Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

szyszunia10

Zamieszcza historie od: 3 kwietnia 2011 - 0:16
Ostatnio: 29 września 2023 - 1:55
  • Historii na głównej: 5 z 7
  • Punktów za historie: 2078
  • Komentarzy: 60
  • Punktów za komentarze: 240
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 sierpnia 2011 o 22:38

Ja doskonale rozumiem, praca, setki paczek do doręczenia... Rozumiem, że chca szybko skończyć i wracać do domu. Ale nie rozumiem jednego. Czemu nie zostałam poinformowana o tym, że kurier był? Do tej pory zawsze ktoś dzwonił i umawiał się na inną godzinę. Tu żadnego telefonu nei było. Mogłam mieć paczkę w czwartek, odebrałam w poniedziałek wieczorem. W tym wypadku czas to pieniądz. Gdybym wiedziała, że będę czekała 5 dni na paczkę, która miała być następnego dnia, pojechałabym odebrać sama w sobotę.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
26 lipca 2011 o 15:30

jeszcze rozumiem, jakby zadzwonił, że będzie później. Mogłabym załatwić inne sprawy a tak czekałam jak głupia, żeby przypadkiem znowu paczka nie znalazła się w rozdzielni

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
15 lipca 2011 o 23:35

Moja mama kiedyś też kupiła Potopy, nie Potopy, Krzyżaków, Pana Tadeusza i całą resztę elyty. Przez ładnych parę lat stały i się kurzyły do póki nie musiałam przeczytać do szkoły. Wstyd się przyznać, ale kilka dalej jest w dziewiczym stanie :x To chyba taki rodzaj książek, które trzeba mieć nawet, jeśli się ich nie czyta. Tak jak biblia.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 lipca 2011 o 12:33

berlioz, to ma sen, ale po co pisać '(imię zmienione)'? To jest dobijające...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 czerwca 2011 o 10:24

Kiedyś weszłam ze szczurem na ramieniu do sklepu i dowiedziałam się, że... z psami nie wolno xD Fakt, że Zyzek jak na szczura był był wielkich gabarytów, ale żeby go z psem pomylić? xD

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 maja 2011 o 13:49

Najgorsze są jednak pierwsze dni na kasie. Właściwie noce. Kilka razy budziłam się i zapalałam światło, bo nie widziałam co wbić na kasę XD albo to nieustanne pikanie w uszach lub brzdęk pieniędzy w kasetce... Podpowiadanie przy tym to mały pikuś.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
20 kwietnia 2011 o 12:05

Byłam kilka razy na takich pokazach i z każdym wyszłam z czymś w ręku - a to wełniane papucie, a to poduszeczka na krzesło, a to wałek pod głowę - całkiem wygodnie się na tym śpi. Nie, nie dałam się naciągnąć. Fartem wylosowano mnie w loterii :]

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
19 kwietnia 2011 o 23:57

a może Didu jest świeżo upieczonym kierowcą? Ty, Sportowiec. od razu wszystko umiałeś i byłeś we wszystkim mistrzem? Wątpliwe. Pojeździ to nabierze wprawy:) Bardziej bym się uczepiła wariatów wymijających na trzeciego czy skręcających bez kierunków. Dla bezpieczeństwa innych...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
3 kwietnia 2011 o 13:10

@aswalt, to wciąż zależy od kasjera a nie od sklepu. Nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka. Ja, np olewałam, kiedy klientowi brakowało grosza, czy kilku czy nawet kilkunastu jeśli były to niezbędne zakupy typu chleb, mleko... ale jeżeli klient kupował piwo, wódkę czy papierosy już taka pobłażliwa nie byłam. Wszystko zależy od sytuacji. @Dekadencja, uwierz, że do mnie kilka razy przyszedł starszy pan, który oddał. Sama o tym zapomniałam... innym razem gościu oddał mi mówiąc, że był winny na tej kasie wczoraj i kasjerka pozwoliła mu oddać później... Jak widać są ludzie i ludzie... zarówno za kasą jak i po drugiej stronie :)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
3 kwietnia 2011 o 0:34

Racja. Nie wiem jak jest w innych sklepach ale w Carrefourze zwraca się ze swoich, jeśli manko przekracza 10zł. I wcale nie jest tak kolorowo, jeśli w kasie jest więcej. Wręcz przeciwnie, lepsze manko niż superata, bo nadwyżka oznacza, że kasjer okrada klientów. Tekst w stylu 'Czy mogę być winna grosik' często wynika z niewiedzy kasjera. Osobiście zawsze wydawałam 2gr. No ale niestety bywały i takie dni, gdzie na prawdę brakowało drobnych. Często zdarzają się klienci, którzy rano za chleb, mleko i gazetę płacili banknotami stuzłotowymi. I nie były to pojedyncze przypadki, często kilku klientów pod rząd płaciło w ten sposób za drobne zakupy. I zawsze były pretensje o to, że nie mamy jak wydać. Po kilku takich klientach (pomnożyć przez kilka kas)i kierownik nie miał jak rozmieniać. Raz byłam Piekielną, bo ze 100 wydałam moherowi(która w ten sposób płaciła bardzo często)bilonem. Może i straciłam tego dnia trochę drobnych, ale ciężki portfel oduczył chyba babcine na jakiś czas szastania pieniędzmi.

« poprzednia 1 2 3 następna »