiekankę. Dostaję zapiekankę... z ketchupem, majonezem, sosem czosnkowym i czymś jeszcze. Komentarz pani - sos jest obowiązkowy, skoro nie podałam jaki chcę, to pani uznała że da mi wszystkie.

Czuję się jak u Barei - "Kawa i Wuzetka są obowiązkowe dla każdego, bijemy się o złotą patelnię!".

gastronomia

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 609 (711)

#51846

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Spędzamy dzień na działce - kosimy trawę, sprzątamy etc. Z pobliskiego sklepu wychodzą dwie małolaty (wiek ok. 15 lat) z puszką piwa w jednej ręce i jakimś napojem energetycznym w drugiej. Siadają sobie na naszym płocie i spokojnie sobie piją.
Ponieważ tata chciał akurat skosić trawę koło płotu, prosi dziewczynki by się przeniosły w inne miejsce bo mu przeszkadzają.

Panienki odeszły, puszki zostawiły przy płocie.
Z komentarzem, że puszki są w połowie pełne, one później po nie wrócą i jeśli tata je zaśmieci trawą, to będzie musiał im kupić nowe...

działka

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 620 (718)