Profil użytkownika
Aptekara85 ♀
Zamieszcza historie od: | 9 października 2014 - 15:40 |
Ostatnio: | 18 kwietnia 2020 - 8:58 |
O sobie: |
Uprzejma, ale nie pozwolę po sobie i mi bliskich jeździć :) |
- Historii na głównej: 7 z 14
- Punktów za historie: 4923
- Komentarzy: 184
- Punktów za komentarze: 895
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »
@ljubomora: Już mi trochę lepiej, całą miłość na moja starszą kotkę przelałam, nie jest tym zachwycona bo to nie typ pieszczochy, ale znosi to z godnością :P Coś tam mojego krytykę przeszło, jest na głównej (nie to że się chwalę :) ), ale wysiłki co poniektórych żeby kogoś zgnoić zadziwiają mnie. Że wam się chce.... Idźcie na jakiś wolontariat, powyszywajcie, chodniki poodśnieżajcie, poróbcie cos pożytecznego dla społeczeństwa. A jak zobaczycie lipnie napisaną historię, to dajcie minus, ewentualnie napiszcie jakąś konstruktywną krytykę, a nie wyzywajcie się na innych bo macie małego penisa albo brzydkie cycki i w ogóle świat was nie lubi (w sumie nie dziwię się). Teraz ja się trochę powyżywałam, a co! Jestem schowana za komputerem, mogę kogoś poobrażać bez konsekwencji i nie patrzec że mu smutno i źle.
@atikin: Z serdecznymi pozdrowieniami : GOŃ SIĘ :)
@bizarrotron: prawda, łatwiej kogoś zjechać jak samemu napisać coś co ma ręce i nogi.
@Rammaq: w takim razie najlepiej jeszcze skopać leżącego, żeby broń boże nie wstał. historię opisałam bardzo źle, i zarzuty w tą strone są całkowicie uzasadnione. Odrobinkę empatii może chciałam. Minus za narrację, albo dwa od każdego mi się należały, i słusznie, ten chłam na głowna się nie nadawał na pewno. Ale wciskanie mi że nie zrobiłam wszystkiego i zła kobieta jestem.... Jak widzę tylko osoby które straciły jakieś zwierzątko wiedzą o co chodzi. Nie pisałam o nikim w szczególe, bo nie o to chodzi. Morda mi się cieszy jak patrze teraz jak co poniektórzy się zacietrzewiają i eseje pieprzą bo ich ego dotknęłam. Naprawdę najlepsze lekarstwo na żałobe. polecam :D Nie chcę nic wygrać, pisałam ku przestrodze. jak ktoś jest z Koszalina, to dam namiary na PW na tego weta partacza.
@funmilayo: dla takich jak ty jest specjalny kącik w piekle. wszystkie zwierzątka domowe będą ci obgryzać palce, zobaczysz :P
@Jorn: rozumiem że się komuś nie podobało. sama nie jestem sposobem opisania tej historii zadowolona, jakbym mogła to bym się zminusowała, ale nie pisałabym sobie że nie zajęłam się należycie zwierzątkiem bez dopytania się o szczegóły.
@Bydle: na wstępie swojego wpisu wytłumaczyłam intencję, czemu to pisałam. bardzo przepraszam, następnym razem będę pisać do każdego na PW, 3 dni stracę ale co tam. Jak czegoś nie wiem o opisanej historii, a zamierzam napisać komentarz to czytam wszystkie wcześniejsze wpisy, a jak czegoś nie wiem bądź nie rozumiem to się dopytuję, a nie zakłam od razu najgorsze intencje. a jak się na jakimś temacie nie znam i nie mam nic mądrego do dodania to się nie wypowiadam w komentarzach
@mskps: minusami się nie przejmuję, tylko opiniami w stylu "mogłaś zrobić jeszcze więcej, niepotrzebnie uśpiłaś kota" "kot na pewno by przeżył" nawet nie wiedza jak chciałam żeby przezył
@jedendwatrzy: to był jedyny czynny w niedzielę wieczorem. miałam nadzieję ze nie spartoli szycia. a jednak.
@Bydle: nie mam pretensji, że na głównej nie jestem, zwisa mi to, ani z tego kasy, ani prestiżu, chciałam ostrzec przed złymi wetami
@Day_Becomes_Night: nie. Chciałam jedynie na moim przykładzie przestrzec przed złymi wetami. Jak to pisałam byłam na uspokajaczach i Naprawdę płakałam więc nie pisz że wymyśliłam sobie.
Mój ojciec kiedyś identycznie zrobił, tylko jeszcze dyskutował z biedną dziewczyna, że skoro powiedziała za darmo to on chce za darmo :)
Żałuję W OGÓLE że cokolwiek pisałam bo widzę że jak zwykle wszyscy wiedza lepiej i ja jestem zła, niedobre kobieta i zabiłam kota bo mi się nie chciało nim opiekować a najpewniej sama go okaleczyłam... wsadźta sobie takie wsparcie. Nie chciałam sie na główną dostać, zwisa mi to, ale oczekiwałam nieco więcej empatii. Ale to chyba nie w Polsce, gdzie sami lekarze, weterynarze, magistrzy i inżynierowie, i każdy się na wszystkim zna. Dziękuję wszystkim którzy jednak wykazali się odrobiną współczucia dla braci mniejszych.
@letmefly: toz już wie, za głowę się złapali że tam poszłam. Jest na niego mnóstwo skarg, ale nic mu nie mogą zrobić, bo przecież w sumie się nie znęca...
@funmilayo: nie traktuję na równi z człowiekiem. Ale przywiązałam się, i jest mi jak cholera przykro że mu nie pomogłam. Mój ojciec z matką mieli przy nim dyżury, cała rodzina bliższa kupował mu paszteciki dla kotów(na potem jak mu się polepszy) i odżywki specjalne, naprawdę się staraliśmy mu pomóc a i tak nie daliśmy rady. Nie życzę ci nigdy mieć tak chorego zwierzaka, który patrzy ci się w oczy a ty wiesz i tak że umiera. A nie daj boże że ci tak będzie umierać babcia i prosi o śmierć. Bo ja przeżyłam coś takiego. Wiem jaka jest żałoba po człowieku i po zwierzęciu. I żadnej nikomu nie życzę.
@funmilayo: jak zaczniesz umierać to też powiem to tylko jakiś tam człowiek, dużo jest ludzi. Może to był tylko kot, do tego nierasowy, ale to był MÓJ KOT!!!!! ZWIERZĘ TWŻ MOŻNA POKOCHAĆ!!! Jak masz z tym problem to siedź cicho
@Fergi: sort, poszłam razem z mężem i pochowałam kota, Polski język ciężki język
@zegarka: Drugi wet mówi że to wygląda jakby włożył głowę do łapki na szczury. Nawet kawałek wargi miał dziabnięty jakby jakimiś ząbkami, to brzmiało prawdopodobnie. Tak jak pisałam, wzięłam go z ulicy, miał dobrą karmę w domu ale i tak był bardzo żarty, nawet na suchy chleb się rzucał. I to mi najprawdopodobniej brzmi.
@Tsukushi: cały odsłonięty pysk na dole miał cholera jasna chyba niewyraźne piszę. On umierał! Żywcem zaczynał gnić. Zaczęły zęby na dole się chwiać. 2razy był szyty, na szczęce nie było W OGÓLE tkanki, nic, gołe, jak kościotrup. Ten fald skóry też już zaczął gnić. Tak, pytałam się u innych weterynarzy, powiedzieli że jak się nie przyrośnie drugi raz to nie ma szans na poprawę. Nie można było odciąć tego kawałka skóry, bo miałby odsłonięta cała ktrań. Przeszczep by się nie przyjął, rozważałam taka opcję. Byłam u naprawdę dobrego weta, w moim mieście chyba najlepszy z chirurgii, szył bardzo ciężkie przypadki, aha, i jakby ktoś nie doczytał - DRUGI WET NIE WIĄŁ KASY, a chyba bardziej opłacalne byłoby dla niego mnie kasować jeszcze za leczenie a nie nie brać kasy i usypiać. Zapłaciłabym mu, mam 2000 odłożone, dała bym tyle, więcej nie mam.....
Nie twoja pierwsza i nie ostatnia, nie każdy może być zawsze mistrzem prozy i nie każda historia jest na tyle zajmująca dla innych żeby od razu z fanfarami na główną trafiać
to wyglądało jak u tego kota, tylko że miał obdarte całe,az za żuchwę: http://www.google.pl/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Fweterynarzbezgranic.files.wordpress.com%2F2013%2F03%2Fimg_4654.jpg&imgrefurl=https%3A%2F%2Fweterynarzbezgranic.wordpress.com%2F2013%2F03%2F22%2Fpierwsza-operacja-plastyczna-anny-b%2F&h=800&w=536&tbnid=GM1rZd5j6rFGeM%3A&zoom=1&docid=F9VrUTJALRdi0M&ei=hu6SVP6EIsWpyQPCl4KACA&tbm=isch&ved=0CDAQMygQMBA&iact=rc&uact=3&dur=590&page=2&start=14&ndsp=17
@Pauldora: Jemu wisiała skóra! cała! nie było miejsca przyczepu, na kości ne było tkanki, było widac gardło, krtań, więzadła za szczęką. Nawet nie wiesz jak ja go chciałam ratować. Drugi wet jest bardzo dobry z chirurgi, z doswiadczeniem, samo to że go zszył i przestało smierdzieć o czymś świadczy. kot poczuł sie lepiej, ale i tak nie jadł, nie chciał pić, nie oddawał kału, bardzo rzadko mocz.... w ciągu tygodnia schudł z 3500g do 1700g, był coraz słabszy, im był słabszy to coraz bardziej się łasił, może czuł że umiera...
@apoptoza: Podobno pierwszy wet podał antybiotyk, tak twierdzi. kleju fibrynowego nie mogłam dostac nigdzie, dzwoniłam do wszystkich hurtowni do jakich mogłam, w szpitalu nawet gadac ze mną nie chcieli, ale wiadomo, osobom z zewnątrz nic nie sprzedadzą. Byłam tak spanikowana, że sie nie przyjrzałam i jestem teraz na siebie mega wściekła. teraz mam prywatny numer do rugiego, gdyby nie daj boże się coś stało to mam gdzie jechać. Na początek dzwoniłam do kliniki w moim mieście gdzie nawet mini szpitalik mają, ale byli czynni w niedzielę do 18 i nikt telefonu nie odbierał.
@Sine: jest ktoś z koszalina? chętnioe podam
@novacianka: Nie było się do czego przyszyć, byłam przy drugim szyciu - sama kość. Próbował się podczepić do więzadła, resztę szwów puścił mu przez szczęki, ale chyba więzadło nie wytrzymało