Profil użytkownika
KatzenKratzen ♀
Zamieszcza historie od: | 31 marca 2017 - 11:37 |
Ostatnio: | 20 lutego 2024 - 19:06 |
O sobie: |
Szanuję Cię. |
- Historii na głównej: 98 z 107
- Punktów za historie: 15529
- Komentarzy: 1350
- Punktów za komentarze: 8889
« poprzednia 1 2 … 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 … 52 53 następna »
Coś w tym jest. Pamiętam, jak dziś ( a to już minęło chyba 30 lat) w szkole podstawowej mieliśmy pogadankę z panem strażakiem na temat zagrożeń pożarowych. Pan strażak pokazywał nam zdjęcia spalonego mieszkania, bo pani zrobiła sobie sama przedłużacz elektryczny z... kabla telefonicznego. Dwużyłowy? Dwużyłowy! To jadziem! Ja też umiem sama zrobić przedłużacz. Ale mój mąż na szczęście ma uprawnienia SEP :) to i pilnuje :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2018 o 18:02
@kaps: Rozmowa z infolinia miała miejsce wczoraj. Pożyjemy, zobaczymy :) Najwyżej będzie kolejna historia na "Piekielnych" - tym razem historia reklamacji :)
@GythaOgg: Kurcze, dziwi mnie to, co piszesz. Naprawdę tak jest? To powinno być tak, ze jedna firma = spójna oferta, w każdym miejscu... Podpowiedz mi zatem, proszę, gdzie najlepiej załatwiać sprawy - w punkcie czy na infolinii?
@Iceman1973: Jest dokładnie tak, jak wyjaśnili przedmówcy. Jeden TV = jeden dekoder. Moja umowa opiewała na 4 stanowiska maksymalnie czyli cztery TV = cztery dekodery. Dwa darmo - dekoder główny i jeden dodatkowy - dwa płatne dodatkowo po 5 zł. I poszła właśnie po jeden z tych dodatkowych, płatnych.
@bazienka: Generalnie masz, kochana, rację. Tylko ja miałam umowę na konkretne usługi a każdą umowę, którą podpisuję mam zwyczaj czytać i rozumieć. Jeśli czegoś nie zrozumiem - to pytam. W mojej umowie stało jak byk patagoński - maksymalnie do 4 stanowisk w mieszkaniu (w tym dekoder główny), pierwsze stanowisko za darmo, każde kolejne - po 5 zł. Poszłam po dekoder dodatkowy, za 5 zł. Nie chciałam niczego zmieniać w umowie, niczego aneksować, po prostu skorzystać w usługi, która mam w umowie. Trochę mnie przytkało, jak mi pani oznajmiła, że się "nie da". Nie byłam przygotowana na żadne trudności.
@Irena_Adler: Och, za to Twoje życie musi być fantastyczne, skoro pod prawie każdą historią bardziej aktywnych użytkowników widać Twój smutny wpis treści "Twoje życie musi być niezmiernie smutne (...)". Nie umiesz, biedactwo, niczego innego poza nic nie wnoszącymi komentarzami napisać, czy też jesteś istotą niebiańsko szczęśliwą? Ale w takim razie - co robisz na "Piekielnych" - stronce służącej do opisywania codziennych piekielności?
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2018 o 17:27
Tak, niestety, jest w wielu branżach. Na pewno czytaliście na Piekielnych mnóstwo historii, jak jakiś burak zjadł obiad w knajpie, potem się awanturował, że mu nie posmakowało i dostał drugi. Albo awantury w kinie, że film się nie podobał albo miejsce niewygodne i dostał darmowy bilet. Mnóstwo tu takich historii z wielu branż. To jakieś chore przeinaczenie zasady "Nasz klient nasz pan". Może i założenia tej zasady są słuszne (klient daje nam chleb, trzeba traktować go z szacunkiem) ale niektórzy przeginają w drugą stronę. Może należałoby wprowadzić zasadę" "Sprzedawca, usługodawca, personel (itp) jest również człowiekiem i należy mu się szacunek"...
@Kataszka: "Płci zasuszonej" xDDDDD Padłam :) You made my day^^
Wstydu nie masz! :)))))
@alboinna: Ot i wyrocznia się odezwala xDDDDD ROTFL
@szyszunia10: W tym momencie wchodzimy w fazę rozważań typu "a jak w międzyczasie spadnie statek kosmiczny". Ale dobrze, odpowiem Ci. Wrócę do domu, pożyczę od sąsiadki pieniądze i pójdę do sklepu zapłacić za zjedzony batonik/wypity soczek. Nie mam daleko..
@xpert17: Generalnie rzecz biorąc możesz sobie myśleć, co chcesz. Chodziło o OSTRY nóż. Do pomidora. I ogórka. Wezwali mnie "na rozmowę o dziecku" bez podawania przyczyn. Dopiero podczas tej rozmowy powiedzieli mi, o co chodzi. Skąd Ci w ogóle do głowy przyszło, że nie byłam w tej szkole?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2018 o 16:58
Wiesz, to chyba nastawienie ogólnokorporacyjne, niezależnie od branży. Ja pracowałam w takiej korporacji tyko w ubezpieczeniach, było tak samo. Maksymalnie skracać czas rozmowy, odbierać maksymalnie dużo telefonów a kompletnie było kiedy załatwić jakiekolwiek sprawy, bo telefon za telefonem. Szybciej! Krócej! Więcej!
@krzycz: Z tego co mnie spotkało wynika, że może tak być :)
@xpert17: A cholera go wie... Podejrzewam, że syn się pochwalił kolegom swoją samodzielnością i ktoś gdzieś coś usłyszał, podchwycił i poszedł głuchy telefon..
@maat_: ja też tak uważam. Ale, niestety, szkoły ostatnio przeginają (przynajmniej ta, w której uczy się syn). Najlepiej, jakbym go zamknęła w klatce obitej puchem, może wtedy będzie bezpieczny. Do licha, on ma 12 lat! Od kiedy wolno używać noża kuchennego? Od 18 lat? Czy może od 21??
@Bryanka: Może nie piekielne, ale śmieszne :) Widziałam kiedyś taki fajny demot: LISTA ZAKUPÓW husteczki higieniczne (skreślone) chusteczki chigieniczne (skreślone) smarkatki :)
@rodzynek2: A poza tym po to istnieją telefony komórkowe, żeby zadzwonić w takiej sytuacji do wychowawcy, wyjaśnić powód spóźnienia i poprosić o poczekanie. Ja tez uważam, że autokar powinien odjechać.
@I_m_not_a_robot: A wiesz, że nad tym się nawet nie zastanowiłam...Z tego, co wiem, córeczka jest jeszcze normalna (póki co) i chętnie daje przymierzać koleżankom swoje błyskotki. Faktycznie. To ciekawe, co się stanie, gdy któryś z pierścioneczków zaginie w akcji...
@BORCH: Nie mogę się z Tobą zgodzić. Przecież zjadając ten batonik czy wypijając sok wiemy, że zapłacimy za niego. Nie jesteśmy nieuczciwi, nie weźmiemy go bez płacenia. Nie należy on w tej chwili do nas, ale wiemy, że za chwilę będzie. Możesz to porównać do wzięcia kredytu - wydaję pieniądze banku, ale wiem, że zwrócę mu te pieniądze w terminie. Czy wydawanie pieniędzy z kredytu też uważasz za nieuczciwe?
@katem: Generalizowała, Katem. Pisząc "wina nasza - rodziców" miałam na myśli nas- wszystkich rodziców in general. Swoja drogę to muszę Ci powiedzieć, że ja też wciąż uczę się życia - choćby tu, na naszych Piekielnych. Piszą tu ludzie różnych profesji, można dowiedzieć się czegoś, o czym na codzień się nawet nie myśli.
Ursueal, czytałam wszystkie Twoje historie i wciąż mnie intryguje - w jakiej Ty dokładnie branży pracujesz?
Ale widzisz, to wina nasza - rodziców. Ponoć kulturalnych. To mnie martwi. Dzieci nie są niczemu winne. One robią tylko to, na co im pozwalamy. Nie wierze, że żadne inne dziecko nie opowiedziało w domu o "szczęściu" Marka.
@bazienka: Mimo wszystko jakoś nie wydaje mi się, żebyś miała to powiedzieć na głos w jego obecności.
"Perspektywą spowodowania głębokich oparzeń na ciele dziecka, ich czy moim zupełnie się nie przejęli". Wydawało mi się, że nie masz dziecka ;) chyba, że to chodziło o "ich" ciało ? :)