Profil użytkownika
KatzenKratzen ♀
Zamieszcza historie od: | 31 marca 2017 - 11:37 |
Ostatnio: | 20 lutego 2024 - 19:06 |
O sobie: |
Szanuję Cię. |
- Historii na głównej: 98 z 107
- Punktów za historie: 15529
- Komentarzy: 1350
- Punktów za komentarze: 8889
« poprzednia 1 2 … 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 … 52 53 następna »
@Lobo86: A Ty czytasz ze zrozumieniem? "W środę zmieniło się o tyle, że na nodze pokazały się rany". Nie każdy może wziąć dzień urlopu z pracy informując o tym firmę rano w tym samym dniu....
@JuzNieSpokojnaStudentka: Przed południem w dniu powszednim (w czwartek) ? Ty mówisz to serio?
@merci: Na opuchlizny. Tego mnie uczyła moja mama
@xsemi: Zapewne masz rację. Nic nie powiedział. Na początku była tylko opuchlizna. Potem, jak pojawiły się rany przyznał się, że drapie, bo swędzi. Co ja poradzę, opisuję, jak było.
@MarcinK: I właśnie o tym jest cała ta historia. Dziękuję za trafne podsumowanie.
@Nayka: Dokładnie tak. Bo problem mojego syna nie dotyczy. Wmówiono mu go ale w porę zrobiłam z tym porządek. Równie dobrze mogłabym zgłębiać zagadnienie hodowli trzody chlewnej w XIX wiecznej Mongolii.
@mabmalkin: Ale widzisz, Ty coś z tym robisz. Masz problem i starasz się go rozwiązać, sama zauważyłaś, że coś jest nie tak i zaczęłaś nad tym pracować. Nie osiadłaś na laurach ze stwierdzeniem, że "Ty nie musisz". A dokładnie to zrobił mój syn, stad mój gniew. Za wrzucenie wszystkich do jednego worka już przeprosiłam ale zrobię to jeszcze raz, specjalnie pod Twoim adresem. Przepraszam! P.S. Też Cię lubię :) Fajnie piszesz i o ciekawych sprawach. Pozdrowienia dla P. :)
@suonick: O! Właśnie streściłeś moja historię. Dokładnie to chciałam wyrazić! Dziękuję
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2018 o 19:29
@nero_marquina: Masz rację. Przeprosiłam za to kilka postów powyżej. Mnie chodziło jednak bardziej o: 1. Nadużywanie "dysów" do przykrywania lenistwa 2. Wmawianie dziecku, że skoro ma "dysa" to nie musi się starać. Sama piszesz, że Ty i Twoje dziecko pracujecie o wiele ciężej niż inni, aby córka nadążała z materiałem. A mojemu synowi oznajmiono (nie wiem, czy wprost), ze jak ma dysleksję to i tak nie będzie poprawnie pisał więc będzie oceniany inaczej. To mnie tak wpieniło.
Bardzo Ci współczuję, biedactwo. Prawo jest ślepe. Nie bierze pod uwagę okoliczności faktycznych tylko wóz albo przewóz! W prawo albo w lewo! Co innego dziecko z biednej rodziny, w której rodzice urabiali się po łokcie aby zapewnić dziecku lepsze jutra a potem dziecko się wypięło na rodziców przymierających głodem na emeryturach, które są nimi tylko z nazwy. A co innego dziecko porzucone w tragicznych warunkach przez alkoholika, który potem łapę wyciąga bo przecież jest "tatusiem" (albo "mamusią" bo i tak bywa). Tragedią jest to to, że w pierwszym przypadku rodzic na 99% do sądu nie pójdzie, prędzej umrze z głodu. A w drugiem - hejże ho! Należy mu się! Ech, ślepa, okrutna Temido...
Czy tylko mnie w momencie czytania tej historii przypomniała się scena "modlitwy" z filmu "Dzień Świra"?
Szanowni Piekielni, Przede wszystkim bardzo Wam dziękuję za interesującą dyskusję i wszystkie Wasze komentarze. I tej konstruktywne i te.. nieco mniej. Nawet nie przypuszczałam, że temat jest tak interesujący. Po tym, co piszecie, widzę, że problem jednak naprawdę istnieje. Dlatego chciałam przeprosić wszystkich, którzy naprawdę cierpią na tego typu dysfunkcje za to, że wrzuciłam ich do jego worka z symulantami i leniami. Przepraszam wszystkich, którzy uważają, że moja opinia (bo to jest tylko moja opinia, nie prawda objawiona) wyrażona była zbyt arbitralnie. Chciałabym Wam wyjaśnić moje motywy. Otóż najbardziej w tej historii zdenerwowały mnie dwie rzeczy. "Diagnoza" wydana przez nauczyciela bez jakichkolwiek badań w tym kierunku. Ot, mały leniuch, któremu książki się nie chce wziąć do łapy i pisze "ałtokaże" od razu z miejsca musi mieć "dys" coś tam. Druga sprawa to podzielenie się z dzieckiem tą opinią w taki sposób, że uznało, że ma "dysa" a zatem nie musi się starać. Taki już jest i to go zwalania ze starania się. Przyznacie chyba, że orzeczenie u dziecka którejkolwiek z dysfunkcji, o których dyskutujemy, nie zwalnia dziecka ze starania się o poprawę. Przeciwnie - takie dziecko musi włożyć więcej pracy w to, aby opanować temat. Pisało o tym tu kilka osób. Tymczasem, taki mały spryciul jak usłyszał, że i tak się nie nauczy bo ma "dysa" osiadł zadowolony na laurach bo przecież "on nie musi". Osobna kategoria to rodzice. Również poruszaliście ten temat. Niektórzy rodzice dzieci ze stwierdzoną i zdiagnozowaną dysfunkcją żądają natychmiast specjalnego, łagodnego traktowania ich dzieci i nie rozumieją, że w ten sposób robią im krzywdę. Dziecko chętnie "odpuszcza" sobie zagadnienia, które sprawiają mu trudność i tym samym zamyka sobie możliwość ich opanowania. O tym, że "dysy" są obecnie bardzo nadużywane i niestety zdarza się, że stanowią przykrywkę dla zwykłego lenistwa i dziecka i rodziców już pisaliście kilkakrotnie, to już nie będę do tego wracać. Na koniec zakładam włosiennicę i sypię głowę popiołem. Za DYSLEKCJĘ. Nie bedę edytować historii. Niech zostanie tak, jak jest i przypomina mi, że "pycha kroczy przed upadkiem". Pozdrawiam :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2018 o 19:12
@dayana: Mnie się zdaje, że jednak w tym przypadku to jest kwestia wieku. Jan ma 79 lat z czego 59 przeżył na wsi i w małżeństwie z Anną. Rzucanie tego wszystkiego po tylu latach i przeprowadzka do Warszawy, w której nie umiałby żyć, jest chyba raczej ponad jego siły.
@BiAnQ: Masz rację. Dziękuję za zwrócenie uwagi.
@Aris: Poczułeś - aś się dowartościowany - a?
@Fomalhaut: Dziękuje, ale generalnie nie moja zasługa. Ja jeżdżę naprawdę szybko, nie zdążyłabym zareagować, niestety. Na policje zadzwonił mąż. Nie używam telefonu za kółkiem.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 31 maja 2018 o 15:16
@Minny_Jackson: A wyjaśnił Ci, jak możesz patrzeć na własne zęby? :))
@Fomalhaut: A wiesz, że jakoś nie? Może dlatego, że był to jeden jedyny przypadek, który przydarzył mi się z górą 10 lat temu i więcej się nie powtórzył. Przez te 10 lat zawsze i wszędzie płaciłam kartą. W warzywniakach i wiejskich sklepikach też.
@bazienka: Bazienka, to było prawie 11 lat temu. Może do tej pory wprowadzili cywilizację. Nie wiem, bo moja noga tam już nie postała.
@piesekpreriowy: Tragedią dla większości tu piszących jest Twoja osoba. Bardzo mało spotkałam tu historii, pod którymi nie ma Twoich malkontenckich, jałowych i nic nie wnoszących krytyk. Jeżeli - wedle Twojej opinii - moje historie "nikogo nie interesują" to wytłumacz mi, co robią na głównej stronie - w przeciwieństwie do Twoich? Może idź sobie na tego basha? Może tam ktoś za Tobą tęskni. A od mojego dziecka ci wara!
Szanowni Admini! Poprawianie błędów zrobionych całkowicie i z premedytacją celowo to piekielna nadgorliwość! Uprzejmie proszę o przywrócenie oryginalnego brzmienia zdania "upadek był nie wortunny ponieważ podczas upadku telefonu u dołu ekranu pękł ekran" - tak napisała klientka i tylko to zdanie ma swój niepowtarzalny urok.
@Artek610: Tego nie wiem. Może nie wyglądałam wiarygodnie? ;) A może w międzyczasie coś się pozmieniało? Moja siódemka rozstała się ze mną z 10 lat temu, może nawet 11, może od tego czasu zmienili procedury i postanowili okazać społeczeństwu nieco więcej zaufania?
@merci: Możliwe. Nie upieram się bo nie wiem. Jak żyję nie leczyłam zębów na NFZ, raz tylko wyrywałam. Mogłam coś źle zrozumieć czy zapamiętać. Zresztą nie o plombach ta historia.
@timo: Poprawione. Możesz mi wyjaśnić, jak ma się zwykła pomyłka do "kobiecej logiki". Rozumiem, że Ty jako mężczyzna nigdy się nie pomyliłeś?
@Ciejka: Pewnie ;) Wszyscy jesteśmy Piekielni w tym naszym dziale likwidacji szkód :)))