Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kwaq

Zamieszcza historie od: 1 września 2017 - 23:06
Ostatnio: 24 lutego 2019 - 15:05
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 103
  • Komentarzy: 13
  • Punktów za komentarze: 5
 

#10307

przez (PW) ·
| Do ulubionych
A teraz coś z moich bardziej aktualnych przygód. Pracuję w salonie samochodowym pewnej marki premium. Co jakiś czas organizujemy imprezy, podczas których klienci testują nasze samochody. Warunkiem skorzystania z takiej możliwości jest wypełnienie dokumentów i ankiety u recepcjonistki.

Na ostatniej takiej imprezie pojawił się istny piekielny. Impreza cieszyła się dużym zainteresowaniem, klientów było bardzo wielu, w pewnym momencie zrobił się mały zator.

Nagle spośród wszystkich głosów dało się słyszeć krzyk piekielnego.
(P)iekielny, (J)a, (R)ecepcjonistka.
(P) - Skandal! Co to za g...na firma! Ile można czekać!
(R) - Proszę się uspokoić, zaraz będzie pan mógł skorzystać z jazdy testowej.
(P) - Ty kretynko, nie będę z tobą dyskutować! Dawaj mi tu jakiegoś kierownika!
Tu do akcji wkraczam ja.
(J) - Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?
(P) - O, następna idiotka! Wy jesteście niepoważni, ile można czekać?
(J) - Bardzo pana przepraszam, jak pan widzi mamy duży ruch, ale już pana obsługuję. Proszę się uspokoić.
(P) - Uspokoić, też coś! Ja się nie będę do pani poziomu zniżać, bo mnie stać na (i tu pada nasza marka samochodu), a panią nie!
(J) - Ma pan oczywiście rację, ale ja tu przyszłam panu pomóc, proszę nie krzyczeć. Tu są dokumenty do wypełnienia, proszę wypełnić w miarę możliwości kompletnie i wrócić z tym do mnie, już rezerwuję dla pana samochód.

Piekielny nieco się uspokoił, usiadł przy stoliczku i wypisał grzecznie ankietkę. Gdy mi ją wręczał, nie omieszkał wspomnieć, jak traktujemy poważnych klientów na poziomie. Nie zareagowałam, tylko przekazałam go w dobre ręce doradcy.

Gdy odszedł rzuciłam okiem na ankietę. A tam w polu "zawód" widniało wielkimi literami(pisownia oryginalna): MISZCZ MURARSTWA :)

Humor poprawił się nam wszystkim od razu :)

Salon samochodowy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 654 (748)

#19157

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Infolinia internetu:

- Dzień dobry. Ja jestem adminem w firmie takiej a takiej, straciliśmy połączenie z internetem. Urywa się po trzecim węźle od wejścia do waszej sieci. Samo połączenie do was i autoryzacja wyglądają OK.
- Proszę pana, ja pana bardzo, ale to bardzo przepraszam za to, co teraz powiem. Ale ja muszę.
- Eee?
- Czy lampki na modemie się świecą?

odmęty internetu.

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1373 (1479)

#50358

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam nadzieję, że ta historia da wam do myślenia.

Znam ją głównie od swojej mamy, ale też od innych i ze swoich własnych obserwacji.
Rok temu przeprowadziłam się z jednego z warszawskich osiedli na przedmieścia. Osiedle duże, ale osoby z okolicy każdy kojarzy. Historia dotyczy spełnionej trzydziestolatki pragnącej dziecka.

Kobieta zaszła w ciążę i urodziła dziewczynkę. Pierwsze dziecko więc wiadomo stres i podniecenie jeszcze większe niż normalnie, ale cóż, różnie w życiu bywa. Dziecko urodziło się w 23 tygodniu ciąży. Zaledwie mały procent tak skrajnych wcześniaków przeżywa, a te którym się to uda najczęściej są w jakimś stopniu upośledzone i niewidome.

Jednak na przekór piekielny matkom, o których tu czasem czytam, kobieta okazała się wspaniała pod tym względem. Przychodziła do dziecka codziennie w czasie jego pobytu w szpitalu. Opiekowała się nim, karmiła i mówiła do niego("Przeżyliśmy już 3 dni, kochanie. A teraz córeczko mama cię nakarmi. Wszystko będzie dobrze, nie martw się!"). Dziewczynka miała kilka wylewów drugiego stopnia, ale przeżyła.

Teraz ma 2,5 roku, codziennie po 15-20 ataków padaczki i szczątkowe pozostałości mózgu. Dziecko nie widzi, nie siedzi, nie mówi. Wymaga stałej opieki, a leki przeciwko padaczce tylko nasilają ataki. Matka zrezygnowała nawet z rehabilitacji, bo nie przynosiła efektów i wróciła do pracy na pół etatu, ponieważ w domu już nie mogła wytrzymać. Na dodatek dziewczynka bardzo cierpi.

Lekarze nie wiedzą ile jeszcze przeżyje. Może dwa, może pięć lat, a matka dziecka widzi codziennie jak jej córeczka cierpi i modli się o to, aby jej dziecko odeszło i zyskało spokój przynajmniej na tamtym świecie.

Co tutaj jest piekielnością?
Trzydzieści lat temu nikt by tego noworodka nie ratował, bo nie było takich możliwości. Dzisiaj mamy, ale życie, które otrzymuje to dziecko, ale też inni ludzie w podobnych sytuacjach to tylko praca funkcji życiowych i ból, potworny ból. Wy, pewnie tak jak ja, gdy czytacie w gazecie artykuł o eutanazji z miejsca stwierdzacie, że to morderstwo i nie powinno się o tym nawet mówić. Wyciągamy takie wnioski nie znając historii ludzi, których ta eutanazja naprawdę dotyczy. Dla nich jest to często wybawienie.

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 894 (1150)

#39137

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dokładnie 9 i pół roku temu moi rodzice mieli wypadek samochodowy. Bardzo poważny. Na śliskiej nawierzchni auto wpadło w poślizg, obróciło się i dachowało. Mama trafiła na 2 miesiące do szpitala, sparaliżowana od szyi w dół, dopiero po szeregu operacji, po prawie 2 latach zaczęła uczyć się chodzić. Tata (kierowca) wyszedł z wypadku dużo lepiej - miał uszkodzony kręgosłup, ale nie rdzeń, w związku z tym po tygodniu, w gorsecie był w domu, wychodził po zakupy, etc. I to był jego błąd.

W czasie gdy Mama była w szpitalu jeszcze, ja spędzając u niej po 8-10 godzin na dobę, biegnąc ze szpitala do domu i później do szkoły, ze szkoły do szpitala, ogółem koło bez czasu na sen, złapałem jakąś infekcję, grypę czy coś (wypadek był w styczniu, więc zima w pełni). Mamy w domu nie było, a my, faceci na lekach to się znać nie bardzo znaliśmy. Jak gorączka dobiła do 40 stopni, zawlokłem moje 4 litery do naszej małomiasteczkowej przychodni. Wiadomo - wszyscy wszystkich znają, tyle że ściąłem w tym czasie włosy - z takich do ramion na króciutkie i przerzuciłem się z okularów na soczewki. Nawet rodzina mnie nie bardzo poznawała. To celem wyjaśnienia tego co było piekielne.

Siedzą babcie (jak zwykle) i debatują. O czym? No, jak to o czym? O innych.
Babcia 1: A słyszałyście, że ten Xxx (mój Tata), syn tego Xxx (śp. Dziadek) to miał wypadek z tą kobitą swoją?
Babcia 2: No. I jej podobno nogę odcięli! A z samochodu jej nie można było wyciągnąć!
Babcia 1: Ale widziałaś pani? Ona ledwo żyje, ponoć tylko maszyny ją podtrzymują, a jemu nic nie jest! I se łazi po chlebek. Chyba mu to na rękę, że jej nie ma w domu.
Babcia 3: NO BO ÓN TO SIĘ CHCIOŁ ROZWIEŚĆ! INO ÓNA TAKO KATOLICZKA I NIE CHCIOŁA MU DAĆ ROZWODU.

Tutaj miarka się przebrała, ale ja byłem bardzo miłym młodzieńcem.

Blee: Ale to nieprawda przecież.
Babcia 3: A co się GÓWNIORZU wtrącosz? Nie twoje sprawy!
Babcia 2: Już my wiemy lepiej, co się stało i czemu.
Blee: Tylko, że tak się składa, że to moi rodzice.

Po minucie poczułem się jak Jezus. Babcie cudownie ozdrowiały i czerwoniutkie na twarzach wybiegały z przychodni.

Właśnie dlatego nie lubię jeździć do moich rodziców na wieś. Bo nie każdą plotkę mogę zweryfikować, a czasem człowiek mimowolnie przyjmuje to, co usłyszy. I później się rodzą takie "kwiatki".

Moher komando w przychodni

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 824 (866)

#23750

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Totalnie mnie wyprowadzają z równowagi szkolne sekretarki. A jeszcze bardziej wrześniowe zamieszanie z przedłużaniem legitymacji.
Wchodzę do smoczej jamy zwanej sekretariatem, gdzie urzęduje Pani Sekretarka, która niestety ze względu na bliskie pokrewieństwo z dyrektorką jest pod całkowitym immunitetem. Informuję ją o celu mojej wizyty:

- Dzień dobry, przyszłam postemplować legitymację.
- Nie widzi że jestem zajęta?!

Malowała paznokcie.
20 minut później z kolei machała łapami coby jej szybciej te pazury wyschły.

szkoła

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 420 (506)

#27897

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w wypożyczalni DVD.
Chciałabym nadmienić, że może ja też nie byłam w tej historii do końca sympatyczna, ale była to tylko odpowiedź na chamstwo innych.

Dzień zmiany cenników - filmy trochę podrożały. Nieznacznie, ale zawsze, moim obowiązkiem jest poinformowanie klienta, że płaci więcej niż zwykle. Wchodzi parka.
Nie lubię stereotypowego myślenia, jednak oni ze swoim wyglądem nie stanowili wyjątku od reguły. On wielki, łysy, czarna skóra, obwieszony złotem, ona płaszczyk w panterkę, biało-złote kozaczki, wysolaryzowana i z miniaturowymi deskami do surfingu o jaskraworóżowym kolorze na palcach.
Moje powitanie oczywiście zostało zignorowane, ale do tego jestem już przyzwyczajona ze strony wielu osób reprezentujących wszelakie grupy społeczne, więc nie przejęłam się specjalnie. Państwo podczas wybierania filmów niestety o coś się poprztykało - Pan podniósł głos, wykrzykiwał swoje racje, po czym rzucił błyskotliwie "sama wybieraj te gówniane filmy, szmato" i wyszedł do samochodu.

Pani nie wyglądała na specjalnie przejętą, jednak nie wiem czy pod presją zdegustowanych spojrzeń innych ludzi, czy może biorąc pod uwagę fakt, że nastrój na wieczór filmowy prysł, szybko wybrała jeden film i podbiegła do mnie bez słowa rzucając pudełko na ladę. Dobrała jakieś chipsy i piwo, więc jej to policzyłam i zapakowałam, stawiając reklamówkę na ladzie. Już się pochylałam, by znaleźć płytę z filmem, gdy nagle:
[P]ani: Może byś powiedziała "proszę" jak mi coś dajesz?
[J]a: Jeszcze nie skończyłyśmy transakcji. Zresztą zabawna uwaga od osoby, która nie mówi "dzień dobry" wchodząc do sklepu.
Dziunia obrzuciła mnie morderczym spojrzeniem, jednak nic już nie powiedziała.
W tym czasie ja odnalazłam film, policzyłam go, zapakowałam.
[J]: Informuję, że od dziś zmienił nam się cennik, więc za ten film płaci Pani xxx zł, czyli razem za wszystko będzie xxxx zł.
[P]: Pfff, myślisz, że mnie nie stać? Mój facet zarabia tyle, że mógłby cały ten bajzel KUPIĆ. Twój pewnie nie zbyt wiele, skoro musisz tu siedzieć na kasie, haha...
[J]: Za to mój nie nazywa mnie szmatą kiedy mnie stąd odbiera.
Tu się panienka trochę zapowietrzyła, coś tam mruczała o bezczelnych sukach, że będę tu gnić całe życie, itp., ale ja tylko podałam jej zakupy i z szerokim uśmiechem rzuciłam "Dziękuję!". Wyszła oburzona.

Może mi ktoś wyjaśnić co się dzieje z tym światem? Dlaczego dziewczyna, która jest na utrzymaniu swojego chłopaka i nic sobą nie reprezentuje uważa się za lepszą? Przez chwilę naprawdę mnie zatkało...

dvd wypożyczalnia

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 934 (984)