Profil użytkownika
LenaMalena
Zamieszcza historie od: | 30 kwietnia 2015 - 10:30 |
Ostatnio: | 19 października 2016 - 10:59 |
- Historii na głównej: 7 z 11
- Punktów za historie: 2699
- Komentarzy: 335
- Punktów za komentarze: 2557
Zamieszcza historie od: | 30 kwietnia 2015 - 10:30 |
Ostatnio: | 19 października 2016 - 10:59 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@jabuszko: Wiem, że projekty to sposób na zdobycie dobrej oceny niewielką/żadną pracą. Sądzę, że albo głupi to ma szczęście, albo niektórzy to są w czepku urodzeni. U mnie jedna dziewczyna dowiedziała się o kolokwium 5 minut przed zajęciami, ale w wyniku przesadzenia przez wykładowcę! usiadła obok dziewczyny, która wszystko wiedziała i oczywiście zaliczyła (to był teścik). Ta sama dziewczyna została ulgowo potraktowana przez wykładowczynię podczas pisemnego kolokwium (tutaj trudniej spisać kilka stron), bo chociaż napisała na 1 (nawet nie na 2), to dostała 3, bo jako jedyna miałaby poprawkę i wykładowczyni nie chciało się z nią umawiać.
@jabuszko: Chyba że człowiek przejdzie do sąsiada posiedzieć w swojej/jego altance :) Ja wychodzę z założenia, że lepsze jakiekolwiek notatki niż żadne, ale lepsze swoje niż czyjeś. Jak jest możliwość zrobienia własnych, to chyba tylko ze zwykłego lenistwa nie korzysta się z tej możliwości.
@mariamasyna: Tak sobie myślę, że może właśnie tak samo myślały opisywane dziewczyny. Może żaliły się innym, że wykładowczyni to małpa, bo każe się uczyć słowo w słowo. Przypomniał mi się jeden egzamin z poprzedniego semestru, na którym była tylko 1/3 mojej grupy, w tym ja. Tuż po egzaminie krążyły o nim takie plotki, że na początku nie skojarzyłam w ogóle, że to to kolokwium sprzed godziny, w którym uczestniczyłam. Sporo rzeczy było podkoloryzowanych, poprzekręcanych i powtarzanych przez osoby, które były z innej grupy.
@jabuszko: Z jednej strony masz rację, ale z drugiej szkoda patrzeć jak ktoś jest wykorzystywany przez pasożytów, bo brakuje mu np. asertywności.
@SirCastic: Nie oczekuję, że wszyscy będą pracowali na sukces tak jak ja. Oczekuję, że nie będą na mnie żerowały (nie wiem, czy jutro te dziewczyny mnie nie poproszą o notatki tuż po wykładzie). Tak jak napisałam, dziewczyny nie miały nawet wypisanych wszystkich zagadnień z przedmiotu, bo na slajdach ich nie było, a wykładowczyni nie przedstawiła szczegółowego planu. Trochę w ciemno uczyły sie na przedmiot, na który chodziły.
@mariamasyna: Najgorszy typ to ten, co w ogóle nie uczy. Tutaj nie do końca było tak, że trzeba było mówić wszystko tak jak wykładowczyni przedstawiała. Bardziej chodziło o to, że notując było widać na co wykładowczyni zwraca uwagę, co jest dla niej istotne przy omawianiu tematu. Nazwa przedmiotu wskazywała, że temat był obszerny. A dziewczyny nauczyły się tego, co akurat inny wykładowca, na innej uczelni wybrał sobie do omawiania, bo akurat takie notatki znalazły w necie.
@nieboniebonie: Kłania się czytanie ze zrozumieniem. Ktoś zaliczył i dał do skserowania swoje notatki koleżance. Opisywane dziewczyny podeszły do tej koleżanki i poprosiły o kopie. Autor notatek o tym nie wiedział.
Możliwe, że to jakiś nastolatek, który akurat przeglądał ogłoszenie, postanowił się ponabijać z Ciebie i potem pochwalić przed kolegami.
@PiekielnyDiablik: Z prawej strony przy krawężniku nie ma nic, ale tuż przed światłami (właśnie tak ok 10 metrów) jest linia ciągła, zarówno do skrętu w prawo jak i w lewi. Te osoby, które chciały wyminąć samochód i jednak skręcić w to prawo, to pojechały trochę tak, że niby będą jechały prosto, a potem tuż przed światłami przejechały przez tą linię ciągłą.
@duRin90: Wyjrzałam przez okno i jest tylko znak D-1: droga z pierwszeństwem i znak że jest przejście dla pieszych.
@ciara: Skłamałaś, bo powiedziałaś, że nikogo nie ma w domu, a ktoś był. Osoba dzwoniła do Twoich rodziców, nie do Ciebie. Ty akurat odebrałaś.
@ciara: To głupio odpowiedziałaś. Nie masz pewności jaki był cel rozmowy, bo od razu walnęłaś ściemą. A potem pewnie zdziwienie, że dzwonią i dzwonią. Ja telemarketerem nigdy nie byłam, ale raz dzwoniłam ze sklepu w którym pracowałam, więc standardowo się przedstawiłam i proszę o kogoś z imienia i nazwiska (ta osoba prosiła o kontakt). DZwoniłam i dzwoniłam po kilka razy, bo jakaś niewydarzona kobieta była przekonana, że to naciąganie i nie chciała dać męża/ojca/brata do telefonu.
@Rak77: Albo takiego, co ją zbajerował.
Możliwe, że kobietka jeszcze się chwaliła jaka to ona dobra, że "robolom" dała jedzenie. Raz sąsiadka poprosiła mnie o polecenie kogoś do remontu. Jak usłyszała stawki to nagadała mi, że strasznie drogo ci ludzie biorą. Sąsiadka myślała, że ktoś jej za darmo położy glazurę, a ona zapłaci mu ... właśnie obiadem! Ktoś inny podłączy hydraulikę za obiad... Co ciekawe, znalazła jakiegoś faceta, która za połowę standardowej kwoty i te codzienne obiady zgodził się wyremontować jej całą łazienkę. To tylko upewniło głupią babę, że ma rację.
Ja miałam koleżankę, która kilka razy chciała zatrudnić się w mojej firmie. Pytała więc po kilka razy o warunki,a ja szczegółowo odpowiadałam. Mówiłam kiedy może przyjść na rozmowę, bo w sumie prawie każdy mógł tam pracować jeśli chciał. Ona ani razu nie przyszła, nawet na jeden dzień. To chyba pozory szukania pracy. Udawania, że chcę, ale mam trudności. Z drugiej strony raz dowiedziałam się, że ta koleżanka chwaliła się innym, że ja mogę jej załatwić pracę.
Zmien tytul na: Historia z komisji rozrywkowej
A powiedz, gdzie kupujesz teraz buty? Ja od jakiegoś czasu szukam odpowiedniego miejsca i nie mogę znaleźć.
@Aniela: Inaczej jest, jak ma się fajnego ojca, który jest alkoholikiem, a inaczej gdy ojciec nie za bardzo sprawdza się w swojej roli i na dodatek pije. U mnie było niestety to drugie. Mojego ojca babcia przekonała, że on jest poszkodowany że nigdy nie może pić. Kiedyś ojciec nawet nie spojrzał na cukierka alkoholowego, a teraz mówi, że tam alkoholu to nie ma wcale i zjada ich kilkanaście. U mnie jest też tak, że nigdy nie było głośno powiedziane jak to jest z ta chorobą i chociaż każdy to wie, to ojciec nigdy nie powiedział wprost na spotkaniu czy imprezie rodzinnej: "Ja nie piję". To rodziło jakieś problemy, bo koledzy chcieli postawić ojcu piwo, a on nie wiedział, autentycznie nie wiedział co ma powiedzieć.
@bloodcarver: A może wyprowadźmy z domu pijaka, a nie jego rodzinę?? Bo nawet, nawet jeśli przyjąć że matka jest winna, to jednak dzieci nie, a to one ponoszą konsekwencje.
@kayetanna: Ze zdaniem "A teraz im starszy, tym bardziej mu odbija" muszę się niestety zgodzić, bo tak chyba alkohol wyniszcza komórki w głowie, odpowiedzialne za myślenie. Można więc mieć 50 lat i umysł 75-latka z demencją. Ja też współczuję,
@Aniela: Z jednej strony masz dobrze, że znika z domu na dwa tygodnie, ale z drugiej kompletnie nie wiesz co się z nim dzieje. Choć jak tak pije gdzieś na osiedlu i wraca co jakiś czas to też nie wiesz gdzie był i czy karetka, która właśnie jedzie na sygnale, nie jedzie przypadkiem do niego. Ja miałam tak, że jak ojciec pił trochę a często to jeszcze mieszkał w domu u siebie. Nie było z nim większego problemu ani wstydu, tyle że nie pracował. Mnóstwo osób tak robiło w jego miejscowości. Jak już zaczął się leczyć i przez jakiś czas był spokój, to choroba wróciła w postaci ciągów i pił np. 3 tygodnie. Masakra. Jego rodzina (matka) nie poczuwała się do winy, że bagatelizowała problem, ale przyjąć go do siebie nie chciała - ani na czas picia, ani rekonwalescencji.
@bloodcarver: A co do ostatniej części - naprawdę sądzisz, że sąd od tak będzie chciał wyeksmitować kogoś tylko dlatego, że jest alkoholikiem??? Znane są przecież historie, że ktoś bije własne dzieci, ale i tak ma prawo z nimi mieszkać, bo to tzw. mała szkodliwość społeczna.
@bloodcarver: Z tą częścią się zgadzam, że 1 rozmowa nie pomoże. Chodzi o to, że czasem nawet odcięcie wszelkich dochodów i tak nie rozwiązuje problemu, a postaranie się o dom dziecka dla maluchów nie jest dobrym rozwiązaniem.
@margol86: Czasem nawet jak chce mu się nie udaje.
@bloodcarver: To nie do końca jest tak jak piszesz. Alkoholik wielu rzeczy nie widzi i nie rozumie. To nie on sprząta po sobie jak leży zapijaczony, ani nie martwi się co dzieci będą jadły, jak on przepije ostatnią stówę. Trzeba rozróżnić czy ktoś pije często, czy raz na jakiś czas (np raz w roku przez tydzień), bo jeśli ktoś normalnie pracuje, to ma kasę. Nawet jak przepije całą wypłatę to koledzy mu zasponsorują, bo wiedzą, że ma pracę, więc im odda.