Profil użytkownika
LenaMalena
Zamieszcza historie od: | 30 kwietnia 2015 - 10:30 |
Ostatnio: | 19 października 2016 - 10:59 |
- Historii na głównej: 7 z 11
- Punktów za historie: 2699
- Komentarzy: 335
- Punktów za komentarze: 2557
Zamieszcza historie od: | 30 kwietnia 2015 - 10:30 |
Ostatnio: | 19 października 2016 - 10:59 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@rodzynek2: Może to pierwszy rok i taki chłopaczek jeszcze w maju musiał mieć od mamy zwolnienie i usprawiedliwienie za nieobecność, więc po paru miesiącach może jeszcze się nie przyzwyczaił do zmiany (albo jego matka). Bo pytanie brzmi z czyjej inicjatywy matka była na uczelni. Może syn tylko mimochodem się poskarżył, a ona sama z siebie poszła?
A skąd masz takie dokładne informacje o skargach, zażaleniach i dyscyplinarnych zwolnieniach w Zakładzie Komunikacji Miejskiej?
@qulqa: W porządku.
@katem: Ja właśnie dlatego w ogóle nie wspominam o przepisach (na których się nie znam, co zostało mi już mocno wypomniane), tylko piszę o samolubnym zachowaniu sąsiadki, która robi jak jej wygodnie.
@Zlodziej_Fistaszka: Wg mnie sąsiadka z przestrzeni wspólnej zrobiła prywatną w momencie gdy potraktowała najbliższe kilka metrów od drzwi klatki schodowej jako parking. Nie zostawiała auta tam gdzie wszyscy, tylko jak jej było wygodnie, niejednokrotnie utrudniając tym zachowaniem życie mieszkańcom.
@piwekundead: Kopiując co już napisałam - chodnik przed blokiem wygląda tak, że wjeżdża się przed klatkę chodnikiem o szerokości 1,5-1,8m i potem jest jego rozszerzenie, na tyle duże, że z prawej i z lewej strony auta mogą sobie spokojnie stać, lekko przytulając się do krzaków. Są one po obu stronach, tworząc boki jakby trapezu,a jakby podstawą trapezu jest pas zieleni. Teoretycznie można by zaparkować w takie sposób, że połowa auta jest a chodniku a połowa na trawniku. Sąsiadka czasami parkowała w węższej części chodnika, czasem w szerszej. Gdy parkowała w węższej to czasami przejścia nie było prawie wcale. Jak parkowała w szerszej to przejście było.
@Zmora: Ja już się trochę przeraziłam, że jestem w jakim ułamku ułamka procenta, który jest zieloniutki w sprawach motoryzacyjnych, ale kamień z serca, nie jestem sama :)
@qulqa: 1. Poczułam się urażona tą młodą damą, zupełnie jakbym była jakąs niewydarzoną małolatą. 5. Chodnik przed blokiem wygląda tak, że wjeżdża się przed klatkę chodnikiem o szerokości 1,5-1,8m i potem jest jego rozszerzenie, na tyle duże, że z prawej i z lewej strony auta mogą sobie spokojnie stać, lekko przytulając się do krzaków. Sąsiadce zdarzało się parkować w tej wąskiej części (np. wtedy gdy w tej szerszej stało auto z meblami i ktoś coś wnosił/wynosił). Nie skojarzyła wtedy przynajmniej kilka razy, że jak i ona stanie, to wejście do klatki będzie zablokowane. Przypuszczam, że sąsiedzi nie wzywali straży miejskiej (a może się kiedyś zdarzyło, tego nie jestem pewna), bo ona zawsze mogła powiedzieć, że stoi pod blokiem tylko minutkę i już. Mogła się zwinąć zanim straż przyjedzie, a ganianie za nią i kontrolowanie tego ile czasu stała, w którym miejscu i jak często w danym tygodniu byłoby żmudną robotą. Zbieranie dowodów w postaci zdjęć też mogłoby się nie przydać, bo znaku zakazu postoju tam nie ma.
@vonKlauS: Uff, jak to dobrze że ktoś z PRAWKIEM myśli tak jak ja.
@qulqa: W historii chodzi o buractwo sąsiadki. Z przestrzeni wspólnej zrobiła przestrzeń głównie dla siebie. To tak jakby wysiadając z windy blokowała ją sobie kamieniem, żeby na nią poczekała na piętrze, aby potem nie trzeba było czekać kilku sekund na jej przyjazd.
@PaniPatrzalska: Jest określenie "czasem stanie idealnie na środku chodnika".
@Zmora: Wokół bloku jest chodnik, a obok trawnik. Nie ma żadnego miejsca parkingowego tuż przy klatce, ale chodnika jest na tyle dużo, że stanąć można.
@qulqa: Pani została poinformowana, żeby nie parkowała non stop przed klatką, bo nie jedna ona w niej mieszka. Wg Ciebie jak coś nie jest zakazane, to jest od razu dozwolone i można sobie robić co chce. Idąc tym tokiem myślenia, to sąsiedzi którzy zastawili babkę też nie byli piekielni, bo skoro jej wolno parkować, to im tym bardziej, bo oni mieszkają w bloku! A że akurat ona już stała i dla nich nie było miejsca to nie ich wina. I tak można sobie parkować w połowie na chodniku, w połowie na trawniku, jak kawałek dalej jest parking, bo to w końcu zakazane nie jest.
@qulqa: Zresztą parking, jak nazwa wskazuje, jest miejscem do parkowania. Chodnik do chodzenia. Na chwilę można zaparkować auto na chodniku i trochę można spacerować po parkingu, ale nie non stop, bo to wo końcu miejsce dla aut, nie dla pieszych. Ot, logika.
@qulqa: Jest to taka sama zasada jak taka, że będąc w ogrodzie botanicznym jedna osoba nie może sobie zabrać jednego małego kwiatka. Bo jakby zrobili to wszyscy, to nie było by kwiatków
@polkrzys: Pomyłka:) Szczegółów samej akcji nie znam, czy to trwało 5 minut, czy 20. Możliwe że za jakiś czas urośnie to do miana legendy, że kobieta cały dzień! czekała na wyjazd.
@Shi: Na pewno część nauczycieli będzie musiała pójść do liceum, bo w końcu ta sama grupa ludzi nie da rady uczyc dodatkowo jeszcze jednej klasy. Teraz podobno nauczyciele mają być bezrobotni, a jakoś nie pamietam, żeby w momencie wprowadzania gimnazjum martwiono się tym, że brakuje nauczycieli. Wiem, że ci którzy uczyli w 7 klasie potem uczyli w gimnazjum, albo jeszcze na samo koniec podstawówki.
Najbardziej uczciwie byłoby wtedy, gdybyście Wy kupowali skromne prezenty i takie też otrzymywali, a rodzina w swoim gronie mogłaby kupić co tylko chce, nawet lokówkę za 400zł.
W takich sytuacjach nigdy nie wiadomo która strona powinna się dopasować. Rozumiem jednak trochę zdziwienie rodziny męża, że na prezenty dla innych nie chcecie wydawać, ale na swój wyjazd już tak, choć z drugiej strony kto Wam zabroni. Chyba jednak to Ty powinnaś się trochę bardziej dopasować do rodziny męża, bo wiadomo, że Twoja rodzina nie dopasowałaby się do niego, tylko dlatego, że on chce kupować drogie prezenty i oni też muszą.
@mesiash: Chyba wszyscy stosują w tym przypadku uogólnienie, coś w rodzaju "Nie pójdę na operację, bo moja ciocia zmarła w szpitalu" i druga strona mówiąca "Idę do szpitala, bo gdyby moja mama nie poszła, to ja urodziłabym się chora". Jest jeszcze taka kwestia, że czasami lekarze podają nie fakty, a swoje opinie. Czasami nawet w prostych sprawach trudno jest określić co wybrać (jak na półce stoi 5 rodzajów białego cukru a różnica w cenie wynosi kilka groszy), a co dopiero w sprawach medycznych, które zawsze są mocno skomplikowane.
Zamiast pochopnie podejmować tak ważną decyzję, porozmawiaj z kilkoma lekarzami. Z tego co piszesz jesteś laikiem, który co prawda miał problemy po szczepionce, ale opiera swoją teorię na pojedynczych faktach. Jeśli ta sprawa jest dla Ciebie tak istotna, że myślisz o nieszczepieniu dzieci, które być może będziesz miała w przyszłości, to przemyśl decyzję raz jeszcze. Argument z używaniem substancji, która w wielu krajach jest zakazana jest taki, jakby mówić o zakazie jedzenia kiełbasy, bo ktoś umarł z powodu zatrucia jadem kiełbasianym. Albo z zakazem zamieszczania gniazdek elektrycznych w pomieszczeniach z wodą.
Nie chciałabym obrażać Twojej mamy,ale może jest tak, że ona tak bardzo chce takiego uznania ze strony Boga/księdza/innych parafian, że z tej potrzeby robi rzeczy, które są dobre tylko dla niej, kosztem innych. Pomogła bratowej i wcale nie chciała ranić Twoich uczuć, tylko może sama chciała poczuć się lepiej, że pomogła. Ten cel, zaspokajanie pewnych wymogów jej wiary (pomoc bliźniemu) przełożyła na wygodny dla siebie sposób. Twoim kosztem. Nie oddała przecież swojej skromnej renty.
Zawsze jak widzę takie obecnie fizycznie, ale nieopiekujące i niewychowujące dziecka mamusia przypomina mi się koleżanka z liceum. Miała starszą siostrę, która już miała dziecka i naśmiewała się z tego, jaka z niej "mamuśka pełną gębą", która tak poświęciła się dla dziecka, że od momentu porodu przestała być kobietą, żoną i koleżanką. Stała się tylko matką. Ta koleżanka utrzymywała, że to wstyd i żenada ciągle zajmować się dzieckiem, że to takie głupie i idiotyczne, wręcz uwłaczające. Dlatego chwaliła sobie jakąś koleżankę-matkę, która dzieckiem zajmowała się trochę, zapewniając mu tylko potrzebne rzeczy.
Mnie najbardziej śmieszy, jak się w mediach pisze, że nauczyciele uczący w gimnazjum będę raptem bezrobotni. To ja się pytam kto będzie uczył w 7 i 8 klasie? Nie chodzi o to, żeby do końca świata trwać w głupiej decyzji i nie naprawiać błędów, ale niepoważna wydaje mi tak częsta i szybka reforma szkolnictwa. Najpierw wydano kasę na gimnazja i opracowano cały system. Był podział na młodzież, która chodziła do gimnazjum i nie. I teraz wszystko zaczyna się od nowa, w tempie ekspresowym. Lepiej jest wszystko przemyśleć i nie powtarzać chaosu, który był w momencie wprowadzania gimnazjum. Popieram zmiany, ale dobre przemyślane, a nie takie, które ktoś chce wprowadzić i już. Bo może. Bo tamto mu się nie podobało. Jak przybrana matka zmieniająca imię dziecka z Marta na Agatka, bo jej się tak podoba...
@grupaorkow: Dzieci (i nie tylko) nie potrafią zagospodarować wolnego czasu, dlatego trzeba to zrobić za nich. CZęsto same wymyślają sobie rozrywki, które rodzicom nie odpowiadają, jak bieganie, skakanie itp. Trzeba dać im jakieś zajęcie, coś do zrobienia, to wtedy się na tym skupią. Painkiler jest najwyraźniej jedną z tych osób, co karze siedziec dzieciakowi przez godzinę cicho we własnym pokoju, a jak dzieciak tego nie potrafi, to znaczy że jest głupie.