Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

KatzenKratzen

Zamieszcza historie od: 31 marca 2017 - 11:37
Ostatnio: 20 lutego 2024 - 19:06
O sobie:

Szanuję Cię.
Zatem Ty szanuj mnie, proszę.
Będzie nam łatwiej żyć.
Naprawdę.

  • Historii na głównej: 98 z 107
  • Punktów za historie: 15496
  • Komentarzy: 1351
  • Punktów za komentarze: 8892
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 16:26

@pawelpepek: Piekielność polegała chyba na złośliwości osoby, która spytała dokładnie o to, o co tamta prosiła, żeby jej nie pytać. Skoro dziewczyna zapowiedziała, że jeśli padnie takie pytanie to ona nie będzie umiała na nie odpowiedzieć, zatem nie zda, ergo prosta konkluzja - osoba pytająca chciała, aby koleżanka nie zdała. Nie wiemy, co to było XYZ, więc trudno nam osądzić, czy przygotowała sama prezentację i użyła w niej XYZ którego /- ej działania nie znała, choć może powinna (czego też nie wiemy), czy też XYZ było podstawą prezentacji i bez zrozumienia jego/jej działania nie mozna było tej prezentacji zrobić.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 15:43

Och, jak ja Cię rozumiem ;) Ja mam w pracy trzech "niepalących", którzy za każdym razem, gdy wychodzę zapalić idą ze mną też zapalić i oczywiście biorą papierosa ode mnie, bo oni przecież "nie palą" więc papierosów nie kupują ;) Jedne na szczęście ma na tyle przyzwoitości, że od czasu do czasu kupi paczkę i mi ją da. Co nie przeszkadza mu potem znów się z tej paczki częstować :)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 15:35

@Fomalhaut: To nie czytaj jego historii. Przecież nie ma przymusu. Ja tam bardzo lubię czytać to, co on pisze. Ze względu na niego chciałabym, żeby sobie tego raka wymyślił, ale niestety, obawiam się, że tak nie jest...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 14:57

Krótko mówiąc - od dziś możesz czuć się jak inżynier :) W końcu Twoja praca była nawet lepsza (nie zawierała wspomnianej przez Ciebie nieścisłości czy tez błędu).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 14:43

@nasturcja: Które? Podasz jakieś nazwy? Nie bywam często w knajpach ale we wszystkich, w których bywałam na przestrzeni ostatnich lat wszyscy palacze karnie wychodzą przed wejście do lokalu i tam skupiają się w malowniczych, owianych dymem jak tajemnicą, grupkach.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 14:25

Uśmiałam się, świetna historia :) Naprawdę gdyby głupota mogła latać niektórzy fruwaliby "jak gołębice" :) Widać, że ktoś już z babeczki sobie zażartował (nawiązując do komentarza o zepsutej maszynie do obracania i odesłaniu do konkurencji) skoro już wiedziała, że się da! :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 14:18

Fajna historia :) Dobrze się Ciebie czyta. Nigdy nie miałam do czynienia ze świnkami morskimi (nawiasem mówiąc, czy to jest to samo zwierzątko, na które każą obecnie mówić "kawia"?) Nie miałam pojęcia, że one zrzędzą :) Chętnie posłuchałabym takiej zrzędzącej świnki :) Druga też zrzędzi, czy porozumiewa się z otoczeniem jakoś inaczej?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 13:58

Wydaje mi się, że należałoby tu znaleźć złoty środek. Dziecko powinno mieć swoje zabawki ale też umieć się nimi dzielić. Z drugiej strony ma prawo odmówić pożyczenia czegoś konkretnego (jak w tym przypadku - wiaderka i łopatki). Zarówno rodzice, którzy przyprowadzają swoje dzieci do piaskownicy notorycznie bez własnych zabawek, jak i rodzice, którzy zakazują maluchom pożyczania innym dzieciom swoich własnych zabawek postępują niewychowawczo. A już przyprowadzenie maluszka to piaskownicy bez zabawek i zabronienie ich pożyczenia od innych dzieci (które są chętne pożyczyć) podchodzi pod znęcanie się.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 13:49

Uśmiałam się przy słowach "ale ja nie wiem! ja nie wiem!" :)) Po prostu Bareja wiecznie żywy :)Czy ta Pani była w takim wieku, że swoich nawyków nabrała jeszcze w okresie politycznie niesłusznym i słusznie minionym? W sumie zawsze jeszcze mogła Ci powiedzieć "czego? nie widzi, że jem?" wiec nie było tak źle ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 13:33

@mongol13: IQ 250? Czy może miałeś na myśli raczej 25? ;). Szczerze to chyba bym to gó...enko złapała przez jakąś torebkę i rozsmarowałabym na niej...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 13:18

Nie, nie czepiasz się. Tym bardziej, że przed sklepem miejsce do przywiązania czworonoga jest, skoro jej je wskazałaś. Stworzenie to stworzenie, może mu się coś nie spodobać, poczuje się zagrożone i cap! Pomijając już fakt, że niektórzy ludzie zwyczajnie się psów boją, bo np. kiedyś zostały pogryzione czy z innych powodów. Po co je więc narażać na przeskakiwanie smyczy? Po prostu do Twego sklepu nie wejdą i już a Ty nie zarobisz.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 13:09

Ale pani się zemściła? Zemściła! Pan miał niemiłe przejścia. Miał. Satysfakcja jest. Jest. I o to chodzi ;). Na drugi raz odechce się mu być społecznikiem. Co to się, panie dzieju, teraz wyprawia, chlebka sobie dotknąć nie można, soczku spróbować i odstawić na półkę, cukiereczka nadgryźć i odłożyć jak wyżej, jabłuszka pociamkać i zostawić, bo zaraz jakaś swołocz się wtrąci! :) A tak na poważnie - kiedyś, jak jeszcze mleko było w szklanych butelkach ze złotym lub srebrnym kapselkiem osobiście widziałam, jak kobitka sobie kapselek odchyliła, mleka łyk solidny pociągnęła, kapselek ładnie przyklepała z powrotem, odstawiła butlę z powrotem i drep drep drep w swoją stronę...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 12:56

@LadyAnnabeth: Ale przecież nie ma przymusu kupowania kanapki w kawiarni. Jeśli uważasz, że to drogo - po prostu tam nie wchodzisz. Kawiarnia nie jest lokalem charytatywnym, wiadomo, że ceny będą wyższe niż w markecie. Jeśli jest głodna i spragniona a stać Cię tylko na kanapkę lub tylko na napój to decydując się na wejście do kawiarni wybierasz kanapkę LUB napój - w zależności od tego czy bardziej chcesz jeść czy pić :)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 16) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 12:41

@7sins: Z tego właśnie powodu nie chodzę do kina. Wolałam zainwestować w kino domowe. Nie znoszę zapachu popcornu a bezustanne mlaskanie, ciamkanie, siorbanie i chrupanie za mną, przede mną i z obu stron doprowadza mnie do szewskiej pasji.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 12:25

Znam ten ból. Tez mam taką kombiaczkę, na szczęście z czujnikami. Też się czasem nieźle nakręcę kierownicą, szczególnie w garażach pod budynkami. Te garaże są projektowane tak, żeby zmieścić jak największą liczbę aut na jak najmniejszej przestrzeni. Manewrowanie długim autem... powieść można napisać :) A już parkowanie na tych ciasnych miejscach pomiędzy dwoma SUV-ami to bajka. Wjechać wjedziesz, ale zostanie w samochodzie na wieki wieków bo już nie wysiądziesz :). Swoją drogą, mam nadzieję, że tę kobitkę też ktoś tak kiedyś zastawi, że będzie miała do wyboru zapuścić korzonki albo wyfrunąć...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 11:58

@Fomalhaut: To mi nie przyszło do głowy, ale faktycznie ;) Nie jest to wykluczone :) ciekawe, czy odpalają mu dolę?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 11:55

Może jestem niesprawiedliwa, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niektórzy (podkreślam NIEKTÓRZY) starsi ludzie chodzą do lekarza wyłącznie w celach towarzyskich. Dawno, dawno temu, jako dziewczę młode i płoche, gdy o prywatnych poradniach mogłam sobie co najwyżej w kolorowych gazetkach poczytać, w razie potrzeby korzystałam z mojej rejonowej przychodni. Pracowała w niej przemiła, urocza pani doktor, która miała straszliwe opóźnienia. I nie było to incydentalne ani spowodowane jej spóźnianiem się do pracy. Ona po prostu słuchała tych starszych ludzi, była bardzo empatyczna, nie miała sumienia przerwać opowieści o nowej dziewczynie wnuczka czy kolejnym przygarniętym kocie. Planowany czas wizyty 15 min. Rzeczywisty czas wizyty: 20-40 min. Przy czym przyjmowała zawsze komplet pacjentów, więc tłukła darmowe (chyba) nadgodziny. Swoją drogą to trochę żal mi tych starszych ludzi, którzy tak bardzo nie mają się do kogo odezwać...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 11:47

A to Janusz złośliwiec podpuszczacz ;)Ciekawe, czy miał radochę z podpuszczenia państwa Heńków czy też działał w dobrej wierze. Swoją drogą, Tobie się trafiło ;) Podane na talerzu :)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 11:41

Mnie zastanawia temat rozmowy. Autorka napisała, że rozmowa odbyła się w pociągu a opowiadający był jej kompletnie obcy. Nie wiem, czy człowiek referujący obcym osobom w pociągu takie przeżycia jest na pewno zrównoważony? Trochę bym się bała na miejscu autorki ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 11:35

Mnie się zdaje, że osoby w starszym wieku - zwłaszcza takie, które nigdy nie prowadziły samochodu - nie zdają sobie sprawy z długości drogi hamowania. Zdaje im się, że samochód zatrzyma się w miejscu albo na 1 metrze. Niektórzy wykazują też postawę wybitnie roszczeniową. Miałam w dalszej rodzinie takiego wujka w podeszłym wieku, ale dziarskiego, który maszerował energicznie z laską, dochodził do przejścia dla pieszych, laska w górę i sruuu! na jezdnię! Oczywiście bez żadnego oglądania się czy coś nie jedzie czy choćby zwolnienia kroku, bo przecież "laskę podniosłem to mnie widzi i się zatrzyma". Kilka pobytów w szpitalu, pomniejszych poturbowań i siniaków nie nauczyło go niczego. Może tylko tego, że "bo ci dzisiejsi kierowcy to jeździć nie umieją!".

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 19) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 11:08

Zaskakujące jest to to, że praktycznie zawsze znajdzie się jakiś myślący inaczej, który jest przekonany, że kto jak kto ale ON na pewno zdąży! Nieczęsto przejeżdżam przez przejazdy, ale praktycznie za każdym razem widzę jakieś auto (najczęściej marki trzyliterowej, niemieckiej - nie wiem czemu, ale zachowanie kierowców tych aut to w dużej części materiał na osobną historię), które mknie pod wpół zamkniętym szlabanem, nieomal słychać okrzyk "co, ja nie przejadę?!". O pieszych to nawet nie wspomnę, szlaban żadna przeszkoda, przełażą pod, suną raźno wprost pod pociąg i potem pryskają spod lokomotywy.... Może im się zdaje, że pociąg wyhamuje tak, jak samochód - na kilkunastu, kilkudziesięciu metrach?

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 10:59

Dla mnie smutne jest głównie wtrącanie się rodziców w organizacje wesela. Swoje już mieli, to młodzi decydują, czy w ogóle chcą mieć wesele, jeśli tak to gdzie, na ile osób, jak zorganizowane itp. Pamiętam, że ja na swoim pierwszym ślubie years, years ago też nie miałam wiele do powiedzenia, wszystkim zarządzała teściowa. Wesele wspominam bardzo źle. Całe pierwsze małżeństwo zresztą też, ale to już inna historia :)

« poprzednia 1 244 45 46 47 48 49 50 51 52 53 następna »