Profil użytkownika
Dannata ♀
Zamieszcza historie od: | 17 czerwca 2015 - 10:04 |
Ostatnio: | 15 grudnia 2017 - 22:50 |
- Historii na głównej: 3 z 3
- Punktów za historie: 1422
- Komentarzy: 20
- Punktów za komentarze: 269
« poprzednia 1 następna »
Ncc1701 chciałam napisać to samo, ale zostałam uprzedzona przez Ciebie.
@Swidrygajlow: Laska nie bała się mnie w sensie takim, że ją śledzę i coś jej zrobię. Bała się, że zostanie ukarana tymi 500 zł, bo wezwałam strażników. Taki był tego kontekst.
@Swidrygajlow: Wiem, że moje zachowanie piekielne. W sumie o to mi chodziło, bo chciałam jej dać "nauczkę". Jak byłam w Szwecji nie sprzątniecie po psie na prawdę wywoływało poruszenie osób wokół. W Polsce jest społeczne przyzwolenie na niesprzątanie po psie, nieprzestrzeganie przepisów itp., dlatego jest jak jest. I co tu ukrywać? Wolę jak na trawniku, z którego korzystam nie ma "morza kup".
Dlatego najlepiej pomagać ludziom w okolicy. Mój znajomy ma córkę z dziecięcym porażeniem mozgowym - dziecko lat 7 już chodzi przy pomocy chodziła. Walczy o samodzielność. Kolega wrzuca zdjęcia i relacje, zabiera córkę w góry i nosi ja w stelażu ☺ jeździ z nia na wyjazdy rehabilitacyjne, codziennie ćwiczą. Widzę. Znam. Pomagam.
Szkoda mi tych dzieci, bo w sumie to rodziców wina, że "wychowują" tak, a nie inaczej. Mam taką koleżankę, która dopiero gdy dorosła, zobaczyła w jakiej jest czarnej d*pie - mając 21 lat mieć skończone gimnazjum (i to ledwo!). Na szczęście się ogarnęła i nadrabia. W domu miała bardzo podobną sytuację jak w historii :(
Też robię lekarski i spotykam się raczej z entuzjazmem znajomych, ludzi z miasta (mała miejscowość 15 tys. mieszkańców, gdzie każdy każdego zna choćby z widzenia lub słyszenia), sąsiadów. Może to kwestia tego, że "wyżej du*ę masz niż srasz", jak część moich znajomych z roku "co to nie oni". 1. Mam kolegę, który w czasie praktyk ciśnienia komuś nie zmierzy, bo on lekarski studiuje (ja obcinałam pacjentom paznokcie u stóp bez żadnego stęknięcia, myłam, przebierałam pampersy etc.) 2. Mój kolega z klasy podstawowej skończył zawodówkę, jest mechanikiem. Teraz ma własną firmę, rozwija się. I ma więcej kultury niż nie jeden znajomy z roku. 3. Żadna szkoła, żaden kierunek studiów Cię nie określa, jak widać można być buraczkiem po kierunku lekarskim.
U mnie było podobnie (też mieszkam w Gdańsku). I nie przerejestruje auta, bo nie moje. Korzystam ze starego auta mojego szwagra, bo jestem studentką (na własne mnie jeszcze nie stać) . Auto jest dalej jego,więc rejestracja NOS. I pojawił się ból du*y...
Uważam, że kłamanie w ogłoszeniu na temat rodzaju umowy jest po prostu chamskie. Nie odnoszę się tu do różnic między umową o pracę/zlecenie(bo się nie znam). Ze studentami masz rację, ja znam tylko umowę zlecenie, nic mi nie zabierają poza podatkiem i dla mnie bomba, bo praca tylko wakacyjna.
@Komarzyca: Nikomu teraz nie dogryzam, ale czy ktokolwiek widział dziecko lat 3, które w przypadku awaryjnego hamowania utrzyma się poręczy w autobusie? W sumie to często z córką nie korzystam z komunikacji, ale teraz córka ma już 6 lat i spokojnie stoi, jeśli już jedzie autobusem czy tramwajem. I jeśli chodzi o moje stanie - zawsze ustawiam się tak, że jak córka ma spaść lub w razie hamowania, żeby stanowić "ogranicznik - dalej nie polecisz :)" To dla mnie tylko kwestia bezpieczeństwa. Moja córka wiedziała czemu ma siedzieć, że osoby niepełnosprawne, starsze i panie w ciąży też powinny siedzieć, bo tak jak ona mogą się nie utrzymać na stojąco i zrobić sobie krzywdę.
@bloodcarver: Jest wielu pacjentów, którzy jak coś się dzieje, to udają się najpierw do lekarza pierwszego kontaktu. Fakt, wydłuża to "konkretną pomoc", ale z drugiej strony pacjent jest już pod opieką lekarza. Dwa - czasami po prostu ktoś jest w pobliżu przychodni, gdy coś zacznie się dziać (Maybe XX wie jak było). Jest też ogrom tych, którzy zamiast do przychodni udają się na SOR (nie mylić z ambulatorium, nocną i świąteczną opieką) z katarem, bólem palca, po wizycie u lekarza z receptą w ręku...
@MaybeXX: Wchodzenie w dyskusję nic nie wniesie, w internetach sami lekarze i nie przegadasz. Matka mojej koleżanki z roku miała podobną sytuację jak Ty. Takie życie...
No jak mogłaś :P
@zmywarkaBosch: Skoro tak bolało, to raczej chodzi o szybkie podawanie, a nie wbicie igły. Niestety wielu medyków wychodzi z założenia "nie moje dupsko, to niech boli", mimo ze lek można podać powoli. Ja wiem, że od tego się nie umiera i można powiedzieć "bez przesady", ale zawsze staram się podawać leki i.m. powolutku, dopytuje - czy boli, czy wolniej itp. Przecież każdy, by wolał być tak obsłużony, nie na zasadzie mam Cię w...
Też się nie zdziwiłam. Jakiś miesiąc temu moja córka poskarżyła mi się, że pani każe jej chodzić w kurtce na podwórko, mimo że jest jej gorąco. Wiadomo, rano zimno, kurtka potrzebna. Następnego dnia podeszłam do pani i powiedziałam, żeby córka chodziła jak chce, odpowiedź pani - ok, one same nie mogą ubrać dziecku mniej ubrań, bo potem są na nie donosy. Sprawa załatwiona.
Nie tylko nie boli, ale jest też obowiązkiem!
Bo to prawda, damskie toalety są często w opłakanym stanie...
I po co to oduczanie? Moja koleżanka też panicznie się boi pająków. Siedzę obok niej, piszemy koło, cisza, ta nagle taki wrzask, że dosłownie spadłam z krzesła (tak się przestraszyłam, dobrze, że gacie czyste :P ). Podeszłam do jej stolika zabrałam pająka (ok. 1 cm) i luz, ona siada do swojej pracy. Boi się i tyle. Facet, który nas pilnował jednak robił sobie bekę jeszcze dobre 20 minut. Bo to przecież takie śmieszne.
Hahaha sory, nie z Twojej historii, dożyliśmy wspaniałych czasów, kiedy zapisy na zabiegi są tak odległe w czasie, że Twój lekarz do tego czasu, może przestać tam pracować, a jak jest kobietą to być już na macierzyńskim. Sic!
Ja jeżdżę z córką do parku, żeby bezpiecznie pojeździć, przy ulicy strach (ma 6 lat dopiero) i rowery idą z nami do autobusu, ale zawsze przestawiałam rower, jak ktoś się z wózkiem wbijał. Nie bo muszę, ale po prostu z minimum kultury.
No niestety, brakuje nam selekcji naturalnej... Szkoda, że takie "kwiatuszki" są spotykane coraz częściej ;)